Uncharted: Zaginione Dziedzictwo – Opinia

4/5

Jak pewnie większość z Was pamięta, nie byłam do końca zadowolona z rozgrywki, jaką oferowała czwarta odsłona serii „Uncharted”. Stosunek wspinaczek, biegania, jeżdżenia i strzelania był tak źle wyważony, że nie sposób do tej gry wracać więcej niż raz. Tymczasem, twórcy zaserwowali nam dodatek, długości pierwszych przygód Nathana Drake’a. Czy ciągnięcie serii nie zrobiło z Zaginionego Dziedzictwa czystego skoku na kasę?

Gaz do dechy, trzeba rozwiązać kolejną zagadkę!

Odpowiedź na to pytanie jest prosta: nie. The Lost Legacy to świetnie napisana, wciągająca historia, pozwalająca trochę bliżej poznać Chloe, czyli towarzyszkę broni Nate’a, którą powinniście kojarzyć z drugiej części odsłony. Nie zabraknie również złoczyńcy z czwartej części Uncharted – Nadine, tym razem ukazanej z trochę innej strony. Relacja między głównymi bohaterkami jest jednym z lepszych zalet scenariusza, ale nie braknie również nieudanych dialogów, które da się skwitować powiedzeniem „że co?”. Nie mniej jednak, każdy z Was powinien zadać sobie pytanie „co tak naprawdę sprawia, że dana gra staje się filmowa?”. Dialogi? Nie. Tempo ? Też nie, ponieważ wiele scenariuszy nadaje się zarówno na deski teatru, jak i produkcje ambitniejszej strony Hollywood. Filmowość Uncharted podyktowana jest przez jeden aspekt, a mianowicie wpływanie na emocje widza, w tym przypadku jednak, gracza. Gra, tak samo jak dzieło kina, musi mieć to „coś”, które pozwoli wejść w ekran telewizora i przeżywać historię razem z jej uczestnikami. Nie jest łatwo napisać tak bohaterów, których polubimy, bądź nie. Dobry scenarzysta wie też o tym, że nie można ukazywać herosów w samych superlatywach, a złoczyńcom nie dodawać dobrych cech. Opisuję to wszystko, ponieważ zarys historii uważam za najlepszy od drugiej części.

Sama gra oferuje zabawę przez około 10 godzin, co pozytywnie wpływa na odbiór tytułu. Nie czuć zmęczenia materiału, a jedyna otwarta mapa gry jest idealnie rozplanowana, pełna znajdziek i potyczek, które na wyższych poziomach trudności dostarczają dużo frajdy. Po raz pierwszy od drugiej części mogę z ręką na sercu napisać, iż tempo narracji jest wreszcie prawidłowo wyważone. Co prawda cała akcja rozgrywa się tylko w Indiach, aczkolwiek jak na tak krótką rozgrywkę, tożsame lokacje, które oferują różne pory dnia i nocy, w zupełności bronią się przed zmęczeniem materiału.

Nie zabraknie widowiskowych akcji.

Graficznie gra, jak zawsze z resztą, prezentuje się na najwyższym poziomie. Co prawda ogrywałam ją na zwykłej PS4, więc mogę tylko sobie wyobrazić, jak świetnie prezentuje się ona na Pro. Jak widzicie na poniższym screenie, gra światła i cienia jest idealnie zaprojektowana. A sama gra ma tyle widoków, że aż żal nie stanąć i zrobić zdjęcia. Co prawda czasami postaci gubią cienie, ale już nie będziemy się czepiać o takie szczegóły. 😉 Dodatkowo, jak na tak krótką rozgrywkę, projektanci zaoferowali bardzo dużo „ruchomych” elementów i gagów, dostępnych po wynonaniu danej akcji. I tak na przykład możecie zostać zepchnięci przez Nadine z 30 metrów, tylko po wykonaniu ukrytej czynności – dla żartów, ale takie smaczki dodają tej grze uroku.

Na pochwałę zasługuje również soundtrack, który może nie jest równie dobry, jak wiadomo w której części Uncharted  😆 , ale fantastycznie oddaje klimat tajemniczych lokacji. Muzykę skomponowaną dla tej części możecie odsłuchać tutaj. Za całą oprawą stoi Henry Jackman, którego słyszeliście na pewno w takich produkcjach jak „Piraci z Karaibów”, czy „Kod da Vinci”.

Gra natomiast nie jest wolna od wad. A to wszystko za sprawą olbrzymich niedoróbek, których doświadczyłam zbierając znajdźki. Główna bohaterka często ześlizguje się z krawędzi urwiska, równie często jak Crash w odświeżonej edycji. Zostanie to pewnie poprawione w najbliższych patchach, ale na dzień dzisiejszy jest okropnie. Chloe podczas jednej z misji jest ciągnięta na lince przez samochód, a zaraz obok widzisz, jak  Nadine centralnie przelatuje przez drzewa. Dodatkowo, nie została poprawiona kwestia granatów, które ponownie przelatują 5o metrów, bezpiecznie lądując pod Twoimi nogami. Na miażdżącym poziomie trudności jest to okropnie uciążliwe.

Gra światła i cieni jak zawsze stoi na wysokim poziomie. Tak samo jak grafika.

Łowcy! Platyna to czysta przyjemność i nie będziecie żałować pieniędzy wydanych na ten tytuł. Jeżeli twórcy chcą stworzyć kolejną tak dobrą odsłonę jak Zaginione Dziedzictwo – nie omieszkam się poznać kolejnej historii. Może tym razem Elena, albo Sully? Kto wie. Tymczasem, do zebrania jest jak zawsze ogrom znajdziek, twórcy postawili w tej części również nacisk na konkretne akcje, wykonywane przez główną bohaterkę. Niestety czeka Was również kilka osiągnięć sztucznie przedłużających rozgrywkę, ale czego Wy nie zrobicie dla platyny, prawda? Calakowanie nie powinno Wam zająć więcej niż 30 godzin. Pady w dłoń i do roboty.

Najlepszym podsumowaniem tej opinii będzie to, że mimo mojego 3-krotnego pełnego przejścia gry, mogłabym spokojnie zagrać jeszcze raz. Będzie to tytuł, do którego co jakiś czas będę wracać, tak samo jak do Among Thieves. Zaginione Dziedzictwo to świetny przewodnik po malowniczych krajobrazach growych Indii, mam nadzieję, że będziecie bawić się równie dobrze, jak ja. Marco!

* Polo!

 

Plusy:

  • wciągająca historia,
  • kapitalne rozłożenie strzelania do elementów wspinaczkowych,
  • przepiękna grafika,
  • scenariusz pełen żarcików,
  • sceny akcji, które są chyba najlepsze ze wszystkich części.

Minusy:

  • znowu te diabelne granaty,
  • dużo bugów związanych z wchodzeniem pod mapę, nieskończonej linii, stromych krawędzi.
Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości PlayStation Polska.