FIFA 20 już na samej zapowiedzi trybu Volta dorobiła się rzeszy zwolenników. EA wreszcie wysłuchało graczy i postanowiło w pewien sposób wskrzesić piłkę uliczną, którą wszyscy tak miło wspominamy z czasów poprzedniej generacji. Do eksperta mi daleko, ale co roku obie gry piłkarskie, które oferuje rynek, ogrywam prawie od deski do deski, więc spojrzenie na serie mam zawsze dosyć świeże. Nie jest też tak, że jestem fanką jednej czy drugiej marki, więc wszystko co znajdziecie poniżej będzie subiektywnym odczuciem po kilkudziesięciu godzinach spędzonych w grze.
Zacznijmy od tego, co najważniejsze – FIFA 20 to Volta. Twórcy wprowadzili trzy w teorii różne elementy rozrywki piłki ulicznej. Pierwszym z nich jest fabuła, która – mówiąc krótko – nie zachwyca. Kilkanaście godzin zabawy w ogóle nie ma rytmu filmowego, przez co ogląda się te cutscenki jak za karę. Bohaterowie stają nam się szybko obojętni, a jeżeli zaczniemy porównywać tę fabułę do „Drogi do sławy” Huntera – to najlepiej nic w ogóle nie mówić. Wycofano jakiekolwiek możliwości ingerencji w charakter naszego głównego bohatera, a sterować możemy jedynie wyglądem, no i oczywiście samą jego grą. Jestem bardzo zawiedziona, ponieważ przygody Alexa miały flow, który sprawiał, że to wszystko chciało się pchać do przodu. Tu tego po prostu nie ma, a każdy mecz praktycznie wygląda tak samo. Drugą kategorią Volty jest Liga, która pozwala na grę z innymi graczami z całego świata, a trzecią stanowi Tournée, pozwalające na ukończenie wszystkich dostępnych turniejów na kontynentach.
Jeżeli mowa o samej rozgrywce, to tutaj fajerwerków nie ma. Nie powiem, gra się sympatycznie, szczególnie gdy po drugiej stronie boiska stoi inny gracz, a nie komputer, bo wtedy coś naprawdę się dzieje. Wszystkie gry z COM wyglądają praktycznie tak samo – nie ma różnicy z jaką drużyną gramy – stawiają na sprawdzone sposoby obrony i strzelania bramek. Ale fakt faktem, wykonywanie sztuczek sprawia dużą frajdę. Nie jest to natomiast poziom rozrywki FIFY Street, bo mam wrażenie, że zostało tutaj wszystko uproszczone do maksimum, włącznie z pracą bramkarzy. Niestety występują również problemy z naliczaniem XP naszego bohatera, ale miejmy nadzieję, że niedługo to zostanie załatane, bo platyna przecież zając – za rok już będzie niemożliwa do wbicia – a to wszystko przez weekendową ligę.
Przechodząc do mechaniki, pojawiły się niestety wszędobylskie problemy z fizyką piłki przy odbiorach, co daje się we znaki szczególnie w Volcie, chociaż i zwykła stadionowa gra nie ustrzegła się tego błędu. Dla mnie to wszystko nadal jest zbyt wolne i pozbawione jakiegokolwiek ciężaru. Nie czuję, że steruję piłkarzami, a wręcz przeciwnie – mam wrażenie, że ciągam roboty od jednej połowy boiska do drugiej. Ponownie granie one-two to idealna recepta na wygraną, bo obrońcy, którymi steruje komputer lub gracz, po prostu się gubią i nie wybijają piłki nawet wtedy, gdy ta przelatuje im obok nosa. W momencie, gdy chcemy przełączyć gracza w obronie następuje ogromne opóźnienie i brak płynności ruchu. A to są takie rzeczy, które nawet ja wyłapuję, a co dopiero gracz, który na FIFIE zjadł zęby. Nie dajcie się też zwieść, że mecze na własnych zasadach to coś nowego – w tamtym roku już mieliśmy okazję to testować, a teraz po prostu tryb został wprowadzony do np. Wirtualnych Klubów jako puchar, więc to tylko mała zmiana.
Zmienił się również system wykonywania stałych fragmentów gry. Warto sobie zawczasu potrenować, ponieważ teraz nie jest to wszystko tak intuicyjne jak kiedyś. Trzeba się trochę natrudzić, żeby wypracować strzał w spojenie. Z innych ważnych, ale pomniejszych rzeczy warto zaznaczyć, że w tym roku Pro Evolution Soccer wykupił licencję na Juventus, przez co w FIFA musiała zmienić nazwę i strój klubu. Fani Starej Damy muszą obejść się smakiem.
Do trybu kariery FIFA 20 wprowadzono w sumie czysto kosmetyczne rozwinięcia, które nie zmieniają w znaczący sposób rozgrywki. Dodano tutaj proste konferencje prasowe i wywiady pomeczowe, a także zaimplementowano rozmowy z graczami odnośnie transferów, które odbywają się w miejscach życia prywatnego. Natomiast znawcą FUTa nie jestem, więc ciężko mi ocenić sam tryb. Z aspektów godnych uwagi – mamy do dyspozycji zadania sezonowe oraz mecze towarzyskie ze znajomym, które nie wliczają się licznika wypożyczenia i ogólnie nie jest możliwa kontuzja piłkarzy w tego typu grze.
FIFA 20 niestety postawiła więcej kroków w tył niż w przód. W tym roku króluje PES, który stawia na odpowiednią fizykę gry, a nie na dodatki. Zwolennicy FUTa i chcący sięgnąć po Voltę i tak nabędą tę grę – bo FIFA to po prostu marka, która się sprzedaje i w sumie nie ma w tym nic złego. Niemniej warto zwrócić uwagę na fakt, że z roku na rok sam gameplay moim zdaniem wygląda coraz gorzej. I po tych 30-40 godzinach spędzonych w grze jestem skłonna stwierdzić, iż grało mi się po prostu źle. Trzeba jednak brać uwagę na fakt, że tego typu gry rozwijają się z czasem, więc po pół roku wrócę tutaj i zaktualizuję trochę tę opinię. Pady w dłoń i po puchar Ligi Mistrzów!
PLUSY:
- Volta ze znajomymi,
- zmiany w trybie kariery,
- mecze na własnych zasadach,
- FUT
- stałe fragmenty gry.
MINUSY:
- volta przeciwko komputerowi jest nudna,
- fabuła uwsteczniła się względem poprzedniczek,
- system one-two działa niezawodnie,
- fizyka piłki przy odbiorach,
- problemy z XP w Volcie (ma być załatane),
- fani Juve obejdą się smakiem,
- dubbing i komentarz meczowy,
- niezmienny gameplay od kliku lat.
Gręudostępnił wydawca - EA Polska.