Crypto powraca z licencją na sondowanie. Obcy najeźdźca wrócił w odlotowej formie. Poczuj psychodelię swingujących lat sześćdziesiątych i weź odwet na KGB za wysadzenie twojego statku-matki. Aby dowiedzieć się, co knują twoi wrogowie, będziesz zmuszony zawierać sojusze z przedstawicielami gatunku, który przybyłeś zniewolić.
Marsjanie atakują! Tylko, że zamiast Marsjan mamy Furonów, a zamiast ataku mamy obronę naszej planety przed połączonymi siłami Blisków i komunistów. Ochronić nas może tylko Crypto 137 – zasymilowany kosmita, który przez ostatnich dziesięć lat pełnił funkcję prezydenta Stanów Zjednoczonych. Absurd goni absurd, ale nie ma w tym nic dziwnego, bo dokładnie na takiej kanwie oparta była seria Destroy All Humans! (słowo seria jest jak najbardziej adekwatne, ponieważ w ramach tej franczyzy powstały cztery gry – nie licząc remake’ów). Jak wygląda odświeżona inkarnacja tego poniekąd klasycznego tytułu po 16 latach? Czy rozgrywka dalej jest wciągająca, a czerstwe żarty dalej potrafią śmieszyć? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji Destroy All Humans! 2 – Reprobed.
Na wstępie warto powiedzieć parę słów o serii i wyjaśnić, czym tak naprawdę jest Destroy All Humans! 2 – Reprobed. Otóż początki tej marki sięgają 2005, wtedy to na konsolach Playstation 2 oraz Xbox pojawiła się pierwsza część serii. Była to szalona strzelanka z widokiem z trzeciej osoby, gdzie przy użyciu kosmicznego arsenału gracze mogli siać beztroskie spustoszenie na dość otwartych mapach ulokowanych na terytorium USA. Fabuła? Oparta na stereotypach i bardzo rubasznym poczuciu humoru potrafiła śmieszyć, ale wymagała podejścia z odpowiednim dystansem. Gra została przyjęta pozytywnie, więc wydawca kuł żelazo póki gorące – sequel powstał już rok po premierze jedynki, natomiast dwie kolejne części pojawiły się w sklepach w roku 2008. Można było zauważyć wyraźną tendencje spadkową jeśli chodzi o odbiór gry, bo o ile pierwsze dwie części były dość dobrze przyjęte (średnia ocen 7/10), tak w przypadku ostatniej części serii nota spadła to miernych 3/10. Po kilkunastu latach wydawca wygrzebał ze swojego portfolio zakurzoną i nieco zapomnianą już markę i postanowił tchnąć w nią nowe życie. W związku z tym na rynku w 2020 roku pojawił się remake Destroy All Humans!, a teraz na nasze telewizory trafia Destroy All Humans! 2: Reprobed.
Za grę odpowiada studio Black Forest Games. Ich założenia przy tworzeniu gry były dość jasne – zostawić szkielet gry bez zmian, doszlifowując przy tym aspekty wizualne do dzisiejszych standardów. To podejście niesie za sobą szereg konsekwencji, o których postaram się po krótce opowiedzieć. Zacznijmy od grafiki, bo to chyba najmocniejszy punkt programu. Gra wygląda jak przystało na 2022 rok – modele są dopieszczone, efekty cząsteczkowe potęgują efekt rozwałki, a każdy budynek możemy zamienić w gruzy przy użyciu adekwatnej siły rażenia. Lokacje, które przyjdą nam zwiedzić są różnorodne i bazują na autentycznych lokalizacjach. Łącznie jest ich 5 i o ile w sequelu wszystkie ulokowane były na terenie Stanów, tak tym razem rozrzucone są one po całym globie, a nawet zabiorą gracza do kosmosu. Niestety miejscówki wypełnione są dość powtarzalnymi modelami postaci niezależnych, co dość szybko rzuca się w oczy. To uczucie powtarzalności potęgowane jest tym, że bardzo często przyjdzie nam wcielać się w skórę losowego przechodnia w ramach misji. Tych jest naprawdę dużo, bo łącznie z różnymi wątkami pobocznymi naliczyłem ich ponad 50. Ciężko tu mówić u różnorodności, większość z questów opiera się na podobnych schematach, czyli udaj się w jakieś miejsce, wciel się w jakąś postać, potem z kimś porozmawiaj lub podejrzyj jego myśli w głowie, a na samym końcu coś zniszcz lub kogoś zabij. Na szczęście główny wątek fabularny jest ku mojemu zdziwieniu naprawdę dobry! Oczywiście należy do niego podejść z dużym dystansem, być gotowym na paszkwil, wyśmiewanie stereotypów, czerstwe żarty i nutkę seksizmu (wszak jedną z bohaterek jest radziecka agentka w lateksowym stroju z pokaźnym dekoltem). Wszystko jest podane w dość gęstym sosie absurdu, mimo to wszystkie elementy do siebie pasują i tworzą bardzo spójną całość, która wypada dobrze pomimo 16 lat na karku. Tak samo jak fabuła, tak i warstwa audio została właściwie nietknięta. Postacie przemawiają tymi samymi głosami co w oryginale (prawdopodobnie użyto tych samych nagrań, które zostały odświeżone i poprawione) i jest to bardzo dobrze wykonany dubbing.
Ale jak właściwie się w to gra? Wcześniej już wspomniałem, ze Destroy All Humans! 2 – Reprobed jest strzelanką z widoku z trzeciej osoby. Developerzy oddają arsenał dziewięciu broni i o ile ta liczba nie jest w żaden sposób imponująca, to należy wspomnieć że wszystkie z nich znacznie się różnią. W związku z tym gracz może przywoływać deszcz meteorów, zmuszać wszystkich do tańca, przyzywać sojusznika czy używać sondy analnej (ostrzegałem już wcześniej przed nietypowym poczuciem humoru). Oprócz pukawek Crypto posiada też dość pokaźny wachlarz zdolności umysłowych, takich jak psychokineza, czytanie w myślach czy też możliwość wcielenia się w ciało dowolnej osoby. A gdy znudzi nam się przemierzania świata na pieszo, możemy w każdej chwili wskoczyć do latającego spodka, w którym czekają na nas kolejne cztery potężne bronie – tak silne, że bez problemu poradzą sobie ze zniszczeniem dowolnego budynku na mapie. Mając taką mnogość możliwości gracz nie powinien się nudzić, a jednak… Osobiście dość szybko przywiązałem się do jednej broni i towarzyszyła mi ona do samych napisów końcowych, jedynymi wyjątkami były cele opcjonalne w misjach, które czasem wymuszały użycie konkretnej broni lub umiejętności. Zdecydowanie chciałbym, żeby twórcy wykorzystali ten pokaźny arsenał, wystarczyłoby dorzucić jakieś wyzwania z ustalonymi zasadami i na pewno z chęcią bym się z nimi zmierzył. Cała rozgrywka jest płynna i niestety obarczona sporą liczbą mniejszych lub większych błędów, te nie wpłyną na ocenę końcową ponieważ ciężko powiedzieć czy nie zostaną one naprawione w premierowej wersji gry. Do największych problemów mogę zaliczyć zdecydowanie dziwną grawitację w jednej z lokacji, gdzie bez powodu niektóre obiekty beztrosko odrywały się od powierzchni i odlatywały w nieznane.
Ocena ostateczna? Uważam, że solidna trójka to adekwatna i w żaden sposób niekrzywdząca ocena. Gra nie jest rewolucyjna, nie wprowadza właściwie żadnych nowości. To po prostu solidne odgrzanie starego kotleta, który podany z nowym sosem smakuje dobrze pomimo tych prawie dwudziestu lat na karku. Lekkostrawna i absurdalna historia na 15 godzin na pewno umili wiele wieczorów, przeniesie starych graczy w nostalgiczną przygodę do czasów PlayStation2 i Xboxa, a tym młodszym pokaże jak wyglądały produkcje prawie dwie dekady temu. To wspaniała lekcja, dzięki której można zauważyć w jak zróżnicowanym stopniu zmieniły się poszczególne aspekty w grach (gunplay po szesnastu latach ciągle trzyma fason, natomiast widać, że cutscenki oparte na dwóch ujęciach kamery to absolutny archaizm).
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- odświeżona grafika,
- lekka, przyjemna i ciekawa fabuła,
- szeroki arsenał broni,
- tryb kooperacyjny.
Wady
- brak nowości w stosunku do oryginału,
- absurdalnie uboga liczba modeli NPC.