Sonic Colors: Ultimate – Opinia

4/5

Jeż Sonic, tę postać chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Maskotka firmy Sega, która przez lata konkurowała z wąsatym hydraulikiem o uwagę fanów platformówek. Niebieski jeż, który dzięki swojej umiejętności rozpędzania się do zawrotnych prędkości uzyskał sympatię graczy na całym świecie. Niestety w ostatnim dziesięcioleciu jego popularność nieco przygasła. Gry, w których się pojawiał, były bardzo różnej jakości. Od całkowitych katastrof, pokroju Sonic Boom: Rise of Lyric czy Sonic the Hedgehog’06, po te naprawdę udane, jak Sonic Mania. Za jedną z tych lepszych części jest uznawane wydane w 2010 roku Sonic Colors. Niestety zagrać w nie mogli tylko posiadacze konsoli Nintendo Wii i DS. Teraz się to jednak zmienia, bo na konsole Playstation 4, Xbox One i Nintendo Switch debiutuje remaster tej gry, czyli Sonic Colors: Ultimate.

Pierwsze, co odróżnia Colors od tych gorszych części Sonica, jest bardzo prosta historia. Nie silono się na kolejną poważną opowieść, która pasuje do tego świata jak pięść do oka. Nie, tutaj chodzi o to, że Dr. Eggman zbudował kosmiczny park rozrywki, który jest tak naprawdę przykrywką do planu pojmania obcej rasy stworków z kosmosu, a nasz bohater musi te plany pokrzyżować. I tyle wystarczy, to nie żadna rozbudowana gra RPG, a prosta platformówka z  dobrze znanym niebieskim jeżem, dla gracza w każdym wieku. Prostota i klasyczn dla serii formuła utrzymana też jest na płaszczyźnie gameplayu. Sonic Colors opiera się na formule rozgrywki wprowadzonej w Sonic Unleashed i kontynuowanej w segmentach 3D Sonic Generations. Określić ją można jako połączenie platformówki 2D i 3D z dużym naciskiem na szybkość i płynność w poruszaniu. Sonic może biegać, wykonywać wślizgi i używać samonaprowadzających na wrogów ataków. Po drodze zbiera też swoich kosmicznych towarzyszy, dzięki którym otrzymuje przyśpieszenie albo jedną z kilku umiejętności specjalnych. Jest to naprawdę prosta mechanika, jednak w prostocie właśnie tkwi siła tej produkcji. Pamiętam, jak w wielu recenzjach Sonic Unleashed narzekano na segmenty z jeżołakiem i mówiono, że gdyby wyciąć je z gry i zostawić resztę, to byłaby to lepsza gra. No i właśnie Colors takie jest. Jedyną unikatową dla tej części rzeczą są Whispy, czyli poukrywane na planszach power-upy które dają Sonicowi na krótki czas pewne zdolności. Na szczęście twórcom udało się tym razem wprowadzić te urozmaicenia, nie rezygnując z płynności i szybkości rozgrywki, z której przecież Sonic słynie. Jest to na przykład zmiana w wiertło, które może przekopywać się przez miękkie podłoże, rakietę, dzięki której wystrzeleni zostaniemy do góry, czy w kolcową kulkę dzięki której będziemy mogli toczyć się po ścianach czy suficie.  Bardzo często odpowiednie używanie tych umiejętności prowadzi do znalezienia ukrytych znajdziek. Używanie kolejnych umiejętności będziemy odblokowywać wraz z postępem gry, więc nie od razu będziemy mogli się wszędzie dostać. Aby wymaksować grę będziemy musieli więc powracać do raz ukończonych już etapów. Z resztą nie tylko przez to, kwintesencją tutejszej zabawy jest bowiem wykręcanie jak najlepszych wyników i zdobywanie rangi S. Jak przystało na super szybkiego jeża, liczyć się będzie ukończenie planszy w jak najkrótszym czasie, ale też zdobycie jak najwięcej ukrytych znajdziek, pierścieni i unikanie ataków wrogów. Kluczowe więc będzie utrzymywanie ciągłego momentum, wymagające od nas zręczności, ale też odkrywania optymalnych ścieżek oraz późniejszego wyuczenia się ich na pamięć powtarzając etapy. Oczywiście nie każdemu musi to przypaść do gustu. Zwłaszcza, że kiedy Sonic się zatrzymuje, zauważamy że sterowanie nie jest do końca przystosowane do powolnego i precyzyjnego poruszania. Szczególnie przeszkadzało mi odbijanie się od ścian, które z zamysłu umożliwia nam dotarcie do wyżej położonych miejsc, jednak mi zazwyczaj wychodziło przypadkowo, kiedy skakałem za nisko i jeż wędrował w przeciwnym kierunku niż zakładałem. Osoby, które niekoniecznie zaznajomione są z grami o Sonicu, a raczej tradycyjnymi współczesnymi platformówkami mogą czuć się na początku zagubione, o ile w ogóle polubią się z tym, już trochę przestarzałym modelem rozgrywki Soniców 3D zapoczątkowanym jeszcze na Dreamcascie.

Kolejną rzeczą, którą ciężko mi jednoznacznie ocenić ze względu na remasterowy charakter gry, jest oprawa wizualna. Bo z jednej strony jest dużo ładniej niż w pierwowzorze z Wii, ale jednocześnie jeśli przyrównamy do obecnych standardów, to jest co najwyżej ok. Absolutnie nie mówię, że jest brzydko, po prostu czuć, że gra ma swoje korzenie 2,5 generacji konsol temu i tylko porządnie ją przypudrowano. Do takiego Ratcheta czy Keny absolutnie nie ma startu. Warto wspomnieć też, że gra działa dużo płynniej niż oryginał, który chodził tylko w 30 fpsach, a tutaj mamy 60 fps. Grałem na PS5 i tam absolutnie nie ma najmniejszych spadków płynności, zablokowane 60. Podobno w wersji na PS4 czasami zdarzają się drobne spadki plus czas ładowania tam jest trochę przydługi. O tym, iż mamy tu do czynienia z odświeżoną wersją starszej gry, przypominają nam też filmy przerywnikowe. Nie są one zrobione na silniku gry, a są to po prostu stare nagrania z Wii z podbitą rozdzielczością i nałożonymi efektami polepszającymi jakość i to widać bardzo. Oczywiście jest to tylko drobny element gry, który nie rzutuje aż tak bardzo na całość. Jak na przykład świetna ścieżka dźwiękowa, która już pierwotnie była bardzo dobra, a teraz została dodatkowo odświeżona i wzbogacona o nowe remiksy starych kawałków. Ostatnim elementem, który odróżnia wersję Ultimate jest dodanie na planszach tokenów do zbierania. Pomiędzy kolejnymi planszami będziemy mogli je wydać na drobne elementy kosmetyczne zmieniające nasz wygląd czy obrazki, które wyświetlane są przy naszym profilu. W praktyce są to tak mało istotne pierdoły, że bardzo szybko zapomniałem o tym.

Podsumowując, jest to bardzo udany remaster jednej z milej wspominanej części przygód Sonica w 3D. Wszystko wygląda i działa jak należy i każdy, kto chce sobie przypomnieć tamtą grę lub zagrać w nią po raz pierwszy, (ze świadomością, że jest to gra oryginalnie wydana 11 lat temu) nie powinien być zawiedziony. Czy ktoś, kto nigdy nie grał w Sonica, a chciałby zagrać w typową współczesną platformówkę, znajdzie tu coś dla siebie? Możliwe, że nie, bo mimo wszystko ten specyficzny typ rozgrywki polegający na jak najszybszym przechodzeniu plansz i uczeniu się rozmieszczenia znajdziek na pamięć oraz powtarzaniu ich wielokrotnie – może być dzisiaj uznawany za archaiczny. Ja jednak świetnie bawiłem się przy tej grze. Polecam.

Grę udostępnił wydawca.
SONIC COLORS: ULTIMATE

OPIS GRY : Złowieszczy Dr. Eggman stworzył międzygwiezdny park rozrywki – zasila go jednak przy pomocy zniewolonej rasy obcych istot nazywanych „wispami”. Używaj błyskawicznej szybkości Sonica, aby ratować wispy, odkrywając sześć wyjątkowych barwnych światów. Wspaniała, poprawiona grafika, dodatkowe funkcje, nowy tryb gry i ulepszona rozgrywka zapewniają najlepsze wrażenia z rozgrywki w Sonic Colours.

OCENA
4
Sending
OCENA UŻYTKOWNIKÓW
5 (2 votes)

PODSUMOWANIE:

„Bardzo udany remaster jednej z milej wspominanej części przygód Sonica w 3D.”

ZALETY

  • zachowany duch najlepszych gier o Sonicu w 3D,
  • dużo ładniejsza i płynniejsza niż swój oryginał z Wii,
  • nieprzekombinowana, prosta fabuła,
  • ścieżka dźwiękowa.

WADY

  • przerywniki filmowe odbiegające jakością od reszty,
  • dodany system kosmetycznych ulepszeń Sonica, który jest bardzo marginalny.