Najnowsze dzieło studia Bethesda Softworks odpowiedzialnego między innymi za ostatnie odsłony serii Fallout, czy The Elder Scrolls. Kosmiczna przygoda w wielkim otwartym świecie, gdzie od nas zależy czym będziemy się chcieli zajmować.
Starfield to najnowsze dzieło studia Bethesda Softworks, odpowiedzialnego między innymi za ostatnie odsłony serii Fallout czy The Elder Scrolls. Niestety jednak nowa kosmiczna przygoda ominęła konsole PlayStation. Omawiany tytuł był więc przeze mnie ogrywany na Xboxie Series X. Na wstępie muszę zaznaczyć, iż jest to taka początkowa wersja recenzji, gdyż wielu rzeczy, jaki ten tytuł oferuje, jeszcze nie widziałem. Jest to niezwykle rozległa produkcja i dokładne jej zbadanie zajmie sporo czasu. Planuję ugrać jednak calaka. Gdy to nastąpi, podzielę się kolejną opinią w kontekście tego jak ewentualnie zmieni się mój odbiór po poznaniu całości atrakcji.
Historia gry niestety nie zaczyna się specjalnie wciągająco. Jako górnik otrzymujemy nowe zlecenie wydobycia i podczas dość standardowych czynności wpadamy na fragment tajemniczego artefaktu, który zsyła nam wizję. Duże podobieństwo z serią Mass Effect i przekaźnikiem na Eden Prime, jednak poprowadzone z mniejszym szałem i bez epickiego wstępu. W ramach naszego „naznaczenia” zostajemy zwerbowani do organizacji, która zajmuje się badaniem właśnie takich kosmicznych tajemnic. I dopiero z czasem zaczyna się to przyzwoicie rozkręcać, acz do czego prowadzi jeszcze nie wiem, bo…
No właśnie. Główny wątek, głównym wątkiem, ale to ile w tej grze jest możliwości spędzania czasu to dosłownie przytłacza. Możemy się nająć do rozmaitych frakcji i rozpocząć w nich konkretne serie zadań. Wykonywać przeróżne zlecenia, czy to idealistyczne jak gwiezdny sróż prawa, czy też bawić się w bandycką działalność. Nawet skromnie zaczynające się zadanka typu zasłyszany w mieście dialog potrafią prowadzić do rozbudowanego wątku. No i za to należy się szacunek. Jeśli lubimy taki natłok zleceń, to będziemy usatysfakcjonowani.
Ale słów kilka o misjach na jednym przykładzie. W ramach konspiracji u jednej z frakcji miałem wpaść na bal, zwinąć pewien obiekt i zlikwidować delikwenta. Zacznijmy od zwinięcia. Przyjemnie zlokalizowałem poprzez kilka rozmów odpowiedni sejf, potrzebna do niego karta dostępu. Spoko, lokalizuję właścicielkę owej karty. I co dalej? Włamałem się do jej pokoju, wykorzystując moje wysokie zdolności łamania zamków, przeszukałem wszystko. Nic, żadnych tropów. Okazało się potem, że kartę ma przy sobie. No dobra. Próbuję ukraść kieszonkowo, bo mam też rozwinięte umiejętności – brak w ekwipunku. Jedyna opcja to używać perswazji, więc dopiero spamem wczytywania zdobyte. I to w skrajnie idiotycznym dialogu. Wyglądającym mniej więcej tak: „No weź daj ten klucz”, „Nigdy w życiu!”, „Daj ale już!”, „Nie powinnam”, „No dawaj no!” „No dobra – masz”. I wysoko postawiona osoba oddaje super ważny klucz. Dlaczego nie ma możliwości rozwiązanie tego korzystając z innych perków? A nawet przy tym jednym konkretnym, dlaczego nie napisano jakiegoś sensowniejszego tekstu dla tych perswazji?
No, a teraz likwidacja. Fajnie zbieram informacje o typie, znajduję sposób, by wpłynąć na systemy podtrzymywania życia na statku, co zmusza imprezowiczów do powrotu do pokojów. I tak docieram do typa. Jednak rozmową zawsze się wyłguje. Jakich dialogów bym nie wybrał – dobijam z nim układ. Strasznie ograniczające. A ja chcę jako zimny cyngiel sprzątnąć typa jak mam w umowie bo taki obrałem szablon dla mojej postaci. No to wczytuję zapis sprzed rozmowy i cichaczem daje mu kolbą w japę. Wychodzę z zamkniętego pokoju i cała straż niczym umysł roju już wszystko wie. Nie było żadnego alarmu, czy coś. Nie było w ogóle opcji na ciche zabójstwo. I to mi mocno pokazało siłę ograniczeń związanym z RPGowym aspektem tej gry. Brak alternatyw dla wykorzystania różnych umiejętności w celu rozwiązania problemu. Albo wykonasz to tak jak scenarzyści sobie linowo napisali albo rozstrzelaj wszystkich na drodze. Nic pomiędzy.
I powyższy problem jest o tyle smutny, że system umiejętności jest zaprojektowany bardzo dobrze. Na kolejne poziomy danej umiejętności musimy sobie zasłużyć nabijając postęp w jej używaniu. I ma to jak najbardziej sens dając niezły pogląd na to czy w ogóle warto inwestować w rozwój w danym kierunku. Niestety jednak na chwilę obecną nie ma żadnej możliwości resetowania zdolności przez co takie wykupione pierwsze poziomy, które okazały się jednak nieużywane nie mogą być podmienione na nic innego. A zdecydowanie by się taka opcja przydała. Czasem też przydałyby się lepsze bonusy dla maksymalnego rozwinięcia danego perka. Np. otwieranie zamków mogłoby gwarantować automatyczne otwarcie tych najłatwiejszych bez konieczności wykonywania minigierki. Ta co prawda jest bardzo dobrze zaprojektowana, ale kiedy w jednej misji otwierasz 20 skrzyni z banalnym zamkiem no to się już człowiekowi odechciewa.
Świat gry jest ogromny, choć jego budowa to trochę iluzja. Kosmos sprowadza się w zasadzie jedynie do swoistego systemu ładowania między planetami, w którym ewentualnie możemy odbyć potyczkę statków. A ta walka w kosmosie to straszna siermięga jest. Lecą dwa statki na siebie i strzelają. Po minięciu zaś jest długie kręcenie ekranem, by móc znowu danego typa ostrzelać. I tak im więcej wrogów tym dłużej. Warto jak najszybciej odwalić sobie konkretny statek, by móc te starcia jak najszybciej zaliczać. Same planety poza konkretnymi fabularnymi, które robią wrażenie są w dużej części zwyczajną pustką. I ja rozumiem tę ideę, że no większość nie jest zamieszkana. Sęk jednak w tym, że ta planetarna eksploracja sprowadza się do bardzo monotonnych atrakcji w stylu – kolejne ruiny, kolejne jaskinie, kolejny wrak i tym podobne. I wszystkie od razu opatrzone znacznikiem na mapie. Nie ma tu miejsca na niespodzianki.
Wielu graczy narzeka też na samo przemieszczanie się po tych mapach, bo sprowadza się w zasadzie to biegania z buta z punktu A do punktu B poprzez pusty krajobraz. No i nie sposób się nie zgodzić, że wzbudza to poczucie takiej straty czasu. I mogłaby się pojawić jakaś opcja szybszego przemieszczania się po obszarach, gdzie niema przeciwników. Bo biegać możemy, ale w grze jest system zużycia tlenu, który uniemożliwia ciągły sprint. Tym bardziej, jeśli targamy jakieś łupy, które nieco przeciążyły naszą postać. Ogólnie jednak eksploracja jest przyjemna, jak już dotrzemy do jakiegoś obiektu, który będziemy przeszukiwać. Jeśli ktoś jest RPGowym śmieciarzem to będzie skakał z radości, bo zbierać możemy mnóstwo rzeczy.
Mocnym aspektem gry jest też oczywiście walka. I jeśli chodzi o starcia lądowe, to tu jak najbardziej gra radzi sobie naprawdę dobrze. Jest dużo wszelakich śmiercionośnych urządzeń, można je modyfikować i korzysta się z nich bardzo przyjemnie. Czuć moc oddawanych strzałów. Często przeciwnicy się przewracają, próbują ranni odczołgać, czy zostają ogłuszeni. Możemy też walczyć wręcz, acz osobiście nie nastawiałem się na ten typ rozwikływania potyczek.
Największym problemem Starfielda jak dla mnie jest jednak ogromna nieczytelność i bardzo słabo wyjaśniane mechaniki. Niekiedy trzeba wręcz szukać poradników w Internecie, by się czegoś dowiedzieć, bo gra nie raczy wytłumaczyć choćby o co chodzi z kontrabandą. Składanie statku z klocków to też ciągłe próbowanie co z czym można łączyć, za czego nie. Nie ma tu intuicyjnych podpowiedzi, wszystko na około i archaicznie. Projekt menu gry to jest chyba jakiś sabotaż. Straszne kręcenie się po zakładkach. A mapa… Osoba odpowiedzialna za cały projekt systemu map powinna mieć chyba dożywotni zakaz wykonywania zawodu. Tragicznie upitolone, wymagające ciągłego przeklikiwania. Ja rozumiem, że nie ma dokładnych mapek nowo odkrywanych planet. No ale jakiś ogólny okrywany teren powinien się rysować, czy odwiedzanych baz, jaskiń. Albo odwiedzanych miast z jakimś zaznaczeniem sklepów i innych przydatnych lokalizacji. Co tu stało na przeszkodzie?
Jeśli chodzi o poziom wizualny to jest różnie. Niektóre lokacje wyglądają naprawdę ładnie, choć ogólnie kosmiczne widoczki z reguły zawsze prezentują się ładnie. Z postaciami jest jednak już gorzej. Część jest w porządku, ale nie brakuje totalnie archaicznych modeli rodem z dwóch generacji wstecz. Muzyka za to dowozi solidnie i czuć w tym ten Falloutowy wibe. Gdy dzieje się coś ważnego to jest bardzo ładnie podkreślone soundtrackiem.
Jeśli jednak za grę odpowiedzialna jest Bethesda to pewnych problemów technicznych nie mogło zabraknąć. Doszły do mnie słuchy o kompletnym zablokowaniu się części misji z powodu braku możliwości między innymi kontaktu z jakąś postacią. Mi się to nie przytrafiło, ale kilkukrotnie miałem różne problemy z nagłym atakiem wroga. Raz towarzysz utknął mi gdzieś i zgubił się na innej planecie, przez co musiałem się wracać i go szukać. Ogólnie inteligencja naszych towarzyszy wypada bardzo słabo. Nie radzą sobie z najprostszym podążaniem za nami. Wrogowie działają trochę sprawniej i czasem potrafią zaskoczyć, ale głupie zachowania też nie są im obce.
Ogólnie muszę niestety przyznać, że na tę chwilę Starfield mnie zawiódł. Ma swoje solidne jasne strony, masę zawartości i w tym dobrze rozbudowane misje. Ale niestety bardzo smuci strasznie mała opcja tego aspektu RPGowego z możliwościami wykorzystania różnych umiejętności do rozwiązania problemu w konkretnej misji. Raptem czasem trafi się nasza specjalizacja do użycia w dialogu, ale to trochę za mało. Przeszkadza też znacząca nieczytelność oraz fatalnie zaprojektowane menu z absolutnie nagannym projektem systemu map. Jeśli miałbym ocenić grę jednym zdaniem to byłoby to: duży średniak, który potyka się o własne wybujałe aspiracje.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Grę można pochwalić za ogrom przygotowanej zawartości. Wręcz przytłacza ona możliwościami. Jest masa przeróżnych misji, których część zaskakuje swym rozwojem. Mamy dobrze zaprojektowany system umiejętności, gdzie ulepszanie zależy od autentycznego ich używania. Niestety jednak w parze idzie z tym spora toporność i duża nieczytelność mechanizmów. Projekt menu i przede wszystkim systemu map należałoby całkowicie wymienić. Smuci też brak alternatyw dla wykorzystania różnych umiejętności w celu rozwiązania problemu i dość skromna liczba możliwości wpłynięcia na finał zadania, co jest jednak fundamentem gier RPG.
Zalety
- ogrom zawartości,
- część zadań pobocznych zaskakuje rozwojem wątku,
- walka lądowa dobrze się sprawdza,
- dobrze zaprojektowany system umiejętności,
- muzyka robi klimat,
- eksploracja pod kątem badania różnych obiektów i zbieractwa jest przyjemna.
Wady
- toporność i nieczytelność wielu mechanik,
- słaby projekt menu,
- fatalny projekt map lokacji,
- brak alternatyw dla wykorzystania różnych umiejętności w misjach,
- dość irytująca walka w kosmosie,
- towarzysze bardzo słabo sobie radzą w terenie,
- eksploracja pod kątem odwiedzania nowych planet to często nudne piesze drałowanie z punktu A do B,
- trafiają się różne problemy techniczne.