Idea PlayLink spodobała mi się od pierwszej chwili gdy o niej usłyszałem. W końcu będzie okazja zainteresować mniej konsolowych znajomych do wspólnej zabawy, gdzie nie napotkają na przeszkodę w postaci kontrolera i nie będzie od nich wymagana dobra znajomość technik współczesnych gier wideo. Dzięki PlayLink spędziłem kilka wieczorów z rodziną odpowiadając na pytania w „Wiedza to Potęga”, ze znajomymi próbowaliśmy rozwiązać zagadkę w „Ukrytym Planie”, pograliśmy też w „To Jesteś Ty!”, kończąc zazwyczaj na rysowaniu niezbyt wyszukanych rzeczy na swoich selfikach. Tym razem przyszła kolej na „Frantics”, który jest składanką zręcznościowych mini-gierek, czymś w rodzaju „Mario Party” w wydaniu Sony. W przeciwieństwie do wcześniejszych tytułów nie musimy mieć dobrej wiedzy ogólnej, nie musimy znać pozostałych zawodników, i nie musimy bawić się w detektywów. Wystarczy złapać telefon lub tablet w dłoń i skakać, biegać i… wybuchać w towarzystwie plastelinowych zwierzaków.
Do dyspozycji dostajemy 14 różnorodnych mini-gier, których głównym celem jest test naszej zręczności i przebiegłości. Każdorazowo, 3 lub 4 graczy (w tym zawodnicy SI, jeśli brakuje wam znajomych do gry) współzawodniczy w sesji, na którą składają się cztery losowe gierki, walcząc o złote korony, przyznawane za zwycięstwo. Na zakończenie, wszyscy biorą udział w Wielkim Finale, który daje lekką przewagę tryumfującym zwierzakom, dając jednak wszystkim szansę na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść do samego końca. Dodatkowo, między dyscyplinami, przyjdzie nam zmierzyć się w wyzwaniach dodatkowych, takich jak przerzucanie się tykającą bombą czy zabawę w Dylemat Zdrajcy, w którym możemy spowodować, że na innego gracza spadnie bardzo ciężkie kowadło. W sumie cała sesja zajmuje około 20 minut i nie wydaje się, aby było to dużo. Czasami jednak przerwy miedzy mini-grami, okraszane zabawnymi komentarzami Lisa, który jest gospodarzem całej zabawy, wydają się zbyt długie, szczególnie gdy zaczynają się powtarzać po rozegraniu kilku partyjek.
Same mini-gry bywają bardzo zabawne i stawiają duży nacisk na interakcję, co działa zdecydowanie na ich korzyść, szczególnie w czteroosobowej rozgrywce. Najfajniejsze są dyscypliny, w których cały czas dzieje się dużo i panuje chaos, na przykład Lodowa Eliminacja, w której zwierzaki muszą utrzymać się na śliskim podwyższeniu, które cały czas zmniejsza swoją średnicę, utrudniając manewrowanie. Dodatkowo, dla zwiększenia szaleństwa, Lodowa Eliminacja pozwala wskakiwać innym graczom na barana, potencjalnie doprowadzając do wspólnego zwycięstwa. Z kolei zwierzaki, które spadły w przepaść, mogą sabotować pozostałych, posyłając w ich kierunku rakiety, czy częstując ich pikantnym sosem, odwracając sterowanie postaci. W większości pozostałych mini-gier jest podobnie i Frantics trzyma poziom dobrej zabawy. Znajdą się wśród nich dyscypliny trochę bardziej strategiczne i wyważone, takie jak Biurowe Rydwany, w których zawodnicy grają w curling na fotelach biurowych, czy Wyścig Hot Rodów, w której przeszkadzanie odbywa się między wyścigami, poprzez doklejanie sobie nawzajem do samochodów niestandardowych elementów wyposażenia. Każda grupa przyjaciół znajdzie tutaj coś dla siebie, szczególnie że oprócz losowych sesji organizowanych przez Lisa, można samemu wybrać sobie zestaw dyscyplin, w których chcemy rywalizować, lub nawet rozegrać pojedynczą partyjkę w konkretną mini-grę. Mimo ogólnie pozytywnych wrażeń, wydaje mi się, że liczba proponowanych zabaw jest trochę za niska. Wszystkie z nich można ograć w 4 sesje i, o ile nie zmieniamy ludzi, z którymi gramy, mogą one stracić swoją świeżość. Nie wiem czy planowane jest zwiększenie puli mini-gier, ale na pewno byłoby to dobry ruch, jeśli Sony chciałoby zatrzymać graczy przy tym tytule. Z drugiej strony, osoby, do których jest ona kierowana, nie sięgają po konsolę tak często jak większość czytelników tego bloga, więc ich odbiór stopnia urozmaicenia rozgrywki we Frantics może być inny od mojego.
Nie da się ukryć, że czas gier imprezowych jest już za nami. Kiedyś na salonach królował Rock Band, Singstar czy Just Dance – nawet u osób mało zainteresowanych grami wideo. Nie wydaje mi się, żeby Frantics, razem z pozostałymi tytułami z biblioteki PlayLink, był w stanie ponownie wygrać serca niedzielnych graczy i skusić ich do kupna konsoli. Nie zmieni tego nawet fakt, że na przeszkodzie nie stoi konieczność dokupienia fizycznego sprzętu za kilkaset złotych, a do gry można dołączyć za pomocą wszechobecnych smartfonów. Z drugiej strony, jest to tytuł, któremu warto dać szansę na najbliższej imprezie, gdyż oferuje on największy poziom zabawy obok Wiedza to Potęga z oferowanych przez Sony gier towarzyskich. Jeśli Wasi znajomi nie mają nic przeciwko rozrywce elektronicznej, na pewno możecie spędzić z nimi kilka szalonych godzin podkładając świni dynamit, a łosiowi świnię.Warto wspomnieć, że nie miałem żadnych problemów z obsługą gry przez kilka telefonów komórkowych i jeden tablet. Czas reakcji był zawsze bardzo dobry, a działanie przycisków na ekranie było zgodne z oczekiwaniami i nigdy nie było powodem frustracji z powodu przegranej gry. Odniosłem wrażenie, że sterowanie postaciami za pomocą akcelerometru nie było bardzo precyzyjne, a konkretnie dość duże wydały mi się ‚martwe strefy’, w których mimo wychylenia telefonu, mój zwierzak nie reagował ruchem. Nie miało to jednak dużego wpływu na samą rozgrywkę, gdyż szaleństwo na ekranie telewizora skutecznie odwracało uwagę od tych drobnych problemów.
Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości Sony Entertainment Polska.