Crysis Remastered Trilogy to pakiet odświeżonych części serii kultowych FPSów od studia Crytek. Zawiera trzy główne odsłony cyklu. Wyposażeni w nowoczesny nanokombinezon stajemy do walki z wrogimi żołnierzami i siłami obcych.
Crysis Remastered Trilogy to pakiet odświeżonych części serii kultowych FPSów od studia Crytek. Zawiera trzy główne odsłony cyklu. Od premiery pierwszej odsłony na komputerach osobistych minęło już dobre 14 lat, więc nadarzyła się dobra okazja do wydania poprawionej wersji na współczesne konsole. Ale czy warto powrócić do tej strzelanki w nanoskafandrach lub też zasiąść po raz pierwszy jeśli nie trafiła się wcześniej taka opcja? Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Pierwsza odsłona serii z wiadomych względów zestarzała się najbardziej. Posiadacze konsol mogli w nią zagrać dopiero cztery lata po premierze wydania PC w 2011 roku. Ogólnie wydanie to nie robiło jednak tak niesamowitego wrażenia jak starszy oryginał. Crysis bowiem był znany z tego, że potrafił doprowadzić do zadyszki najmocniejszy sprzęt. Po części dlatego, że wyglądał swego czasu fenomenalnie. A po częsci dlatego, że to były początki prac nad autorskim silnikiem graficznym. Złośliwi powiedzą, że to w zasadzie było tylko tech-demo, ale nie zgodziłbym się z tym. Osobiście uważam, że to nadal mimo lat jest naprawdę dobra gra.
Jako Nomad będący członkiem elitarnego oddziału wyposażonego w wyjątkowe nanoskafandry lądujemy na niewielkiej wyspie, gdzie Rząd Stanów Zjednoczonych ma pewien konflikt z Koreą Północną. Misja ratunkowa szybko przeradza się jednak w bardziej rozbuchane starcie, a wrodzy żołnierze okazują się nie jedynym zagrożeniem jakiemu przyjdzie nam stawić czoła. Wspomniany nanoskafander to wspaniały wynalazek będący znakiem rozpoznawczym całej serii. Daje on nam bowiem zacne możliwości taktyczne. Możemy stawać się niewidzialni, włączać chroniący przed obrażeniami pancerz, czy też ciskać przedmiotami lub nawet przeciwnikami z nadludzką siłą. Oprócz tego przyjdzie nam podczas przemierzania dżungli i klasycznie postrzelać z różnego rodzaju broni oraz zasiąść za sterami wojskowych pojazdów.
Mechanicznie po jedynce najbardziej widać minione lata. Model strzelania jeszcze nie jest tu tak przyjemny jak ma to miejsce w kolejnych odsłonach. Możliwości skafandra trochę uzupełniają ten nieco archaiczny model, ale od nowy gracz od jedynki ma największe prawdopodobieństwo odbicia się. Nie pomaga też dość mało widowiskowy obszar działań. Swego czasu widok malowniczej wyspy robił wrażenie, ale może on się stać nużący ze względu na monotematyczność tych widoków. Niemniej osobiście polecam się zapoznać także i z jedynką, jeśli nas ominęła. To kawał historii gier z gatunku FPS.
Druga odsłona serii przenosi nas w miejskie rejony Nowego Yorku. Wcielamy się w nowego bohatera o pseudonimie Alcatraz, który przejmuje skafander po znanym z części pierwszej Proroku. Sprawy w świecie cywilizowanym zaczynają przybierać zły obrót z uwagi na tajemniczych kosmitów zwanych Cepidami. A my znajdujemy się w centrum tego zamieszania. Tak jak jedynce można było częściowo zarzucić bycie demem technologicznym tak tym razem już nie ma o tym mowy. Dwójka to kawał świetniej, pełnoprawnej gry FPS.
Zwiedzany Nowy York robi wrażenie nawet dzisiaj. Przemierzane lokacje zostały wykonane naprawdę dobrze i nie ograniczają się do jakiś małych urywków. Są to całkiem spore mapy na których prowadzimy starcia z siłami przeciwnika. Jest w tym też pełna dowolność. Możemy korzystać z kultowego maskowania i się przekradać. Są możliwe nawet specjalne przejścia umożliwiające takie podejście. A można też lecieć z pieśnią strzelającego karabinu. I obie metody są zabawne. Strzelanie w dwójce jest bardzo soczyste. Dużo lepiej czuć moc broni niż w pierwszej odsłonie. Szczególnie jeśli wyrwiemy na przykład takie działko stacjonarne.
Zmieniają nam się też przeciwnicy. W jedynce walczyliśmy z niezbyt rozgarniętymi koreańskimi żołnierzami. Sztuczna inteligencja niestety dość średnio sobie tam radziła. Tu z ludzkich przeciwników mamy żołnierzy korporacji Cell. I ci są już zdecydowanie inteligentniejsi. Też zdarzy im się sporadycznie zablokować na jakimś elemencie, ale potrafią rozsądnie korzystać z osłon, czy próbować nas flankować. Oprócz tego pojawiają się też obcy w postaci piechoty. Jest ich kilka wersji i trzeba się z nimi liczyć, bo potrafią stanowić zagrożenie. Warto jednak na nich polować, bo zdobywamy dzięki temu specjalny surowiec umożliwiający ulepszanie kombinezonu.
No i finałem całej serii jest trójka będąca naturalnym rozwinięciem części poprzedniej. W wyniku trudnych do wyjaśnienia wydarzeń przyjdzie nam wcielić się w Proroka, a miejscem akcji nadal będzie Nowy York. Tylko nie jest to już metropolia jaką znamy. W wyniku działań wojennych całe miasto stało się dość postapokaliptycznym obszarem, gdzie żołnierze korporacji Cell knują coś bardzo niedobrego. A w okolicy wciąż można natknąć się też na niebezpiecznych obcych.
Jeśli chodzi o warstwę wizualną bez wątpienia trójka robi największe wrażenie. Już od samego początku podczas prologu w ulewnym deszczu pokazuje się od jak najlepszej strony. A z czasem jest jeszcze lepiej. Projekt lokacji to aspekt wymagający słów uznania. Porośnięty gęstą roślinnością, zdewastowany Nowy York jest miejscem, które po prostu chce się podziwiać. Same starcia też nie pozostawiają miejsca na narzekania, bowiem walczy się jeszcze przyjemniej. Tryb skradania się został przyjemnie udoskonalony za sprawą wprowadzenia łuku jako głównej broni. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie siania ołowiu w starym dobrym stylu.
Technicznie cała trylogia ma pewnie problemy. Grałem na PS5 i muszę przyznać, że zostało to przygotowane względnie solidnie, lecz nie obyło się bez wpadek. Zdarzały się drobne problemy w postaci utknięcia gdzieś postaci, czy pojedynczego zawieszenia gry. Trafiają się też krótkie przycięcia podczas aktywowania checkpointów. Najwięcej problemów ma część pierwsza, która już w podstawowej wersji cierpiała na pewne niedopracowanie. Nie ma jednak tu niczego, co wymagałoby mocniejszych słów krytyki. W menu każdej części można dostosować sobie ustawienia odnośnie tego, czy bardziej zależy nam na płynności, czy jakości grafiki.
Podobnie jak w przypadku serii Mass Effect tak i tutaj otrzymaliśmy rodzimą wersję językową stworzoną do poprzednich wersji gier. Część pierwsza posiada napisy, a dwie kolejne dubbing. I osobiście przyznam, że lokalizacja wypada solidnie. Nie brakuje tam dosadnych słów pasujących do żołnierzy, a jednocześnie nie popadnięto w przesadyzm. Jeśli nie mamy z góry negatywnego stosunku do polskich głosów w grach polecam zagrać w polskiej wersji językowej. W trójce jednak dopadł mnie dziwny problem. Mianowice cutscenki były w języku angielskim, a sama gra już w polskim. No i mamy tu klasyczny problem, że albo gramy w pełni po polsku albo w pełni po angielsku. Nie ma możliwości odpalenia gry z angielskimi dialogami i polskimi napisami. A powinna być dowolna konfiguracja tych ustawień.
Cała trylogia otrzymała trzy zestawy pucharków. Po jednym na każdą z odsłon. Szkoda, że nie pokuszono się na dodatkowy zestaw dotyczący całej trylogii jak to miało miejsce w Mass Effect. Niemniej możemy spokojnie zgarnąć sobie trzy niespecjalnie wymagające platynki. Gry zostały pozbawione modułu multiplayer, więc odpadły te najbardziej męczące trofea. Najtrudniejszą rzeczą będzie przejście każdej z odsłon na najwyższym poziomie trudności, ale żaden Crysis nie był specjalnie wymagający. Większość gry można sprytnie przemknąć w trybie maskowania.
Przyznam, że bardzo miło było mi wrócić do tej marki. Crysis to kawał historii gier z gatunku FPS. Jeśli już wcześniej graliśmy musimy zadać sobie pytanie, czy chcemy odświeżyć nasze wspomnienia. Osobiście uważam, że warto bo zaprezentowany pakiet jest wykonany bardzo solidnie. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o dodanie do zestawu jeszcze pomniejszej odsłony Crysis: Warhead. Ta nie miała okazji nigdy zagościć na konsolach, a była to ciekawa część pokazująca losy znanego z jedynki i trójki Psychola. W przypadku, gdyby nie dane nam było wcześniej zagrać mamy teraz idealną okazję by nadrobić te zacne tytuły. Przy jedynce tylko miejmy nieco świadomości wieku tytułu. Dwie kolejne odsłony jednak współcześnie się bardzo dobrze bronią i niewiele ustępują aktualnym grom z tego gatunku. Mam nadzieję, że pojawienie się tej trylogii to taka przesłanka do powstania kolejnej odsłony serii.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Crysis Remastered Trilogy to pakiet solidnych gier z gatunku FPS. Przy jedynce trochę czuć lata, ale dwójka i trójka nadal się bronią w porównaniu do współczesnych gier. To idealna okazja by nadrobić te tytuły, jeśli nie mieliśmy wcześniej ku temu okazji. A nawet jeśli je dobrze znamy to warto się zastanowić, czy przypadkiem sobie nie odświeżyć wspomnień.
Zalety
- trzy solidne tytuły,
- nanokominezon nadal robi robotę,
- dwójka i trójka nie odstają od współczesnych gier tego gatunku.
Wady
- szkoda, że nie pokuszono się o dodanie do zestawu jeszcze Crysis: Warhead,
- niewielkie problemy techniczne,
- pierwszy Crysis posiada zauważalnie najwięcej problemów,
- problemy z wersją językową gry.