Dziadek do orzechów i cztery królestwa – wydanie Blu-ray – Opinia

3/5
  • FILM
    3/5
  • WYDANIE
    3/5

Dziadek do orzechów i cztery królestwa to baśń typowo świąteczna, z prostym przesłaniem i bajecznymi kadrami. Tym razem dostajemy od Disneya odświeżoną wersję klasycznej opowieści. W Wigilijny wieczór spotykamy Klarę i jej rodzinę, która cierpi po stracie najbliższej osoby. Klara, jej ojciec oraz rodzeństwo udają się na bal do tajemniczego ojca chrzestnego – Drosselmayera – konstruktora zabawek. Zagubiona Klara po otrzymaniu niezwykłego prezentu od swojej zmarłej matki, dosłownie po nitce trafia do baśniowej krainy w poszukiwaniu własnej tożsamości. W baśniowej krainie bohaterka przeżyje niezwykłą przygodę, podejmując się próby pojednania zwaśnionych królestw.

Baśń niemiecka, balet rosyjski – a wyszedł iście amerykański misz-masz. Historia dziadka do orzechów jest bardzo luźno potraktowana – to tylko praktycznie źródło inspiracji i tło historii. Opowieść Disneya nijak się ma do oryginału. Jest to kompletnie odmienna wizja reżysera, przez co historia znacznie traci swój oryginalny charakter. Nie ma tu wzruszeń, zaskakujących zwrotów akcji czy wielu komicznych gagów. Fabuła oryginalnego dziadka do orzechów jest wciągająca, interesująca i przede wszystkich pouczająca. Tutaj warstwę moralizatorską spłycono do minimum i tak mamy kolejną Vaianę poszukującą własnego „ja” i kolejną Alicję w Krainie Czarów w zbroi i orężu niczym Joanna D’Arc. Disney aktualnie tworzy filmy aktorskie, odwzorowując stricte filmy animowane (np. Księga Dżungli, Piękna i Bestia, Dumbo, Król Lew), które bardzo mocno nawiązują do swoich pierwowzorów. Dlatego tak bardzo zaskakuje mnie odejście od kanonu tej opowieści, bo jest to po prostu historia ponadczasowa. W rezultacie otrzymaliśmy typowo amerykański blockbuster, piękny wizualnie, ale banalny i płytki fabularnie. Dodać należy, że jako koneserka bajek, animacji i baśni, odniosłam wrażenie – że wiele kadrów, scenografii czy „sposobu realizacji” widziałam już w innych podobnych produkcjach, np. W „Czarownicy”, „Oz Wielki i Potężny” czy „Pięknej i Bestii”. Ten zlepek różnych wizji i natłok koncepcji stłumił całkowicie historię bohaterów filmu. Denerwujące jest ostentacyjne promowanie feminizmu i tworzenie postaci kobiet niezwykle walecznych, ale przy tym działających bardzo egoistycznie. Przez to w filmie kompletnie brak chemii między Klarą a tytułowym bohaterem. Ot kolejna księżniczka w zbroi i z mieczem, sama przeciw wszystkim. Wydaje się, że Disney powinien bardziej stawiać na promowanie współpracy, bohaterskiej przyjaźni, współdziałania, a nie na idealizację jednostki. Szkoda, że z tak pięknej postaci jaką jest Dziadek, zrobiono marionetkę i postać trzecioplanową, kosztem Klary – rozpieszczonej, butnej i aroganckiej dziewczyny z wyższych sfer.

Mankamentem czterech królestw jest odejście od pierwowzoru i kanonu opowieści oraz zbytnio naiwna i prosta fabuła. Realizacja wizualna jest bez zarzutu. Przepiękne i czarujące kadry, rozbudowane scenografie – pałace, sale balowe, bogata kolorystyka krainy Kwiatów, mroźny klimat krainy Śnieżynek, mroczny las w krainie Zabawy, wizualnie przesłodzony krajobraz krainy Słodyczy. Do tego dodamy bogactwo i różnorodność kostiumów oraz podciągnięty kontrast i nasyconą kolorystykę. Po prostu wizualny majstersztyk. Fabularnie – bardzo przeciętna historia. Jest to typowa amerykańska wydmuszka. Reżysera poniosła chyba fantazja, szczególnie w przypadku wizji machiny „Iskry” ożywiającej zabawki. Więc kiepski scenariusz ratuje wizualne bogactwo, wręcz przesyt i baśniowa aura.

Reżyser zgromadził fantastyczną obsadę, ale z uwagi na kiepsko rozpisany scenariusz ich potencjał został w znacznej mierze zaprzepaszczony. Aktorzy dwoją się i troją. Postaci są jednak albo zbyt przerysowane, groteskowe, albo nie wzbudzają sympatii. Mackenzie Foy – o zjawiskowej urodzie świetnie wcieliła się w rolę Klary. Jest delikatna, niewinna a przy tym niezwykle dojrzała. Szczególnie świetnie wypada w relacjach z ojcem granym przez Matthew Macfadyena, który cierpi po stracie żony, a przy tym stara się jak może by Święta Bożego Narodzenia przebiegły w rodzinnej atmosferze. Najbardziej wyrazistą i przy tym złożoną postacią pozostaje jednak Cukrowa Wróżka – grana przez Keirę Knightley. Jej postać jest słodka aż do bólu, przerysowana i zagrana na granicy absurdu i groteski, ale w pozytywnym sensie. Jest najbardziej zaskakująca, złożona i zabawna. Helen Mirren jako Matka Cyrkonia wypada przy nich dosyć blado, ale to wynika raczej ze (powtórzę się ponownie) źle rozpisanej roli. Morgan Freeman w roli Drosselmeyera wypadł bardzo poprawnie. Filmu nie ratuje też charakterystyczny dla produkcji Disney – humor. Tutaj znajdziemy go jak na lekarstwo. Film nie trzyma w ogóle w napięciu, nie wzbudza grozy, obawy o los bohaterów, nie wzrusza, nie bawi – jedynie cieszy oko i ucho.

James Newton Howard skomponował wspaniałą muzykę, idealnie wpasowaną w baśniowy klimat i do tego wybitnie współgra ona z twórczością Czajkowskiego. Muzyka jest typowo baletowa, delikatna, taneczna, porywająca. Z resztą nie zdarzyło się chyba nigdy w historii Disneya, by muzyka była źle skomponowana i dobrana. Bardzo urzekła mnie scena „przedstawienia baletowego”. Widzimy cienie orkiestry i balerinę tańczącą w teatralnej scenografii przy wybitnej muzyce Czajkowskiego. Sztuka wysoka, opera, balet, występy symfoniczne widać mogą zostać ukazane młodszej widowni w prosty i przejrzysty sposób. Muzyka to wielki atut filmu. Choreografia i „sceneria” występu baletowego zrealizowana w magiczny, ale teatralny sposób. Przyznam, że to moja ulubiona scena z filmu. Przez moment można było poczuć artyzm i magię baletu.

Moja bratanica siedziała wpatrzona w ten baśniowy świat ukazany przez Disneya. Nie przeszkadzały jej luki i braki scenariusza. Niezwykle podobał się jej świat Klary i czterech królestw. Czasem mam wrażenie, że od bajek, baśni i animacji wymagam zbyt wiele. Do bajek Disneya mam wielki sentyment. Ten film mnie nie zachwycił, ale na pewno znajdzie się rzesza dzieci, którym ta odświeżona opowieść dostarczy trochę frajdy i magii.

 

WYDANIE PUDEŁKOWE:

Ponownie mogę stwierdzić, iż szata graficzna wydania jest udana. Front to standardowa grafika promująca oraz nazwiska głównych aktorów. Z tyłu znajdziemy krótki opis, cztery screeny i standardowo szczegółową specyfikację, a bok to tytuł i prostokącik z główną bohaterką.

Dostarczono 25 minut materiałów dodatkowych, które posiadają polskie napisy. Mamy tutaj krótki materiał o przepięknej scenografii i kostiumach, dwa teledyski, sceny usunięte i krótki materiał z kręcenia sceny baletowej. Trochę mało, zważywszy na ogrom pracy, który włożyli twórcy w ten film. Menu jest w pełni spolszczone i pięknie zaanimowane.

 

SPECYFIKACJA WYDANIA:

Czas trwania: 99 minut
Obraz: 1080p High Definition ; 1:85:1
Dźwięk:

Dolby Digital 5.1: angielski, czeski, grecki, polski dubbing

Napisy: angielski, czeskie, greckie, polskie
Menu: j. polski
EAN: 7321941506950
Dystrybucja: Galapagos

 

LISTA DODATKÓW:

  • Na pointach: Rozmowa z Misty Copeland – 00:04:36 – Baletnica opowiada o tańcu przed kamerą z Siergiejem i pracą z choreografem.
  • Otwórz się na magię Dziadka do orzechów i czterech królestw – 00:07:08 – Kapitalna scenografia i kostiumy na pierwszym planie.
  • Sceny niewykorzystane – 00:04:50
    • Rodzina Stahlbaumów
    • Złota wstążka
    • Matka Klary
    • W lewo, w lewo, w lewo
    • Porządki
  • “Fall one me” w wykonaniu duetu Andrea Bocelli i Matteo Bocelli – 00:04:23 – Przepiękna piosenka w wykonaniu ojca i syna.
  • Suita “Dziadek do orzechów” w wykonaniu Lang Langa – 00:04:06 – Ten motyw muzyczny zna każdy, tym razem w wykonaniu Lang Langa.