Forspoken – Wrażenia z dema

by
6 stycznia 2023
0

Już niedługo (24 stycznia) jedna z pierwszych dużych premier roku – czyli Forspoken. To jeden z większych tytułów w portfolio Square Enix w 2023, a odpowiedzialne jest za nie nieco enigmatyczne Luminous Productions. To pierwsza gra tego studia, jednak o jakości i doświadczeniu niech świadczy fakt, że załoga składa się w dużej części z osób, które pracowały nad Final Fantasy XV, więc nie ma tu mowy o nowicjuszach.  Wydawca w ramach promocji udostępnił graczom wersje demo, dzięki czemu na ponad miesiąc przed oficjalną premierą mogą oni zapoznać się z nadchodzącym tytułem. Mogą również przeczytać poniższe kilka słów i zapoznać się z moimi wrażeniami po kilku godzinach spędzonych z tytułem.

W dzisiejszych czasach dema można śmiało uznać za relikt przeszłości. Coraz rzadziej możemy się spotkać z taką formą marketingu, została ona wyparta przez o wiele popularniejsze triale, które zamiast prezentować wycinek rozgrywki, stawiają na udostępnienie pełnej funkcjonalności przez ograniczony czas. W grze Forspoken zostajemy wrzuceni w sam środek świata przedstawionego, do otwartej lokacji (nie wiadomo czy jest to jedna z miejscówek, które spotkamy w pełnej wersji czy może obszar stworzony tylko i wyłącznie na potrzeby dema) i z protagonistką w dość zaawansowanej fazie jeśli chodzi o jej rozwój. To strzał w dziesiątkę, bo dzięki temu gracz może przetestować gruntownie system walki, o którym wspomnę szerzej nieco później. O samej fabule wiemy niewiele, otóż główna bohaterka o imieniu Frey w niewyjaśniony sposób zostaje przeniesiona z Nowego Jorku do magicznej krainy o nazwie Ahtia. I to właściwie wszystko czego dowiadujemy się na wstępie. To prawie pewne, że podczas przygody będziemy próbowali rozwikłać tajemnicę stojącą za tym wydarzeniem oraz postaramy się wrócić do „rzeczywistości”. Cała przygoda osadzona będzie w wielkim i otwartym świecie naszpikowanym różnymi aktywnościami. To czy będzie to ciekawy świat, którego eksploracja będzie dostarczać przyjemności? Czy może kolejny generyczny świat z powtarzającymi się, bezsensownymi aktywnościami? Tego na podstawie dema na pewno nie da się stwierdzić. Jako gracz oczywiście liczę na tą pierwszą opcję i zapewne twórcy gry doskonale zdają sobie sprawę z tego faktu, bo w czasach bardzo zdominowanych przez gry akcji z otwartym czasem, trzeba dużo starań, innowacji i pomysłów, aby tytuł został doceniony i zauważony. W wersji demonstracyjnej na gracza czeka kilka, dość pospolitych aktywności które głównie oparte są na walce z przeciwnikami, wejścia na wieże czy zrobieniu zdjęcia. Niewiele, aczkolwiek nie zapominajmy, że głównym celem demka jest prezentacja gameplay’u i mechanik. Zanim jednak przejdziemy do systemu walki, parę słów należy wspomnieć o samej eksploracji i poruszaniu się po świecie. Zaimplementowany system imitujący parkour to pomysł znany nam nie od dziś i pojawiający się chociażby w serii Assasin’s Creed – wciskając jeden przycisk pokonujemy wszelkie przeszkody w szybki, zwinny i akrobatyczny sposób. W przeciwieństwie do gier Ubisoftu system ten wykorzystywany jest raczej do horyzontalnego poruszania się po świecie, aniżeli do wspinaczki. Ta druga opiera się klasycznie na chwytaniu miejsc specjalnie do tego dedykowanych.

Na sam koniec zostawiłem to co najważniejsze w demie, czyli system walki – bo to na walce prawdopodobnie gracze spędzą lwią część czasu w Forspoken. Frey na nadgarstku posiada bransoletę, dzięki której może posługiwać się magią. Moje pierwsze skojarzenie po rzuceniu kilku ataków było jedno – Ghostwire: Tokyo. Jednak już po paru minutach okazało się, że „strzelanie” magią z dłoni jest tu o wiele bardziej rozbudowane i złożone. W najprostszym ujęciu do dyspozycji gracza mamy szereg umiejętności, które podzielone są na dwie kategorie – walki dystansowej i w zwarciu. Ta pierwsza to wspomniane już wcześniej różnego rodzaju (wolne, szybkie, obszarowe) pociski, natomiast w przypadku walki kontaktowej, nasza postać używa różnego rodzaju oręża materializującego się w jej rękach za sprawą wspomnianej już bransolety. Oprócz umiejętności ofensywnych do dyspozycji mamy też kilka umiejętności wspierających i obronnych, dzięki którym kontrola na polu walki jest jeszcze większa. Walka jest dynamiczna, zazwyczaj z wieloma przeciwnikami w jednym momencie, a na ocenę końcową starcia (to japońska gra, więc oczywiście nie może zabraknąć ocen) ma wpływ kilka czynników takich jak np. uniki. Przeciwnicy których spotkaliśmy w demie, to zarówno ludzie jak i wszelkiego rodzaju zwierzęta – te poruszające się po ziemi, ale również wszelkiego rodzaju latające istoty. Wszyscy oponenci mają swoje odporności i słabości, które należy wykorzystywać aby walka była efektywna, a informacje o poznanych już przeciwnikach możemy sprawdzić w glosariuszu lub podglądając ich za pomocą skanera. System walki ma spory potencjał, jednak dopiero w dniu premiery będziemy mogli stwierdzić czy zostanie on odpowiednio wykorzystany. Na podstawie dema na pewno mógłbym się przyczepić do niewielkiej różnorodności przeciwników i przede wszystkim poziomu trudności, który ustawiony i zablokowany jest na najłatwiejszym (co tak na prawdę nie daje możliwości solidnego zweryfikowania walki).

Jeśli chodzi o rozwój postaci to na pierwszy rzut oka można go nazwać przytłaczającym. Oprócz klasycznych punktów umiejętności, za które możemy kupować nowe ataki, do dyspozycji gracza oddano system, który pozwala rozwijać już posiadane skille wypełniając cele – takie jak na przykład zabicie przeciwników konkretnym atakiem lub w wyznaczony sposób. Oprócz rozwijania umiejętności, mamy też możliwość wytwarzania czy ulepszania naszego ekwipunku. Jak zwykle w takim przypadku gracze dzielą się na dwa obozy, jedni uwielbiają personalizować i dopieszczać buildy postaci w najdrobniejszych szczegółach, natomiast inni potrafią przejść grę korzystając z domyślnych przedmiotów, które przysłowiowo same wpadają w ręce. Osobiście zaliczam się do tej pierwszej grupy i pod tym aspektem liczę, że gra nie zawiedzie.

Na koniec jak zawsze zostawiłem króciutką wzmiankę o aspektach technicznych. Gra wykorzystuje silnik Luminous znany z Final Fantasy XV i bez wątpienia trzeba przyznać, że swoje lata już ma. Natomiast nie oznacza to w żaden sposób, że gra wygląda źle. Co prawda lokacja dostępna w demie jest dość monotonna (zielona, delikatnie zalesiona równina przecięta rzeką) jednakże dzięki efektom cząsteczkowym, rozbłyskom i dobremu wykorzystaniu HDRu na walkę patrzy się na prawdę dobrze. Nieco gorzej wypadają tekstury niektórych obiektów (protagonistka zdecydowanie powinna być wizytówką gry i liczę, że deweloperzy dopracują jej model, żeby nie wyglądała jak przeciętny NPC). Oczywiście jak na obecną generację przystało, zostaliśmy zbombardowani trybami takimi jak wydajność, jakość oraz tryb wspierający ray-tracing. Ten pierwszy pozwala na grę w 60 klatkach (lub 120 jeśli telewizor wspiera taką częstotliwość), natomiast pozostałe dwa ograniczone są do 30 klatek i odpowiednio 4k oraz 1080p. Oczywiście jedynym akceptowalnym trybem jest wydajnościowy, pozostałe ze względu na ilość klatek nadają się co najwyżej do robienia ładnych screenshotów.

Czy warto czy nie? Jaka jest moja ocena? Czy polecam Wam Forspoken? Niestety nie znajdziecie tu odpowiedzi na żadne z pytań. Wersja demonstracyjna pomimo tego, że pozwala nam przetestować mechaniki, to jednak… ciągle jest tylko i wyłącznie demem. Nie wiemy nic o fabule czy historii, nie wiemy jakie lokacje przyjdzie nam zwiedzać i z jakimi przeciwnikami przyjdzie walczyć. Czy czekać na nas będą epickie boss-fighty czy na modłę dalekowschodniej szkoły grindu przyjdzie nam farmić setki niezbyt wymagających przeciwników. Odpowiedzi na te pytania poznamy już za parę dni, jeśli czujecie że gra może trafić w Wasz gust to sami sprawdźcie demko.