Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 – Opinia

17 września 2020
1
5/5
Opis:

Wciel się w legendę deskorolki, Tony’ego Hawka, kultowe postacie z pierwotnych odsłon oraz zupełnie nowych skaterów. Posłuchaj utworów z niezapomnianej ścieżki dźwiękowej, oraz nowej muzyki. Wykonuj niesamowite kombinacje trików, korzystając z klasycznego dla serii Tony Hawk’s™ Pro Skater™ systemu sterowania.

Obecna generacja konsol powoli chyli się ku końcowi. Jedno co na pewno z niej zapamiętam, to cała masa wydanych reedycji, remasterów i remaków. Czy to źle? Po ograniu Tony Hawk’s Pro Skater 1+2 mogę stwierdzić z przekonaniem: LOL, absolutnie nie!

Ale nie uprzedzając faktów. Oryginalne dwie pierwsze części serii gier o wyczynach zawodowych ujeżdżaczy deskorolek ukazały się kolejno w 1999 i 2000. Z miejsca podbiły serca rzeszy fanów na całym świecie. Gracze pokochali dające masę satysfakcji frywolne czesanie widowiskowych trików w rytm przekozackiej ścieżki dźwiękowej. Ba, gry docenili nie tylko fani, do dzisiaj Pro Skater 2 plasuje się na 2 miejscu na liście najwyżej ocenianej gry wszechczasów (zaraz za The Legend of Zelda: Ocarina of Time). Seria doczekała się wielu kolejnych części, w których usprawniano wiele elementów, ale też dodawano wiele rzeczy, do których fani serii mieli wątpliwości. Niestety im dalej w las, tym gry stawały się już coraz gorsze. Próbowano doczepiać akcesoria ruchowe, kompletnie psujące rozgrywkę, czy też wypuszczając tandetne skoki na kasę, żerujące na sentymencie do marki.

W tym miejscu pojawia się Vicarious Visions. Studio, które wykonało perfekcyjną robotę przy innym wskrzeszeniu legendy, czyli trylogii Crasha Bandicoota. Studio to (o czym może nie każdy wie) miało już styczność z marką. I to dosyć dużą, bo wydali aż 8 gier sygnowanych imieniem Tony’ego Hawka na przenośne konsole Nintendo (GB Advance I Nintendo DS). Często gry te były dużo wyżej oceniane niż ich odpowiedniki na “dużych konsolach”. Dlatego nikt inny nie byłby lepszym kandydatem do przywrócenia zapomnianej już marki do swojej dawnej świetności.

Ok, przejdźmy więc do samego Tony Hawk’s Pro Skater 1+2. Jak sama nazwa wskazuje – jest to remaster dwóch części opakowany w jedną grę. Czy jest to wierne odwzorowanie 1 do 1? I tak, i nie. Tak jak oryginały jest to gra stawiająca w 100% na czystą, nieskrępowaną realizmem akcję. Daleko jej do jakiejkolwiek symulacji. Oprócz tego mamy dostęp do wszystkich lokacji z obu odsłon, przy czym wybieramy, czy chcemy odpalić tour mode (coś na kształt kampanii) z pierwszej, czy też drugiej części (ta dostępna jest od początku, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby zacząć od Pro Skater 2). W tym trybie przechodzimy kolejne plansze, aby odblokować kolejne. Zrobimy to zaliczając wyzwania. Dla każdej mapy są to: nabicie odpowiedniego wyniku punktowego, wykręcenie potężnego kombosa czy też odnalezienie liter S,K,A,T,E. Każda ma też jednak zestaw swoich unikalnych wyzwań polegających np. na zniszczeniu jakiś przedmiotów, zrobieniu określonego triku w danym miejscu czy unikatowe znajdźki do odnalezienia. Wyjątkiem są etapy, gdzie naszym jedynym wyzwaniem jest zdobycie w konkursach wysokich od sędziów (oczywiście musimy po prostu nabijać ogromne liczby punktów). Same mapy doczekały się ogromnego liftingu graficznego, jednak w żadnym stopniu nie zmieniano ich układu i rozmieszczenia obiektów. Weterani więc od razu poczują się jak ryba w wodzie. Wraca też stara, dobrze znana ekipa profesjonalnych skejterów. Oczywiście mamy samego Tony’ego oraz inne legendy tego sportu jak Rodney’a Mullena, Erica Kostona czy Chada Muska (co prawda widać nawet na ich wirtualnych modelach, że latka lecą i młodość to już mają daleko za sobą). Do składu dodano jednak kilku nowych sportowców z całego świata, którzy obecnie są na topie. Nie uświadczymy tu niestety Spider-Mana, który był świetnym easter eggiem w oryginale (no wiadomo prawa licencyjne), ale możemy odblokować dwie inne ukryte postacie (kto to taki musicie już odkryć sami :)). Nie zabrakło też oczywiście kreatora własnej postaci. Kolejną mega ważną rzeczą, która zalicza powrót jest fenomenalna ścieżka dźwiękowa. Prawie w całości udało się ją przenieść z oryginałów do remaku, zabrakło jedynie 3 utworów. Oprócz tego wzbogacono playlistę o ponad drugie tyle nowszych utworów. Co ważne, nowe utwory są równie dobre i idealnie dopełniają ścieżkę dźwiękową gry.

Wróćmy jeszcze na chwilę do mechaniki. Jak już pisałem wcześniej, jest to w 100% arcadowe podejście do jazdy na deskorolce, jak w oryginałach. Jednak na tym polu Viscerals dokonało kilku usprawnień. Po pierwsze – w grze znajdują się ulepszenia, które w serii pojawiły się dopiero w późniejszych odsłonach. Mowa tu o Revertach, dzięki którym można w naturalny sposób przedłużać serii trików, tworząc jeden mega kombos (razem z manualami, które też się do tego przydają). Wprawiony gracz jak się uprze to i całą mapę da radę przejechać na jednym kombosie. Jeśli natomiast już się niestety potkniemy, to postać błyskawicznie pojawia się znowu na desce. Gra jest też niezwykle płynna (stałe 60 klatek animacji i 0 dropów), animacje skejterów to czysty miód dla oka. Po każdym przejeździe gra podlicza i ocenia nasze wyczyny, przyznając nam punkty doświadczenia, które zwiększają nasz poziom oraz gotówkę. Każdy nowy poziom odblokowuje nowe rzeczy w sklepie. Te musimy jeszcze kupić za zdobyte pieniądze. Jak na razie w grze nie ma żadnych mikrotransakcji. Oby tak już zostało, ale dobrze wiemy jak to bywa z grami wydawanymi przez Activision. Do kupienia są nowe elementy do przyozdabiania naszego skejtera (czapki, ubrania, deski itp.) lub też nowe elementy do kreatora map (o tym za chwile). Zdobywanie nowych poziomów z czasem staje się bardzo powolne. Warto wtedy zacząć wykonywać podrzucane w osobnej zakładce menu wyzwania. A to musimy wykonać określone kombosy, zebrać poukrywane dla każdego skejtera z osobna punkty doświadczenia, znaleźć wszystkie “Gapy” czy uzyskać w sumie określony czas grindowania. Mimo wszystko potrzebny do platyny 100 poziom będziemy wbijać BARDZO długo. Ja gram już 2 tygodnie, ukończyłem wszystkie plansze na 100%, wymaksowałem 5 zawodników a jestem dopiero na poziomie 60. A i sama platyna – oprócz tego, że czasochłonna – to wymaga sporych umiejętności, potrzebne “hard get-theres” to nie przelewki.

Jak już wcześniej wspomniałem – w grze możemy też pobawić się w projektanta parków skatingowych. Kreator jest dosyć obszerny, ale jednocześnie bardzo prosty w obsłudze. Tworzymy rampy, half-pipe’y poręcze czy też dodajemy obiekty czysto kosmetyczne. Stworzone przez nas mapy możemy wgrać do sieci, aby inni mogli je wypróbować. Oczywiście my też mamy możliwość przeglądania poziomów stworzonych przez społeczność. Ważnym elementem jest też multiplayer. Ten występuje tu w postaci split-screena dla rozgrywek lokalnych oraz trybu online. Łączymy się wtedy z kilkoma innymi graczami na jednej mapie i wykonujemy pojawiające się misje. A to wygrywa osoba, która osiągnie pierwsza określony wynik, albo wykona najwyżej punktowane kombo czy też najmniej razy będzie “berkiem”. Ogólnie rozgrywki są bardzo przyjemne i pozwalają w przyjemny sposób zdobywać doświadczenie.

Podsumowując – jest to jedna z moich ulubionych gier w tym roku i jeden z lepszych remasterów jakie zrobiono. Idealnie oddaje ducha pierwowzorów, nie ujmując im nic co dawało ongiś masę frajdy, jednocześnie ulepszając i uwspółcześniając sporo elementów. Widać, że jest to gra robiona przez prawdziwych pasjonatów, którzy doskonale rozumieli fenomen starych dobrych Tony Hawk’s Pro Skater. Jest to idealna odskocznia od problemów codzienności. Wystarczy włączyć na chwilę, aby przestać myśleć o wszystkim i skupić się tylko na czesaniu kolejnych kosmicznych trików. Przede wszystkim dla fanów, którzy prawdopodobnie poczują się jakby przenieśli się o te 20 lat wstecz. Jednak nowi w temacie też powinni dać grze szansę, aby poczuć się jak Antek Jastrzębowski, wyborny deskorolkarz. 🙂

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Jedna z moich ulubionych gier w tym roku i jeden z lepszych remasterów jakie zrobiono kiedykolwiek.

Zalety

  • duch oryginału,
  • kapitalna ścieżka dźwiękowa,
  • odświeżony wygląd map,
  • ulepszenia, które doszły później w serii,
  • sporo zawartości.

Wady

  • w sumie to nie ma żadnych poważnych!