Dead Island 2 – Recenzja

Zobacz poradnik
29 kwietnia 2023
3
4/5
Opis:

Kontynuacja serii opowiadającej o epidemii zombie osadzonej w raczej malowniczych regionach świata. Początkowo nad tytułem sprawowało piecze studio Sumo Digital, ale z czasem projekt został przejęty przez Deep Silver Dambuster Studios.

Dead Island 2 to kontynuacja serii opowiadającej o epidemii zombie osadzonej w raczej malowniczych regionach świata. Początkowo nad tytułem sprawowało piecze studio Sumo Digital, ale z czasem projekt został przejęty przez Deep Silver Dambuster Studios. Zazwyczaj takie zawirowania nie odbijają się pozytywnie na końcowym produkcie, ale tu już we wstępie mogę was uspokoić. Tym razem mimo wszystko udało się dowieźć naprawdę solidny tytuł. Ale jak się grało? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.

Co by nie mówić o serii „martwej wyspy” fabułą ona nigdy specjalnie nie stała. Dwójka jednak robi całkiem ładny krok do przodu w tym aspekcie i można tu dostrzec kilka ciekawych motywów. Przedstawia ona dalsze losy świata w którym wirus zombie miał już okazję zagościć. Tym razem jednak padło na region Hollywood. Wybieramy sobie jedną z kilku dostępnych postaci, która podobnie jak w jedynce okazuje się być odporna na tajemniczą zarazę. Staramy się wraz z grupką ocalałych przetrwać i jakoś wydostać z tego regionu. Brzmi generalnie jak typowy banał i częściowo istotnie tak jest. Jednakże ogólnie śledziło mi się tą historię naprawdę dobrze.

Wyróżnikiem w kwestii klimatu Dead Island 2 na pewno jest dużo mniej poważne podejście do tematu. Gra notorycznie sobie żartuje z wielu klisz i wychodzi jej to naprawdę spoko. Nie raz nawet faktycznie mnie rozśmieszyła. Są też oczywiście i bardziej poważne momenty. Bardzo ciekawy wydawał mi się ten wątek tajemniczych postaci nie robiących sobie zupełnie nic z szalejącej w około apokalipsy. Niestety jednak finalnie został on mocno urwany sugerując kontynuację. Zakończenie bowiem jest bardzo otwarte.

Kluczowym aspektem gry jest jednak konfrontacja z umarlakami. I jest to bardzo przyjemna rzeź. Dawno tak nie czułem mocy broni. Przeciwnicy mogą zostać przez nas dosłownie zmasakrowani, a widok uszkodzeń jakie im brutalnie zafundujemy pogłębia tylko to wrażenie. Takim młotem możemy ich pięknie wybijać w powietrze, czy łamać kończyny, co faktycznie ma znaczenie w kontekście ich dalszej walki. Ostrzami zaś pięknie kawałkujemy niemilców na plasterki. Ręka, noga, mózg na ścianie. Są też specjalnie ruchy do wykonania po ogłuszeniu, gdzie nasza postać może im przetrącić szczękę czy tak zasunąć młotkiem w czerep, że im gały wyjdą na wierzch. Ta często przerysowana brutalność sprawdza się znakomicie.

Jeśli chodzi o przeciwników to nie kończą się oni oczywiście na zwykłych powolnych grupach. Choć nawet w tym aspekcie jest różnorodnie, bo bardziej klasyczne zombiaki mogą mieć pewne modyfikacje „charakteru” odnośnie tego, kim były za życia. Przykładowo strażak ma kostium ognioodporny, a taki elektryk nabył zdolność rażenia nas prądem. Ale największe zagrożenie stanowić będą tak zwane warianty szczytowe. Możemy je znać z poprzednich części. Są twardzi łamacze potrafiący robić falę uderzeniową, plujące oślizglaki, czy nawołujący i dopingujący standardowych przeciwników krzykacze. Z każdym z nich trzeba podochodzić nieco inaczej do starcia.

Nasza postać jednak daje sobie radę naprawdę efektownie z wszelkimi niebezpieczeństwami, a w raz z postępem gry otrzymujemy dostęp do ciekawych modyfikacji. Broń miotana typu granaty została teraz zastosowana jako jedna z dwóch umiejętności odnawianych czasowo i to się dobrze sprawdza jednocześnie uniemożliwiając ciskanie wiadrem granatów, ale i nie zmuszając do ich poszukiwania. Główny rozwój umiejętności kosztem klasycznego drzewka został zastąpiony systemem kart i to też wyszło ostatecznie na plus. W poprzednich grach te drzewko w zasadzie było, bo było i za wiele nie wnosiło. A tu faktycznie możemy zbudować jakiś „build”. Tym bardziej, że są tak zwane karty autofagii, które dają konkretne bonusy, ale też i mają negatywną stronę.

W przypadku dwójki tytuł Dead Island już w zasadzie tak średnio pasuje bo trafiamy na kontynent, a konkretnie w region Hollywood. No i powiem, że projekt lokacji wypadł tu naprawdę fantastycznie. Wszystko dzięki temu, że zamiast wielkiej pustawej otwartej mapy mamy kilka bardzo dopracowanych i zróżnicowanych regionów. A są one ładnie dopracowane i bogate w detale. No i nie brakuje okazji do środowiskowego eksterminowania zombiaków. Tu można podpalić rozlany olej, tam wrzucić akumulator do basenu, a jeszcze gdzie indziej rozlać substancję żrącą.

Oprócz głównej linii fabularnej czeka nas też trochę pobocznych aktywności. Są klasyczne misje dla napotkanych postaci posiadających własny mniejszy wątek. Są eksploracyjne zadania związane z możliwością dostanie się do różnych skarbów. Moją ulubioną aktywnością jednak były zadania typu „Zagubione i znalezione”, które to wymagały bardziej detektywistycznego podejścia i przeszukiwania lokacji w oparciu o znalezione notatki. Nie ma ich za wiele, ale fajnie urozmaicają rozgrywkę. Zrezygnowano też z znanych wcześniej typowo kurierski zadań w stylu „przynieś mi 10 paczek rzeżuchy”. I w sumie dobrze, bo to najgorsza opcja pobocznych aktywności.

W głównej mierze jednak trzeba zaznaczyć, że prócz tych wspomnianych detektywistycznych zadanek całość jest generalnie nastawiona ściśle pod walkę. Każde jedno zadanie sprowadza się do tego, że musimy skopać jakąś grupę umarlaków plus ewentualnego bossa. Co ciekawe ani razu nie czeka nas tu starcie z żywymi ludźmi i związanych z tym strzelanin. Broń palna zamiast tego może być wykorzystana na twardszych zombiaków i naprawdę dobrze się w tym sprawdza. I można się zastanowić teraz, czy tak mocne postawienie na walkę nie zacznie nużyć? W sumie może się tak zdarzyć. Osobiście mi zupełnie nie przeszkadzała ta ciągła sieczka, gdyż jest niezwykle miodna. Niemiej mogło się pojawić coś jeszcze dla odmiany.

No, a tak ma się sprawa z naszymi kochanymi pucharkami? Otóż lista wygląda na bardzo przyjemną i nie sprawiającą trudności. Większość pucharków wpadnie samoistnie w ramach ogarniania głównego wątku oraz pobocznych aktywności. Nie musimy się też specjalnie przejmować znajdźkami, bo trofea wymagają znalezienia tylko ich części, co jest pocieszające w dobie latania z filmikiem za setkami mało istotnych lub zupełnie nieistotnych pierdołek. Do dwóch trofeów będzie trzeba zagrać w kooperacji, ale w zasadzie tylko chwilę, bo raptem trzeba ukończyć wspólnie 5 dowolnych zadań i 5 razy reanimować poległego sojusznika.

Ostatecznie muszę przyznać, że w Dead Island 2 bawiłem się naprawdę przednio. Właśnie takiego luzackiego tytułu potrzebowałem. Bierzesz maczetę w łapę i siekasz zombmiaki w pięknej scenerii. Nie jest to rzecz jasna gra idealna i można jej zarzucić kilka problemów. Działa jednak płynnie i potrafi przyjemnie odstresować po ciężkim dniu w robocie. Warto po nią sięgnąć i oczywiście ukoronować platynowym pucharkiem.

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Mamy tu do czynienia z bardzo dobrą kontynuacją serii. Piękny przykład, że nawet przy przebojach produkcyjnych utalentowani ludzie są w stanie dowieźć porządny tytuł. Przyjemny luźny klimat i niezwykle soczysta walka może pozwolić nam się przyjemnie zrelaksować przy efektownym koszeniu hord zombiaków. Może grze brakuje trochę różnorodności w rozgrywce, ale mimo to wybijemy masę truposzczaków nim nam się znudzi ta zabawa.

Zalety

  • rozpadające się zombiaki dające poczuć siłę naszej broni,
  • całkiem rozbudowana paleta przeciwników,
  • różnorodne i dopracowane lokacje,
  • przyjemny, luźny klimat.

Wady

  • przydałaby się trochę większa różnorodność w zadaniach,
  • otwarte zakończenie wywołuje efekt nagłego urwania się historii.