Dawno, dawno temu były sobie biografie, które potrafiły przykuć widza do ekranu. Nadeszły niestety czasy, w których tworzy się ogrom bezpiecznych produkcji, nie do końca potrafiących sprostać pokładanym w nich nadziejom. Od razu zaznaczę, że poniższa opinia to tylko moje odczucia względem filmu – kwestia gustu odgrywa tutaj ogromną rolę, dlatego jeżeli produkcja Wam się podobała i dobrze się na niej bawiliście – bardzo mnie to cieszy i szczerze mówiąc ogromnie Wam zazdroszczę. W dzisiejszych „Kąciku Geeka” zmierzę się z Bohemian Rhapsody i muszę przyznać, że jest to zderzenie ze ścianą.
Akapit drugi – historia. Jaka historia? Oglądając obraz miałam wrażenie, że jest to zlepek kilku momentów z życia Mercury’ego, które nie do końca tworzą zgrabną linię fabularną. Napchano film muzycznymi elementami, które przerywają ciągłość opowiadania historii i mam wrażenie, że są taką bezpieczną przystanią dla twórców, bo który widz nie chciałby posłuchać w takiej biografii piosenek Queen? Jednak przesyt, jaki został nam zaprezentowany, jest moim zdaniem dużą przesadą. Wolałabym dowiedzieć się więcej o samej postaci króla rocka, aniżeli oglądać agregację scen, które de facto mogę sobie włączyć na YouTube.
Bohemian Rhapsody zdobył m.in. Oscara za montaż, co jest oczywistym potwierdzeniem tezy, że są to nagrody popularności, a nie doceniające prawdziwy kunszt pracy nad filmami. Wiele cięć jest tak naprawdę pozbawionych jakiegokolwiek sensu oraz niektóre sceny zmieniane są zdecydowanie za szybko. Chociaż znawca tej dziedziny ze mnie żaden, od razu rzuciło mi się kilka rażących, jako dla widza, aspektów składania filmu. Szczególnie podczas scen rozmów nie ma jakiejkolwiek stymulacji emocji, przez co ogląda się to wszystko jak swego rodzaju wywiad – płasko i z zerowym zżyciem się z postaciami na ekranie. Weźmy na moment produkcji, który jest już hitem w całym internecie (możecie zobaczyć go tutaj). Podczas niecałych dwóch minut zastosowano ponad 6o cięć, a gdy tylko skupicie uwagę na ekranie, od samego zmieniania ujęć można dostać oczopląsu. Wiele z tych kadrów jest po prostu upchanych na siłę, a nie jest to niestety jedyny moment, w którym doświadczymy takiego kalejdoskopu.
I wreszcie nadszedł czas, aby porozmawiać trochę o głównym aktorze, który wcielił się w jedną z czołowych postaci popkultury. Bądźmy szczerzy – Rami Malek to nie jest top Hollywood, a większość odgrywanych przez niego bohaterów posiada wspólne cechy, przez co wydaje się, że aktor gra tak naprawdę jedną postać w różnych filmach. Każdy z tegorocznych nominowanych, a w szczególności Viggo Mortensen (za „Green Book”), stworzył unikalnych bohaterów, których zapamięta się na długo. Natomiast Rami to po prostu Rami z doklejonym wąsem i protezą zębów. Jedyne co mu trzeba przyznać to to, że odwzorowanie ruchów Freddiego wyszło mu kapitalnie, ale tutaj ogromna zasługa dla trenerki ciała, która spędziła z aktorem długie godziny, aby rozpracować ruchy Mercury’ego. Nie mniej nie kupuję w całości pracy Maleka, bo wyszła bardziej karykatura, aniżeli odwzorowanie postaci.
To, co zasługuje na najwyższe uznanie to warstwa dźwiękowa i odwzorowanie koncertu Live Aid. Dopiero podczas samej końcówki filmu jesteśmy w stanie poczuć niesamowitą atmosferę, która towarzyszyła występowi w 1985 roku. Wszystko zostało odwzorowane praktycznie jeden do jednego i chociaż w filmie nie było czasu na przeniesienie całej sekwencji, w dodatkach możecie obejrzeć całą 20-minutową pracę aktorów na scenie.
Bohemian Rhapsody to film ze sporymi problemami, ale za to wzorowy koncert. Chociaż dźwięki Queen od najmłodszych lat rozbrzmiewają w moich głośnikach, tak sam seans omawianej produkcji był dla mnie katorgą, której nie niwelowały nawet uwielbiane przeze mnie utwory. Naprawdę chciałam, aby ten film mi się podobał, ale po prostu nie dam rady ponownie obejrzeć tego „oscarowego dzieła”. Kompletnie nieangażujące kino, które broni się tylko muzyką. Nie wiem czy nie lepiej zainwestować pieniądze w płytę audio / winyl Queen, niż wydawać pieniądze na BH. Nie mniej – dużo zależy od tego, jakie oczekiwania macie względem tego filmu. Jeżeli chcecie po prostu posłuchać dobrych kawałków i poznać trochę, ale tylko troszeczkę tajników życia Freddiego – będziecie się tutaj dobrze bawić. Ze swojej strony polecam sprawdzić film „Brud”, który znajdziecie na Netfliksie – idealny przykład jak zrobić przyjemny film biograficzny, który nie musi odcinać kuponów.
WYDANIE:
Nietypowo zacznę od omówienia wyglądu płyty, bo ta jest po prostu kapitalna. Jak widzicie na poniższym zdjęciu, jest wzorowana na płytę winylową, utrzymaną w kolorach fioletu i naprawdę posiada liniowe chropowatości, co szczerze mówiąc ogromnie mnie urzekło. Natomiast front okładki niepotrzebnie posiada napis „Blu-ray”, chociaż nawet z tym mankamentem grafika promocyjna prezentuje się wyśmienicie. Z tyłu postawiono na jedno zdjęcie z filmu, dokładnie z koncertu Live Aid, nad którym znajduje się krótki opis, a poniżej znajdziemy specyfikację i informacje o materiałach dodatkowych. Fioletowy-żółty bok wyróżnia się na tle innych pudełek i wygląda naprawdę bardzo dobrze.
Przygotowano dla nas ponad godzinę materiałów dodatkowych, których zdecydowana większość obraca się w tematyce odwzorowywania koncertu Live Aid. Znajdziemy tutaj rozszerzony, pełny występ oraz twórcy zdradzą nam tajniki przygotowywania tych niezapomnianych scen. Każdy dodatek posiada polskie napisy. Reszta filmów skupia się na budowaniu postaci Freddiego, obsady i scenografii.
SPECYFIKACJA WYDANIA:
Czas trwania: | 135 minut |
Obraz: | 1080p High Definition ; 2:39:1 |
Dźwięk: |
DTS-HD-MA 7.1: angielski DD 2.1: angielski DD 5.1: czeski, hindi, hiszpański, mandaryński, polski, turecki, ukraiński, węgierski |
Napisy: | arabskie, bułgarskie, chorwackie, czeskie, estońskie, hebrajskie, hindi, hiszpańskie, islandzkie, koreańskie, litewskie, łotewskie, mandaryńskie, polskie, portugalskie, rosyjskie, rumuńskie, serbskie, słowackie, słoweńskie, tureckie, ukraińskie |
Menu/Dodatki: | j. angielski/j.polski |
EAN: | 5903570074134 |
Dystrybucja: | Imperial CinePix |
LISTA DODATKÓW:
- Cały filmowy występ na koncercie Live Aid / The complete Live Aid movie performance – 00:21:55 – Nie ma się co rozpisywać, – odwzorowany występ Live Aid przez ekipę filmową.
- Rami Malek: być jak Freddie / Rami Malek: Becoming Freddie – 00:16:13 – Praca nad postacią Freddiego to przede wszystkim fizyczna praca.
- Wygląd i brzmienie Queen / The look and sound of Queen – 00:21:44 – Omówienie obsady, przymiarki strojów, budowanie charakterów poszczególnych postaci, scenografia i oświetlenie scen.
- Odtworzenie Live Aid / Recreating Live Aid – 00:19:55 – Koncert od kulis – ujęcia, muzyka, budowanie sceny,
- Zwiastuny / Theatrical trailers
- Teaser trailer
- Theatrical trailer
- Final trailer