Po wielu latach oczekiwania, CDPR w końcu wydaje swoją grą w uniwersum Cyberpunka. Trafiamy do Night City, które przez jednych uznawane za raj, a drugich za piekło. Jako V, przyjdzie nam zmierzyć się z wieloma przeciwnościami tego miasta i jego mieszkańców. Wraz z Johnym Silverhandem stawicie czoła megakorporacji. Kto wyjdzie z tego cało?
W końcu nadszedł ten dzień, kiedy przyszło mi napisać opinię do jakże wyczekiwanego Cyberpunka 2077. Chyba jeszcze nigdy nie miałem tak mieszanych uczyć względem jakiejkolwiek innej gry. Cyberpunk jako uniwersum od zawsze było moim ulubionym, a wszelkie produkcje z tego gatunku pochłaniałem jedna za drugą. Pierwsza zapowiedź Redów miała miejsce już 7 lat temu i od tamtego momentu czekałem jak na nadejście mesjasza. 10 grudnia 2020 roku przyszedł koniec czekania i jedna z najbardziej wyczekiwanych gier ostatnich lat miała swoją premierę. Pierwsze recenzje wersji na PC sugerowały, że mamy do czynienia z produkcją wyjątkową pod każdym względem. Niestety zapał szybko opadł, gdy przyszło do wersji na podstawowe wersje konsol starej generacji (PS4/XO), gdzie gra nadal jest w bardzo ciężkim stanie. Chciałbym jednak podkreślić, że grałem na konsoli PS5 i wiele problemów starej generacji po prostu tutaj się nie pojawia, także proszę być tego świadomym, gdy będziecie czytać poniższą opinię.
Przygodę w Night City rozpoczynamy od wyboru pochodzenia „V”, naszego bohatera/bohaterki, mamy tutaj Nomada – samotnika żyjącego na obrzeżach miasta, Street Kida – wychowany na brudnych ulicach Night City oraz Corpo – korposzczur pnący się szczeblach kariery na samą górę. Tutaj już zaczyna się pierwszy zgrzyt, bo o ile pierwsze misje rzecz jasna mocno się od siebie różnią, tak w trakcie reszty fabuły nasza ścieżka życia nie ma żadnego znaczenia poza kilkoma opcjami dialogowymi. Następnie przychodzi pora na edytor, gdzie chyba największe sensacje wywołuje możliwość zmiany rozmiaru naszego przyrodzenia lub jego braku. Niezłe jaja… Wróćmy jednak do naszej fabuły, bo ta została przygotowana naprawdę dobrze. V za wszelką cenę chce się przebić i wraz ze swoim przyjacielem Jackiem stać się królami podziemnego życia. Otrzymują życiową szansę od Dexa DeShawna, który zleca im wykradzenie cennego przedmiotu z jednego najbardziej strzeżonych miejsc w mieście, czyli wieżowca należącego do najpotężniejszej korporacji Arasaka. Jak to w życiu bywa, sprawy nie idą po myśli naszej dwójki i przypadkowo stają się świadkami jednego z najważniejszych wydarzeń tej firmy i nie tylko. Później jest już tylko gorzej, a koniec końców, nasz bohater wchodzi w posiadanie mega czułego i cennego reliktu. Problem w tym, że ów relikt może jedynie przechować w porcie we własnym ciele. Legendy mówią, że to ustrojstwo jest w stanie zagwarantować nieśmiertelność każdemu, kto z niego skorzysta. Nie będę zdradzał szczegółów na czym polega haczyk, ani jak V poradzi sobie z tą cała sytuacją, bo to musicie sami odkryć, ale koniecznie trzeba wspomnieć o efekcie ubocznym, czyli dostępie do świadomości oraz pamięci Johnego Silverhanda, granego przez nikogo innego jak Keanu Reevesa. Aktor użyczył nie tylko głosu, ale również swojej aparycji i twarzy. Johny Silverhand to rockerboy, który żył w okolicach 2020 roku i był buntownikiem, który chciał ukrócić smycz, na której wielkie korporacje trzymają stłamszone rzesze ludzi. Gitarzysta organizuje atak na wieżowiec Arasaki i wysadza go w powietrze przy pomocy ładunków nuklearnych, ale w splocie niekorzystnych wydarzeń sam „ginie”. Dlaczego cudzysłów? Tutaj właśnie wchodzi nasz relikt, na który zostaje „zgrany” Johny, a później wchodzi w relacje z burzliwą relację z V. Tak mniej więcej prezentuje się sam początek gry. Jak potoczą się losy V to już Wasze zadanie.
Główna ścieżka fabularna została napisana naprawdę solidnie, ale to już pisałem wyżej. Na wielkie uznanie zasługują charyzmatyczne postacie oraz przemyślane dialogi. No bo jeśli sam jestem ciekaw co dana osoba ma do powiedzenia, a przy tym wykorzystuje wszystkie dodatkowe dialogi, to wiedz, że jest bardzo dobrze! W większości gier po prostuje przeskakuję dialogi, bo są nudne, generyczne i na jedno kopyto, ale tutaj jest zgoła inaczej. Dorzućmy do tego kilka zadań pobocznych, które zostały poprowadzone na tym samym poziomie co główne, albo nawet lepiej i mamy mega zabawę na długie godziny. Ogromne wrażenie zrobił na mnie quest, gdzie wraz z pewnym detektywem musimy namierzyć porywacza zagubionych nastolatków. Da się tutaj odczuć inspiracje starymi filmami detektywistycznymi, a gdy sami bierzemy w tym udział, to emocje rosną jeszcze bardziej. Takich dużych questów pobocznych jest co najmniej kilka, ale wszystkie trzymają swój poziom. Skoro jesteśmy już w temacie fabuły, to trzeba wspomnieć o kwestiach wyborów, którymi Redzi wręcz reklamowali swoje dzieło. No cóż, są one w grze i prawie każdy dialog ma różne możliwości jego zakończenia, problem w tym, że na całość gry nie mają one żadnego znaczenia. Przykładowo, jeden wybór z początku gry objawia się tylko i wyłącznie tym, czy dana postać pojawi się później w innym zadaniu bądź nie. Prawdziwe wybory przychodzą dopiero na sam koniec gry, w ostatniej misji fabularnej. Tutaj możemy wybrać kilka różnych zakończeń, ale cokolwiek robiliśmy do tej pory, nie miało żadnego wpływu na efekt końcowy. Chciałoby się powiedzieć, że z dużej chmury mały deszcz.
Uspokajam od razu tych, którzy pomyśleli, że w grze jest tylko główna ścieżka i kilka zadań pobocznych. Istnieje jeszcze sporo dodatkowych aktywności, takich jak udaremnianie napadów, wykradzenie danych z komputera, neutralizacja ważnego członka gangu, itd. Są one stosunkowo krótkie, bo odbywają się zawsze na jednym obszarze i to od nas zależy, jak podejdziemy do każdego zadania. Możemy wyeliminować wszystkich po cichu, ominąć ich, wykonać cel i uciec, albo w stylu rambo, czyli naparzając do wszystkiego, co się rusza. Aktywności jest bardzo dużo, dzieją się w różnych miejscówkach i nie występuje tutaj efekt „chyba już tutaj byłem”. Problem pojawia się w ich różnorodności, bo o ile opisy brzmią różnie, tak w praktyce udajemy się do punktu na mapie, czyścimy przeciwników (czasami tyle wystarczy), zbieramy fanty i koniec. Tutaj zdecydowanie jest pole do poprawy na wprowadzenie bardziej skomplikowanych aktywności niż tylko eksterminacja członków gangów.
Każdy kto zagrał, zgodzi się, że najjaśniejszy punkt gry to Night City. Powiem krótko, jest to najlepiej zaprojektowane miasto z jakim miałem do czynienia w mojej giereczkowej historii. Jest naprawdę duże, a liczba zakamarków, dzielnic, ciekawych miejscówek może przyprawić o ból głowy. Do tego na porządnym PC czy nawet konsolach nowej generacji wygląda przepięknie, a tutaj gra działa we wstecznej kompatybilności. Gołym okiem widać na co poszła lwia część pracy grafików. Samo przechadzanie się na nogach czy to samochodem powoduje, że co chwila uruchamiamy tryb photo mode i cykamy fotki. Od bogatych i strzeżonych dzielnic, z pięknie przystrzyżonymi trawnikami, poprzez strefę przemysłową, gdzie dominują magazyny, fabryki i gąszcz rurociągów, czy też strefy mieszkalne z megablokami na czele, które same w sobie można uznać za małe miasta, aż po całkowicie opuszczone tereny, gdzie walają się śmieci na każdym kroku i zostały przejęte przez gangi. Nie zapominajmy o Badlandach, czyli pustynne lokacje poza miastem, gdzie odwiedzimy takie miejsca jak farma paneli słonecznych, osiedla przyczep mieszkalnych, czy różnego rodzaju zajazdy. Wszędzie za to można napotkać reklamy, jest ich od groma i nie sposób przed nimi uciec, jak to w mieście przyszłości. Co lepsze, większość z nich została przygotowana z dużą pieczołowitością i można porządnie się pośmiać. To tak w bardzo dużym skrócie. W każdej strefie miasta dominują również różne gangi, jedne stawiają na całkowite oddanie się technologii, zaś inne we wszelkiej maści modyfikacjach poprawiających czystą siłę mięśni. Tutaj pojawia się mała rysa, ponieważ gangi mogły być znacznie lepiej wykorzystane. Obecnie służą jako mięso armatnie i poza kilkoma misjami głównymi, nie mamy z nimi żadnej styczności, a nawet wtedy robią za tarcze do strzelania. Brakuje tutaj jakiegoś systemu reputacji z każdym z nich, dostęp do unikatowych broni, gadżetów, wszczepów, etc.
Czymże byłoby Night City, bez sporej liczby oręża do siekania szumowin czy też masy różnych wszczepów, hacków i innych gadżetów. Zabawek mamy naprawdę sporo, od standardowych broni w postaci rewolwerów, pistoletów czy karabinów, poprzez broń białą, a na broni smart, która sama namierza przeciwników kończąc. Pamiętacie scenę z Piątego Elementu, kiedy Gary Oldman testował nową broń, gdzie wystarczyło kogoś namierzyć, a potem kule same leciały do celu? Dokładnie tak samo to tutaj wygląda i robi to niesamowity efekt, kiedy chowamy się za osłoną, walimy w sufit, a kule i tak lecą prosto w zaznaczonych przeciwników. Niektórzy co bardziej cwani posiadają systemy zapobiegające namierzeniu i wtedy trzeba skorzystać z bardziej klasycznego arsenału, jak chociażby miecze, młoty czy po prostu własne pięści. Bronie możemy dodatkowo modyfikować, czy to zakładając znane wszystkim celowniki albo tłumik, aż po mody, które między innymi zwiększają ilość zadawanych krytycznych obrażeń. W grze występują również ikoniczne wersje większości broni, są to unikaty, które możemy znaleźć tylko i wyłącznie w określonym miejscu (przeważnie misje fabularne) i mają znacznie lepsze statystyki niż ich zwykłe wersje. Największym zaskoczeniem była gadająca i śpiewająca broń, ale nie chce Wam psuć zabawy i sami musicie odkryć resztę, śmiechu co nie miara. Co ważniejsze, model strzelania został zrobiony naprawdę dobrze. Czuć wagę każdej broni, gdzie te słabe mają duży rozrzut i małe obrażenia, zaś im lepszy sprzęt tym znacznie lepsza nasza celność, do tego stopnia, że będziemy w stanie ściągać większość jednym celnym strzałem w głowę. Obawiałem się o model strzelania, gdy zobaczyłem pierwsze urywki z gry, jednak już po kilku strzałach ze zwykłego pistoletu wiedziałem, że jest dobrze. Polubiłem strzelanie do tego stopnia, że stworzyłem sobie postać pod strzelanie i odpuściłem jakiekolwiek skradanie. Obok broni, możemy również modyfikować własne ciało, do tego stopnia, że przestajemy już być człowiekiem, a stajemy się istną maszyną do zabijania. Możemy wybrać nasz system operacyjny, który decyduje o naszym stylu gry (hackowanie, spowolnienie czasu czy berserk, który wpływa na siłę melee). Od Was zależy jaki styl wybierzecie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić mix, gdzie wybieracie system pod hackowanie, a resztę wszczepów pod celność strzałów czy zmniejszony rozrzut. Koniecznie zainwestujcie w ulepszony skok, dzięki któremu dostaniecie się bez problemu do wcześniej niedostępnych miejsc. Przed stworzeniem prawdziwego potwora blokuje Was drzewko umiejętności, bo to od niego zależy, które mody będziecie mogli kupować. Rozwijać możecie drzewka związane ze zdrowiem, bronią długą, krótką, craftingiem, hackowaniem czy skradaniem. Ilość punktów atrybutów oraz perków, które można wydawać na nowe zdolności jest ograniczona, więc trzeba je rozdawać z głową. Wszczepy będziecie mogli zainstalować tylko i wyłącznie u ripperdoców, nie można sobie ich zmieniać w locie, co ma akurat sporo sensu. Każdy z nich oferuje również kilka wyjątkowych modów, więc warto odwiedzać każdego napotkanego doktorka.
Obok Night City, broni, wszczepów i całej reszty tego tałatajstwa, trzeba wspomnieć o pojazdach, a głównie samochodach. Zostały wykonane z dbałością o każdy szczegół, a wnętrza pojazdów i ich wykonanie przyćmiewa niejedną samochodówkę (jak nie większość). Model jazdy również należy pochwalić, a przy odrobinie wprawy można fajnie latać bokami niektórymi furami. Mamy szybkie wyścigówki, powolne kombi, imitację malucha, potężne suvy, krążowniki z podwójną osią z przodu, horrendalnie drogie i luksusowe limuzyny czy nawet czołg (chociaż ten tylko można użyć w niektórych misjach). Nie zabrakło miejsca na motocykle, z tym że tutaj coś nie pasowało mi w ich modelu jazdy i miałem wrażenie, że jadę po prostu małym samochodzikiem, dlatego wolałem trzymać 4 kółek. Wielu zada tutaj pytanie, czy model jazdy jest tak dobry jak w GTA? Z przykrością muszę powiedzieć, że pod tym względem produkcja Rockstara jeszcze zostawia Cyberpunka w tyle, szczególnie w przypadku motocykli, co nie zmienia faktu, że Redzi są na dobrej drodze i na tle reszty konkurencji i tak wypadają niebo lepiej.
Wierzcie mi, chciałbym w tym momencie zakończyć i powiedzieć, że mamy mesjasza od polskiego studia. Niestety gra obfituje w ogromną liczbę błędów, glitchy czy exploitów. W momencie czytania tej opinii, pewnie większość już zdaje sobie sprawę, że szambo wybiło i czuć mocny smród, głównie od wersji na podstawowe wersje konsol starej generacji. Rozmazane i niedoczytujące się tekstury, questy, których nie da się ukończyć, tragiczne AI, szczególnie w przypadku policji, zapadające się postaci i pojazdy pod mapę, lewitujące obiekty, przedmioty, których nie można podnieść, regularnie wywalanie do menu, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Gracze nie są litościwi i odkryli już masę rzeczy, które zostały wycięte z gry, np. możliwość odgrywania różnych braindance’ów, które można kupić u handlarzy, brak metra, pod które zostały przygotowane trasy w całym mieście, zero możliwości modyfikacji postaci czy pojazdów, do tych bardziej ekstremalnych, jak niedokończone elementy miasta i dziury w teksturach, w które można wejść i spaść pod mapę. Jak już wyżej wspomniałem, granie na dobrym PC czy nowej generacji eliminuje część błędów, jak chociażby problemy z teksturami czy płynnością, jednak reszta pozostaje. Irytuje mnie również wszędobylskie mleko i problematyczny HDR, gdzie w ciemnych pomieszczeniach jest tak ciemno, że nic nie widać, a w trakcie dnia słońce potrafi wypalać gałki oczne. Nie jest to kwestia ustawień gry czy TV, bo z tymi problemami boryka się masa graczy, a ostatnie patche już lekko poprawiły mleko, ale efekt ciągłej mgły (nocą i w ciemnych pomieszczeniach) wciąż da się dostrzec. Zdziwił mnie też brak jakiejkolwiek latarki czy noktowizora w grze, gdy tyle tak ciemnych miejsc. Najwyraźniej w 2077 roku takie rzeczy nikomu nie są potrzebne i można bić głową po ścianach. W mieście panuje również pustostan, mocno odczuwalny gdy poruszamy się samochodem, jednak wystarczy wejść w boczne alejki, gdzie można poruszać się tylko pieszo i już jest masa npców. Liczba ludzi nie jest tak problematyczna, jak ich AI, które po prostu nie istnieje. Szumnie zapowiadany cykl dnia każdego NPC chyba poszedł z dymem wraz z innymi rzeczami, no chyba że łażenie po przejściu dla pieszych tam i z powrotem to kogoś plan dnia, to przepraszam. Największą parodią jest niestety policja. Wystarczy zrobić cokolwiek nielegalnego i już za plecami pojawia się cały pluton. Nieważne czy jesteście w centrum czy na dachu wieżowca, oni potrafią wyskoczyć z zadka w każdym możliwym miejscu. Pościgi? Nie istnieją, a po oddaleniu się na określoną odległość przestajemy być poszukiwani. Także jak kogoś zabijecie, to wystarczy odjechać dwie ulice dalej i nie było tematu. Pamiętam te artykułu, gdzie miał być cały system poszukiwania naszej postaci, korupcja, wykorzystywanie łowców nagród, żeby nas złapać, wszystko gdzieś przepadło, a czy powróci? Nie robiłbym sobie nadziei, zbyt skomplikowany system, żeby wrzucić go sobie w jednym czy dwóch patchach. Gra po prostu została zbyt wcześnie wydana i niepotrzebnie na stare generacje, ale z punktu finansowego jak najbardziej rozumiem ten zabieg, pytanie czy było warto poświęcać reputację nad poprawą, której muszą teraz mocno pracować?
Kilka głębokich wdechów, oczyścić umysł i pora na najtrudniejsze podsumowanie, jakie przyszło mi napisać. Pewnie wielu się ze mną nie zgodzi, część mnie wyśmieje, inni pokiwają głową, ale może to przez to, że grałem na PS5 i po prostu bardzo dobrze się bawiłem. Night City niesamowicie mnie pochłonęło i wyłapywałem wszelkie smaczki z dużym bananem na ustach. Każda odwiedzona miejscówka miała swój urok i starałem się ją zwiedzić od a do z. Sama fabuła oraz misje poboczne również dostarczyły i pomimo iluzorycznego systemu wyborów i tak czułem się jak w wysokobudżetowym filmie. Dorzucić do tego bardzo dobrze napisane postacie plus dialogi, przyjemny model strzelania i wygląda to już więcej niż przyzwoicie. Przy tej ogromnej liczbie błędów i nadszarpniętego zaufania graczy, uważam, że warto przemyśleć zakup, ale tylko na mocnego PC i PS5/XSX, w innym wypadku musicie odpuścić. Jeśli się Wam nie spieszy, to koniecznie poczekajcie na kolejne patche, bo ile dotychczasowe sporo już poprawiły, tak kilka krytycznych błędów wciąż czeka na poprawę (jak chociażby wywalanie do menu). Duże patche zostały zapowiedziane na styczeń oraz luty 2021, więc zobaczymy co przyniosą. Wystawiam ocenę 3.5/5, bo o ile bugi tak mnie nie trapiły na nowej generacji, tak wyciętą zawartość da się odczuć i to mnie najbardziej bolało. Nic tak nie boli jak niewykorzystany potencjał, a jest tego tu sporo. Mimo wszystko trzymam za nich kciuki, że się ogarną, wezmą ostro za naprawianie i w końcu przywrócą wcześniej wyciętą zawartość i będzie można z czystym sercem wystawić znacznie wyższą ocenę.
Grę udostępniło CD Projekt RED.
Podsumowanie
Przy tej ogromnej liczbie błędów i nadszarpniętego zaufania graczy, uważam, że warto przemyśleć zakup, ale tylko na mocnego PC i PS5/XSX, w innym wypadku musicie odpuścić. Jeśli się Wam nie spieszy, to koniecznie poczekajcie na kolejne patche, bo ile dotychczasowe sporo już poprawiły, tak kilka krytycznych błędów wciąż czeka na poprawę.
Zalety
- rozbudowane, szczegółowe i cudowne Night City,
- ścieżka fabularna oraz kilka misji pobocznych,
- Charyzmatyczne postacie i ich dialogi,
- dopracowany model strzelania,
- liczba wszczepów, modyfikacji oraz samych broni,
- dopracowanie pojazdów i ich wnętrz,
- stałe 60 kl/s (nowa generacja),
- szybkie loadingi (nowa generacja).
Wady
- ogromna liczba bugów, glitchy oraz exploitów,
- kolizje tekstur, zapadanie się pod mapę,
- spora ilość wyciętej zawartości,
- problem z oświetleniem (mleko) i poprawnym HDR,
- tragiczne AI, szczególnie policji,
- brak możliwości modyfikowania wyglądu postaci czy pojazdów,
- gdzie u licha jest latarka lub noktowizor?!