Miasteczko Twin Lakes jest epicentrum wielu nadprzyrodzonych wydarzeń. Tylko tytułowy detektyw – McQueen – jest w stanie zbadać i rozwiązać te sprawy, korzystając ze starej i sprawdzonej techniki point-and-click.
Co by wyszło po połączeniu Twin Peaks, Wielkiej Stopy, Ghostbusters i Archiwum X, wszystko doprawione kilkoma łyżkami humoru i podane w formie pikselowej gry przygodowej? The Darkside Detective. Spróbuj pomóc Detekywowi McQueenowi w rozwiązaniu nadprzyrodzonych spraw, które nawiedzają miasteczko Twin Lakes.
Jeśli postanowiliście przeczytać tę opinię, myśląc że dotyczy ona gry wydanej na Commodore 64 to mam dla was złą wiadomość – The Darkside Detective właśnie miało swoją premierę na PS4! Pixel art nie umiera, chociaż coraz rzadziej mamy do czynienia z klockami aż takiej wielkości. Sprawdzają się one jednak nieźle w grach przygodowych, gdzie niesławne polowanie na piksele staje się dużo prostsze, kiedy jeden z nich zajmuje 1% ekranu. Problemem z oprawą graficzną The Darkside Detective nie jest jej pikselowatość, lecz ubogość pozostałych elementów. W grze do minimum ograniczono animacje a postacie nawet nie poruszają się w zwiedzanych lokacjach, lecz teleportują się z jednego pomieszczenia do kolejnego. Autorzy zdają sobie sprawę z tej sytuacji, żartując kilka razy z ograniczonego budżetu produkcji, lecz statyczność środowisk została w tytule studia Spooky Doorway została doprowadzana do granicy tolerancji. Drobne uwagi mam też do sposobu sterowania. Zebrane przedmioty pokazują się w lewym górnym rogu ekranu, lecz żeby użyć ich w środowisku trzeba przytrzymać krzyżyk i przeciągnąć je na hotspot. Jest to ewidentna kopia sterowania z wersji PC a spotkałem się z lepszymi rozwiązaniami, które nie wymuszają aż takiego emulowania myszki na kontrolerze.
Prezentacja gry to na szczęście jedyny element, w którym gra mnie zawiodła. Główny nacisk The Darkside Detective stawia na nadprzyrodzony humor. Rozwiązując dziewięć spraw detektyw McQueen i mundurowy Dooley stawią czoła duchom w bibliotece, potworowi z jeziora a nawet gremlinom, które uciekły z magicznej urny. Gracz jest zarzucany nawiązaniami do znanych tytułów filmowych, serialowych i książkowych na każdym kroku – nie zabrakło nawet klauna w ściekach. Dwójka głównych bohaterów też świetnie wpisuje się w konwencję. McQueen jest doświadczonym, raczej poważnym detektywem, który jest pośmiewiskiem wśród współpracowników z powodu spraw, którymi się zajmuje. Dooley jest jego wiernym towarzyszem i, chociaż nie grzeszy sprytem, zawsze wspiera McQueena w nawet najdziwniejszych sytuacjach. Trzeba przyznać, że rozmowy między tą dwójką utrzymują wysoki poziom humoru przez całą grę. Na każdym ekranie możemy zagadać do Dooleya a ten uraczy nas unikalną kwestią dialogową. Szkoda tylko, że ponownie zabrakło budżetu na nagranie głosów.
Przygodówki potrafią obronić się lub całkowicie polec w zależności od tego, jakie zagadki przedstawiają graczom. The Darkside Detective trzyma się głównie łamigłówek związanych ze zbieraniem przedmiotów, łączeniem ich i używaniem na elementach środowiska. Do tego dochodzi kilka minigierek i liniowych dialogów, które popychają fabułę do przodu. Zagadki nie należą do najtrudniejszych i dobrze komponuje się to z szybkim, serialowym, tempem poszczególnych spraw. Każdy 'odcinek’ zamyka się w całość i nie wiąże się rozgrywkowo z pozostałymi. Daje nam to 9 odizolowanych mini-przygód, składających się z kilku do klikunastu ekranów. Siłą rzeczy ogranicza to liczbę dostępnych przedmiotów i interakcji i tym samym powoduje, że nie plączemy się godzinami między dziesiątkami lokacji z setkami niepotrzebnych obiektów. W niektórych przygodówkach takie podejście sprawdza się lepiej niż w innych. The Darkside Detective znalazł dobry punkt równowagi.
Moje przywiązanie do przygodówek point-and-click powinno być wam już dobrze znane. Jest to specyficzny gatunek a The Darkside Detective jest w nim specyficznym przypadkiem. Tytuł nadaje się świetnie dla początkujących graczy dzięki dość prostym zagadkom i ograniczonym lokacjom. Z drugiej strony opracowanie graficzne może odstraszać osoby przyzwyczajone przez współczesne konsole do rozdzielczości większej niż 320×200. Wystarczy jednak przyjrzeć się zawartości a nie opakowaniu a zostaniecie nagrodzeni świetnymi dialogami, poczuciem humoru i dużą dawką nostalgii.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- poczucie humoru,
- nawiązania do klasyków gatunku,
- podział na szybkie, zwięzłe mini-przygody.
Wady
- statyczna szata graficzna,
- brak kwestii głosowych,
- niektóre odcinki zbyt proste i zbyt krótkie,
- niezbyt wygodne sterowanie.