Jak pies z kotem – wydanie Blu-ray – Opinia

2 marca 2019
0

Zapraszamy do przeczytania naszej opinii odnośnie najnowszej produkcji Janusza Kondratiuka. Ku naszemu zadowoleniu, pokuszono się o wydanie filmu na nośniku Blu-ray, więc chcemy podzielić się z Wami naszymi odczuciami odnośnie samej produkcji, jak i zawartości płyty.

 

FILM:

Moja przygoda z kinem polskim jest dosyć wyboista. Najpierw zafascynowana za dzieciaka takimi produkcjami jak „Sami swoi”, „Kogel-mogel” czy  „Poszukiwany, poszukiwana”, później przyszedł czas na trochę poważniejsze kino – „Pianistę” czy „Pogodę na jutro” i koniec końców na początku trwającego dziesięciolecia coś się u mnie zacięło. Podczas kształcenia się w jednej z „nadmorskich” (pozdrawiam Koszalin) miejscowości, zaczęłam uczęszczać na festiwal „Młodzi i Film”. Oglądając pseudo-artystyczną papkę, moje podejście do rodzimych produkcji się diametralnie zmieniło. Zaczęłam dostrzegać przerosty formy nad treścią, ogromne braki w udźwiękowieniu i doszłam do wniosku, że jesteśmy jakieś 30 lat za Hollywood – zarówno pod względem możliwości jak i chęci w tworzeniu wartościowych rzeczy. Ostatnie lata trochę nadrobiły tę różnicę czasu, a produkcje takie jak „Jak pies z kotem” przywracają mi iskierkę nadziei, iż kino polskie może wiązać się z jakością.

Opisywany tytuł to historia czworokątu rodzinnego, którego najważniejszym ramieniem jest relacja dwóch braci – Janusza oraz Andrzeja. Jest to kartka wyjęta z życia reżysera i pomysłodawcy filmu – Kondratiuka. Gdy starszy brat podupada na zdrowiu, nie ma innej opcji niż opieka nad nim i takiego też zadania podejmuje się małżeństwo Janusza oraz Beaty. Film osobiście uniwersalny, ale pod żadnym pozorem nie można nazwać tego dokumentem. Zrobić ze swojego życia obraz filmowy – to jest sztuka, szczególnie, gdy jest robiona z takim wyczuciem jak tutaj.

Niesamowicie szanuję ten projekt, bo jest połączeniem komedii i dramatu, a przy tym zachowana jest kultura języka, o co czasami bardzo ciężko w produkcjach z naszego kraju. Co więcej, reżyser postanowił połączyć fikcję z rzeczywistością w ścianach swojego prawdziwego domu. Nie wyobrażam sobie jak ciężkim emocjonalnym przeżyciem musiał być powrót na stare śmieci i stworzenie filmu o kimś, kto stosunkowo niedawno odszedł z tego świata.

Na ogromne słowa uznania zasługuje cała czwórka aktorów, która stworzyła niepowtarzalną atmosferę prawdziwej rodziny, zmagającej się z problemem zdrowotnym jednego z jej członków. Stonowane występy Więckiewicza i Stachury są idealnym kontrastem dla ekspresyjnych roli Łukasiewicza oraz Koniecznej. Pan Olgierd, wcielający się w postać Andrzeja, jest (z tego co mówi sam reżyser) idealnym odwzorowaniem pierwowzoru. Zrobił to w takim stopniu, że niejednokrotnie Janusz Kondratiuk podkreślał, iż widzi w aktorze swojego brata. Zagrać osobę mającą problemy z psychiką – nie jest taką prostą sprawą. A tutaj mamy przykład wielkiego aktorstwa, które wychodzi szczególnie z oczu, bo spojrzenie osoby chorej umysłowo jest czymś naprawdę ciężkim do powtórzenia.

Na pochwałę zasługuje również motyw muzyczny, który rozbrzmiewa nie tylko podczas trwania seansu, ale i został dodany do menu wydania. Kilka godzin po obejrzeniu filmu, skrzypce nadal grały mi w głowie i długo nie chciały przestać. Pierwszy raz spotykam się z oryginalnym soundtrackiem w polskiej produkcji, który z pewnością trafi do mojej kolekcji, gdy tylko będzie dostępny, bo na razie niestety nic nie widać na horyzoncie. Ogromne więc słowa uznania dla autora muzyki – Bartłomieja Gliniaka.

Wszystko to idealny przykład na to, jak w uroczy sposób pożegnać się z bliską osobą. Bombardowani życiowymi problemami, podczas oglądania „Jak pies z kotem” zdajemy sobie sprawę, jak głupie są konflikty, gdy dopisuje nam zdrowie. A najpiękniejszym morałem tego filmu jest to, iż powinniśmy kochać. Do końca. Janusz Kondratiuk pożegnał brata tak jak chciał – z miłością i zrozumieniem, chociaż pełna przeszkód przeszłość nie zawsze stawiała braci na jednej drodze. Bez wątpienia jest to jedna z lepszych polskich produkcji ostatnich lat i z czystym sumieniem mogę Wam ją polecić. Bo to po prostu bardzo prosty, ale i życiowy obraz.

 

WYDANIE PUDEŁKOWE:

Sam pomysł okładki jest bardzo pozytywny. Pokuszono się o stworzenie zdjęcia, które nie jest żywcem wycięte z filmu, a jest swego rodzaju zapowiedzią produkcji. Na froncie znajdziemy głównych bohaterów, tytuł oraz nazwiska czwórki aktorów, którzy tworzą swoją obecnością ten obraz. Bok również zaprojektowany został bez zbędnych dodatków, za to na tyle sporo się dzieje. Aż pięć kadrów z filmu, do tego dosyć duży cytat i jak zawsze standardowe informacje o wydaniu. Trochę mnie boli, że nie pokuszono się o dodanie do wydania polskich napisów, zapominając o osobach niesłyszących – dostępne są za to napisy w języku angielskim.

Dodatków niestety nie ma za dużo, a i szkoda, ponieważ chętnie dowiedziałabym się wielu szczegółów o życiu „prawdziwych” głównych bohaterów oraz o samym procesie tworzenia filmu. Otrzymujemy w sumie tylko zwiastun i krótkie making ofy, które sprawiają wrażenie reklam i nic ciekawego się z nich nie de facto nie dowiemy. Łącznie jest to niespełna 18 minut materiału.

 

SPECYFIKACJA WYDANIA:

Czas trwania:  97 minut / 01:37:26
Obraz: 1080 High Definition ; 16:9 ; 1:85:1
Dźwięk:

DTS HD 5.1: polski

PCM 2.0: polski

Napisy: angielskie
Menu: j. polski
Dodatki: j. polski
EAN: 7321951611996
Dystrybucja: Galapagos

 

LISTA DODATKÓW:

  • Zwiastun – 00:01:47
  • Making of – 00:02:16 – Krotki wstęp do poniższych materiałów
    • Janusz Kondratiuk – Reżyser – 00:03:38 – O pomyśle, pracy z aktorami i samej produkcji.
    • Bożena Stachura – Beata – 00:04:01 – Aktorka o pracy na planie.
    • Aleksandra Konieczna – Iga – 00:03:19 – O czym jest film?
    • Olgierd Łukaszewicz – Andrzej – 00:03:33 – Zdecydowanie najtrudniejsza postać do zagrania.
    • Robert Więckiewicz – Janusz – 00:01:43