Czy lubisz symulatory chodzenia?
Graliście kiedyś w symulator chodzenia? Bo ja nigdy. Nagle pojawia się taka gra, w którą mam przyjemność zagrać i okazuje się, że… to naprawdę może wciągnąć i to jak diabli. Uwielbiam gry, w których trzeba pomyśleć, eksplorować mapę, aby dowiedzieć się czegoś o historii, którą twórcy próbują przedstawić. Dear Esther to „prequel” Everybody’s Gone To The Rapture. Nie powiem Wam czy lepszy, czy gorszy od wspomnianej produkcji, bo nie miałam przyjemności ograć, ale… Na pewno jako gracze powinniście sprawdzić i spróbować zrozumieć historię Esther. Gra zadebiutowała na PC w 2012, a od dzisiaj, tj. 20.09.2016 roku, gracze zarówno teamu niebieskich jak i zielonych mają świetną okazję do nadrobienia tego tytułu.
Tak ja wspomniałam we wstępie – w przeciwności do większości gier, ta produkcja skupia się tylko i wyłącznie na eksploracji i odkrywaniu tajemnic wyspy, którą dane nam będzie odwiedzić. Fabuła, której kompletnie nie chcę zdradzać, jest opowiadana w formie listów czytanych przez narratora. Ale samo rozumienie tekstu słuchanego nie wyjaśnia, co tak naprawdę się stało. To czy się tego dowiesz, zależy tylko i wyłącznie od Ciebie i Twojej spostrzegawczości. Każde zdjęcie, świeca, rysunek na ścianie „coś” oznacza. Twoim zadaniem jest poskładać to wszystko w jedną całość. Są osoby, które powiedzą, że to nuda, ale w takim razie całe nasze życie też jest nudne, bo tu twórcy wkładają maksymalny wysiłek w to, abyśmy włączyli swoje szare komórki i zobaczyli, że to jest zwykła historia, zwykłych ludzi.
Oczywiście w grze występują zjawiska paranormalne, jednak nieuważni gracze nawet ich nie dostrzegą. Dlaczego? Bo raz, że duchy są świetnie poukrywane, a dwa że gra świateł i cieni odgrywa tu główną rolę. Nie ma typowej śmierci, ponieważ mimo tego, że spadniemy z klifu, nasza postać i tak odrodzi się na brzegu, jak gdyby nigdy nic. Mamy się skupić tylko i wyłącznie na historii.
Przyznam szczerze – po pierwszym ukończeniu miałam niezły mętlik w głowie. Nie byłam pewna swojej interpretacji, więc włączyłam grę jeszcze raz, ponownie przeszukując każdy kąt wyspy. Zmieniła swoje zdanie co do zakończenia. A za trzecim razem włączyłam komentarze twórców do prawie każdego elementu gry. I co się okazało? Wiele rzeczy mi umknęło, mimo że myślałam, że odkryłam już wszystko. Warto wspomnieć o samych dialogach, jakie prowadzą osoby odpowiadające za grę. Wszystko jest tak naturalne, wypełnione wartościowymi uwagami, ale i czasem przesiąknięte humorem, że ma się wrażenie, jakby siedzieli oni z Tobą w pokoju i dyskutowali o grze. Życzyłabym sobie, aby każda gra, która jest z gatunku „myślących”, miała właśnie takie wersje reżyserskie.
Zarzucałam ostatnio INSIDE brak jakichkolwiek emocji od strony audio. Muzyka Dear Esther ma „to coś”, czego przed chwilą wspomniana gra nie miała. Pięknego, klimatycznego soundtracku, a do tego również efekty dźwiękowe towarzyszące naszej egzystencji – bicie serca, sapanie, powiewy wiatru, odgłosy aparatur medycznych itp. Za przepiękne melodie odpowiada Jessica Curry, która również bierze udział w „wersji reżyserskiej”, w której możemy wysłuchać komentarzy twórców. To, jak zmienia się nuty w ciągu podróży na wyspie jest niesamowite. Każda lokacja ma swoją charakterystyczną muzykę, która wprawia gracza w odpowiedni nastrój. That’s what I like!
Podsumowując – może i nuda, ale z bardzo wartościową treścią. Nie każdy lubi takie klimaty, a sami twórcy śmieją się, że jest to „symulator chodzenia”. Jeżeli chcecie pomyśleć, przeżyć grową przygodę i zastanawiać się po ukończeniu, co się tak naprawdę stało, to ta gra jest dla Ciebie. Przyczepię się na koniec tylko do jednej sprawy… Niestety nie ma napisów, a narrator dosyć szybko wypowiada swoje kwestie. Jeżeli więc nie jesteś dobry w angielskim, zrozumienie tej gry będzie dla Ciebie nie lada wyzwaniem.
Łowcy! Wycalakowanie tej gry jest banalnie proste, nie powinno zająć więcej niż pięć godzin. Wymagane będzie dwukrotne przejście gry, ale uwierz mi – warto ją przejść nawet kilka razy, aby spróbować poprawnie zinterpretować wszystkie wydarzenia.
Plusy:
- historia,
- otwarte pole do interpretacji,
- przepiękne lokacje (szczególnie 3 i 4 rozdział),
- soundtrack,
- komentarze twórców,
- cena,
Minusy:
- dla niektórych może być zbyt nużąca, mimo krótkiego czasu trwania.