Witajcie w Santo Ileso, tętniącym życiem fikcyjnym mieście w sercu południowo zachodniej Ameryki. W świecie wypełnionym występkiem, gdzie gangi walczą o władzę, grupa młodocianych przyjaciół rozpoczyna własne kryminalne przedsięwzięcie, wspinając się powoli na szczyt i dążąc do samodzielnej dominacji w przestępczym półświatku.
Od razu to napiszę – jeżeli zraził Was bardzo młodzieżowy styl trailerów, to gra ma koniec końców zupełnie inny klimat, któremu bliżej do „dorosłego” GTA z nutką typowego szaleństwa serii Saints Row. Bardziej postawiono tutaj na humor sytuacyjny, dobrze zaprojektowane (w przeważającej większości strzelankowe) misje i kilkadziesiąt godzin dobrej zabawy. Dajcie tej grze szansę – a dlaczego? O tym poniżej. Zapraszam do przeczytania kilku słów, które de facto pisane są w momencie połowy drogi do platyny, ale mam ukończoną większość aktywności oraz wątek główny, więc zostało mi tylko monotonne czyszczenie mapy.
Jak to bywało w tej serii – to nie fabuła należy tutaj do najważniejszych czynników, nad czym zawsze mocno ubolewam. W przypadku opisywanej części jest nieco inaczej – twórcy próbowali zrobić coś ambitnego, co było przez początkowe kilka godzin obiecującym zalążkiem – jednak koniec końców im dalej w las, tym stare nawyki dały się bardzo we znaki. Dużo skrótów, ale poznanie początków historii „Świętych” można zaliczyć do udanych. Co ważne – bohaterów naprawdę da się lubić, no może oprócz głównego antagonisty. Poznajemy czwórkę znajomych, która mając dosyć życia według reguł innych, postanawia założyć swoją kryminalną drużynę, która zarazem będzie siała zamęt, jak i spokój. Naszym zadaniem jest przejmowanie kolejnych dzielnic i toczenie wojny z wrogimi frakcjami, a przy okazji po prostu czas się dobrze bawić.
Santo Ileso, czyli lokacja, w której się poruszamy, jest ogromnie zróżnicowana i przemieszczanie się po niej to czysta przyjemność. Pełno tutaj misji dodatkowych, znajdziek oraz sklepów Każda dzielnica stosunkowo dużo się od siebie różni – od slumsów po odjechane, pełne kasyn miejscówki, a nie zabraknie też punktów widokowych, w których można podziwiać grafikę przez kilkanaście sekund i oczywiście strzelić przy okazji pamiątkowego screena. Dodatkowo warto wspomnieć, że pory dnia, a co za tym idzie gra świateł zasługuje na najwyższe uznanie. Wstające słońce kilkukrotnie wywoływało u mnie szacunek dla twórców, bo wygląda tu wszystko równie pięknie, jak np. w The Division. A burza piaskowa, to totalnie odjechane graficznie doznanie.
Misji jest od groma, te w głównym wątku opierają się w większości na strzelaniu – więc jeździsz, strzelasz, dojeżdżasz do celu, ponownie wymieniasz amunicję z wrogami i tak w kółko. Nie mogę jednak powiedzieć, że są to źle zaprojektowane zadania – wręcz przeciwnie. Zabawy tu co niemiara, trzy główne grupy przeciwników, pośród których znajdują się mini(minimini)bossowie. Jest dosłownie kilka misji, dla których moim zdaniem warto kupić ten tytuł – chociażby rabunek pociągu jest równie spektakularny, jak pamiętny pociąg w serii Uncharted. Niemniej powtarzalność to główny problem reboota serii.
Jeżeli chodzi o problemy, których doświadczyłam – kilka razy wywaliło mi grę – szczególnie w momencie, gdy próbowałam przywołać więcej niż jednego członka zespołu przez telefon. Tak, podczas Waszej podróży po mieście może Wam towarzyszyć ktoś z najbliższej ekipy i pomagać w czyszczeniu miasta. Oprócz tego nagminnie występował problem z napisami, które przeskakiwały za szybko, często po sekundzie od włączenia. Dla osób, które niekoniecznie znają j. angielski, może być to problem, ale wierzę, że najbliższym patchem wszystko zostanie poprawione.
Łowcy – platyna nie należy do trudnych, jednak musicie się liczyć z tym, że spędzicie tutaj kilkanaście/kilkadziesiąt godzin na czyszczenie całej mapy. Nie ma różnicy, na jakim poziomie trudności gracie, nie ma żadnych pomijalnych trofeów. Standardowo przyjemny zestaw trofeów, w którym warto sięgnąć po platynowy pucharek.
Słowem podsumowania – to były i są naprawdę przyjemne godziny z Saints Row. Czy jest to najlepsza cześć serii? I tak, i nie. Mało tutaj naprawdę ekstremalnie „odjechanych” i czasami ordynarnych (ale za to seria była uwielbiana!) pomysłów rodem z trzeciej części, ale z drugiej strony nie dostaliśmy tutaj złej produkcji. Wręcz przeciwnie. Ze swojej strony polecam, nie dajcie się oszukać materiałom promocyjnym, które sugerowały troszkę „dzieciniadę”. Nic bardziej mylnego. Saints Row to bardzo świadoma i mimo wszystko dojrzała część, oczywiście jak na tę serię. Skoro to początki Świętych, to w ten stonowany humor też jestem w stanie uwierzyć.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- bohaterów da się lubić,
- system jazdy po różnej nawierzchni,
- dużo godzin dobrej zabawy,
- satysfakcjonujący soundtrack,
- różnorodność samochodów i broni,
- wielbiciele kotów będą zadowoleni :),
- różnorodne dodatkowe aktywności.
Wady
- misje główne opierają się przeważnie na strzelaniu,
- błędy z polskimi napisami (do załatania),
- fabuła mimo wszystko zjeżdża na drugi plan,
- główny złoczyńca.