Marvels Iron Man VR – Opinia

2.5/5

Nie chcę, żeby to zabrzmiało pretensjonalnie czy antymainstreamowo, ale filmy o superbohaterach znudziły mnie dość dawno i przez ostatnie kilka lat skutecznie unikałem wszystkiego, co jest związane szczególnie z Marvel Cinematic Universe. W kontekście Iron Mana wydaje mi się, że nie widziałem żadnego z głównych filmów z jego udziałem. Zaznaczam ten fakt mojej ignorancji, ponieważ odbiór flagowego tytułu PSVR od studia Camouflaj może zależeć od tego jak odbiorcy blisko do uniwersum Marvela, a w szczególności do Tony’ego Starka.

W Marvel’s Iron Man VR wcielamy się właśnie w postać tego genialnego playboya, filantropa i miliardera. Większość z 12 misji fabularnych pozwala nam przywdziać zbroję Iron Mana i latać po dość ograniczonych obszarach, pokonując kolejne fale wrogów. Niektóre misje przypominają bardziej strzelanki na szynach, gdzie ruszamy się z miejsca na miejsce, po drodze… pokonując fale wrogów. Od czasu do czasu gra zdejmuje z nas zbroję i raczy nas fragmentami fabularnymi, w których poruszamy się, skokami teleportacyjnymi, przysłuchując się rozmowom Starka z innymi postaciami, takimi jak Pepper Potts, Friday czy Gunsmith.

Duże napisy w VR zawsze robią dobre wrażenie.

Interakcji w misjach fabularnych nie ma za dużo, a same dialogi zaczęły mnie po pewnym czasie bardzo męczyć. Szczególnie irytujący jest Gunsmith, po którego „Cześć, szefie” naprawdę miałem ochotę nie raz wyłączyć konsolę. Nie wiem, czy wina leży po stronie polskiego aktora, czy tego jak ta postać jest napisana, lecz było to dla mnie nie do zniesienia. Sama fabuła też mnie nie przekonała. Wszystko zaczyna się od tego, że Tony postanawia skończyć z produkcją broni. Nie może się jednak łatwo odciąć od Ducha przeszłości, który prześladuje go i wyzywa od morderców z powodu broni Stark Industries, wykorzystywanej w wojnach na całym świecie. Być może wychodzi tutaj moja nieznajomość 'tekstu źródłowego’, ale rażące były dla mnie skoki nastroju z żartobliwych docinek Tony’ego do grobowo poważnych wywodów Ducha o zbrodniach wojennych. W jednej chwili latamy sobie beztrosko przy posiadłości Starka w słonecznym Malibu, gawędząc sobie z Friday, a moment potem pokazują nam się wizje konfliktów zbrojnych i ich ofiar w mrocznym biurze Tony’ego w Szanghaju. Nie byłem na taką huśtawkę gotowy i nie czułem się na niej najlepiej.

Rozgrywka w zbroi Iron Mana prezentuje się lepiej niż fabuła, chociaż i tutaj mam pewne zastrzeżenia. Do końca gry nie byłem w stanie załapać jak sprawnie manewrować bohaterem, szczególnie gdy musiałem polecieć szybko w dół lub mieścić się w ciasnych obszarach. Próbowałem grać na siedząco i na stojąco, wymieniałem usprawnienia zbroi, które mogą wpływać na szybkość lotu czy tempo przyspieszenia. Tak czy siak nierzadko zdarzało mi się wylecieć daleko od epicentrum walki i koślawo próbować powrócić do akcji. Moje problemy szczególnie podkreślają wyzwania dodatkowe, w których należy przelecieć między punktami kontrolnymi na mapie w jak najszybszym czasie. Regularnie mój wynik był ponad dwa razy dłuższy niż czas osiągnięty przez ekipę Camouflaj i nie udało mi się ani razu zdobyć więcej niż jednej gwiazdki (na pięć możliwych). Nie jest to moja pierwsza gra w VR i wydawało mi się, że ogarniam tę technologię, ale być może przekroczona niedawno bariera 35 lat spowodowała, że coś się zaczęło psuć. Przez kilkanaście godzin spędzonych z grą nie byłem w stanie załapać jak sterować zbroją w płynny i pełen gracji sposób.

Czasami pole walki to naprawdę chaotyczne miejsce.

Żeby nie było, że cała gra jest do kitu, powiem kilka dobrych słów na temat walki. Do dyspozycji mamy obie ręce, sterowane niezależnie kontrolerami PS Move, w których zamontowane są domyślnie repulsory (podstawowe działka). Dodatkowo możemy rozbudowywać arsenał zbroi między misjami, dokładając samonaprowadzające pociski, granaty, karabiny maszynowe itp. Punkty, które umożliwiają nam zabawę ze zbroją można zdobyć za szybkie i sprawne przechodzenie misji fabularnych i dodatkowych. Jest ich na tyle dużo, że bez problemu można odblokować te elementy ulepszeń, które pasują do indywidualnego stylu gry. W walce stawiamy czoła sześciu rodzajom przeciwników. Różnią się miedzy sobą prędkością, siłą ognia, mocą pancerza i sposobem ataku. Podstawowe drony atakują zazwyczaj w kilka na raz, lecz łatwo można sobie z nimi poradzić strzałami z repulsorów. Z kolei opancerzone czołgi, które nie potrafią latać, atakują rakietami i wymagają sporych nakładów sił, aby je pokonać. Areny do walk, jak i kombinacje wrogów, są zróżnicowane i pozwalają na jakiś czas zapomnieć o innych niedociągnięciach gry. Wir walki potrafi wciągnąć – unik w lewo, strzał repulsorami w grupkę dronów, atak pięścią w dół w czołg i wykończenie przeciwnika bombą kasetową. Jest szybko i ekscytująco. Problemy wracają dopiero na najwyższym poziomie trudności, na którym łatwo dać się osaczyć przeciwnikom i stracić całą moc zbroi. Jak ze wszystkim, ogarnięcie tego poziomu to kwestia praktyki, lecz mi nie starczyło do tego już cierpliwości, chociaż będę musiał się przemóc, żeby odblokować w grze wszystkie trofea.

Wspominając o cierpliwości nie mogę przemilczeć jeszcze jednego problemu z Marvel’s Iron Man VR. Gra niesamowicie długo się wczytuje i co każdą misję, a nawet kilka razy w trakcie jednego wyzwania, serwuje nam długie ekrany ładowania. Są one trochę interaktywne – można na nich przejrzeć wymagania dotyczące niektórych trofeów, można poczytać trochę dodatkowych informacji o fabule – ale w gruncie rzeczy mamy do czynienia z minutą, lub dłużej, bezczynnego siedzenia w hełmie VR. W przypadku standardowych gier można w tym czasie sprawdzić coś na telefonie lub nalać sobie coś do picia. Nie jest to takie łatwe z PSVR – zdejmowanie i zakładanie urządzenia, i potencjalnie słuchawek – jest dość niewygodne. Loadingi pojawiają się też przy ponownym wczytywaniu punktów kontrolnych lub gdy chcemy podejść jeszcze raz do jakieś misji. Grając wcześniej w The Last of Us Part II, gdzie ekranów ładowania nie ma praktycznie wcale, Iron Man przetestował moją cierpliwość do granic możliwości. Nie ukrywam, że miało to wpływ na to, że nie miałem ochoty bawić się we wszystkie dodatkowe wyzwania.

Helicarrier czeka na pomoc Iron Mana

Jak widać, moja opinia o Marvel’s Iron Man VR nie jest najlepsza. W prawie każdym elemencie gry znalazłem coś, co mnie frustrowało lub po prostu mi się nie podobało. Przez większość czasu nie czułem się jak prawdziwy superbohater i tylko nieliczne momenty podczas walki z gromadą przeciwników dawały mi satysfakcję. Jak na grę akcji – tempo rozgrywki jest po prostu za wolne i przerywane ekranami ładowania i zbędnymi sekcjami fabularnymi. Nie wiem czy mogę z czystym sercem polecić ten tytuł, szczególnie za typową dla gier VR cenę około 170 PLN. Być może fani Tony’ego Starka znajdą tutaj dla siebie coś więcej.

Grę udostępnił wydawca.
Ocena końcowa

NAZWA GRY: Marvel's Iron Man VR

OPIS GRY : Nie do końca udana próba przedstawienia przygód jednego z najbardziej znanych superbohaterów do wirtualnej rzeczywistości. Wzbij się w powietrze jako Iron Man, walcz z falami przeciwników i rozpraw się z mroczną przeszłością Tony'ego Starka.

OCENA
2.5

Podsumowanie

„Marvel’s Iron Man VR nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań. Zbyt wolne tempo akcji, przerywane wstawkami fabularnymi i niemiłosiernie długimi ekranami ładowania, skutecznie wysysa niewielkie ilości adrenaliny, które mogły się wytworzyć podczas walk z przeciwnikami. Nieliczne momenty, w którym można poczuć się jak Iron Man, są przykrywane przez słabej jakości środowiska gry oraz model sterowania, którego nie udało mi się okiełznać przez kilkanaście godzin zabawy.”

ZALETY

  •  Niektóre momenty w trakcie walki pozwalają odczuć satysfakcję z bycia superbohaterem

WADY

  •  Strasznie długie ekrany ładowania
  •  Problemy z ogarnięciem fizyki lotu
  •  Nieciekawa fabuła, niepotrzebnie spowalniająca tempo gry