Czekałam na tę grę od kiedy tylko pojawiły się pierwsze informacje na jej temat. Uwielbiam horrory i po zawodzie w związku z P.T., miałam ochotę na dawkę strachu w growym wydaniu. Po nieudanej produkcji Soma, która zraziła rzesze fanów tytułów grozy, przyszedł czas na naszą rodzimą produkcję – Layers of Fear, produkt krakowskiego studia Bloober Team. Czy warstwy strachu są warte kupna i ogrania?
Gra ta to horror FPP, którego historia kręci się wokół historii malarza i jego dosyć nietypowego dzieła, które chce za wszelką cenę ukończyć. Nie zdradzając za dużo wspomnę tylko, że pod wpływem traumatycznego wydarzenia z przeszłości bohater popada w alkoholizm i schizofrenie, a co dzieje się dalej musicie już sprawdzić sami. Jedno zdanie za dużo może popsuć całą zabawę, a z uwagi na powszechną nienawiść do spoilerów nic więcej nie zdradzę, bo historia zasługuje na Twoją uwagę i warto abyś poznał jej tajniki sam. Gra ma trzy zakończenia, o czym praktycznie nikt z recenzentów nie wie, a właśnie na tym opiera się piękno calakowania gier – dostrzeżesz rzeczy, których inni nie widzieli.
Pojawiło się bardzo dużo zarzutów, dotyczących długości rozgrywki. Jeżeli jesteś typem gracza, który nie zagłębia się w szczegóły produkcji i po prostu chce jak najszybciej dojść do punktu kulminacyjnego – Bloober Team dostarczy Ci zabawy na około cztery godziny. Sytuacja zmienia się w momencie, kiedy chcesz wyciągnąć z gry 100% i oddać swego rodzaju hołd dla pracy całej drużyny z Krakowa. Ja sprawdzając każdy zakątek, każdą szafkę i szukając znajdziek, związanych de facto z historią głównego bohatera i wnoszących naprawdę dużo informacji do fabuły, bawiłam się przez 9 godzin. Oczywiście poniżej znajdziesz poradnik, z moim autorskim filmikiem, pomagającym zdobyć wszystkie znajdźki.
Warto zaznaczyć, że nie jest to typ produkcji, w której będziesz musiał uciekać przed nadprzyrodzonymi istotami, nie ma tu hektolitrów tryskającej na prawo i lewo krwi, ani momentów, które przyprawią o przysłowiowy zawał serca. Więc trzeba postawić główne pytanie – czy ta gra straszy? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Składa się na to bowiem kilka oczywistych aspektów. Jest ogromna różnica między graniem na słuchawkach z dźwiękiem przestrzennym, kinie domowym lub na zwykłych głośnikach. Grając na słuchawkach i kinie domowym kilkakrotnie podskoczyłam na fotelu, a na zwykłych głośnikach nawet nie zwracałam uwagi na jump scare’y. Ogólnie rzecz biorąc elementy strachu to w większości pojawianie/znikanie postaci, pomieszczeń i przyciągające uwagę interakcje rzeczy. Grając czułam się bardziej jakbym oglądała dobry thriller. Co więcej niestety większość jump scare’ów można przewidzieć, przez co tracą swój urok. Trochę szkoda, ale nie zmienia to faktu, że gra trzyma w napięciu i chce się poznać finał historii.
Całość rozgrywki odbywa się w wiktoriańskim domu malarza, więc można by pomyśleć, ze lokacja jest dosyć nudna, ale tu zdecydowanie nie ma na to czasu. Co prawda narracja jest całkowicie liniowa (często większość pokoi jest po prostu w danym momencie pozamykana), ale konfiguracje pokoi zmieniają się z każdym rozdziałem i otwierając drzwi nigdy nie wiadomo co znajduje się po drugiej stronie,więc otoczenie wokół bohatera często ulega zmianie. Widzisz drzwi na końcu ciemnego korytarza, idziesz w ich stronę i okazują się zamknięte. Odruchowo odwracasz się, a Ty już znajdujesz się w innym pomieszczeniu. A propos drzwi… W rozmowie ze znajomymi zaśmiałam się, że Layers of Fear to symulator otwierania drzwi i niestety jest w tym dużo prawdy. Mi to osobiście nie przeszkadza, bo uwielbiam produkcje, które są bardziej filmowe i skupione na poznawaniu historii, jednak dla niektórych może to się okazać za mało. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że rozstrzał w ocenach gry jest tak duży.
Włączyłam grę, znajomy poprosił mnie o stream. Czemu nie, niech zobaczy, czy gra jest dla niego. Ale gra niestety nie zaprezentowała się z najlepszej strony. Na początku doświadczyłam dużych spadków płynności i mówiąc tu o dużych, mam na myśli naprawdę duże. Gra klatkowała jakby chodziła z porysowanej płyty, a jak wiadomo – na PS4 dostępna jest tylko wersja cyfrowa. Miałam pewne obawy, że cała gra będzie tak wyglądać, ale na szczęście taki przypadek pojawił się w prologu i sporadycznie podczas następnych rozdziałów. Mam nadzieję, że zostanie to poprawione. Sprawdzałam na kilku kontach i od razu po uzyskaniu władzy na postacią gra niemiłosiernie klatkuje. Ostatni rozdział to ciągłe przeskakiwanie klatek, daje to po prostu poczucie dyskomfortu i całkowicie rozładowuje napięcie. Może to na dobre odstraszyć gracza.
Layers of Fear to również swoista lekcja sztuki. W grze możemy dostrzec różne dzieła m.in. Rembrandta, które występują w trochę innej formie niż w oryginale. Cały dom jest pełen obrazów, które „patrzą” na bohatera. Ma się wrażenie, że jest się cały czas obserwowanym. Co więcej kilka z nich przyprawi Cię o gęsią skórkę, dlatego rozglądaj się uważnie…
Od strony graficznej gra jest zrobiona bardzo dobrze i mogę się tylko przyczepić do braku lustrzanego odbicia bohatera, które jak sprawdzałam na gameplay’ach z PC, występują i to dosyć dobrze. Za to ilość detali, gra świateł i zabawa barwami wypadła ekipie z Bloober Team świetnie. Praktycznie każdą szafkę i schowek można otworzyć i znaleźć w nich zastawę stołową, listy, notatki i inne artykuły codziennego użytku. Idąc w stronę techniczną nie można zapomnieć o świetnym soundtracku, który na tak skromną produkcję jest nadzwyczajnie klimatyczny i kapitalne uzupełniający charakter grozy. To dźwięk i melodie grają tutaj główne skrzypce. Ten soundtrack sprawia, że naprawdę doznania z poznawanej historii są bardziej wyraziste.
Gra nie ma platyny, ale każdy z Was zdecydowanie powinien ją ograć. Wbicie 100% nie jest trudne, o ile szukasz wszystkich znajdziek z poradnikiem. Nie powiem – trochę się naszukałam, aby znaleźć wszystkie ukryte rzeczy, ale czego się nie robi dla graczy. Całość z poradnikiem powinna zająć od 3 do 5 godzin. Twórcy chyba nie do końca wiedzą, że platynowe pucharki przyciągają aż 20% graczy. Trochę żałuję, że nie dodano tego osiągnięcia, bo gra nie trafi do tak dużego grona graczy, do jakiego powinna.
Podsumowując, Layers of Fear jest dobrym horrorem, który bardziej przy szybkim przechodzeniu trzyma w napięciu, niż straszy. Napięcie rozładowuje się w momencie zbierania znajdziek, więc trochę popsułam sobie zabawę, szukając wszystkiego za pierwszym razem. Dlatego graczu, jeżeli myślisz o wycalakowaniu tego tytułu, daj mu szansę i przejdź grę po raz pierwszy bez zbierania znajdziek. Jeżeli szukasz horroru opierającego się na historii i nastroju to to jest tytuł dla Ciebie. Czekam na kolejne dzieła teamu Bloober, a tymczasem zapraszam do poniższego poradnika!
PLUSY:
- scenariusz,
- oprawa wizualna z dużą ilością szczegółów,
- klimatyczny soundtrack,
- projekt poziomów,
- znajdźki, pozwalające wczuć się w historię bohatera,
- gra spełniła pokładane w niej nadzieje,
MINUSY:
- dla niektórych rozgrywka może okazać się monnotonna,
- niektóre pomieszczenia są za ciemne,
- mało zaskakujące jump scare’y,
- straszne spadki FPS, szczególnie w prologu i ostatnim rozdziale,
Materiał zrealizowany dzięki uprzejmości Techland Wydawnictwo.