Blair Witch to kolejna gra przygodowa w klimatach horroru stworzona przez polskie studio – Bloober Team. Tym razem jednak padło na markę wiedźmy z Blair. Trafiamy do tajemniczego lasu z którego nie jest łatwo się wydostać, a wśród drzew czai się coś złego.
Blair Witch to kolejna gra przygodowa w klimatach horroru stworzona przez polskie studio – Bloober Team. Tym razem jednak padło na markę wiedźmy z Blair. Swego czasu był to bardzo popularny temat, a i znalazły się wówczas osoby tak wkręcone, że uważały iż pierwszy film nie był fikcją, a materiałem dokumentującym zaginięcie trójki bohaterów. Dzisiaj jest to już dość odległe, ale czy naszym rodzimym twórcom udało się przenieść ten specyficzny klimat mrocznego lasu do gry? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Metafizyczna przechadzka po lesie
Mamy rok 1996. W lesie Black Hills, w pobliżu Burkittsville w stanie Maryland, bez śladu znika chłopiec. Zostają zorganizowane poszukiwania. Do miejscowej policji dołącza nasz główny bohater – Ellis, którego oprócz czystej chęci pomocy, pchają też echa odległej przeszłości i związane z nimi poczucie winy. Razem z wiernym psim towarzyszem, Bulletem, rusza on niedługo po patrolu policji, licząc, iż tropicielskie umiejętności pomogą odszukać zaginionego chłopca.
Podobnie jak w przypadku poprzednich dzieł studia Bloober Team, cały wątek nie będzie czysto rzeczywistym spacerem po lesie. Tradycyjnie okaże się to mocno metafizycznym doświadczeniem, gdzie do końca nigdy nie wiadomo co dzieje się naprawdę, a co tylko w umyśle naszego bohatera. Bardzo dobrze wpisuje się to w klimat tych tajemniczych lasów, które wedle podań zamieszkiwane są przez wiedźmę. Przyjdzie nam nie tylko rozwiązywać sprawę zaginięcia, będącą przyczyną całej wyprawy, ale też poznamy i zmierzymy się z przeszłością głównego bohatera i jego traumami. A od tego, jakich po drodze dokonamy wyborów, zależy jak zakończy się cała historia. Jest to o tyle ciekawe, że zakończenie jest warunkowane przez wydawałoby się błahe rzeczy. Ale jak się nad tym zastanowić to właśnie to pięknie definiuje jak bohater sobie radzi z otaczającym światem.
Podczas całej przygody istotne jest np. zbieranie znajdziek. Natrafimy na charakterystyczne totemy czy strugane z drewna niepokojące lalki. Co jakiś czas za pomocą telefonu czy krótkofalówki będziemy mogli skontaktować się z innymi. No i bardzo ważną rzeczą jest też więź między nami a towarzyszącym nam Bulletem. Wszystko to ostatecznie składa się na zakończenie przygody.
Jeden las, wiele zagrożeń
To, co zdecydowanie muszę przyznać, to fakt, że autorom naprawdę udało się uchwycić ten mroczny klimat lasu. Początek nie sugeruje żadnych większych niebezpieczeństw, ale z czasem dzika przyroda buduje w lokacjach grozę i wewnętrzny niepokój. I jest tu łatwo zabłądzić. Sam tego odczułem podczas poszukiwania znajdziek. Niby wiedziałem gdzie muszę się udać, a i tak krążyłem i krążyłem. Nie są to wielkie przestrzenie, ale w jakiś sposób stanowią niezły labirynt.
No i oczywiście nie brakuje różnorodności scenerii. Przyjdzie nam między innymi przechadzać się w mroku nocy, w bardzo gęstej mgle, przez jaskinie czy bagna. Ani na chwilę w zasadzie nie poczujemy się jakbyśmy już ogarnęli temat. Nasza podróż jest w zasadzie liniowa, czy to z przyczyn klimatycznego kręcenia się w kółko, czy też jasno wytyczonej ścieżki, z której dla własnego dobra nie schodzimy. Pojawia się jednak jeden bardziej otwarty etap, po którym przyjdzie nam przemieszczać się drezyną. Wszystko jest naprawdę zgrabnie przeplatane i nie odczujemy tu zmęczenia materiału. No może poza samym zakończeniem gry, które wydawało mi się trochę za bardzo przeciągnięte.
Nie samym klimatem jednak i mroczną przyrodniczą scenerią straszy Blair Witch. W mroku czają się bowiem różne istoty. Z częścią z nich można walczyć za pomocą latarki, ale można też i spokojnie ich unikać. I obie metody technicznie sprawdzają się dobrze. Towarzyszący nam Bullet wykrywa niebezpieczeństwo i zaczyna warczeć, gdy jest ono w pobliżu, co bywa bardzo pomocne. To, w jaki sposób podejdziemy do tych tajemniczych mieszkańców, ma znaczący wpływ na zakończenie.
Dobre wykorzystanie sprzętu
Podczas gry, oprócz standardowego przemierzania leśnej głuszy, przyjdzie nam także skorzystać ze zdobyczy techniki na miarę 1996 roku. Do dyspozycji oddano nam telefon komórkowy w stylu klasycznej, niezniszczalnej Nokii 3310. W różnych etapach rozgrywki możemy z niego korzystać zależnie od tego, czy akurat złapiemy zasięg. Są z nim związane opcje wpływające na zakończenie kilku wątków. Oprócz tego posługiwać się będziemy policyjną krótkofalówką – początkowo do kontaktów z ekipą poszukiwawczą, ale z czasem także z innymi osobami. Ostatnim z kluczowych urządzeń będzie kamera. Możemy jej używać alternatywnie z trybem nocnym podczas przemieszczania się po lesie. Z czasem też zostanie odpowiednio ulepszona, by wskazywać nam właściwą drogę. Oprócz tego przyjdzie nam także odtwarzać kasety, które po zatrzymaniu w odpowiednich miejscach, będą wpływać na otaczający nas obszar. Bardzo przyjemnie to się sprawdzało i szkoda, że nie było więcej tego typu atrakcji.
Jak już wspomniałem wyżej, znajdźki mają ważną rolę w warunkowaniu zakończenia. A tych do znalezienia jest naprawdę sporo. Są znane w serii zdjęcia postaci stojących pod ścianą – często zaplecione w charakterystyczny totem z gałęzi. Pojawiają się też niepokojące rzeźbione w drewnie lalki – mocno związane z jakimiś rytuałami. Natrafimy także na notatki psychiatryczne związane ze stanem naszego bohatera czy nieśmiertelniki dotyczące jego przeszłości. Na deser mamy jeszcze śmieci, które zbiera ochoczo nasz bohater w imię ekologii.
Najlepszy przyjaciel człowieka
Całą drogę towarzyszyć będzie nam pies Bullet i jest to bardzo dobry kompan. Nie tylko pomaga tropić, ale też ostrzega nas przed niebezpieczeństwem i niejednokrotnie ratuje bohatera od pogrążenia się w szaleństwie. Mamy do dyspozycji nieduże menu z komendami, z którego można korzystać. Możemy go wzywać, kazać trzymać się blisko czy szukać, co często jest potrzebne do znajdziek. Wiążą się z tym pewne błędy techniczne, bo zarówno pieskowi, jak i nam może się zdarzyć czasem utknąć, ale na szczęście nie są to częste sytuacje. Oczywiście można też pogłaskać naszego towarzysza i obserwować kilka cieszących oko animacji, odrywających nas od mroku opowieści. Ellis nosi ze sobą także kilka przysmaków, które możemy podrzucać Bulletowi, gdy się wykaże. Może i tych interakcji nie ma jakoś specjalnie wiele, ale świetnie się wpasowują w całą rozgrywkę i dopełniają klimat historii.
Graficznie Blair Witch nie powala. Owszem projekt lokacji, jak już wspominałem, budzi uznanie, ale sama jakość już nie robi takiego wrażenia. Choć swoją drogą generalnie nie musi, gdy dużą część gry szwendamy się w mroku. Jeśli zaś chodzi o kwestie audio… Dialogi są spoko. Fajnie tu wykorzystano głośnik w padzie, który jest używany w przypadku korzystania z telefonu, bądź krótkofalówki. Potęguje to klimat. Same dźwięki otoczenia też dają radę, acz tego co mi tu zdecydowanie brakuje, to jakiejś klimatycznej nuty na miarę głównego motywu z Layers of Fear.
Nie mogło zabraknąć akapitu o trofeach. Blair Witch nie ma skomplikowanego zestawu pucharków i powinien sobie z nim poradzić każdy pretendent do platyny. Generalnie czekają nas dwa przejścia związane z odblokowaniem przeciwnych zakończeń. Jedno o tyle dłuższe, że przyjdzie nam zebrać wszystkie 85 znajdziek. Ale z poradnikiem nie musimy się niczym przejmować, bo żadne nadzwyczajne umiejętności nie są tu wymagane.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Przyznam, że wyczekiwałem na Blair Witch. Bardzo mi się podobało pierwsze Layers of Fear i choć dwójka już do mnie tak nie przemówiła – nie zniechęciło mnie to, gdyż ciekawy byłem jak studio sobie poradzi z opowieścią związaną z wiedźmą z Blair. Lubię oba starsze filmy. Tak dwójkę też – była inna i ciekawie się wpasowała. I mogę spokojnie rzec, że dobrze się stało, iż ten nowy growy tytuł wleciał do kanonu. Zasłużył na to. Klimat jest naprawdę zacny. Sama rozgrywka mi osobiście się też podobała, ale to już mocno zależy jakie jest czyjeś podejście w kwestii gier z gatunku ogólnie nazywanego „symulatorami spaceru”. Aż szkoda, że gra jest taka krótka. Dłużej by się posiedziało w tak klimatycznym lesie.
Zalety
- świetny klimat,
- naprawdę różnorodny projekt lokacji jak na las,
- proste, przyjemne i klimatyczne wykorzystanie sprzętu,
- psi kompan Bullet,
- błahe, ale sensowne czynności wpływają na zakończenie.
Wady
- drobne problemy techniczne,
- trochę przeciągnięta końcówka gry,
- brakowało mi jakiegoś głównego motywu muzycznego,
- dość krótka.