Jako Babyface, były członek kryminalnego podziemia, wracasz do dawnego życia pod wpływem tajemniczego, sterowanego przez sztuczną inteligencję drona. Przed tobą niewykonalna misja: musisz przedrzeć się przez miejskie tereny, zanim nastanie świt, i razem z dronem zapobiec przejęciu miasta przez przestępców.
Informacje o Midnight Fight Express śledziłem już od czasu zaprezentowania jej podczas Gamescomu w zeszłym roku. Gra prezentowała się wtedy świetnie, pełna brutalnych akcji, bardzo szybka i z widowiskowym systemem walki. Teraz wreszcie mamy możliwość sprawdzić, czy gra dostarcza obiecaną adrenalinę i w jakim stopniu walka jest satysfakcjonująca. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią.
Historię przedstawioną w grze poznajemy w formie retrospekcji z przesłuchania przez policję głównego bohatera Babyface’a. Wszystko zaczyna się od przesyłki, z której wyskakuje gadający dron. Domaga się od nas, abyśmy zaprowadzili porządek w skorumpowanym i przesiąkniętym przemocą mieście. Zaczyna się więc tajemniczo – kim jest Babyface i co łączy go z przestępczym półświatkiem? Kto obsługuje drona, jakie ma motywy i dlaczego uważa, że to właśnie my jesteśmy zdolni rozprawić się z wszystkimi opryszkami? Odpowiedzi na te pytania uzyskamy przechodząc kolejnych 40 misji. Niestety w grze nie uświadczymy voiceactingu, wszystkie dialogi musimy czytać sami. A znając życie, w większości wypadków skończy się na ich przeklikiwaniu. I szczerze mówiąc, nic się na tym nie straci. Historia jest bardzo generyczna i absolutnie nie potrafiła mnie wciągnąć. Równie dobrze mogło by jej nie być, bo stanowi ona tylko tło dla najważniejszego aspektu tej gry, czyli walki z zastępami przestępców.
Poziomy, które będziemy przemierzać nie należą do największych i zazwyczaj będą się tylko składać z kilku połączonych ze sobą aren. Wielkość poziomów gra nadrabia za to liczbą przeciwników, których będzie nas zalewać. Całe szczęście Babyface to doświadczony wojownik i nie straszna mu walka z przeważającym liczebnie przeciwnikiem. Efektownie potrafi parować słabsze ciosy nadlatujące z każdej strony, a przed tymi silniejszymi lawirować wykonując uniki. Można też łapać przeciwników, podnosić bronie oraz wykonywać efektowne finishery. System walki jest bardzo mocno inspirowny tym z arkhamowych Batmanów. Przeciwnicy dosyć czytelnie sygnalizują swoje zamiary, a my mamy chwilę, aby to skontrować, wykonując parowanie, unik itp. System, który widzieliśmy już w wielu grach i tutaj nie odkrywa niczego nowego, ale wykonany jest solidnie. Jest bardzo płynnie, efektownie, a gra często wprowadza nowe typy przeciwników, więc cały czas uczymy się nowych strategii. Bardzo ważnym elementem są też podnoszone przedmioty, które miotamy w przeciwników lub używamy jako broni białej. Dodaje to dodatkowy element strategiczny podczas uczenia się rozkładu plansz. Potężniejsze przedmioty warto zachować na silniejszych wrogów. A poziomy warto powtarzać, bo oprócz możliwości zdobycia lepszej oceny, otrzymujemy pieniądze, które wydajemy na modyfikowanie wyglądu naszej postaci. Pomiędzy misjami mamy też dostęp do drzewka umiejętności, gdzie wraz z postępem otrzymujemy dostęp do nowych umiejętności, które jeszcze bardziej wzbogacają walkę. Oprócz tego możemy wejść na obszar treningowy, gdzie dowolnie ustawiamy z iloma i jak zachowującymi się workami treningowymi zmierzymy się. Jest to doskonałe miejsce, aby przetestować nowo odblokowane umiejętności albo poćwiczyć wykonywanie pewnych akcji. Dostępna jest też zakładka pokazująca dogłębnie wszystkie statystyki zliczane przez grę oraz postęp w wykonywaniu dodatkowych wyzwań czy liczby odnalezionych znajdziek.
Warto jeszcze wspomnieć o aspekcie audio-wizualnym gry. Nie da się ukryć, że jest to gra indie stworzona przez jedną osobę (naszego rodaka Jakuba Dziwnela) i w warstwie graficznej to widać. Postacie nie grzeszą liczbą detali, a areny są raczej przeciętnie wyglądające. Grę jednak obserwujemy z góry, a akcja jest tak szybka, że raczej nie mamy czasu podziwiać widoków, więc można przymknąć na to oko. Znacznie lepiej jest w warstwie audio (oczywiście nie licząc braku voice-actingu). Muzyka to totalna petarda elektronicznych dźwięków. Idealnie dopełnia to, co dzieje się na ekranie, podbijając odczuwaną adrenalinę. Soundtrack jest kapitalny, tak samo jak wszystkie efekty towarzyszące samej walce. Trzask łamanych kości, rozlatujących się skrzyń itp. sprawia, że jest mięsiście.
Podsumowując, jest to solidny indyk, który dotrzymuje obietnicy efektownej walki dającej adrenalinowego kopa. Niestety gra miała tego pecha że wcześniej w tym roku wyszedł Sifu, który w mojej opinii jest najlepszą grą o sztukach walki w jaką grałem. Systemy w Midnight Fight Express są w porównaniu do niego płyciutkie. Jest to niczym nie wyróżniający się standard arkhamowej mordoklepki. Efektowny i przyjemny, a do tego wprowadzający urozmaicenia w trakcie przechodzenia, ale jednak cały czas robiący wrażenie, że już to widzieliśmy wielokrotnie. Mimo to polecam sprawdzić samemu, jeśli lubimy szybkie zręcznościowe gry podejmujące tematykę sztuk walki.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- przyjemny system walki,
- oprawa muzyczna.
Wady
- prosta oprawa wizualna,
- niezbyt porywcza historia.