Knack 2 – Opinia

3.5/5

Fakt, że Knack 2 trafił na nasze konsole dla wielu był ogromnym zaskoczeniem. Pierwszą część serii posiadacze PS4 mogli ogrywać już od premiery konsoli na rynku. Jak się jednak okazało, duża ich część nie była z tego faktu szczególnie zadowolona. Wśród wielu zarzutów przewijały się kłopoty ze sterowaniem i słabe zaprojektowanie poziomów, z wieloma ‚tanimi’ śmierciami, przed którymi ciężko było się obronić. Mimo kilku obniżek cen i szczerej chęci zapoznania się z tym tytułem, nawał innych gier i obowiązków spowodował, że pierwszego Knacka ostatecznie nie mam w swojej kolekcji. A jeśli opinie na temat pierwszej gry są właściwe to po ograniu dwójki nie powinienem patrzeć już w przeszłość.

Scenariusz prezentuje podobnie kiczowaty poziom przez całą grę.

Knack 2 kontynuuje historię stworka, który za pomocą tajemniczych reliktów jest w stanie zmieniać swój rozmiar od 75-centymetrowego karzełka do 10-metrowego olbrzyma, oraz jego towarzyszy z nastoletnim Lucasem na czele. Sformułowanie ‚historia’ jest tutaj mocno na wyrost, gdyż dawno nie miałem okazji doświadczyć aż tak nudnej i wyświechtanej fabuły. Od banalnej opowiastki o dawnym, potężnym przywódcy, który ocalił ludzkość przed armią robotów, przez bolesny wątek miłosny nastoletnich bohaterów, aż po nieoryginalne postacie poboczne, gra nie oferuje zupełnie nic w tej warstwie. Film złożony ze scenek przerywnikowych z Knacka 2 byłby przykładem kina klasy C, które od razu trafiłoby co najwyżej na kasety VHS. Być może młodsi odbiorcy, do których tak naprawdę kierowana jest ta gra, znajdą tutaj coś więcej, lecz wydaje mi się, że współczesne kino animowane dla dzieci może pochwalić się lepszymi osiągnięciami. Szczególnie niezrozumiałe jest to, że w dialogach i historii nie ma nic, z czym mogliby utożsamić się dorośli, którzy chętnie graliby w Knacka ze swoimi pociechami w trybie kooperacji. Zamiast pójść śladami Shreka czy Upside Down, twórcy Knacka zdecydowali się na jednowymiarową opowieść, którą lepiej zagłuszyć podcastem lub muzyką.

Pod przykrywką nędznej fabuły kryje się jednak bardzo dobra gra platformowa z elementami akcji, lub może gra akcji z elementami platformowymi? Oba te składniki w Knack 2 są wykorzystane w odpowiedni sposób i wymieszane ze sobą tak, że gracz nie nudzi się przez większość rozgrywki (nie licząc dialogów, rzecz jasna). W ramach jednego rozdziału tempo rozgrywki potrafi zmienić się klikakrotnie i po sekcji skakania po skałach nad przepaścią przyjdzie nam walczyć z grupą robotów, która następnie będzie nas gonić wąwozem. Oczywiście nie może być tutaj mowy o wartkiej akcji rodem z Uncharted, lecz pamiętając o docelowej grupie odbiorców, trzeba zwrócić twórcom honor, że w kategorii mechaniki gry odwalili kawał dobrej roboty. Cztery oferowane poziomy trudności pozwalają też dostosować rozgrywkę pod swoje umiejętności, a gra na najwyższym z nich może stanowić wyzwanie nawet dla bardziej wprawionych zawodników.

Walki 10-metrowym Knackiem robią dobre wrażenie.

Tempo gry wzmacnia też kluczowa umiejętność głównego bohatera, czyli zmiana wielkości. Poprzez zbieranie rozrzuconych w świecie reliktów, Knack jest w stanie ponad dziesięciokrotnie zwiększyć swój rozmiar. Oczywiście jest to wszystko podyktowane wymaganiami konkretnego poziomu i nie mamy możliwości biegania gigantycznym Knackiem po wąskich kopalniach. Poziomy są zaprojektowane jednak na tyle dobrze, że ten brak swobody nie jest odczuwalny, a momenty, w których osiągamy szczytową wysokość naprawdę robią wrażenie. Świetnym przykładem jest rozdział, w którym Knack infiltruje miasto goblinów, zaczynając na pułapie mniejszym niż dwa metry. W miarę przechodzenia poziomu bardzo płynnie przybiera na rozmiarze, aby wrócić do punktu początkowego jako trzykrotnie większy stwór. Pozwala mu to następnie skorzystać z wcześniej niedostępnych ścieżek, aby zakończyć wspinaczkę w pełnej, dziesięciometrowej krasie. Zabieg kierowania graczem przez rozmiar Knacka jest stosowany kilkakrotnie w trakcie rozgrywki i jest naprawdę udany.

Historia w grze prowadzi Knacka przez 15 bardzo zróżnicowanych poziomów. Nie zabraknie walk z robotami w wielkim mieście, wspinaczki po górach i jaskiniach pokrytych lodem, unikaniu skorpionów na pustyni czy potyczek z goblinami w dżungli. Mimo tej różnorodności, nie miałbym nic przeciwko, gdyby gra skończyła się kilka epizodów wcześniej. Być może to znowu wina nieszczęsnego scenariusza, lecz ostatnie rozdziały, mimo dobrze zaplanowanych walk z bossami, potrafiły się dłużyć. Drugim argumentem przemawiającym za skróceniem rozgrywki są dodatkowe zadania, które odblokowują się po zakończeniu rozdziału. Są one opcjonalne, lecz wymagają przejścia fragmentów gry drugi, a nawet trzeci raz, w celu zdobycia określonej liczby punktów lub ukończenia go w określonym czasie. Zdobywane w ten sposób medale nie przekładają się na żadne nagrody wewnątrz gry, oprócz kilku trofeów. Z kolei dwa pozostałe tryby gry – próby czasowe i Koloseum – doczekały się zaledwie ośmiu poziomów. Mimo iż zwiedzane w nich lokacje nie są nowe, różnią się rozmieszczeniem i rodzajem przeciwników, co wnosi trochę świeżości. Wymagają też innego podejścia do sterowania Knackiem niż podczas zwykłego przechodzenia kolejnych rozdziałów.

Jeśli przyjrzysz się uważnie, znajdziesz na tym zrzucie Knacka.

Wszystko wskazuje na to, że Knack 2 w dużym stopniu uciszył słowa krytyki, które były kierowane w kierunku pierwszej odsłony tej serii. Jako nowy przybysz w świecie Knacka wolę nie myśleć o ile gorsza musiała być historia w jedynce… Cieszę się natomiast, że twórcy gry wyciągneli wnioski z komentarzy dotyczących mechaniki i sterowania. Pod tym względem nie mam grze wiele do zarzucenia. Ponad połowę rozdziałów ograłem dodatkowo przez Remote Play, borykając się z ponad półsekundowym lagiem. Mimo to, byłem w stanie dobrze opanować ruchy Knacka i strategicznie prowadzić walki. Trochę więcej trudności sprawiały mi precyzyjne sekcje platformowe, lecz grając lokalnie w ogóle nie miałem z nimi problemów i mogę je pochwalić za dobre wykonanie. Jeśli nie zwiedzasz aktualnie obcych światów w Destiny 2 i chcesz zrobić sobie przerwę od kopania piłki w FIFA czy PES, Knack oferuje ciekawą odskocznię w kierunku nieźle dopracowanych platformówek akcji. Pamiętaj tylko, żeby pomijać wszystkie przerywniki filmowe. Zaoszczędzisz sobie czasu i nerwów. Lepiej skupić się na skakaniu i okładaniu robotów pięściami.

PLUSY:

  • mechanika walki,
  • połączenie sekcji platformówkowych z bójkami,
  • zróżnicowane środowiska i wrogowie,

MINUSY:

  • tragiczny poziom scenariusza,
  • o kilka rozdziałów za długa.
Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości PlayStation Polska.