Silent Hill 2 Remake – Recenzja – Wersja bliska perfekcji

10 października 2024
0
4/5
Opis:

Wciel się w postać Jamesa Sunderlanda i ruszaj do opuszczonego miasteczka Silent Hill w gorąco wyczekiwanym remake’u klasyku z roku 2001. James rusza w to tajemnicze miejsce za sprawą listu od żony, który zmarła trzy lata wcześniej. Szuka w mieście wskazówek dotyczących jej obecności.

Cover Art:Silent Hill 2 Remake – Recenzja – Wersja bliska perfekcji

Silent Hill 2 to tytuł, którego nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi gier z gatunku horrorów. Jest to absolutny klasyk z zasłużonym statusem dzieła kultowego. Rodzime studio Bloober Team przy tym projekcie mierzyło się z bardzo trudnym zadaniem odświeżenia go do współczesnych standardów. Osobiście bardzo cenię ich dotychczasowe dzieła. Choć gameplay zazwyczaj jest tam dość mało angażujący – tak historie, klimat i ogólna narracja są mocnymi stronami. Od samego początku byłem ciekaw jak rodacy poradzą sobie z omawianym dziełem, bo to jednak w ogólnych mechanikach jest bardziej rozbudowane, a wielki sentyment graczy może tu jednocześnie pomóc, jak i pogrążyć remake. W końcu dane mi było się przekonać i oto moja opinia.

Na wstępie muszę zaznaczyć, iż nie jestem wielkim weteranem „cichego wzgórza”. Owszem, coś miałem okazję liznąć z niektórych odsłon, ale tylko tak na miarę zwyczajnego grania. Bez głębszego zapoznawania się z ogólnym lore. Najbardziej świeże wspomnienia mam z zeszłorocznego calakowania Silent Hill: Homecoming. Zaś w temacie samej oryginalnej dwójki sprawa wygląda tak, że znam ten tytuł, ale z bardzo dawnych czasów. I to ogólnie nie z własnoręcznego ogrywania. Jest to dość mgliste wspomnienie, choć ogólną symbolikę głównych motywów kojarzę stosunkowo wyraźnie. Daję jednak znać, iż owa opinia nie będzie zawierała licznych zestawień ze swym pierwowzorem w kontekście tego, jak zmiany wyszły. Poruszę tylko kilka najważniejszych motywów bez zagłębiania się w drobniejsze detale i w głównej mierze oddam wrażenia z pozycji osoby dopiero zaczynającej przygodę z tą serią.

Fabuła opowiada historię Jamesa Sunderlanda, który niespodziewanie dostaje list od swojej zmarłej żony po trzech latach od jej śmierci. Ukochana zaprasza go do miasteczka Silent Hill w celu spotkania się w ich „specjalnym miejscu”. Owe miasteczko okazuje się jednak mało przyjaznym miejscem, w którym nasz bohater oraz nieliczni mieszkańcy mierzą się ze swoimi koszmarami. Historia była mocną stroną ongiś i tak jest też obecnie. Udało się nie tylko utrzymać specyficzny klimat, ale i rozsądnie rozbudować część wątków. Nie czułem tu utraty jednak ważnej dla tego dzieła symboliki czy jakiegokolwiek złagodzenia ciężkiego tematu. A widziałem kilka narzekań w kwestii owych zmian i obaw dotyczących ugrzecznienia tytułu. Podobnie z kwestiami lekkich zmian w wyglądzie napotykanych bohaterów. Te jednak osobiście uznałbym na plus, bo bardziej podkreślają to, co owe postaci sobą reprezentowały.

Kolejną rzeczą, jaką chciałbym poruszyć jest oprawa. No i tu mam odczucia dwojakie. Pod kątem grafiki samej w sobie tytuł wypada naprawdę zacnie. Bohaterowie wyglądają dobrze, a lokacje prezentują się wręcz znakomicie. Zarówno same zamglone miasteczko, jak i rozmaite wnętrza budynków, które będziemy zwiedzać to klasa. Pięknie udało się oddać tu szacunek projektowi Silent Hill i uczynić z niego jednego z głównych bohaterów. Maszkary, z którymi przyjdzie nam się ścierać, również prezentują dobry poziom. Udało się odświeżyć te pokraczne kreatury bez pozbawiania tego wzbudzanego przez nie niepokoju. Problemy pojawiają się jednak na tle jakości animacji. O ile wspominanym stworom dziwne ruchy tylko dodają aury grozy, tak wśród zwykłych bohaterów ten aspekt ewidentnie odstaje reszty produkcji. Widać to dość mocno zarówno na towarzyszącym nam postaciach, jak i przede wszystkim na Jamesie. Gość porusza się niezwykle sztywno, a starcia przy użyciu broni białej wyglądają mocno topornie.

Jeśli chodzi o starcia same w sobie, to też mamy tu o czym pogadać. Nie da się nie zauważyć, że twórcy projektując ten remake wzorowali się na odświeżonej serii Resident Evil. I jest to dobry wybór na wzór „jak się brać za odświeżanie klasyków”. Z tym, że pojawia się pewien istotny problem. I jest nim kamera. W przypadku Residenta takie umieszczenie kamery za plecami sprawdzało się znakomicie z uwagi, że jest to gra nastawiona na walkę dystansową. Ostrza używa się tylko okazjonalnie. W Silent Hill 2 jest jednak praktycznie na odwrót. Tutaj rdzeń starć to używanie broni białej. No i to zgrzyta dość mocno. Poza wspominaną już topornością wynikającą z animacji ciężko wyczuć, czy z danej pozycji trafimy wroga, czy James będzie tylko machał sztachetą w powietrzu narażając się na atak. Inna sprawa, że brakuje lokowania kamery na przeciwniku. Jak ścieramy się więcej jak z jednym lub przy leżących truchłach, nigdy nie przewidzimy kogo James weźmie na cel. A owych starć na drodze spotkamy dość sporo. Może nie jest to główny element gry, ale nie obejdzie się bez przelewu krwi. Sytuację trochę ratuje zdolność uniku poprawiająca mobilność, choć nadal wygoda systemu jest mizerna. Znacznie lepiej sprawuje się strzelanie, co podkreśla wspominaną specjalizacje tego widoku.

Gra kładzie też widoczny nacisk na eksplorację. Mamy dość sporo zwiedzania i słyszałem opinie, iż jest go na tyle dużo, że zaburza to balans oryginału. Z tą opinią też się zgodzę. Spacerów nie brakuje, ale gra zgrabnie przerzuca nas między różnymi lokacjami, a zarówno miasto, jak i wnętrza budynków, dobrze budują poczucie zagubienia w niewesołej okolicy. Fakt, że za każdym rogiem może czaić się niebezpieczeństwo tylko potęguje to uczucie. Często spogląda się na świetnie zrealizowane mapki lokacji, by odnaleźć się terenie. James też zaznacza na nich położenie ważnych miejsc, zagrodzone przejścia, zamknięte drzwi, czy takie wymagające znalezienia klucza, co jest bardzo pomocne. Nie wszędzie musimy się udać. Gra skrywa bowiem sporo opcjonalnych smaczków. Jednak ponownie należy odnieść się do wątku kamery. Ta średnio radzi sobie też w ciasnych pomieszczeniach, gdy próbujemy przeszukiwać obszar. Są problemy z namierzeniem punktu do interakcji z obiektami mniej rozległych obszarach.

Kluczowym elementem tego tytułu są też zagadki i w tym aspekcie gra absolutnie błyszczy. Możemy wybrać osobny poziom trudności dla zagadek i walki, jak przy starych odsłonach. W każdej lokacji napotkamy różnego typu problemy blokujące nam drogę, z którymi będzie trzeba się uporać. I sam jako, że akurat nie pamiętałem jak wyglądały łamigłówki w oryginale, podchodziłem do tematu praktycznie na świeżo i bardzo dobrze się bawiłem, próbując rozwikłać problemy. Niekiedy wymagały spostrzegawczości, innym razem zastanowienia się, a czasami okolicznej eksploracji w celu znalezienia fragmentów układanki. Wszystkie były jednak intuicyjne i dobrze wprowadzają chwile wytchnienia. Napotkamy też na ewidentnie wzorowane na The Last of Us motywy z przeciąganiem obiektu, by dostać się do wyżej położonego przejścia. Jest też rozwalanie słabych miejsc w ścianach, by przecisnąć się na drugą stronę. Typowe proste mechanizmy, które szybko zaczynamy zauważać w kontekście możliwości dostania się w dane miejsce. Trochę urozmaiciło to typowe chodzenie od drzwi do drzwi, ale nie dziwią mnie opinie uznające to za zbędny zapychacz. Ot kwestia podejścia.

Pod katem technicznym remake Silent Hill 2 sprawuje się w mojej ocenie bardzo dobrze. Podczas mojej pierwszej rozgrywki nie napotkałem na żadne większe problemy tej natury. Grałem w trybie jakości i w nim gra ładnie trzymała mi ten mniejszy zakres klatek przy bardziej dopieszczonej oprawie. Słyszałem jednak, że w trybie wydajności są problemy z wahaniami klatkarzu, co nie powinno mieć miejsca zważywszy na wbudowane ułatwiacze optymalizacji. W końcu taka jest geneza słynnej mgły. Natrafiałem też sporadycznie na dziwne błędy z nagłym mignięciem jakiegoś białego zarysu obiektu. Było to irytujące z uwagi, iż łatwo tę usterkę myliłem z potencjalnym miejscem do interakcji, który jest oznaczany białą kropką. Ale poza tym nie doświadczyłem innych problemów. Cieszyć może też obecność polskiej wersji językowej w postaci napisów, która wypada dobrze. Starsze odsłony tego cyklu niestety nie posiadały lokalizacji. Dialogi są odegrane kapitalnie i słychać w nich to jakby odklejenie bohaterów związane z dręczącymi ich demonami. Czuć, że to wszystko dzieje się gdzieś obok rzeczywistości. No i na deser towarzyszy nam fantastyczna ścieżka dźwiękowa konkretnie podbudowująca ogólny klimat nierealnego miejsca. Muzyka, dźwięki otoczenia – konkret.

Wszystkie te omawiane elementy budują razem naprawdę solidną całość. Atmosfera każdego miejsca jest niezwykle gęsta i człowiek, choć obawia się tego co może czyhać za rogiem, i tak chętnie eksploruje zakamarki. No i pod kątem straszenia Silent Hill 2 działa fantastycznie. Mnie osobiście nie ruszają growe horrory i mogę na luzie grać na słuchawkach w środku nocy. Jednak klimat budował pięknie uczucie napięcia, jakie mi tu towarzyszyło przez całą rozgrywkę. Osoby bardziej wrażliwe na strachy będą miały tu bardzo intensywną przeprawę. Użycie dualsense potrafi też dodatkowo spotęgować imersję przy użyciu wibracji czy symulowania szumu radia, które zwiastuje, że w pobliżu coś się czai.

A jak wygląda kwestia trofeów? Lista nie sprawia wrażenia ciężkiego zestawu, ale najprawdopodobniej platyna będzie wymagała kilkukrotnego przewałkowania gry. W głównej mierze mam tu na myśli odblokowanie wszystkich możliwych zakończeń. Są oczywiście znajdźki w dość dużej liczbie, pucharki związane z walką, czy specyficznymi interakcjami. Jest też wymóg ukończenia gry w ciągu danego limitu czasowego na modłę serii Resident Evil czy bez używania broni palnej. Nie ma jednak pucharków dotyczących poziomu trudności, czy to walki, czy zagadek, więc wszystko powinno być tylko kwestią czasu.

Ostatecznie muszę przyznać, że odwiedzenie „cichego wzgórza” okazało się naprawdę dobrym pomysłem. Trzymałem kciuki za Bloober Team i cieszę się, że udało się im dowieźć naprawdę dobry remake. Nie jest to może ideał, ale udało się wprowadzić tę klasyczną odsłonę na współczesny poziom wprowadzając dobre zmiany i zachowując to, co uczyniło oryginał dziełem kultowym. Mogę spokojnie polecić tę nową wersję zarówno fanom oryginału, całej serii, czy zupełnie nowym graczom. Każdy może ponieść własne ciężary mierząc się z miasteczkiem Silent Hill.

 

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Może nie jest to remake idealny, ale trzeba przyznać, że do tego miana nie brakowało zbyt wiele. Udało się przystosować grę do współczesnych standardów, jednocześnie zachowując to, co oryginał uczyniło dziełem kultowym. Mocny wątek fabularny został jeszcze bardziej rozbudowany. Miasteczko Silent Hill wygląda fantastycznie i czuć, że jest jednym z głównych bohaterów. Chce się je zwiedzać mimo czyhającego za rogiem niebezpieczeństwa. Walka w zwarciu zawodzi, animacje odstają poziomem, a kamera potrafi sprawiać problemy, ale wszystko to blednie w obliczu pozytywnych aspektów gry. Warto się skusić. Szczególnie będąc fanem horrorów.

Zalety

  • oprawa wizualna wypada bardzo dobrze,
  • projekt miasteczka Silent Hill zarówno z poziomu ulicy, jak i wnętrz budynków,
  • sensownie rozbudowano wątek fabularny bez utraty jego oryginalnego przesłania,
  • świetnie zaprojektowane zagadki,
  • bardzo dobrze zrealizowana mapa lokacji,
  • fantastyczna warstwa dźwiękowa,
  • konkretnie budowane napięcie, może straszyć,
  • udało się zachować ducha pierwowzoru,
  • obecność polskich napisów.

Wady

  • tryb wydajności miewa problemy,
  • animacje zdecydowanie odstają jakościowo,
  • toporna walka w zwarciu,
  • kamera stwarza problemy podczas potyczek i eksploracji ciasnych pomieszczeń.