Kolejna odsłona najpopularniejszego symulatora lotnictwa. W „Microsoft Flight Simulator 2024” możemy wcielać się w pilota wykonującego szereg trudnych misji na całym świecie, począwszy od przewożenia pasażerów, po ratownictwo medyczne. Gra korzysta z nowego rozwiązania, pobierając większość danych z chmury.
Wydany w 2020 roku “Microsoft Flight Simulator” był grą z wielu względów wyjątkową dla wszystkich miłośników lotnictwa. Seria powróciła po dłuższej przerwie oferując wprost wybitne doznania związane z lataniem po całej kuli ziemskiej. Wydawało się, że kontynuacja oznaczona rokiem “2024” będzie jeszcze lepsza, bo mocniej skupi się na warstwie, której 4 lata wcześniej zabrakło, czyli na kampanii pilota oraz liczbie aktywności do wykonywania. Niestety jednocześnie gra cofnęła się w rozwoju, negatywnie zaskakując w dniu premiery setki tysięcy graczy. Jaki jest Microsoft Flight Simulator 2024?
Bolesny falstart
Grę w edycji rozszerzonej Premium Deluxe (z dodatkowymi samolotami) dostaliśmy do recenzji w dniu premiery, czyli 19 listopada. Niestety uruchomienie jej nie było możliwe. Tytuł nie posiadał wczesnego dostępu, dlatego też na serwery Microsoftu recenzenci (w tym ja) rzucili się razem ze wszystkimi graczami, którzy otrzymali dostęp do standardowej edycji gry w ramach abonamentu Xbox Game Pass. Zainteresowanie tytułem było tak duże, że przez pierwsze 24 godziny gra nawet nie potrafiła się wczytać do menu. W kolejnych dniach po kilku, a czasem nawet kilkunastu minutach udało się wejść do menu, ale uruchomienie gry i wykonanie jakiegokolwiek lotu (choćby szkoleniowego) było niemożliwe.
Wszystko przez to, że “Microsoft Flight Simulator 2024” zamiast 130 GB danych, waży dziś ledwie 30 GB. Twórcy postawili na odważne i mocno przyszłościowe podejście, w którym to wszystkie elementy graficzne doczytywane są z chmury. Gdy ta jest mocno obciążona setkami tysięcy graczy, próbujących grać w tym samym czasie, zwyczajnie nie wyrabia. Dlatego też sensowne (choć dalekie od ideału) granie nastąpiło dopiero po 5-6 dniach od premiery, gdy masa graczy zwyczajnie odłożyła tytuł na półkę licząc, że Microsoft poprawi wydajność do akceptowalnego poziomu.
Ważna uwaga – w “Microsoft Flight Simulator 2024” grałem na Xbox Series X z kablem od internetu podłączonym do konsoli i prędkością na poziomie 600 Mbit. Niby bez szału, ale dotychczas z chmurą nie miałem żadnych problemów. Być może na PC i z jeszcze mocniejszym łączem gra wyglądać będzie lepiej i chodzić płynniej, ale nie miałem okazji tego sprawdzić. Zakładam, że ze swoją recenzją i możliwościami technicznymi wpisuję się w standard przeciętnego gracza, który chciałby zagrać w MSF 2024 na swojej konsoli.
Latanie w „Microsoft Flight Simulator 2024” sprawia ogrom frajdy
Gdy już po niemal tygodniu mogłem w spokoju i komforcie zmierzyć się z pierwszymi misjami szkoleniowymi, a także przypomnieć sobie sterowanie na padzie, przepadłem na wiele godzin. “Microsoft Flight Simulator 2024” nadal posiada to, co powinien każdy dobry symulator (jak choćby te znane jako “Euro Truck”) – mimo powtarzalnych czynności i dość nudnej, monotonnej rozgrywki, uzależnia i faktycznie pozwala poczuć się jak prawdziwy pilot samolotu. Jeżeli dodamy do tego możliwość wykonywania lotów z każdego ziemskiego zakątka i porażającą swobodę, możliwości stają się nieograniczone.
Gra jest na tyle przystępna, że w łatwy sposób (choć daleki od intuicyjnego, o czym później) pozwala na szybkie przeloty nad dobrze znanymi mi miejscówkami, takimi jak Barcelona, Rzym czy choćby Warszawa. Tekstury nie zawsze doczytują sę tak szybko jak powinny, ale wizualnie “MS Flight Sim 2024” jest tak samo dobry, a może i nawet lepszy, niż przed kilkoma laty. Oczywiście im wyżej się wznosimy, tym tekstury są bardziej rozmazane, bo zwyczajnie nie da się przedstawić świata z lotu ptaka tak dobrze, jak w rzeczywistości. Dużo częściej jednak wlatywałem na kilka tysięcy stóp i z powodzeniem oglądałem znane lokacje, które podobnie jak 4 lata temu oznaczone są jako warte odwiedzenia “landmarki”.
Im dłużej grałem, tym mocniej zdawałem sobie sprawę, że “Microsoft Flight Simulator 2024” to gra, która jest spełnieniem marzeń każdego fana lotnictwa, który podczas jednej sesji może przelecieć nad piramidami w Gizie, zahaczyć o dubajski Burj Khalifa, sprawdzić, w jak bardzo starzeje się napis “Hollywood” w Los Angeles, a także odwiedzić operę w Sydney. Ogrom możliwości w tej grze jest niezwykły, a gdy dodamy do tego możliwość wylądowania w dowolnym miejscu, opuszczenia samolotu i zwiedzania tego potężnego świata…na piechotę, gra staje się czymś więcej, niż kilka lat temu.
Jest tu co robić
Poprzednia odsłona gry wydana w 2020 roku niejako wymuszała na graczach bujną wyobraźnię. Samemu trzeba było wymyślać kolejne trasy, a wyzwania lądowania szybko stawały się monotonne. W grze brakowało zawartości, która mogłaby przyciągnąć na dłużej. Edycja “2024” odpowiada na potrzeby graczy w sposób piorunujący, odkrywając każdy element współczesnego lotnictwa, począwszy od cywilnego, przez ratowniczy, rekreacyjny, sportowy, a nawet…agroturystyczny. Zacznijmy jednak od początku.
Pierwsza pozycja w rozbudowanym menu gry to tryb fotograficzny. Są to wyzwania w różnych zakątkach globu, w których musimy zrobić zdjęcia naszego samolotu, który przelatuje nad konkretnym landmarkiem. Dodatkowe wymagania to np. godzina i konkretny obiekt w kadrze (np. zachodzące słońce). Bardzo fajna rzecz dla początkujących graczy, którzy chcą odwiedzić najciekawsze miejsca przygotowane przez twórców, a jednocześnie nie są przeszkoleni w startach i lądowaniach.
“Microsoft Flight Simulator 2024” posiada podobnie jak poprzednik szereg wyzwań lądowania, tym razem uzupełnionych o helikoptery, których z resztą w grze pojawiło się dużo więcej. Twórcy dodali też nowe zadania polegające na niskich przelotach samolotami odrzutowymi, które potrafią podnieść poziom adrenaliny, a także wyścigi. Nie zabrakło również klasycznego “Discovery”, czyli zwyczajnego odkrywania szeregu miejsc na kuli ziemskiej.
Największym atutem “Microsoft Flight Simulator 2024” miała być jednak kampania pilota oraz możliwość wykonywania szeregu dodatkowych aktywności lotniczych, o których gra przypomina na samym początku (w trakcie kilku minut ładowania menu). W kampanii poza klasycznymi lotami pasażerskimi, gdzie przewozimy zwykłych turystów, VIPów czy kierujemy samolotem pasażerskim, mamy więc możliwość wykonywania misji ratowniczych (np. gaszenie pożarów lub transport medyczny), agrolotniczych czy też działań poszukiwawczo-ratowniczych. Problem w tym, że wszystkie te dodatkowe aktywności chowają się w kampanii, która okazuje się być żmudna.
Wszystko przez to, że generuje się ona losowo dla każdego gracza za pomocą AI. Gra na początku pyta o bazę wypadową (wybrałem Turyn ze względu na bliskość morza i gór), a następnie czeka nas monotonne wykonywanie generowanych przez AI misji, w których zdecydowana większość polega na lotach widokowych. Sztuczna inteligencja generuje losowo na konkretnym terenie szereg misji do wykonania, za pomocą których zdobywamy doświadczenie potrzebne do certyfikacji i egzaminów. Zaczynamy więc od licencji pilota turystycznego, by następnie dostać uprawnienia pilota odrzutowca, a nawet ciężkiego samolotu pasażerskiego. Jednocześnie możemy rozwijać licencje śmigłowcowe.
Wraz z kolejnymi misjami zarabiamy kasę, aby móc rozwijać naszego pilota i przystępować do egzaminów, które wymagane są, by uzyskać kolejną licencję. W dalszej części kampanii zarobek jest łatwiejszy, bo wraz z reputacją po nasze usługi sięgają bogate firmy. Gra dodatkowo stara się uprościć grind, ograniczając wykonywane misje do startu, wykonania potrzebnej aktywności i lądowania. Sam przelot z miejsca A do B można bez żadnych konsekwencji pominąć. Jest to istotne o tyle, że misje potrafią trwać nawet 2-3 godziny.
Dalsze problemy po miesiącu od premiery
Od premiery “Microsoft Flight Simulator 2024” minął miesiąc, a twórcy niespecjalnie kwapią się do naprawiania rzeczy, które w grze nie działają tak jak powinny. Na przestrzeni ostatniego tygodnia gra nadal wielu graczom nie potrafi wczytać się do menu. Ładowanie wiesza się na 10-15% paska postępu, gdy doczytywane są “VFS Activating Packages”. Sam na ten błąd się natknąłem i gra ruszyła po szóstym (!) restarcie.
Tytuł nadal ma potężne problemy z wczytywaniem się tekstur. Nie tylko w samej grze, ale również w menu, gdy np. przebywamy w biurze pilota w trakcie kariery. Natknąłem się też na szereg irytujących bugów, takich jak sytuacja, w której źle stworzony model samolotu sprawiał, że pilot nie siedział… na swoim miejscu, a w środku kadłuba z głową, która wystawała poza samolot.
Na najzabawniejszy bug natknąłem się z kolei podczas lądowania wodnopłatem w okolicach Wenecji. Okazuje się bowiem, że “Microsoft Flight Simulator 2024” to nie tylko symulator pilota, ale również Jezusa. Gra nie rozróżnia bowiem powierzchni, po której możemy chodzić i w efekcie bez problemu możemy wysiąść z samolotu na środku akwenu wodnego i po nim spacerować (jak na screenach powyżej).
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
“Microsoft Flight Simulator 2024” to gra wyjątkowo niedopracowana, która przez 4 lata cofnęła się w rozwoju. Twórcy tak bardzo skupili się na dodawaniu nowej zawartości dla graczy, że kompletnie zapomnieli o warstwie technicznej. Ta jest tak zła, że gracze, którzy zdecydowali się na jej zakup (nie mają Xbox Game Pass) powinni żądać zwrotu pieniędzy za wybitnie niedopracowany produkt. Szczególnie na Xbox Series X.
Z drugiej jednak strony na rynku nie ma lepszego symulatora lotniczego. Tzn. jest, ten sprzed 4 latach, więc jeśli chcecie polatać, z pełną świadomością polecam odpalić wersję z 2020 roku, a do “Microsoft Flight Simulator 2024” wrócić za pół roku. Może wtedy tytuł stanie się w pełni grywalny na konsolach.
Zalety
- cały świat do zwiedzenia z poziomu pilota,
- ogrom dopracowanych maszyn powietrznych (również helikopterów),
- dużo trybów zabawy, z których każdy znajdzie coś dla siebie.
Wady
- ogromne problemy techniczne w dniu premiery i brak możliwości gry przez pierwszy tydzień,
- kampania generowana przez AI jest sztuczna i nastawiona na grind,
- najciekawsze nowe aktywności (np. ratownictwo medyczne lub gaszenie pożarów) schowane są głęboko w kampanii bez możliwości wypróbowania ich wcześniej,
- szereg mniejszych i większych bugów (chodzenie po wodzie),
- mimo miesiąca od premiery, są dni, gry grać się praktyczne nie da.