The Thaumaturge gra rodzimego studia Fool’s Theory. Wcielamy się w taumaturga Wiktora Szulskiego, który po długiej tułaczce wraca do rodzinnej Warszawy. Chwilowa wizyta wciąga go jednak w wir lokalnych sieci spisków. Taumaturgia, sprawy rodzinne i miejscowa polityka nie dadzą chwili wytchnienia.
The Thaumaturge to gra rodzimego studia Fool’s Theory wydana przez 11 bit studios. Zadebiutowała na komputerach osobistych 4 marca 2024, ale wersja konsolowa premierę miała dopiero dokładnie 9 miesięcy później. Wyczekiwałem tego wydania – nie mogąc się doczekać, aż zapoznam się ciekawym konceptem taumaturga z Warszawy. Nadzieje dodatkowo zostały spotęgowane informacją o pojawieniu się polskiej wersji językowej w postaci dubbingu. I nadszedł ten chłodny grudniowy czas, w którym zasiadłem przed konsolą. Oto moja opinia.
Mamy początek XX wieku. Wiktor Szulski powraca w rodzinne rejony z długiej tułaczki po świecie. Warszawa okazuje się jednak jeszcze mniej przyjazna nim zapamiętał ją za dzieciństwa. Chwilowa wizyta związana z pogrzebem ojca, z którym się poróżnił zamienia się w dłuższy pobyt, a sieć lokalnych intryg wciąga bohatera na dobre. Czekają nas nie tylko lokalne bardziej przyziemne problemy rodaków, ale mistyczne zadania związane z głównym motywem taumaturgii. Pod kątem fabularnym The Thaumaturge prezentuje się bardzo dobrze. Bohaterowie są wyraziści, a historię chce się śledzić nie tylko z uwagi na ciekawego bohatera, ale też i na specyficzny rodzimy klimat.
Cała opowieść, oparta choć mocno oparta na określonym motywie historycznym, została dodatkowo polana sosem fantastyki. Bez przesadyzmu i z odpowiednim wyczuciem. Wiktor bowiem, podobnie jak niegdyś jego ojciec, jest taumaturgiem. Posiada kontakt z tajemniczymi salturami dającymi mu niezwykłe możliwości. Są jednak one okupione częstym spotkaniem z niechęcią wśród zwykłej ludności. Nie sposób nie zauważyć tu wzorowania się na istotnym motywie Wiedźmina. Ale nie tylko w zestawieniu z kwestią niesławy. Także część zdolności związanych z nadnaturalnymi zmysłami czy wykorzystywanych w dialogach bardzo przypomną znak Aksji w chwilowym nakierowaniu rozmówcy w konkretną stronę. W grze jest to jednak posunięte nieco dalej i ma większy nacisk na aspekt magiczny.
Wspominana taumaturgia nie jest tylko tłem dla świata. Stanowi ona istotną oś zarówno opowieści, jak i rozgrywki. Niebanalne zdolności Wiktora znajdują szerokie zastosowanie w dialogach, walce oraz eksploracji. W rozmowie mamy możliwość nie tylko wpływać na rozmówce w celu uzyskania informacji, ale tez i samemu zatajać pewne informacje. Eksploracja zaś jest nierozerwalnie związana ze zmysłem bohatera umożliwiającym odczytanie pozostawionych przez innych myśli i emocji. Daje to pole do niezwykle ciekawego prowadzenia śledztw, w których wszystkie zebrane poszlaki są łączone w całość i prowadzą nas dalej. Co prawda dzieje się to niestety tylko automatycznie, więc to przez bohatera, a nie nas jako gracza wyciągane są wnioski. Szkoda, że nie pokuszono się by bardziej ten detektywistyczny aspekt dać w ręce gracza. Choćby w postaci dodatkowej opcji. Ale i tak w sporej części przypadków ostatecznie mamy jednak wybór odnośnie tego, jak z uzyskanymi danymi się obejść.
No i właśnie omawiając The Thaumaturge nie można nie wspomnieć o decyzjach. Tych w grze mammy na tyle sporo, że mogłaby pozazdrościć takiego motywu niejedna gra RPG. Nie wszystkie mają zauważalny wpływ na opowieść, ale jednak sporo odciska widoczne piętno na kierunku różnych odnóg fabuły. No i podobnie jak niegdyś seria inFamous, tak i tu mamy do czynienia z jakby kanoniczną ścieżką bohatera niebędącego wzorem cnót. Owszem można odgrywać idealistę, ale istotnym elementem Wiktora jest jego wrodzona skaza związana z taumaturgią. I jest nią duma. Pozwala ona nam być konkretnym bucem, ale nie tylko w aspekcie odgrywania, ale też w kierunku uzyskania konkretnych możliwości dialogowych, a co za tym idzie odnóg fabularnych. Bardzo cieszy taki wybór, bo każda druga dodaje nam poczucie decyzyjności i nie czujemy jakbyśmy byli tylko pionkiem scenariusza.
Kolejnym istotnym elementem gry są starcia. Walka odbywa się w systemie turowym i z początku wydaje się ona mocno skomplikowana. Mniej doświadczonemu graczowi może zająć trochę nim się odnajdzie w poszczególnych zależnościach. Wybór poziomu trudności daje jednak pole do tego, jak bardzo chcemy się zgłębiać w detale. Na niskim bez problemu można przejść wszelkie potyczki, ale na wyższych należy już kombinować, by dać sobie radę. A jest tu wiele możliwości, bo wraz z postępem Wiktor zyskuje nowe umiejętności, modyfikatory istniejących, a także wsparcie innych salutorów. Dla fanów turowego podejścia do walki The Thaumaturge może okazać się bardzo przyjemną rozrywką. Szczególnie, jeśli mamy ambicje w zagłębianiu się w system. Jeśli jednak nie trawimy takich mechanik, to możemy poczuć się znużeni, gdyż potyczki są dość częste, a gra tylko niekiedy daje okazje, by jakoś ominąć starcie.
Pod kątem oprawy niestety trzeba powiedzieć jasno – nie powala. Dość często można też zauważyć powtarzające się modele postaci, a ich jakość przypomina dawniejsze generacje sprzętu. Poszczególne lokacje dzielnic Warszawy kipią jednak klimatem mimo braku rozpasania wizualnego. Podobnie rzecz ma się w przypadku projektu salutorów. Mamy tu przekrój niezwykle ciekawych maszkar silnie wzorowanych słowiańskimi mitami. Tak więc widać serducho, choć w oprawie jednak czuć te czasy minione. Za to w warstwie dźwiękowej niema się do czego przyczepić. Cieszy dodany po premierze rodzimy dubbing, który wypada świetnie w połączeniu z fantastycznie napisanymi dialogami. Jeśli po Wiedźminie tęskniliście za podobnymi swojskimi gadkami z charakterem to The Thaumaturge jest tym czego szukacie. Świat jest bardziej współczesny, ale pazura tu nie brakuje, a słowne potyczki nieraz rozbawią.
A jak prezentują się pucharki? Otóż trudno nie będzie, choć na sporo rzeczy należy uważać podczas drogi ku platynie. Nie brakuje bowiem trofeów do pominięcia związanych ze specyficznymi wyborami czy znajdźkami. Przy konkretnym prowadzeniu walki też trochę trzeba będzie pokombinować. No i są też wymagane niektóre zakończenia, ale z rozpisanym poradnikiem można to zgrabnie ogarnąć. Do nich konieczne będzie dwukrotne przejście gry przy zachowaniu zapisu pod koniec przygody. Wiąże się to z wymogiem posiadania wysokiego oraz niskiego poziomu dumy.
Wyczekiwałem, aż The Thaumaturge pojawi się w wydaniu konsolowym odkąd pierwszy raz ujrzałem ten projekt. Niebanalny, ciekawy i osadzony w bliskich nam regionach kulturowych. No i muszę przyznać, że się nie zawiodłem. Gra kupiła mnie całkowicie prostą, acz niezwykle przyjemną rozgrywką. Turowych starć choć trochę dużo i życzyłbym sobie więcej opcji na ich unikanie, tak z punktu zwolennika takiej mechaniki jestem zadowolony. Pod kątem technicznym mogłoby być ciut lepiej, bo zdarzały się okazjonalne spadki płynności. Oprawa też już niestety niedzisiejsza. Jednak świetnie napisane postaci, dobra historia oraz fantastyczne dialogi pozwalały mi zapomnieć o tych niedociągnięciach. Tylko ja się pytam: Gdzie jest wydanie pudełkowe bezpośrednio na nasz rynek? Brałbym z marszu, jeśli tylko by się pojawiło.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
The Thaumaturge spełniło moje oczekiwania. Historia jest ciekawa, bohaterowie dobrze napisani, a dialogi świetne. Duża w tym rola osadzenia całości w lokalnym regionie. Rozgrywka, choć bardzo prosta w założeniach, potrafi wciągnąć i bawić. Turowe walki ucieszą entuzjastów, ale sceptycznych najpewniej do siebie nie przekonają. Gdyby nie drobne problemy techniczne oraz niedzisiejsza oprawa, można by było się zachwycać jeszcze bardziej.
Zalety
- dobrze poprowadzony wątek fabularny,
- ciekawie napisane postaci,
- świetne dialogi,
- gra dobre buduje poczucie wagi decyzji,
- lokalny rodzimy klimat świetnie się sprawdza,
- projekt lokacji i salutorów zasługuje na uznanie,
- system walki może zdobyć uznanie fanów turowych starć,
- pełna polska wersja językowa.
Wady
- prowadzenie śledztw mogło być bardziej rozbudowane,
- przydałoby się więcej możliwości uniknięcia walki,
- niedzisiejsza oprawa,
- drobne problemy techniczne.