Aladyn – wydanie Blu-ray – Opinia

19 października 2019
0

Disney prezentuje bardzo dobrą passę, odświeżając stare, dobre klasyczne animacje. Ich adaptacje filmowe utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie tylko są szalenie aktualne i niosą za sobą uniwersalne wartości, ale także rewelacyjnie oddają klimat współczesności. Odgrzewane kotlety Disneya są wyborne i serwowane na złotej tacy. Nie da się ukryć, że Disney stara się przenieść w skali 1:1 i ożywić grą aktorską wybitne animacje. Udało się to przy pięknie zrealizowanej Pięknej i Bestii, Królu Lwie, Kopciuszku, a teraz przez piaski pustyni czas ruszyć karawaną do bajecznego Agrabahu, by wspólnie ze znanymi i lubianymi przez lata postaciami filmu „Aladyn” – tytułowego bohatera, Dżasminy i Dżina przeżyć niezwykłą przygodę.

Obawiałam się adaptacji tej bajki. Jakoś nie mogłam wyobrazić sobie Willa Smitha w roli przebojowego Dżina. Na szczęście jest to naprawdę wybitna kreacja, jak na taki rodzaj produkcji. Smith jest prześmieszny, pełen uroku oraz magii. Jego rola nie jest przeszarżowana, a wręcz przeciwnie – oddaje ducha animacji. Jest to sztandarowy pstryczek dla wszystkich marudzących na temat koloru skóry aktora i zmian wprowadzanych przez Disneya. Po forach filmowych można było zauważyć, że to właśnie obsadzenie czarnoskórego Dżina budzi najwięcej kontrowersji. A prawda jest taka, że w Aladynie Smith spisał się koncertowo!

Rola Aladyna też jest miłym zaskoczeniem. Mena Massoud jest szarmancki, lekko naiwny, a przy tym zdecydowanie budzi sympatię i, co ważne, świetnie tańczy i nie najgorzej śpiewa. Podobnie jak niezwykle urodziwa i uzdolniona wokalnie Naomi Scott – w roli Dżasminy. Jedynym – ale istotnym mankamentem filmu jest obsadzenie Marwana Kenzari w roli Dżafara. Mężczyzna jest za młody, jak na doradcę sułtana, mało charyzmatyczny i kompletnie niebudzący grozy – znanej z animacji. Kreacja jest po prostu miałka, nijaka i niepasująca do reszty – przebojowej – obsady. Aktor jest bardzo irytujący w roli Wielkiego Wezyra i nie jest tak charyzmatyczny, tak jak rysunkowy pierwowzór, a przecież czarne charaktery powinny przede wszystkim budzić grozę. Zmarnowano po prostu wielki potencjał jednego z najbardziej charakterystycznych Czarnych Bohaterów Disneya.

Fabuła filmu nie odbiega znacząco od animacji. Wiele scen czy też piosenek jest żywcem wyjętych z wersji animacyjnej. Disney gra na uczuciach i sentymencie widza, ale dostarcza przy tym ogromu przyjemności i frajdy. Obraz jest zabawny, kolorowy i pouczający. Nie obyło się też bez przemycenia wątku feministycznego, ale to akurat w kreacjach „księżniczek” Disneya w ogóle nie dziwi. Wytwórnia czego się nie dotknie zamienia w złoto niczym mityczny Midas. Na rynku filmowym nie ma praktycznie drugiej takiej wytwórni, która potrafi przy praktycznie każdej produkcji trafić w tak liczny target odbiorców. Produkcje posiadają przy tym naprawdę duży walor estetyczny, artystyczny i pouczający.

Początkowo raził mnie klimat „Aladyna”. Błędnie przyjęłam (wzorując się na animacji), że akcja osadzona jest w świecie stricte muzułmańskim. Natomiast film skupił się bardziej – co jest zgodne z legendą – na przedstawienia świata Indii – rodem z Bollywood. Stroje, scenografia, pałace – czy nawet choreografia taneczna przywodzi na myśl produkcje hinduskie. Piękne pejzaże, monumentalne lokacje, bogato zdobiony pałac – wszystko nadaje klimatu fabule. Jako widz przeniosłam się w całkowicie inny świat, pełen zapachu przypraw i słodkości daktyli. Jest bajeczny przepych, magia kolorów, pięknie zdobione orientalne stroje i muzyka, która wpada w ucho.

Bo przecież za każdym filmem wytwórni Disneya stoi porządna muzyka i tu jest nie inaczej. Zmieszano klasykę ze współczesnością, więc ścieżka dźwiękowa jest wybitnie bajeczna i w stylu starego, dobrego Disneya. Pierwotne przeboje zostały odświeżone i wkomponowane rewelacyjnie w fabułę. Nie sposób nie dostrzec świetnie zaaranżowanej piosenki Speechless, którą nucę do tej pory razem z moją bratanicą. Manifest Dżasminy, kobiety zamkniętej w złotej klatce bez prawa głosu – to perełka w fabule, magicznie zrealizowana i pozytywnie nastrajająca. Podobnie pozytywne wrażenie wywarła na mnie melodia piosenki Desert Moon, która niestety nie znalazła się w finalnej wersji filmu, jednak słychać ją w poszczególnych scenach jako tło historii. Sceny musicalowe są rewelacyjne i oddają klimat orientu. Na uwagę zasługuje widowiskowo zrealizowana scena w Jaskini Cudów (ze zdecydowaniem najlepszą choreografią i animacją Dżina), wkroczenie Ali Ababwy do Agrabachu czy brawurowe wykonanie piosenki przez Naomi Scott pod koniec filmu tj. repryzy Speechless. Na tym tle zdecydowanie najgorzej wypada piosenka „A Whole New World” – Moim zdaniem wina leży w osadzeniu utworu w szponach nocy, przez co nie widać ogromu i wspaniałości świata, o którym tak marzy księżniczka – sceny są po prostu za ciemne.

Odświeżony Aladyn to uczta dla każdego fana Disneya i obowiązkowa pozycja dla każdego małego widza. Powiedzenie „Nie szata zdobi człowieka” – w dobie Instagrama i Facebooka – straciło praktycznie rację bytu. Bardzo dobrze, że Disney akurat teraz odświeżył historię nieoszlifowanego diamentu – Aladyna, drobnego złodziejaszka o wielkim sercu, który z pomocą magicznej lampy odkrył, że spełnienie życzeń nie przynosi szczęścia. Jak powiedział Dżin – na świecie nie ma takiego bogactwa, które mogłoby Cię zadowolić. Jedynie te wartości wewnętrzne, dobroć, współczucie, skromność, odwaga – są na wagę złota i są miarą prawdziwego bohatera. Disney zabierze was w baśniową podróż na latającym dywanie. Polecam – naprawdę warto.

 

WYDANIE:

Wizualnie jest to bardzo ładne wydanie, bez żadnych zastrzeżeń z mojej strony. Z przodu przewodnia grafika filmu oraz tytuł, z tyłu nasi główni bohaterowie, jeden krótki cytat, opis dystrybutora i oczywiście specyfikacja. Bok pasuje do reszty pudełkowych filmów ze stajni Disneya. Menu zostało całkowicie spolszczone. Przechodząc do kwestii obrazu – ciężko się do czegoś przyczepić. Wszystko jest wyraźne, paleta kolorów jest zadowalająca, czerń głęboka i bez wyraźnego szumu. Jedyne co, ale to w sumie nie wina wydania, a zamysłu – moment „A whole new world” jest  po prostu kiepsko oświetlony. Sceny na rynku kręcono ogólnie w 24FPSach, ale niektóre uchwycono w 36 lub 18 klatkach. Przez to czasami słowa piosenek nie pokrywają się z tymi wypowiadanymi z ust aktorów. Warto zaznaczyć, że takie sceny jak „A friend like me” montowano na bieżąco, by mieć spójną wizję jak to wszystko ma wyglądać. Dźwięk umieszczony na krążku to DTS-HD MA i jestem trochę zawiedziona, ponieważ o ile piosenki i dialogi są na dobrym poziomie udźwiękowienia, tak całe tło – żyjące miasto i pałac – średnio radzą sobie pomiędzy głośnikami.

Dodatków za dużo nie ma, ale są bardzo sympatycznie skrojone, jak na produkcję Disneya przystało. Kilka usuniętych scen, w tym przepiękny moment piosenki Desert Moon – na pewno zasługują na obejrzenie. Do tego główny aktor zabierze nas w wycieczkę po planie, Guy Ritchie otworzy się przed widzem, a na koniec możemy obejrzeć nieudane sceny podczas kręcenia. Oczywiście wszystko zostało okraszone polską wersją językową w postaci napisów.

 

SPECYFIKACJA WYDANIA „ALADYN”:

Czas trwania: 128 minut
Obraz: 1080 High Definition ; 2.39:1
Dźwięk:

DTS-HD MA 7.1: angielski

Dolby Digital Plus 7.1: niemiecki, włoski

Dolby Digital 5.1: czeski, grecki, polski (dubbing)

Napisy angielskie, czeskie, greckie, polskie, włoskie
Menu: j. polski
EAN: 7321941507148
Dystrybucja: Galapagos

 

LISTA DODATKÓW:

  • Dziennik Video: Przed Tobą go maluję tu – 00:10:39 – Aladyn oprowadza nas po planie
  • Niewykorzystania piosenka: „Desert moon” – 00:02:20 – Usunięta w postprodukcji scena, która szkoda, że nie finalnie nie znalazła się w filmie.
  • Guy Ritchie: Dżin kina – 00:05:28 – Wchodzimy w głowę reżysera, a nawet do jego kampera.
  • Nie ma takich dwóch jak jeden Dżin – 00:04:31 – Will Smith poradził sobie ze swoją rolą, ale nie brakowało wątpliwości.
  • Sceny niewykorzystane – 00:10:44
    • Deszcz płatków
    • Magiczne planetarium Dżafara
    • Prezent księcia Andersa
    • Problemy z życzeniami
    • Stary głupiec
    • Pycha dżemy
  • Teledyski – 00:11:33
    • „Milczeć” w wykonaniu Naomi Scott
    • „Wspaniały świat” w wykonaniu Zayn i Zhavia Ward
    • „Wspaniały świat” w wykonaniu Zayn i Becky G.
  • Wpadki na planie – 00:02:07