Animowany słoń jest rozpoznawalny prawie w każdym zakątku świata, a przecież historia Dumbo zaczęła się kopę lat temu, bo już w 1939 roku. To właśnie wtedy powstała zabawka Roll-A-Book. Historia napisana dla tego prototypu przez Aberson i Peara, nosiła tytuł “Dumbo, latający słoń” i takie były też początki historii jednego z najsłynniejszych projektów Walta Disneya. Od kinowej premiery w 1941 już trochę minęło, więc studio postanowiło odświeżyć przepiękną historię i dać jej drugie życie, stworzone przez ręce kinowego wirtuoza – Tima Burtona.
Oś produkcji stanowi rodzina Farrier, składająca się z dwójki dzieci i ich ojca, która po utracie matki, nie jest w stanie wrócić do normalnego życia. Głowa rodziny, Holt Farrier, wraca z wojny w nie najlepszym stanie – zarówno psychicznym, jak i fizycznym, traci bowiem w wyniku walki górną kończynę. Mężczyzna zostaje przyjęty pod skrzydła rodziny cyrku Medici, w którym ma się zajmować słoniami. I tak oto pewnego pięknego poranka na świat przychodzi słoń z ogromnymi uszami, Dumbo. Historia uległa ogromnego odświeżeniu, ponieważ pierwsza połowa praktycznie streszcza wszystkie przygody animacji, a słonik może i gra gra dużą, ale na pewno nie główną rolę.
Lubię styl Burtona. Obłęd poplątany z dziecięcą radością wręcz idealnie pasuje do świata Disneya, więc nie dziwi mnie fakt, iż akurat temu reżyserowi powierzono ten projekt. Mówiąc szczerze, byłam bardzo sceptycznie nastawiona co do samej produkcji – nie wierzyłam, że to się może udać, a i oceny znajomych, którzy byli w kinie, nie do końca pałały optymizmem. Dumbo to idealny przykład na to, aby słuchać tylko i wyłącznie swojego gustu. Przez prawie dwie godziny siedziałam zapatrzona w ekran, patrząc na ten świat, który troszkę przypomina Felliniego – jest surrealistyczny w swoim wydźwięku, ale zarazem na tyle przyziemny, iż odnosimy go na każdym kroku do swojego życia.
Stworzenie prawdziwego Dumbo to na pewno nie była łatwa sprawa. Słoń musiał sprawiać wrażenie na tyle lekkiego, że mógł unosić się w powietrzu, ale zarazem na tyle ciężkiego, by prawa fizyki miały tutaj jakikolwiek sens. Co więcej, wszystkie emocje dają się wyczytać z oczu naszego małego bohatera, a to już zasługuje na gromkie brawa. Smutek, radość, zaciekawienie – odwzorowano to tak, iż ma się wrażenie, że ten słoń naprawdę jest prawdziwy. Spektrum kostiumów przygotowanych na potrzeby tego filmu przyprawia o zawrót głowy. Stworzono na przykład ponad 400 strojów, tylko do jednej sceny! Robi wrażenie, prawda? Jeżeli dodamy do tego informację, iż większość planów była robiona w studiu filmowych, a nie przy użyciu green screena, to od razu widać, że wytwórnia robiła wszystko, aby pokazać prawdę, która zarówno bije z oczu Dumbo, jak i z dbałości o najmniejsze szczegóły. Mimo iż jest to film familijny, to nie brakuje w nim smutnych momentów, śmierci oraz stonowanej kolorystyki, która może wydawać się trochę przytłaczająca. Mnóstwo tu cienia, kontrastu oraz szeroko stosowanej mgły. Ma się wrażenie, że to wszystko jest zimne, ale im dłużej patrzymy w obraz, tym więcej kolorów zaczynamy dostrzegać – i to nie tylko takich dosłownych, ale i metaforycznych.
Skoro Burton, to nie mogło zabraknąć jego filmowej muzy, Evy Green. Jest ona na tyle zjawiskowa, że niejednokrotnie przyćmi uroczego słonika, ale i jednocześnie stanowi jego przepiękne dopełnienie. Na potrzeby filmu aktorka przezwyciężyła lęk wysokości i wytrenowała swoje ciało tak, by wykonać podstawowe akrobacje. Powrócili również starzy znajomi reżysera – Danny Devito i Michael Keaton, którzy zupełnie jak w Batmanie (ale teraz z odwróconymi rolami), walczą ramię w ramię o lepsze dla siebie jutro. Colin Farrell to świeżak w świecie Tima, ale poradził sobie wyśmienicie, czego nie można powiedzieć o odtwórcach jego filmowych dzieci, które są aż zadziwiająco sztuczne. Być może to trema, być może nie – nie mniej ogromnie wyróżniają się (w negatywnym tego słowa znaczeniu) na tle tak kapitalnej obsady.
Widać, że ekipa filmowa miło spędziła czas podczas kręcenia tej produkcji. Dla mnie jest to ogromne magiczne zaskoczenie, do którego często będę wracać. A Wam polecam sprawdzić, czy ten przyćmiony, cyrkowy świat jest też dla Was. Dumbo ma przypominać, że trzeba szanować innych – bez względu na to, jakimi są, a zarazem akceptować siebie i wtedy wszystko stanie się możliwe. Przepiękna, ale i mimo wszystko prosta produkcja, jest niczym barwy, które kolorowy niesie wiatr – do wszystkich tych, którzy chcą słuchać. Walt Disney byłby dumny.
WYDANIE:
Wizualnie to kolejne piękne wydanie od Disneya. Na froncie umieszczono obraz promocyjny filmu ze wszystkimi głównymi postaciami, bok utrzymano w odcieniu szarości i znajdziemy tam również naszego tytułowego słonika. Natomiast na tyle zaprojektowano bardzo ładną grafikę, łącząca w sobie dwie przeciwne strony produkcji. Dumbo to kolejny film kręcony cyfrowymi kamerami Arri, tym razem w formacie 1.85:1. W obrazie króluje dużo cienia, więc od czasu do czasu jest widoczny spory szum, nie mniej nie razi to aż tak bardzo w oczy, ponieważ w tych momentach dominują na innych planach głównie jaskrawo-zimne kolory, które skupiają wzrok. Obraz jest na tyle ostry, że widoczne są czasami odstające nitki od pięknie uszytych strojów. Króluje tutaj surowa paleta kolorów, charakterystyczna dla świata Tima Burtona. Odnośnie dźwięku, to jestem trochę rozczarowana. O ile głosy bohaterów są głośne i wyraźne, tak całe tło, które otacza postacie, jest dosyć płaskie i słabo wykorzystuje głośniki kina domowego. Najlepszymi dźwiękowo scenami są dla mnie momenty, w których Dumbo odrywa się od ziemi i szybuje wśród cyrkowych widzów – doświadczamy bardzo przyjemnego efektu obrotu.
Ekstra informacji jest niestety dosyć mało, ale na szczęście wszystkie są wyposażone w polskie napisy. Na płycie znajdziemy standardowe materiały, takie jak: gagi, usunięte sceny czy filmik w poszukiwaniu easter eggów. Nie zabrakło też chwil z planu i wypowiedzi głównych aktorów. Całość zamyka teledysk z najsłynniejszą kołysanką Disneya – „Baby mine” w wykonaniu Arcade Fire.
SPECYFIKACJA WYDANIA:
Czas trwania: | 112 minut |
Obraz: | 1080 High Definition ; 1.85:1 (panoramiczny) |
Dźwięk: |
DTS-HD MA 7.1: angielski Dolby Digital 5.1: czeski, grecki, kazachski, polski (dubbing), rosyjski |
Napisy: | angielskie, czeskie, greckie, polskie, rosyjskie |
Menu: | j. polski |
EAN: | 7321941507063 |
Dystrybucja: | Galapagos |
LISTA DODATKÓW:
- Magia cyrku – 00:08:20 – Proces tworzenia filmu przez główne postacie.
- Jak powstawał Dumbo – 00:05:50 – Za postacią Dumbo też stoją aktorzy.
- Robi wrażenie – 00:07:40 – Kostiumy i scenografia w pigułce.
- Sceny niewykorzystane – 00:07:47 – Usunięte sceny z filmu.
- Rufus
- Medici ma plan
- Drugi brat Medici
- Małpi biznes
- Narodziny gwiazdy
- Gdzie jest Dumbo?!
- Narada
- Za kulisami
- Wskazać panu miejsce?
- Easter Eggs – 00:03:52 – Poukrywane oczka w stronę fanów.
- Błazenada – 00:01:57 – Dwie minuty gagów z planu filmowego.
- „Baby mine” w wykonaniu zespołu Arcade Fire – 00:02:59 – Teledysk z najsłynniejszą kołysanką Disneya.