Temat zombie w filmach jest już tak wyeksploatowany, że ciężko zrobić w tym gatunku cokolwiek, co zaskoczy potencjalnego widza i jest w stanie zatrzymać przy sobie rzeszę fanów. Jarmusch to nie nazwisko, które jest jakoś ogromnie rozpoznawane, ale każdy fan indyków na pewno je kojarzy. Tym razem reżyser postanowił przenieść nas do apokaliptycznego świata, który dla większości widzów chyba wydaje się niezbyt ciekawy. Nic dziwnego, bo „Truposze nie umierają” to bardzo poprawna produkcja, której potencjał został masakrycznie zmarnowany.
Mamy do czynienia z apokalipsą zombie widzianą oczami Jarmuscha, okraszoną satyrycznym humorem skierowanym na konsumpcjonizm. W samym środku małego miasteczka Centerville dochodzi do niecodziennych zjawisk – noc nadchodzi później niż zwykle, zwierzęta szaleją, a wśród zwykłych ludzi przechadzają się nieumarli. Resztki ludzi starają się przetrwać w tym złowieszczym świecie, ale czy im się to uda? Może być różnie…
Koniec końców wszystko wyszło bardzo schematycznie. Fabuła odcięte od rzeczywistości, ale balansujące na realistycznych problemach materializmu naszego społeczeństwa, film nie jest sam się w stanie wybronić. To ten typ seansu, który poprawnie się ogląda, czasami mając ochotę odlecieć na kilka minut, a po powrocie z drzemki tak naprawdę nie za wiele stracimy. Humor w „Truposze nie umierają” też nie należy do tego z najwyższego lotu, ale niektóre żarty sytuacyjne są w stanie wywołać uśmiech na twarzy widza.
Takie nazwiska jak Murray, Driver, Swinton, Glover oraz Gomez powinny w teorii przyciągnąć do kin widzów z różnych kategorii wiekowych. Problem polega na tym, iż w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przejąć się losem ekranowych bohaterów, którzy są po prostu nudni. Tylko Tilda swoim urokiem osobistym jest w stanie zahipnotyzować widza, ale reszta – chociaż się bardzo stara – nie jest w stanie sprostać nudzie wylewającej się ze scenariusza.
Autorska wizja postapokaliptycznego świata Jarmusha to średni horror klasy B. Szkoda, bo pierwsze zapowiedzi zwiastowały coś unikatowego, o niebanalnym humorze. Koniec końców wyszło jak wyszło i film tern trafia do szufladki produkcji, których pewnie nigdy sobie nie powtórzę. Cyniczne podejście do społeczeństwa XXI wieku zdaje się być nad wyraz podkreślane, przez co wszystko traci swój urok, a w pewnym momencie staje się wręcz męczące.
WYDANIE PUDEŁKOWE:
Wydanie zostało wyposażone w slipcover, a pod względem estetycznym okładki nie ma się absolutnie do czego przyczepić. Nie ma lektora ani dubbingu, dostępne są tylko polskie napisy. Dawno nie spotkałam się z takim podejściem do tematu. Oryginalna ścieżka dźwiękowa jest tylko 5-kanałowa, więc tutaj też nie możemy mówić o szale, tym bardziej, że przecież apokalipsa może być tak interesująco okraszona dźwiękiem, że szkoda, iż nie wykorzystano tutaj płynącego potencjału. Natomiast jeżeli chodzi o obraz, to tutaj można się przyczepić do czasami rozmywanych tekstur na pierwszym planie, szczególnie w zbliżeniach na twarz. Sporo scen było kręconych w gorszym oświetleniu i sporo scen skręca z czerni na niebieski odcień, ale oprócz tego nie mam zastrzeżeń.
Spotkał nas niemiły żart ze strony Filmostrady. Niestety dodatki nie otrzymały polskiego tłumaczenia, a trzeba zaznaczyć, że jest ich bardzo, ale to bardzo mało. To tylko niespełna 10 minut materiałów, które jakością również nie grzeszą. Twórcy po prostu podeszli w bardzo oschły sposób do potencjalnych nabywców wydania, co niestety bardzo mnie zasmuciło.
SPECYFIKACJA WYDANIA „TRUPOSZE NIE UMIERAJĄ”:
Czas trwania: | 101 minuty |
Obraz: | 1080 High Definition ; 23.98PsF ; 1.78:1 ; 16×9 |
Dźwięk: |
DTS-HD MA 5.1: angielski DTS 5.1: portugalski, hiszpański |
Napisy | angielskie, bułgarskie, czeskie, greckie, hiszpańskie, kantońskie, koreańskie, mandaryńskie, polskie, portugalskie, rosyjskie, rumuńskie, tajskie, tureckie, węgierskie |
Menu: | j. angielski |
EAN: | 5902115610066 |
Dystrybucja: | Filmostrada |
LISTA DODATKÓW:
- Bill Murray: Zombie hunting action star – 00:01:20 – Bill Murray o byciu gwiazdą.
- Stick together – 00:02:47 – Materiał o tym, jak świetnie pracowało się w ekipie.
- Behind the scenes of „The Dead don’t die” – 00:05:16 – Materiały zza kulis, w stylu lat 90′, kręcone kalkulatorem
- Zombie tai chi
- Growl practice
- A spin around set
- Craft services
- Undead symphony
- Finger food