Serial z dzieciństwa, wspomnienia, nostalgia – każdy dzieciak w latach 90-tych oglądał w telewizji tę niezwykle popularną i świetnie zrealizowaną serię o tytule „Scooby-Doo”. Dosłownie wszyscy znali bohaterów, piosenkę z czołówki, oryginalny wóz czy charakterystyczny ubiór bohaterów. Trudno odmówić produkcji magii, aury tajemniczości i oryginalności. Nawet dzisiaj – oglądając stare odcinki z bratanicą – uważam, że serial się absolutnie nie zestarzał, a nawet wiele zyskał. To taki Poirot czy Holmes dla dzieci. Mądry, pouczający, pobudzający do myślenia, przekazujący pozytywne wartości jak przyjaźń, wsparcie, wspólne rozwiązywanie problemów czy akceptowanie odmienności. Nie jestem jednak przekonana, czy najnowszy film pełnometrażowy to dobry pomysł. Tym bardziej, że to co nam zaserwowano – jest po prostu bezsprzecznie słabe.
To po prostu niepotrzebny odgrzewany kotlet. Film mnie absolutnie rozczarował na każdej możliwej płaszczyźnie – fabularnej, scenariuszowej, wizualnej, humorystycznej, a opowiedziana historia absolutnie mnie nie wciągnęła. Scenariusz jest bardzo, ale to bardzo słaby, gagów jak na lekarstwo, morał rozmyty, a historia przekombinowana. Może jestem czepliwa, może to przez pandemię, ale film mi się po prostu jest idealnym przykładem złej animacji. Niby są te same postaci, te same “relacje” między nimi, podobne żarty sytuacyjne, ale brakowało mi jednego – mianowicie realizmu i dobrej historii. Serial rządził się swoimi prawami. Co do zasady, nasza zabawna Tajemnicza Spółka rozwiązywała zagadki detektywistyczne. Było błądzenie po ciemnych zaułkach, były lochy, aura tajemniczości. Serial budził w dzieciach grozę, a jednocześnie pozwalał na kibicowanie bohaterom. Nasza paczka wyjaśniała “sprawy nadprzyrodzone”, demaskując złoczyńców i ukazując, że to nie duchy, zjawy czy inne straszne stwory – a przebrani ludzie podstępem próbowali zrealizować swoje nikczemne plany. Razem, wspólnie i w porozumieniu, uzupełniając się wzajemnie rozwiązywali zagadki, szukając poszlak, śladów i punktów zaczepienia.
Nowy film zaserwował nam wielki miszmasz gatunkowy, mamy prawdziwe “moce” i mitologię, dziwną genezę głównego bohatera, rozbudowane uniwersum, nijakiego złoczyńcę, kiepsko uknutą intrygę i jeszcze superbohaterów z problemami na deser. Fabuła nie trzyma się żadnych ram, skacze po wątkach, jest zagmatwana, decyzje bohaterów i ich działania są niezrozumiałe. W filmie nie ma nawet kropli detektywistycznej esencji czy magii lat 90-tych. Jedynym pozytywnym plusem jest przedstawienie relacji między bohaterami, a mianowicie “siłę przyjaźni”. Jest to jednak przedstawione bardzo sztampowo, mało oryginalnie i oklepanie do bólu. Ale co u licha w filmie o Scooby-Doo robi Dick Dastardly i Muttley znanych z serialu “Łap gołębia”? Oni kompletnie nie pasują do historii. To niepotrzebne rozbudowanie uniwersum tylko niszczy – w moim przekonaniu – genialne założenie serialu o młodych detektywach i ich uroczym psiaku. Upychanie bohaterów znanych z innych produkcji Hanny Barbera? Po co Captain Caveman? Blue Falcon? Po co jeszcze do tego Simon Cowell? Naprawdę nie wiem. To miało być takie cameo jak Stan Lee w Marvelu? Chyba nie wyszło.
Historia zaczynała się ciekawie. Poznajemy Kudłatego i jego genezę poznania się ze Scooby’im. Jak się można domyślić – przyjaźń bohaterów zaczęła się od jedzenia. Przyjaciele przypadkiem trafiają na grupkę młodych detektywów: Freda, Velmę oraz Daphne i wspólnie demaskują złoczyńcę przebranego za ducha. I tak rozpoczęła się ich kariera. Jest klimat kreskówki? Jest. Ale po chwili historia zaczyna się zmieniać i pędzić w niezrozumiałym dla mnie kierunku: przyjaciele najpierw “odrzucają” najsłabsze ogniwo z grupy oraz próbują zapobiec apokalipsie tj. uwolnieniu mitycznego Cerbera. Na ich drodze staje tajemniczy Dick Dastardly. Bohaterów wspomagają Blue Falcon i jego kosmiczny pies. Gdzieś w historii przewija się jeszcze Captian Caveman. No szkoda – można było jeszcze z 10 postaci z Hanny Barbery upchać do filmu. Wszystko wygląda razem jak romans Avengers z Holmesem – ten związek się po prostu nie udał. Wszystko jest za bardzo przekombinowane, suche i pozbawione jakiejś minimalnej chociaż głębi. Podróże międzywymiarowe, mitologia, latanie statkiem kosmicznym – gdzie w tym wszystkim jest pierwowzór rewelacyjnej opowieści o Scoobym. Gdzie poszlaki? Gdzie zagadki? Gdzie śledztwo? Gdzie “oczy w obrazach”? Gdzie urok Freda? Gdzie gracja Daphne? Gdzie mądrość i logika Velmy? Gdzie w końcu nieporadność Kudłatego i Scooby’iego? To jest kompletnie inny film, inna historia – tylko bohaterowie wyglądają i nazywają się tak samo. Oprócz początku – nie ma kompletnie żadnego punktu łączącego serial z filmem. Końcówka animacji też jakaś odkrywcza czy oryginalna nie jest. Po prostu gdzieś już to wszystko widziałam.
Wizualnie animacja nie przypadła mi do gustu. Może inaczej – niczym szczególnym mnie nie zaskoczyła. Po prostu poprawna komputerowa zabawa w Paintcie. Żaden tam Disney, Pixar czy choćby DreamWorks. Prosta animacja do niedzielnego śniadania. Dodatkowo polski dubbing zawiódł na całej linii. Tłumaczenie i gagi są mało zabawne i nudne. Wersja angielska broni się o wiele lepiej, ale myślę że to przede wszystkim zasługa aktorów dubbingujacych (M. Wahlberg, A. Seyfried, Z. Efron).
Podsumowując – nowy Scooby-Doo to animacja, która nie powinna trafić (sama się dziwię, że to piszę) na nośnik Blu-ray. Jest to produkcja typowo rodzinna, telewizyjna i niezobowiązująca – stosunkowo idealna na czasy VHS. Historia absolutnie mnie nie porwała, a muszę wręcz powiedzieć, że nużyła. Po obejrzeniu setek filmów, ten seans był dla mnie po prostu katorgą. Widać, że rok 2020 nie bierze jeńców również w sferze animacji. Dosyć, że filmów wyszło w tym roku niewiele, co lepsze premiery zostały przełożone – to wciska się na siłę takie mało dopracowane obrazy To jest moja chyba pierwsza tak negatywna recenzja po obejrzeniu bajki. Niestety nie polecam. Może lepiej obejrzyjcie z dzieciakami serial w telewizji lub nawet wersje aktorskie (które były mocno przeciętne) – ale o niebo lepsze od tego, co tutaj dostaliśmy. Zawiodłam się. Scoby-Doo, where are you?
WYDANIE PUDEKŁKOWE:
Z przodu okładki znajdziemy wszystkich bohaterów i tytuł – wszystko standardowo prosto, właśnie tak jak być powinno. Bok utrzymany jest w ciemnej stylistyce z jaskrawo zielonym napisem z żółtą poświatą. Natomiast na tyle pudełka umieszczono Scooby’ego oraz Kudłatego w towarzystwie czterech zdjęć z filmu. Oczywiście znajdziecie tutaj również informacje o specyfikacji wydania i materiałach dodatkowych. Dynamiczna paleta barw animacji bardzo solidnie wyglada na ekranie telewizora. Co prawda od czasu do czasu ostrość przedmiotów na różnych poziomach nie jest zadowalająca, ale dla mniej sprawnego oka widza będzie to prawie niezauważalne. Natomiast jeżeli mówimy o dźwięku, to co prawda jest tutaj DTS-HD MA, ale tylko pięciokanałowe. Niemniej produkcja dostarcza kawał dobrze udźwiękowionego obrazu, który jest wykorzystywany na wielu płaszczyznach.
Co prawda na płycie znajdziecie 40 minut materiałów dodatkowych, ale po pierwsze – raczej na pewno nie będziecie mieli ochoty ich oglądać, a po drugie – są kiepskiej jakości. Bloopersy z planu są diabelnie mało śmieszne, usunięte sceny po prostu nudne, a jedynym dodatkiem, który być może zatrzyma Wasze pociechy przed ekranem, jest poradnik rysowania naszego tytułowego bohatera.
SPECYFIKACJA WYDANIA „SCOOBY-DOO!”:
Czas trwania: | 94 minuty |
Obraz: | 1080 High Definition ; 2.4:1 ; 16×9 |
Dźwięk: |
DTS-HD MA 5.1: angielski Dolby Digital 5.1: bułgarski, chiński, grecki, koreański, polski (dubbing), portugalski, rumuński, tajski, węgierski |
Napisy |
arabskie, bułgarskie, chińskie, greckie, koreańskie, polskie, portugalski, rumuńskie, tajskie, węgierskie |
Menu: | j. angielski |
EAN: | 7321931353984 |
Dystrybucja: | Galapagos |
LISTA DODATKÓW:
- Bloopers – 00:03:58 – Śmieszne momenty ze studia.
- Deleted scenes – 00:19:48 – Sporo usuniętego contentu na różnych stopniach przygotowań
- Shaggy and Scooby Meet
- Operation Maximum Candy with Minimum Effort
- Dastardly in Peru
- Chef Shaggy
- Inside Scooby and Shaggy’s minds
- Mischievous Mustache
- Shaggy Gets a New Friend
- Dastardly Kidnaps the Gang
- Escape from Island
- Night Hounds
- How to draw Scooby-Doo – 00:10:16 – Warsztaty rysowania głównego bohatera.
- New Friends, Newer Villains – 00:06:21 – Wehikuł czasu do genezy filmu.
- Puppies!! – 00:01:05 – Ekipa animacji w krótkim materiale ze szczeniakami.