W nasze ręce do testu trafiło biurko gamingowe od polskiego producenta Marco Game. Mała firma, która specjalizuje się w tworzeniu biurek, w tym z regulacją wysokości oraz narożnych, w swojej ofercie posiada również fotele gamingowe. Robione przy pomocy rąk, a nie maszyn, co z góry zasługuje na duże uznanie. Pytanie, czy wszystko jest wykonane z należytą starannością, jak z wytrzymałością materiałów i wygodą użytkowania. Warto dodać, że możliwe jest zamówienie blatu na wymiar, co oczywiście jest niewątpliwym plusem.
PRZESYŁKA I MONTAŻ
Zacznijmy od tego, co równie ważne – zabezpieczenie blatu przed podróżą. Wszystko zostało otulone odrobiną folii bąbelkowej, na każdym z rogów znajdowała się specjalna zabezpieczająca gąbka. Nogi stołu oraz sam multiport i taśma led są umieszczone w dodatkowych mniejszych kartonach, przyklejonych taśmą do spodu blatu. Wydawać by się mogło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. I te uroczy tekst na kartonie „Witaj, jestem Twoim nowym biurkiem :)” – urzekające na swój sposób. Byłoby moim zdaniem lepiej, gdyby sam blat został jeszcze zabezpieczony jakąś folią, ponieważ po odwróceniu znajdowały się na nim setki odcisków palców. Szmata w dłoń i do roboty, skręcamy!
Ale czekajcie… Tutaj nie ma tak naprawdę co skręcać, ponieważ dołączone nogi biurka po prostu się wkręca. Tak, nie musicie mieć ze sobą nawet śróbokręta, by dosłownie w 10 sekund mieć gotowy mebel do Waszego pokoju gracza. Wpychamy jeszcze tylko multiport i możemy totalnie cieszyć się z nowego nabytku. Chyba że jesteście takimi samymi freakami kolorów jak ja, to nie omieszkacie zamontować dołączonej paśmy RGB, która niestety jest najgorszym elementem całego zestawu. Taśma licha, niewodoodporna, z wątpliwej jakości pilotem, który w moim przypadku działa tylko z kilkudziesięciu centymetrów ze względu na kiepski nadajnik na końcu taśmy. Niemniej sama jakość światła jest jak najbardziej do przeżycia i w zupełności wystarczy, by dodać trochę kolorów do Waszego życia.
WYGLĄD
Jest to jeden z prostszych i tańszych modeli, które oferuje producent, dlatego też nie można oczekiwać kokosów. Biurko wygląda schludnie, minimalistycznie. Wysuwany panel z gniazdkami i portami USB oraz taśma RGB robią robotę, jeżeli chodzi o efekt „WOW” u znajomych. Co więcej, gdy młode pokolenie zobaczyło te bajery – od razu stwierdziło, że chce podobne biurko, gdy tylko dorośnie. Wygląd ma znaczenie, a wydaje się, że w prostocie tkwi siła. Widać, że jest biurko jest robione ręcznie, choćby po otworach na multiport oraz otworu na kable. Na pierwszy rzut oka trochę mnie to zaniepokoiło, ale prawda jest taka, że po odwróceniu blatu nie będziecie widzieć jego mankamentów, więc takie informacje tylko dla wtajemniczonych.
WYKONANIE I JAKOŚĆ MATERIAŁU
Czas powiedzieć trochę o jakości samych materiałów. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to wszystko bardzo przeciętne, wymiary to 139x68x75 cm. Niestety biurko reklamowane jest jako stabilne, z regulacją nóżek i o ile ten drugi aspekt się jak najbardziej sprawdza, tak w moim przypadku do całkowitej stabilności doszło w momencie podstawienia biurka pod ścianę, ewentualnie sprawdzi się też dodatkowe przymocowanie. Nogi wydają mi się być trochę filigranowe w porównaniu do blatu, co też przenosi się na uczucie chwiejności. Więc po 5 dniach z biurkiem na środku pokoju, postanowiliśmy postawić je jednak w kącie, za karę. Bardzo miło, że dodano stopkę regulującą, ale problem zaczyna się w momencie użycia jej, gdy na blacie znajdują się już nasze rzeczy – rozkręcenie jej jest wtedy sporym problemem, bo musimy całość trochę unieść, więc w razie co uwaga na rzeczy, żeby nie pospadały.
Zrobiliśmy kilka prób z dosyć mocnym uderzeniem pięścią o stół i trzeba przyznać, że blat jest na tyle wytrzymały, że zniósł wszystko z godnością. Więc przy zakupie tego produktu możecie być spokojni, gdy w Warzone nie będzie Wam za dobrze iść, a będziecie chcieli gdzieś rozładować swój gniew. Sprawdzaliśmy również obciążenie – dwie osoby o gabarytach około 80 kg wykazały się niemałą odwagą i usiadły na stole – przesiedzieli tak 15 minut, po czym sprawdziliśmy, czy doszło do jakichkolwiek wygięć – nic takiego nie stwierdziliśmy. Postanowiliśmy iść za ciosem i dołożyliśmy jeszcze jedną osobę i nadal biurko dało radę, więc nie musicie się w żadnym wypadku martwić o wytrzymałość – niepozorność to bardzo dobre określenie dla PRO ONE!
WYGODA Z UŻYTKOWANIA
Każdy z nas ma inne wymagania co do wyglądu mebli, ale wszyscy zgodzimy się, że komfort zawsze powinien stać na pierwszym miejscu. My, jako wielbiciele wszystkiego, co z grami związane, nie możemy sobie pozwolić na spędzanie kilkudziesięciu godzin tygodniowo przy czymś, co po prostu nie będzie wygodne. A na tym biurku jest wystarczająco dużo miejsca, by postawić dwa monitory, komputer, konsolę, dużą podkładkę pod klawiaturę, laptopa, a jeszcze spokojnie wszedłby karton z Waszą ulubioną pizzą!
Ogromnym ułatwieniem życia jest wnęka na kable, która umiejscowiona jest na samym końcu, po środku blatu. W prawym górnym rogu natomiast znajdziemy multiport, na który składają się dwa gniazdka 230 V oraz dwa porty USB do ładowania. Powiem Wam szczerze – dla mnie to jest life changer – czy to ładowanie telefonu, czy podłączenie lampki, czy wpięcie jakiegoś dodatkowego urządzenia do gniazdka to teraz sekunda czasu. Cały port oczywiście podłączamy uprzednio do jakiegoś kontaktu w ścianie, a trzeba też pamiętać, że potrzebujemy jeszcze źródła zasilania dla taśmy RGB, o której teraz kilka słów. Nie wiem czy pech chciał, ale nadajnik w mojej taśmie to jedno wielkie nieporozumienie, ponieważ pilot działa tylko i wyłącznie z odległości około 20 cm od niego. Otrzymaliśmy spory kawałek taśmy, która w zupełności starczyła na przylepienie jej na tylny kant (i było jeszcze sporo zapasu). Nie jest ona wodoodporna, ale za to sama jakość światła jest zadowalająca i oczywiście możemy wybierać sobie pomiędzy różnymi kolorami czy trybami. Wygląda to wszystko wieczorem obłędnie i ROBI WRAŻENIE!
Sam blat lubi zbierać kurz, a co gorsza – nie uchronicie się też od licznych odcisków palców – ale jednorazowe przejechanie szmatką dosłownie zbiera wszystko, również i bród, więc całość jest bardzo prosta w utrzymaniu czystości – tylko trzeba o to dbać. Na dzień dzisiejszy nie ma ani jednej rysy czy odprysku – co zasługuje na ogromną pochwałę. Co więcej, zrobiliśmy test przejechania kluczami po blacie – nie było nawet najmniejszej ryski. Chapeau bas!
PRÓBA CZASU
Miesiąc z tym biurkiem to wystarczająco dużo czasu, by wyrobić sobie o nim jakieś zdanie. Jeżeli spytacie nas, czy jesteśmy zadowoleni – odpowiedź będzie twierdząca. Na pierwszy plan wysuwa się piękny minimalistyczny design, który jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej i białej. Jeżeli szukacie biurka przystosowanego pod gracza, z multiportem, dodatkowym oświetleniem i zadowalającego pod względem wytrzymałości – z czystym sumieniem możemy Wam biurka Marco Game polecić. Szkoda, że nogi nie są trochę bardziej postawne, by zminimalizować niestabilność, ale jeżeli Wasze biurko stoi pod ścianą, nie powinno być z tym większego problemu. Firma oferuje oprócz PRO ONE jeszcze inne modele, z odmiennym systemem podparcia, jak również z regulowaną automatycznie wysokością, więc jeżeli marzycie o przemeblowaniu swojego pokoju, możecie spokojnie zaglądać na ich stronę.
Biurko udostępnił do testu producent Marco Game. Nie wpływa on na treści przez nas zamieszczane.