Offroad Mechanic Simulator – Recenzja

Zobacz poradnik
5 sierpnia 2024
0
2.5/5
Opis:

PlayWay raczy nas symulatorem mechanika po raz kolejny. Tym razem będziemy mogli wziąć na warsztat kilka znanych modeli terenówek. Wszystko zostało podane w bardzo okrojonej formie, więc nie liczcie tutaj na następcę CMS.

Cover Art:Offroad Mechanic Simulator – Recenzja

Od premiery ostatniego symulatora mechanika na konsole minęły już równe 3 lata, a kolejnej części nie widać. PlayWay próbuje „zapchać dziurę” i wypuszcza nieco mniejszą grę, która kręci się w klimacie stricte offroadowym. Nie trzeba być urodzonym z kluczem w ręku, aby sobie poradzić w tej grze. Całość jest bardzo przystępna, więc spokojnie każdy się tu odnajdzie. Obok samego grzebania w podwoziu, można również wyruszyć w teren oraz podrasować nieco nasz wózek.

Bieda PowerWash.

Nie oczekujcie jednak gry na poziomie skomplikowania CMS. Traktowałbym to bardziej jako DLC do wcześniej wspomnianego mechanika, pomimo że jest to odrębny tytuł. Wszystko zostało tutaj spłycone do granic możliwości. Część związana z samymi naprawami dotyczy tylko i wyłącznie podwozia (zawieszenie i hamulce). Modeli samochodów mamy dosłownie 5 na krzyż, w tymi imitacje Mitsubishi Pajero czy Jeepa Wranglera. Niektóre zlecenia wymagają po prostu instalacji kilku elementów nadwozia, jak błotniki, progi, klatka czy bagażnik na dach. Wszystko to odbywa się w ten sam sposób, gdzie najpierw kupujemy części w sklepiku online, a potem je tylko montujemy i tyle. Najdziwniejsze to, że najprostsze zlecenia są najlepiej nagradzane, bo za jednym zamachem można zarobić kilka tysięcy w dosłownie kilkanaście sekund, a takie gdzie musimy grzebać w podwoziu i rozbierać pół auta (a raczej połowę tego na co gra pozwala) dostajemy marne ochłapy. Coś tutaj poszło mocno nie tak z wyceną zleceń. Zapomnijcie o grzebaniu pod maską, jedyne co możemy zrobić to po prostu wymienić jednostkę napędową na lepszą, co odbywa się dosłownie jednym kliknięciem przycisku, więc fani budowana własnych jednostek lub czyszczenia każdego elementu z osobna będą mocno zawiedzeni.

Bez młota to nie robota.

Obok podwozia, możemy naprawiać też zużyte części i jest to chyba jedyna rzecz, która została poprawiona względem CMS. Tym razem nie wystarczy podejść do biurka i kliknąć w przedmiot, który chcemy naprawić. Niektóre elementy trzeba najpierw odrdzewić przy pomocy szczotki czy szlifierki, wybić tuleje za pomocą młotka, użyć preparatu do czyszczenia, zlania starego oleju z układu dyferencjału, dokładne wyczyszczenie i poskręcanie go na nowo. Cała mini-gierka związana z naprawianiem starych części została mocno usprawniona i daje sporo radochy, problem w tym że zlecenia z tym związane są mało lukratywne, więc koniec końców i tak ich unikacie, a szkoda.

Autka bardzo fajnie się brudzą od zabawy w terenie.

W warsztacie możemy jeszcze umyć samochód za pomocą myjki (taki bieda PowerWash Simulator), podrasować silnik na hamowni, założyć oponę na felgę czy naładować akumulator. Sporo z tych mechanik będziecie używać bardzo rzadko lub prawie w ogóle, bo zlecenia w grze najzwyczajniej w świecie z nich nie korzystają. Wszystkie zlecenia jakie miałem okazji zobaczyć to: naprawa kilku elementów podwozia, instalacja dodatków nadwozia, umycie samochodu i przywrócenie do życia kilku zużytych części przy stole warsztatowym to wszystko co mnie w tej grze spotkało na terenie warsztatu.

Mały chip tuning i można atakować błoto.

Poza samym elementem naprawiania, gra dorzuca nam możliwość pojeżdżenia w terenie, zarówno w lesie jak i na pustyni. Nie oczekujcie tutaj następcy SnowRunnera, ale trzeba oddać twórcom, że mieli dobre chęci i starali się podejść do tematu w miarę poważnie, bo mamy takie elementy jak zmiana napędu, regulowanie obrotów, korzystanie z wyciągarki, przegrzewanie się podzespołów, itd. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda przyzwoicie, łącznie z umowną grafiką. Czar pryska, gdy tylko dojedziemy do pierwszej przeszkody. Fizyka zdaje się tutaj nie istnieć, tak samo jak jakakolwiek degradacja nawierzchni. Jedziemy sztywnym pudełkiem po nierównych teksturach, co bardzo często prowadzi to sytuacji, gdzie auto się na czymś zawiesza i jedynie co możemy to skorzystać z pomocy, aby je zresetować lub wrócić do garażu. Sytuacje odrobinę poprawia zainstalowanie najlepszych części zawieszenia i lepszego silnika, co znacząco poprawia komfort jazdy, ale wciąż można utknąć na jakiejś teksturze. Do wyboru mamy tutaj sporo wyzwań, wszystkie odbywają się na tej samej mapie, od swobodnej jazdy, po wyjazd z trudnej sytuacji aż po jazdę ciemną nocą.

Podsumowanie

Mechanik terenówek to ubogi krewny Car Mechanic Simulatora. Z jednej strony mamy część warsztatową, tuningową, a nawet jazdę w terenie, ale z drugiej wszystko to zostało zrobione bardzo niskim nakładem sił. Tak jakby gra chciała złapać kilka srok za ogon, ale poślizgnęła się i nic z tego nie wyszło. Do tego dochodzi jeszcze cena, czyli prawie 100 zł za maksymalnie 5-6 godzin rozgrywki. Tak jak pisałem we wstępie, to powinno być DLC do CMS za maksymalnie 40zł i wtedy można przymknąć oko na wiele rzeczy, ale przy takiej kwocie i odrębnym tytule ciężko jest chwalić ten produkt. Poczekać na jakieś mocne promo i wtedy można się zastanowić.

Zalety

  • stół warsztatowy i odrestaurowywanie części,
  • możliwość przetestowania terenówki w terenie,
  • auta ładnie się brudzą.

Wady

  • naprawy dotyczą tylko i wyłącznie podwozia,
  • brak zaglądania pod maskę czy budowania własnej jednostki napędowej,
  • mała liczba pojazdów do naprawy,
  • fizyka jazdy praktycznie nie istnieje,
  • długie loadingi,
  • kilka błędów w samouczkach odnośnie obłożenia przycisków na padzie,
  • mała różnorodność zadań,
  • cena za raptem 5 godzin gry.