Dead Rising Deluxe Remaster – Recenzja

1 października 2024
0
4/5
Opis:

Dead Rising Deluxe Remaster to kolejna próba odświeżenia klasyka, który zadebiutował w 2006 roku na Xbox 360. W 2024 roku znów możemy wcielić się w ikonę Capcom, Franka Westa – dziennikarza, który wykorzysta każdą okazję do wykazania się jako fotoreporter nawet jeśli oznacza to robienie zdjęć w samym środku ludzkiej tragedii, wybuchów czy… epidemii zombie? 

Cover Art:Dead Rising Deluxe Remaster – Recenzja

Czym jest Dead Rising Deluxe Remaster?

Głównym bohaterem Dead Rising Deluxe Remaster jest Frank West, czyli fotoreporter i samotnik, który w obliczu braku informacji o odizolowanym przez wojsko mieście Willamette w stanie Kolorado postanawia wyruszyć tam na własną rękę. Liczy na sensację, która zapewni mu sławę, nagrody i uznanie. Jednak to, co zastaje na miejscu w centrum handlowym, przekracza jego oczekiwania. Mimo to Frank nie rezygnuje – robi zdjęcia, ratuje ocalałych i prowadzi śledztwo, starając się zrozumieć co tak naprawdę dzieje się w centrum handlowym w Willamette.

Kluczowym elementem gry jest ograniczenie czasowe do 72 godzin, podczas których musimy rozwiązać zagadki, uratować ocalałych i uciec z centrum handlowego. Mechanika upływającego czasu, która przed premierą budziła mieszane uczucia – jednych intrygowała, a innych irytowała, domagając się jej usunięcia lub dodania trybu bez ograniczenia czasowego – została zachowana w niezmienionej formie w wersji Deluxe Remaster. Każde zadanie zarówno fabularne jak i poboczne ma ograniczony czas na wykonanie. Jeśli nie zdołamy uciec z centrum handlowego przed upływem 72 godzin pojawi się ekran Game Over. Co więcej, każda postać poboczna, której nie uratujemy na czas ginie na stałe… co ma wpływ na zakończenie oraz podnosi poziom napięcia i dodaje szczyptę nieprzewidywalności w grze.

Dead Rising Deluxe Remaster to w dużej mierze sandbox i gra nieliniowa, która nie prowadzi gracza prostą ścieżką do celu. Przykładem tego jest aż osiem różnych zakończeń. Na początku rozgrywka wydaje się łatwa, aż do momentu, gdy gracz zda sobie sprawę z presji czasu oraz dość złożonych mechanik zależnych od siebie. Aby uzyskać najlepsze zakończenie, które wyjaśni wszystkie wątki dotyczące fabuły, miejsc i postaci trzeba dobrze zaplanować swoje działania. Inaczej można skończyć tytuł z zakończeniem, które nie rozwiewa żadnych wątpliwości i nie wyjaśnia nam praktycznie nic, pozostawiając graczowi ogromny niedosyt.

Zadania fabularne należy wykonywać jedno po drugim, naturalnie rozwijając historię, ale mamy pełną dowolność w tym jak szybko to zrobimy, o ile zmieścimy się w wyznaczonym limicie. Z kolei zadania poboczne można realizować w dowolnej kolejności, podczas eksploracji lub w drodze do głównego celu. Głównym ograniczeniem pozostaje czas, który przez całą grę wywiera presję, zmuszając do stałego kontrolowania zegarka.

Wspominałem, że Dead Rising Deluxe Remaster w dużej mierze jest sandboxem i to prawda. Centrum handlowe, w którym spędzimy całą grę to swoista piaskownica, dostarczająca naszemu bohaterowi wielu narzędzi i przedmiotów do masowej eksterminacji zombie (i nie tylko). Frank może korzystać z broni białej, eliminując przeciwników za pomocą desek, noży, pałek czy toporków, ale to dopiero początek. Nasz arsenał obejmuje także przedmioty codziennego użytku — chociażby meble czy elementy wystroju galerii. Możemy rzucić ławką w nadciągającą hordę, wsiąść na kosiarkę i rozjeżdżać zombie, a nawet użyć motocykla czy samochodu. Nawet zabawki dla dzieci mogą posłużyć jako narzędzia w tej brutalnej „piaskownicy”.

Należy jednak pamiętać, że żadna broń nie posłuży nam zbyt długo, ponieważ szybko się niszczy. Na szczęście w wersji Deluxe Remaster wprowadzono pasek wytrzymałości przedmiotów, co umożliwia lepsze zarządzanie naszymi zasobami. Choć broń nadal ma ograniczoną trwałość, jej żywotność została nieco wydłużona w porównaniu do wersji z 2006 roku. Moim zdaniem przedstawione zmiany są krokiem w dobrą stronę. Wprowadzenie paska wytrzymałości sprawia, że gra staje się bardziej strategiczna, a gracze mogą lepiej planować swoje działania. To znacząca poprawa, która sprawia, że zarządzanie ekwipunkiem staje się bardziej satysfakcjonujące i bardziej intuicyjne, a mniej frustrujące.

Dead Rising Deluxe Remaster wprowadza wiele usprawnień, które czynią go bardziej przystępnym dla współczesnych graczy, jednocześnie zachowując mechaniki i wyzwania z oryginału. Przykładem tego jest rozszerzenie możliwości zapisywania gry. W oryginale zapis możliwy był jedynie w wybranych miejscach takich jak kanapa obok pokoju ochrony czy łazienki rozmieszczone po całym centrum handlowym. Teraz, oprócz tradycyjnych punktów zapisu dodano także funkcję auto-save, która automatycznie zapisuje postęp w kluczowych momentach, takich jak: przed walką z bossem czy podczas istotnych wydarzeń fabularnych. Z jednej strony, to świetne udogodnienie dla graczy, którzy mogą czuć się bezpiecznie,j nie martwiąc się o utratę postępu w trudnych momentach. Z drugiej strony gra stała się znacznie łatwiejsza w porównaniu do oryginału. Wcześniej wyzwanie związane z koniecznością planowania zapisu gry dodawało dreszczyku emocji, a teraz, dzięki automatycznym zapisom, ryzyko jest mniejsze, co może odbierać nieco frajdy z gry dla bardziej zaawansowanych graczy.

Zaktualizowano również wskaźnik prowadzący do celu. Zamiast dużej strzałki u góry ekranu mamy teraz kompas, który pokazuje odległość oraz interesujące miejsca. Choć może wydawać się to drobną zmianą, w grze gdzie optymalizacja działań i zarządzanie czasem są kluczowe, ten dodatek okazuje się bardzo pomocny. Ruchy postaci są nadal nieco ociężałe, ale poprawiono je i wzbogacono o nowe animacje, co sprawia, że rozgrywka jest płynniejsza niż w oryginale. Mimo to wciąż można odczuć pewną sztywność i drewno.

Jedną z kontrowersyjnych zmian, o której mówiono przed premierą, jest nałożenie cenzury. W Dead Rising Deluxe Remaster usunięto punkty za zdjęcia o zabarwieniu erotycznym, co oznacza koniec z fotografowaniem dekoltów czy dwuznacznych poz. Choć ta zmiana nie wpływa na samą rozgrywkę, to można dyskutować, czy była konieczna, zwłaszcza że gra wciąż ma kategorię wiekową 18+.

Gracze oczekiwali wielu zmian, które niestety nie pojawiły się w tym odświeżeniu. Ludzcy przeciwnicy, tacy jak klaun żonglujący piłami mechanicznymi, „opętana” policjantka czy sprzedawca w sklepiku, wciąż działają jak gąbki na pociski. Choć przyjmują ogromne ilości amunicji, ich pasek życia spada jedynie nieznacznie. Tak jak w oryginale, najlepszym sposobem na pokonanie tych przeciwników jest znalezienie odpowiedniej strategii, ale nie będę się nad tym rozwodzić – pozostawiam wam przyjemność odkrywania tego samodzielnie. Muszę jednak przyznać, że jestem rozczarowany brakiem jakichkolwiek zmian czy usprawnień w tym aspekcie rozgrywki. Gra wprowadza wiele nowoczesnych funkcji, ale archaiczny system walki z tym typem przeciwnika, aż prosił się o modyfikację. Liczyłem, że odświeżenie wniesie coś więcej, co mogłoby uczynić starcia bardziej dynamicznymi. Niestety, pod tym względem gra zatrzymała się w miejscu.

 

Jakie zmiany wizualne wprowadza Dead Rising Deluxe Remaster?

Nazwa Deluxe Remaster brzmi dość ironicznie bądź jak tania zagrywka marketingowa mająca na celu uwypuklenie zjawiska oraz słowa, jakim jest Remaster. Nic bardziej mylnego, ponieważ nazwa jest trafna w kontekście tego co dostajemy, czyli mamy to, o czym pisałem na samym początku — gra jest o pół kroku od bycia pełnoprawnym Remakiem.

Dead Rising Deluxe Remaster działa na silniku RE Engine znanym z najnowszych oraz zremasterowanych gier serii Resident Evil takich jak Resident Evil 2 Remake czy Resident Evil 4 Remake. Dead Rising Deluxe Remaster sprawdza się znakomicie, zwłaszcza w zamkniętych i korytarzowych lokacjach, takich jak galeria handlowa, w której toczy się akcja. Dzięki temu rozgrywka w tym otoczeniu jest płynna i wolna od problemów technicznych. RE Engine najlepiej radzi sobie właśnie w ograniczonych przestrzeniach, co idealnie pasuje do charakteru gry. Natomiast w bardziej otwartych lokacjach, jak w Dragon’s Dogma 2 czy Resident Evil: Village, optymalizacja potrafi być mniej stabilna, co odbija się na wydajności. W przypadku Dead Rising ten problem na szczęście nie występuje, co stanowi duży atut.

Warto wspomnieć o kilku istotnych zmianach godnych pełnoprawnego remake’u. Modele postaci w tym Franka Westa zostały całkowicie przeprojektowane – jego wygląd znacznie się różni, co może budzić mieszane odczucia. Zadbano również o bardziej szczegółowe animacje, mimikę i złożone gesty, które prezentują się imponująco. Co do zmian typowych dla Remastera i godnych miana Deluxe Remaster to gra nie oferuje zupełnie nowej grafiki. Tekstury zostały jedynie ulepszone, poprawiono oświetlenie, a wszystkie dialogi nagrano na nowo z udziałem nowych aktorów głosowych. Co ciekawe dialogi są nieco „grzeczniejsze” niż w oryginale, co może zostać różnie odebrane, mimo że przemyśleń naszego głównego bohatera jest dość mało na przestrzeni trwania gry, bo i gra sama w sobie nie jest jakoś specjalnie długa. Jeśli miałbym podsumować zmiany, które zaszły w ramach tego liftingu graficznego to Dead Rising Deluxe Remaster to umiejętne połączenie starych elementów z nowymi technologiami i zabiegami graficznymi.

Jeśli chodzi o błędy, nie napotkałem żadnych problemów podczas rozgrywki, z wyjątkiem jednorazowego wyrzucenia do menu konsoli. Warto jednak wspomnieć, że gra zawiera mikrotransakcje. Choć nie wpływają one na rozgrywkę ani postęp, ograniczając się do dodatkowych strojów i kostiumów dla Franka, związanych z innymi markami Capcom, to jednak obecność mikrotransakcji w grach single-player wciąż budzi kontrowersje. Jako gracze powinniśmy być na to wyczuleni.

Za 229 zł otrzymujemy solidny, choć stosunkowo krótki fabularnie produkt, który dostarcza mnóstwo zabawy dzięki prostej i nieskomplikowanej rozgrywce polegającej na eksterminacji zombie. Z drugiej strony gra stawia wyzwanie poprzez fabułę oraz zadania poboczne, jakie są ograniczone czasowo, co dla niektórych graczy może okazać się frustrujące. Dla kogo jest ten tytuł? Szczerze mówiąc dla każdego, ale szczególnie dla tych, którzy nie mieli okazji zagrać w oryginał z 2006 roku.

Deluxe Remaster ulepsza każdy aspekt – od grafiki, przez mechanikę, po audio – oferując podejście, które łączy klasykę z nowymi rozwiązaniami. Warto zauważyć, że krótki czas rozgrywki i brak większej innowacji mogą pozostawić niektórych graczy z niedosytem. Choć gra bawi, to jej limitowany czas na wykonanie zadań może zniechęcać,  zwłaszcza gdy pośpiech niektórych graczy może prowadzić do frustracji. 

Podsumowanie

Deluxe Remaster ulepsza każdy aspekt – od grafiki, przez mechanikę, po audio – oferując podejście, które łączy klasykę z nowymi rozwiązaniami.

Zalety

  • odświeżona oprawa graficzna,
  • system auto-save,
  • modele postaci zostały całkowicie przeprojektowane,
  • płynniejsza rozgrywka,
  • obecność polskich napisów.

Wady

  • gra łatwiejsza niż oryginał,
  • brak pełnego Remakeu,
  • zachowane archaiczne mechaniki,
  • obecność mikrotransakcje mimo, że kosmetycznych to jednak takowe są obecne,
  • brak nowych trybów gry.