Virginia – Opinia

23 września 2018
1
/5
Opis:

Nie jestem wielkim fanem gatunku ‚symulator chodzenia’ (używam tego określenia w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu). Lubię, jak oprócz historii, gra posiada też elementy mechaniczne, które wymagają zręczności w palcach lub zręczności w głowie. Virginia jest grą… tak, potwierdzam – wbrew temu, co mówią niektórzy jest to zaiste gra komputerowa – w której mechaniki jest bardzo mało. Graliście w Zaginięcie Ethana Cartera? W porównaniu z Virginią jest to symulator lotu myśliwcem. Mimo to, po prawie trzykrotnym przeprawieniu się przez historię agentki FBI Anne Tarver, cały czas mam w głowie mnóstwo pytań i cały czas mam ochotę rozmawiać o grze z towarzyszami niedoli, którzy również próbują wyciągnąć z tego interaktywnego filmu animowanego sens.

She doesn’t own a dress. Her hair is always a mess.

W dużym uproszczeniu, fabuła Virginii opowiada o sprawie zaginięcia pewnego chłopca z małego miasteczka Kingdom w stanie Virginia. Jako gracz kierujemy poczynaniami agentki Tarver, która zostaje przydzielona do bardziej doświadczonej Marii Halperin i ruszamy do Kingdom dowiedzieć się, co stało się z chłopakiem. Anne ma jednak również inny motyw – jej zadaniem jest raportowanie zachowania agentki Halperin, która jest na celowniku śledztwa wydziału spraw wewnętrznych. Nie spodziewajcie się jednak, że będziecie przeszukiwać kolejne lokacje w poszukiwaniu wskazówego dotyczących zaginięcia. Gra nie zaserwuje wam również quick time eventów, dzięki którym pozostaniecie niezauważeni przez Marię, gdy ją szpiegujecie. Gra toczy się własnym rytmem a my jedynie popychamy ją delikatnie do przodu wchodząc w interakcje z przedmiotami i postaciami w całkowicie liniowy sposó

Smokes a pack a day, but wait, that’s me but anyway…

Chciałbym, bardzo chciałbym, powiedzieć więcej na temat fabuły, a może raczej wydarzeń, w Virginii, lecz nie chcę zepsuć zabawy tym, którzy chcą to wszystko odkryć samodzielnie. A zdecydowanie polecam zanurzyć się w grze bez jakiegokolwiek przygotowania, najlepiej późnym wieczorem, zostawiając sobie trochę ponad godzinę na doprowadzenie przygody do końca. Tak, rozgrywka jest dość krótka, co tym bardziej podkreśla jej filmowy charakter. Już plansze tytułowe wyglądają jakby były przygotowane pod produkcję kinową a nie pod niezależną grę komputerową. Z każdą minutą narasta wrażenie, że twórcy z Variable State mogli zrobić z Virginii film animowany, lecz zdecydowali się na bardziej interaktywną rozrywkę. Czy było to rozwiązanie tańsze? Czy są bardziej przywiązani do naszego medium? Czy chcieli uciec od rywalizacji z innymi filmami niezależnymi? Bardzo chętnie zadałbym im te pytania. Wydaje mi się, że na rynku gier nie mają w tym momencie bezpośredniej konkurencji.

Pod względem prezentacyjnym Virginia ma się bardzo dobrze. Mimo operowania skromnymi elementami graficznymi – małą głębią kolorów czy wielokątami zamiat okręgów – autorzy nadali opowieści specyficzny, senny klimat, świetnie pasujący do narracji. Bardzo ciekawe zabiegi światłem i kolorami cały czas każą odbiorcy zadawać sobie pytanie czy to, co widzi na ekranie dzieje się naprawdę w świecie gry, czy są to wizje czy sny. Zawodzi czasami płynność animacji, lecz nie jestem do końca przekonany czy nie jest to kolejny zabieg twórców gry. Dzieje się to tylko w niektórych fragmentach rozgrywki, które nie wydają się być bardziej obciążające dla procesora niż inne. Konsola pokroju PS4 nie powinna mieć problemów z renderowaniem grafiki na poziomie tej, zastosowanej w Virginii. Wisienką na torcie jest jednak muzyka. Oryginalna ścieżka dźwiękowa nagrana przez muzyków Filharmonii Praskiej potęguje nastrój po stokroć. Już od napisów początkowych słychać, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, co według mnie zostaje ukoronowane sceną w barze Sojourner’s Truth i ewolucją tematu muzycznego tam wykorzystanego. Te dźwięki, powiązane z dość banalnymi, lecz świetnie opowiedzianymi, wydarzeniami, zostaną ze mną na długi czas.

She only drinks coffee at midnight.

Przy tak dobranym podkładzie nie ma się co dziwić, że w całej grze nie uświadczymy ani słowa dialogu. Wszystkie emocje postacie przekazują nam poprzez mimikę i gesty, co mogłoby się wydawać niemożliwe przy tak prostej grafice. A mimo wszystko to działa. Rzadko kiedy mamy wątpliwości co nasi ‚rozmówcy’ mają na myśli a odebrane w ten sposób uczucia gniewu, zdrady czy smutku (Virginia nie oferuje dużo radości) oddziałują na nas wtedy ze zdwojoną siłą.

Pomimo tylu pozytywnych słów, które napisałem na temat gry, zdaję sobie sprawę, że nie jest to zabawa dla każdego. Jeśli już przy Gone Home czy Dear Esther brakowało Ci w grze ‚mięsa’ to w Virginii czekają na Ciebie same kości. Mechanika ogranicza się do wciskania /. Są w środowisku poumieszczane przedmioty, które możemy opcjonalnie zebrać, lecz nie mają one bezpośredniego wpływu na rozgrywkę, a ich głównym celem są trofea. Jeśli jednak brak szybkich akcji i wartkich dialogów Ci nie przeszkadza a dodatkowo jesteś fanem pokręconych thrillerów nasączonych symbolizmem typu Mullholland Drive czy Wróg to jest to tytuł, który bez wahania mogę polecić.

Wszystkich chętnych do spoilerowej dyskusji zapraszam do sekcji komentarzy poniżej. Mam ciągle tyle pytań i niepewności – może ktoś pomoże?

 

Plusy:

  • ścieżka dźwiękowa,
  • intrygująca historia,
  • przemyślane trofea,
  • klimatyczna szata graficzna,

Minusy:

  • głębia mechaniki gry,
  • miejscowe zwolnienia animacji,
Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości 505 Games.

Podsumowanie

Zalety

Wady