Desperados 3 to gra taktyczna czasu rzeczywistego osadzona na bezwzględnym Dzikim Zachodzie. Działaj z ukrycia i wykorzystuj zdolności i spryt Johna Coopera i czwórki jego kompanów w fabule napędzanej żądzą zemsty.
Witaj na Dzikim Zachodzie, gdzie trup ściele się gęsto, a zemsta jest Twoim głównym motorem napędowym. Pomóż Johnowi Cooperowi i czwórce jego kompanek i kompanów w odnalezieniu mordercy jego ojca. Podczas spotkania panowie na pewno wymienią kilka ostrych zdań i kul ze swoich rewolwerów. A wszystko to opakowane w taktyczną grę czasu rzeczywistego, w której bardziej od zwinności i refleksu liczą się spryt i planowanie.
Desperados 3 posiada wszystko to, co nostalgicznie pamiętam z serii Commandos za czasów moich pecetowych przygód. Obstawiam, że nie jestem w mniejszości mówiąc, że nie znam wcześniejszych części serii odświeżonej właśnie przez studio Mimimi przy wsparciu THQ Games. Mimo to, podszedłem do gry z dużą ciekawością, niesiony dobrymi wspomnieniami klasyki gatunku sprzed ponad 20 lat. Pamiętam, że Commandos: Behind Enemy Lines bardzo mi się podobało ale jestem pewien, że poziom trudności zniszczył nastoletniego mnie i nie zaszedłem w tym tytule daleko. Desperados cechuje się bardzo podobną rozgrywką. Dostajemy do dyspozycji, w zależności od misji, do pięciu postaci. Każda z nich posiada specyficzne dla siebie umiejętności specjalne, które pozwalają w różnorodny sposób przechodzić kolejne wyzwania. W tej różnorodności tkwi największa zaleta Desperados 3. Być może nie mamy tu do czynienia z taką piaskownicą jak w Hitmanie, lecz uczucie dokładnego śledzenia ruchów wroga, planowania kolejnych akcji i potem ich egzekucji, z nadzieją, że uda się zdążyć i że nikt nie zostanie zauważony podobnie trzyma w napięciu.
Ciekawą opcją, która ułatwia trochę zabawę, lecz pozwala też rozwinąć skrzydła morderczej wyobraźni jest tryb Porachunków. Po jego aktywowaniu gra zatrzymuje się (oprócz najwyższego poziomu trudności) a gracz może na spokojnie przeanalizować sytuację i zaprogramować ruchy wszystkich postaci. I tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Kilkoma kliknięciami kontrolera możemy poprosić Kate o oczarowanie jednego strażnika, aby spojrzał w inną stronę, w tym samym czasie John strzeli do dwóch zbirów ze swoich rewolwerów a Hector zastawi wielką pułapkę na niedźwiedzia na kolejnego rzezimieszka, którego zaniepokoją hałasy. Następnie puszczamy play i patrzymy jak nasz plan kończy się sukcesem… lub nie bo nie zauważyliśmy strażnika w wieżyczce nieopodal. Na szczęście i tutaj gra może pochwalić się genialnym rozwiązaniem. Na touchpadowym przycisku kontrolera zmapowana jest akcja szybkiego zapisu gry. Jest to strzał w dziesiątkę, gdyż korzysta się z niego w trakcie każdej misji kilkadziesiąt razy. Po każdym zabitym zbirze czy po dojściu do kolejnego budynku wciskamy touchpad i już jesteśmy bezpieczni. Gra trzyma trzy ostatnie zapisy, dzięki czemu raczej nie zapędzimy się w sytuację bez wyjścia. Opcja ta wręcz zaprasza do eksploracji i zabawy, gdyż niepowodzenie nie jest bardzo kosztowne i cofa rozgrywkę zazwyczaj tylko o kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund.
Na Desperados 3 składa się 16 misji głównych, kilka przerywników i dodatkowe wyzwania, które odblokowują się mniej więcej w środku kampanii. Sama historia, opowiedziana w pełni w silniku gry, jest ciekawa, chociaż można jej zarzucić dzikozachodnią sztampowość. Dobry kicz nie jest jednak zły, więc stereotypowe postaci szorstkiego rewolwerowca, cichego zabójcy czy kokietki nie przeszkadzają, a wręcz pozwalają się wczuć w klimat otoczenia. Środowiska w misjach są mocno zróżnicowane – zwiedzimy między innymi małe miasteczka, wielki Nowy Orlean, bagna czy kaniony. W grze występuje też kilka różnych rodzajów przeciwników, którzy są mniej lub bardziej odporni na zdolności naszych bohaterów, co też urozmaica poziom wyzwania. Jednym z zarzutów, jaki mogę postawić Desperados 3, jest długość misji. Być może mój styl gry jest zbyt wolny ale regularnie przejście każdej z nich zajęło mi około dwóch godzin. Podczas rozgrywki nie czułem jednak nudy, a raczej byłem przytłoczony ogromem mapy i liczbą zbirów, których będę musiał wyeliminować.
Brakuje mi też bardziej pacyfistycznego podejścia do misji. Tylko w nielicznych wyjątkach, poprzez niektóre wyzwania dodatkowe, gra nagradza bezkrwawe rozwiązywanie konfliktów. W większości, mimo iż konkretne zadanie wymaga, na przykład, odpalenia beczki fajerwerków w celu odwrócenia uwagi, zabawa sprowadza się najpierw do wymordowania wszystkich przeciwników a dopiero potem wykonania dywersji. Co gorsza, zabijanie cywilów nie odbija się negatywnie na wyniku misji. Być może wychodzi to poza konwencję gatunku ale nie miałbym nic przeciwko kilku (krótszym) misjom, w których bez wszystkich broni i umiejętności musiałbym prześlizgnąć się przez wrogi obóz, wykorzystując do tego osłonę ciemności czy elementy środowiska. Co prawda w niektórych miejscach można zrzucić grupce przeciwników beczkę na głowy, lecz są to raczej oskryptowane wydarzenia niż coś, co następuje naturalnie w trakcie gry.
Nic nie można zarzucić natomiast interfejsowi Desperados 3. Bardzo łatwo można przełączać się między postaciami i ich umiejętnościami, co jest szczególnie ważne w bardziej skoordynowanych atakach przy użyciu grupki bohaterów. Stożki detekcji wrogów są zaznaczone bardzo wyraźnie a dodatkowo można wybrać na mapie punkty kontrolne i obserwować kto i w jaki sposób je w danym momencie obserwuje. Można dzięki temu podejrzeć czy dany przeciwnik jest w zasięgu wzroku innych wrogów i czy można go bezpiecznie wyeliminować bez podnoszenia alarmu. Użyciu każdej umiejętności i broni towarzyszy wskaźnik jej zasięgu oraz hałasu. Karabin snajperski McCoya ma wręcz nieograniczony zasięg i jest cichy, lecz potężny obrzyn Hectora sprawdza się tylko z bliska i potrafi obudzić śpiących zbirów na dużym obszarze. Dostosowanie gry, wydawałoby się, typowo pecetowej, z dużą liczbą akcji podpiętych pod dużą liczbę klawiszy nie jest łatwym zadaniem, lecz w tym wypadku udało się to doskonale.
Mimo okazjonalnych dłużyzn w misjach Desperados 3 jest pełne świeżości i trzyma w napięciu. Westernowa fabuła jest ciekawsza, niż mogłoby się to na wstępie wydawać, a postacie biorące w niej udział są różnorodne i barwne. Myślę, że warto dać temu tytułowi szansę, gdyż na często powtarzalnej arenie gier średnio- i wysokobudżetowych jest ciekawym przebłyskiem inności.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- zróżnicowane zdolności postaci
- ciekawe misje
- grafika i dźwięk toną w klimacie Dzikiego Zachodu
- świetnie dostosowany interfejs graficzny i sterowanie
Wady
- niektóre misje mogłyby być trochę krótsze
- mało pacyfistycznych opcji rozwiązywania problemów