Octopath Traveler II – Recenzja

by
9 marca 2023
3
5/5
Opis:

W świecie Solistia ośmioro nowych podróżników otwiera nową, ekscytującą erę. Dokąd się udadzą? Co zrobią? W czyją opowieść tchniesz życie? Możesz wybrać dowolną ścieżkę. Wyrusz w podróż i przeżyj własną przygodę.

Przyznam się bez bicia – nie grałem w pierwszego Octopath Travelera, choć była to jedna z tych kilku gier, których mocno zazdrościłem posiadaczom innych platform. Wydanie drugiej części na konsole Sony było dla mnie tyleż zaskakujące, co ekscytujące, wszak turowe japońskie RPG to jeden z moich ulubionych gatunków gier, a po ciepłym odbiorze pierwszej części było niemal pewne, że gra nie zawiedzie. Czy sprostała moim oczekiwaniom? Zapraszam do lektury o Octopath Traveler II.

Na samym początku musimy wybrać jednego z ośmiu bohaterów (ciekawostka: z ich pierwszych liter imion można ułożyć słowo OCTOPATH). Jest to decyzja o tyle istotna, że nasz wybraniec będzie stałym punktem naszej drużyny aż do momentu przejścia wszystkich rozdziałów jego indywidualnej ścieżki narracyjnej. Osobiście wybrałem Agneę i choć nie był to zły wybór, z wiedzą, którą aktualnie posiadam, mogę śmiało powiedzieć, że mogłem sobie znacząco ułatwić start wybierając np. Osvalda. Co do samej linii fabularnej, gra prezentuje zarówno historie przesiąknięte grozą i mrokiem, jak i takie utrzymane w nieco lżejszym tonie, a w poszczególnych wątkach widoczne są nawiązania czy to do wydarzeń historycznych, czy to do dzieł głęboko zakorzenionych w popkulturze. Historia Osvalda, zahaczająca o nekromancję mroczna opowieść o uczonym, który wracając do domu, zamiast żony i córki zastaje dogasające zgliszcza i zwęglone zwłoki, a sam poprzysięga zemstę na rzekomym oprawcy, profesorze Harveyu, była dla mnie najciekawsza z całej ósemki. W niewiele lżejszym tonie utrzymany jest wątek cierpiącej na amnezję aptekarki Castti, która dla mieszkańców odwiedzanych miast kojarzona jest z pewnym ponurym wydarzeniem z przeszłości, a w kolejnych rozdziałach, cegiełka po cegiełce, poznajemy holistyczny obraz wydarzeń. Utrzymana w klimatach feudalnej Japonii opowieść Hikariego, który ma otrzymać królewską koronę, lecz spisek uknuty przez jego brata Mugena wywraca wszystko do góry nogami, to kolejny mocny punkt fabularny. W rozdziałach Temenosa, kleryka zaangażowanego w rozwiązywanie tajemniczych zgonów ludzi powiązanych z zakonem, dostrzegłem inspiracje Imieniem Róży od Umberto Eco. Łowczynię Ochette poznajemy w momencie, gdy tajemniczy kataklizm spada na jej wioskę, zaś jej celem będzie przebudzenie trzech śpiących bóstw, aby przeciwstawić się złowrogiej sile. Wokół Throné, złodziejki należącej do organizacji Blacksnakes, kręci się kolejna mroczna i zagmatwana intryga, którą śledziłem z zapartym tchem. Wreszcie, fabuła tancerki Agnei, niesie ze sobą dość lekki i zarazem pozytywny przekaz, który mógłby służyć jako inspiracja dla Paulo Coelho bądź rekinów coachingu. Dla każdego coś miłego.

Gra jest bardzo przystępna i przejrzysta niemal w każdym aspekcie. Podczas eksploracji możemy podejrzeć na mapie umiejscowienie pozostałych członków drużyny i wchodząc do miejsca, gdzie się znajdują, rozpocząć ich przygody. Wchodząc w nowe obszary mapy zawsze jesteśmy informowani, jaki jest rekomendowany poziom doświadczenia, co ułatwia nam planowanie kolejnych kroków. Przeciwnicy farmienia XP raczej nie będą tu zbytnio zadowoleni – skupiając się tylko i wyłącznie na fabule, kilkakrotnie zobaczymy, że kolejne rozdziały mają zalecany poziom o wiele wyższy niż nasz obecny, tak więc bez drobnego grindu się nie obejdzie. Historia każdej z postaci posiada pięć rozdziałów, a ukończenie każdego z nich zajmie około godziny. Do tego dochodzą historie bohaterów w parach, tzw. „crossed paths”. Wreszcie, po ich przejściu dostaniemy dostęp do endgame’u, historii wspólnej dla wszystkich podróżników. Można łatwo policzyć, że sama główna linia fabularna to zabawa na minimum 60 godzin, jednakże, jak w każdym szanującym się japońskim roleplayu, to dopiero preludium do pozostałych aktywności. Tutaj do roboty jest sporo – zbieranie mocarnego oręża, odkrywanie nowych umiejętności, czyszczenie opcjonalnych lochów czy zaliczanie licznych misji pobocznych, zaś wisienką na torcie jest walka ze specjalnym bossem. Bossem tak wymagającym, że musiałem uczyć się gry na nowo, kombinować z rozmaitymi buildami postaci i odkrywać umiejętności, które na pierwszy rzut oka wydawały mi się bezużyteczne. Dość powiedzieć, że ten jeden przeciwnik wyrwał mi pięć godzin z życiorysu, ale satysfakcja z jego pokonania była ogromna. Brakuje za to minigier, które są znakiem charakterystycznym wielu RPG-ów z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Octopath Traveler II nie przeciera wielu nowych ścieżek, naciągając nieco sprawę można nawet powiedzieć, że to reskin swojego poprzednika. Z istotnych różnic, warto wspomnieć o cyklu dnia i nocy – za pomocą jednego przycisku można zmienić czas. Wpływa to nie tylko na to, że NPC zmieniają swoje położenie, ale także ma to znaczenie w walkach – te rozgrywane w nocy będą zawierać silniejsze potwory, a co za tym idzie, dostarczać więcej punktów doświadczenia i lepsze nagrody, niż za dnia. Skoro przy potyczkach jesteśmy, warto zatrzymać się tu na dłużej. Napiszę to wprost i bez wahania – Octopath Traveler II posiada jedne z najlepiej zaprojektowanych walk spośród wszystkich turowych jRPG, z którymi miałem do czynienia, a z niejednego pieca chleb jadłem. Na walki natrafiamy dość często, co dla niektórych z pewnością będzie poczytane jako wada, lecz mimo to ani przez chwilę nie poczułem znużenia. Ładują się one bardzo szybko i są dynamiczne, a co najważniejsze, szalenie satysfakcjonujące. Poza standardowymi akcjami, jak atak, czy użycie przedmiotu, każda postać ma umiejętności przypisane do swojej klasy. Dla przykładu, łowczyni Ochette może łapać napotkanych wrogów, a następnie korzystać z ich zdolności. Aptekarka Castti potrafi sporządzać mikstury, zarówno takie, które będą uzupełniać punkty zdrowia czy magii dla naszej drużyny, jak i te siejące spustoszenie we wrogich szeregach, chociażby poprzez nakładanie negatywnych statusów. Jedną ze zdolności kupca Partitio jest możliwość kupienia najemników, którzy w zależności od zapłaconej kwoty, posiadają różne zdolności – ci najdrożsi dla przykładu potrafią zadać olbrzymie obrażenia przy jednoczesnym leczeniu naszego zespołu, jednak we wczesnej fazie gry będziemy zmuszeni korzystać z ich tańszych odpowiedników. Wrogowie poza punktami życia wyposażeni są w punkty obrony przedstawione za pomocą tarcz, a gdy zbijemy je do zera poprzez stosowanie typów ataków, na które wróg jest wrażliwy, będzie on ogłuszony w trakcie następnej tury, a także będzie dostawać z naszej strony większe obrażenia. Bardzo istotnym punktem walki są także punkty wzmocnienia, które uzupełniamy po każdej turze, w której z nich nie korzystaliśmy. Wykorzystując je, możemy zaatakować więcej razy atakiem fizycznym, bądź odpowiednio zwiększyć moc umiejętności specjalnych, a niektóre z nich nawet wymagają pełnego naładowania boostu, aby mogły zostać użyte. O ile zwykli przeciwnicy, na porównywalnym poziomie do naszego, nie powinni przysporzyć nam większych trudności, o tyle bossowie to inna para kaloszy – niektórzy są potrafią mocno zajść za skórę i wymagają od nas obrania idealnej taktyki lub dopakowania naszej drużyny o co najmniej kilka poziomów ponad te rekomendowane. Jak już wspomniałem, każda postać jest przypisana do konkretnej profesji, której nie może zmienić. Nie wspomniałem jeszcze jednak, że nasi bohaterowie mogą nauczyć się alternatywnego zawodu. Aby to jednak było możliwie, najpierw należy znaleźć odpowiednią gildię i zdobyć od niej stosowną licencję. Taki zabieg otwiera przed graczem nowe możliwości – musimy kombinować, jakie klasy połączyć, aby odnieść jak największe benefity w walce, gdyż zdobycie dodatkowego zawodu nie tylko pozwala nam na używanie stosownych umiejętności, ale także odpowiednio zwiększa nasze statystyki oraz daje wybór nowych zdolności pasywnych.

Eksploracja w grze potrafi dać masę frajdy. W trakcie podróży pomiędzy kolejnymi miejscami warto odwiedzać boczne ścieżki, gdyż bardzo często można tam znaleźć poukrywane w skrzyniach przedmioty. W interakcji z NPC-ami każda z postaci posiada dwie unikalne zdolności – jednej może użyć tylko za dnia, drugiej w nocy. Pożądany rezultat możemy uzyskać za pomocą kilku postaci, jednak środki będą inne. Aby to lepiej zobrazować: gra pozwala nam na rekrutowanie mieszkańców odwiedzanych lokacji i używanie ich w czasie walki. Agnea może ich zwabić, a szansa powodzenia wyrażona jest w procentach, które są tym wyższe, im wyższy level ma postać; Partitio może zapłacić odpowiednią sumę pieniędzy, zaś Ochette, jak na łowczynię przystało, ma możliwość zaprzyjaźnienia się poprzez zaoferowanie NPC-owi odpowiedniego kawałka mięcha – tak, mięso musi być odpowiadające gustom danej osoby, a Ochette preparując różne typy potworów, otrzymuje różne pożywienie. Inny przykład: niemal każda z napotkanych postaci ma przy sobie różne przedmioty, a my możemy wejść w ich posiadanie na różne sposoby. Agnea może poprosić o przekazanie przedmiotów, jednak te najbardziej wartościowe wymagają wysokiego poziomu doświadczenia; Throné, jak to złodziejka, ucieka się do kradzieży, a przed dokonaniem tegoż czynu widzimy szanse powodzenia; Partitio może dokonać transakcji płacąc odpowiednią sumę, a Osvald ma zdolność napadania na Bogu ducha winne osoby, aby wejść w posiadanie ich ekwipunku. Gdy do tego dodamy, że niektóre zdolności są dostępne tylko w dzień, a inne w nocy, jesteśmy zmuszeni rotować składem tak, aby odnieść możliwie duże korzyści jak najmniejszym kosztem.

Na osobny akapit zasługuje warstwa audiowizualna. Gra korzysta ze stylu HD-2D, który charakteryzuje się płaskimi postaciami nawiązującymi do ery 16 bitów, tłami utrzymanymi w konwencji retro oraz nowoczesnymi efektami wizualnymi. Na szczególne brawa zasługuje zapierające dech w piersiach oświetlenie, które zmienia się w zależności od pory – w dzień spotkamy promienie słońca łagodnie sączące się przez korony drzew, podczas gdy w nocy blask księżyca nadaje klimatu niejednej miejscówce. Pod względem estetycznym zrobiono tu kawał znakomitej roboty, a ja niejednokrotnie zatrzymywałem się tylko po, aby zrobić zrzut ekranu z urzekającą kompozycją. Pod względem dźwiękowym jest równie dobrze. Utwory wpadają w ucho i znakomicie oddają to, co widzimy na ekranie. Każda postać ma swój własny temat muzyczny, do tego dochodzą melodie związane z poszczególnymi miejscami i punktami narracyjnymi, wreszcie mamy kilka różnych tematów bitewnych, w zależności od tego z kim walczymy, o i o jakiej porze dnia. Utwór zaś, który słyszymy w walce specjalnej wręcz kipi epickością.

Octopath Traveler II to dla mnie jeden z najwybitniejszych przedstawicieli jRPG ostatnich lat. Począwszy od ciekawych historii, na doskonale opracowanym systemie kończąc, wszystko tu jest na swoim miejscu. Grając od dnia premiery przez ponad 100 godzin, nie doświadczyłem nawet najmniejszego błędu, a swoje zmagania zwieńczyłem platynowym pucharkiem, który był jednym z najbardziej satysfakcjonujących w mojej kolekcji. Bez wahania wystawiam maksymalną ocenę i jeśli w podsumowaniu roku 2023 umieszczę grę poza top 3, będzie to dla mnie najlepszy rok w historii gamingu.

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Octopath Traveler II to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli jRPG ostatnich lat.

Zalety

- wciągające, dobrze napisane historie, - doskonały system walki, - urzekająca oprawa audiowizualna, - satysfakcjonująca eksploracja.

Wady

- niewiele innowacji w stosunku do poprzednika.