Dziesięć lat od premiery Dreamfall: The Longest Journey i prawie trzy lata od debiutu Dreamfall Chapters na PC jest nam w końcu dane powrócić do połączonych światów technologii i magii na konsolach. Mimo iż prace nad grą zaczęły się już w 2007 roku, twórca serii, studio Funcom z Norwegii, nie był w stanie zająć się nią przez kilka lat. Całe pięć lat później Funcom przekazało licencję na kontynuowanie opowieści o Stark i Arcadii nowemu zespołowi deweloperskiemu, Red Thread Games, którego założycielem jest Ragnar Tornquist, jeden z twórców tych światów. W końcu, po uzyskaniu finansowania między innymi przez Kickstarter, po wielu bojach możemy ponownie wcielić się w role Zoe Castillo i Kiana Alvane. Pytanie tylko czy warto było na to wszystko czekać?
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to fakt, że twórcy gry mocno odcięli się od 'przygodówkowych’ korzeni serii i postanowili pójść w kierunku modelu Telltale Games. Oznacza to dużą liczbę wyborów, wpływających na fabułę gry, dużo dialogów i scen przerywnikowych, lecz niestety bardzo mało zagadek, nie mówiąc nic o stopniu ich skomplikowania. Przez pierwsze dwie godziny przygody z Dreamfall Chapters wiedziałem wszystko o sytuacji politycznej w Europolis – jakie partie startują w wyborach, kto stoi na ich czele, które postaci sympatyzują z kim – lecz było mi dane rozwiązać zaledwie trzy czy cztery zagadki. Oczywiście słowa te pisze osoba, która niesamowicie cieszy się z ostatnich remasterów klasycznych przygodówek LucasArts i uważa je za apogeum gatunku, więc sami możecie zdecydować czy to, co dla mnie jest wadą również i wam będzie przeszkadzało.
Nie zrozumcie mnie źle, świat przedstawiony w grze, zarówno w technologicznie zaawansowanym Stark, jak i magicznej Arcadii, zbudowany jest naprawdę ciekawie. Nie mam nic przeciwko smaczkom politycznym, szczególnie że dość proroczo pokazują obecną sytuację w Europie i na świecie. Jedno z ugrupowań nosi nazwę Frontu Narodowego, co świetnie wpisuje się w ostatnie wybory we Francji. Dodatkowo, Dreamfall Chapters porusza poważne społeczne tematy takie jak bezdomność, homoseksualizm czy pedofilia. Odcina się przy tym mocno od politycznej poprawności, nie stroniąc od wulgarnego języka i bezpośrednich wypowiedzi. Mi takie podejście bardzo przypadło do gustu i spowodowało, że świat gry nabrał dodatkowych barw czy nawet realizmu, o ile 'ziemia’ w 2220 roku oraz magiczna kraina mogą być w ogóle realne.
Więcej problemów miałem z samą fabułą, a konkretnie z jej zakończeniem. W czwartej i piątej księdze gra zarzuca nas mnóstwem informacji, które mocno odbiegają od spokojnego wprowadzenia z pierwszych trzech ksiąg. Do gry wprowadzane są kolejne postaci, z których dużą część stanowi obsada poprzednich odsłon serii. Jedna z nich sama puentuje ten fakt stwierdzeniem, że ludzie są jacyś dziwni bo wygląda na to, że wszyscy wszystkich znają. Tego typu żart z samego siebie nie zmienia jednak faktu, że czasami czułem się zagubiony ponieważ nie pamiętałem kim jest i jakie znaczenie w świecie gry ma sama postać. Poza tym, wykorzystywanie tych samych postaci może świadczyć o próbie grania na nostalgii i strachem przed ryzykowaniem czegoś nowego. Dlatego też tak dobrze oceniam pierwszą połowę gry, gdzie bohaterowie skupiają się na lokalnych problemach swoich światów, wchodząc w interakcje z nowymi postaciami. W momencie kiedy Dreamfall Chapters wkracza w terytoria związane ze snami i losami wszechświata, straciłem do niej część zapału.
Być może ma to też związek z kilkoma niedociągnięciami projektowymi i implementacyjnymi. Największym z nich są śmiesznie długie ekrany ładowania. Być może jesteśmy ostatnio rozpieszczeni ale czekanie ponad 30 sekund na załadowanie stanu gry lub wczytanie kolejnej lokacji potrafi być irytujące. Jest to szczególnie bolesne w momencie, gdy wczytywana jest scenka przerywnikowa, w której gracz nie kontroluje przebiegu gry, i trwa ona mniej niż suma ekranów ładowania przed nią i po niej. Do tego dochodzi też dziwny system przeskakiwania kwestii dialogowych i przerywników. Nie znalazłem żadnej zasady kiedy gra pozwala na taki zabieg a kiedy nie i sprawia on wrażenie zupełnie losowego. Nawet podczas jednej rozmowy można przerwać jedną kwestię, ale nie można już przerwać kolejnej. Być może gra wykorzystuje ten czas na doładowanie kolejnych elementów świata, lecz po wspomnianych wcześniej czasach ładowania, nie wiem co jeszcze może w tym czasie robić. Oczywiście dialogi są po to, aby dobrze poznać postaci i świat gry, lecz tytuł, który zachęca do rozpoczęcia rozgrywki od zera po raz drugi, w celu dokonania innych wyborów, powinien wyjść graczowi na przeciw i pozwolić mu zignorować sekwencje, na które te wybory nie mają wpływu. Nie pomaga również fakt, że gra czasami blokuje możliwość przyspieszenia tempa chodu postaci, co dodatkowo sztucznie wydłuża czas gry. Warto jednak wspomnieć, że gra w dużej mierze ustrzegła się problemów czysto technicznych, które nękały pierwsze wydanie gry na PC. Porównując animacje oraz wygląd postaci trzeba przyznać, że wersja na PS4 prezentuje się dużo lepiej i widać, że miesiące obsuwy zostały dobrze spożytkowane na dopieszczenie gry.
Jeśli jesteście fanami serii i chcecie dowiedzieć się, jaki los spotkał Zoe, po tym jak zapadła w śpiączkę oraz co stało się z Kianem po tym jak doprowadził do śmierci April Ryan, to… zapewne sięgnęliście już po ten tytuł. Zapaleni przygodówkowcy nie znajdą w Dreamfall Chapters niestety dużo okazji do pogłówkowania. Jeśli natomiast macie ochotę na zatopienie się w ciekawie zbudowanych światach i podejmować decyzje, które (pozornie) mają wpływ na losy świata, to zaopatrzeni w dużą dozę cierpliwości możecie dać temu tytułowi szansę w oczekiwaniu na sequel Life is Strange.
Plusy:
- powrót do Stark i Arcadii,
- brak politycznej poprawności,
- ciekawie dobrane głosy niektórych postaci,
Minusy:
- za dużo chodzenia, za mało główkowania,
- przyspieszone i zagmatwane zakończenie,
- pozorne wybory.