The Devil in Me to czwarta i przy tym ostatnia część opowieści grozy z pierwszego sezonu cyklu The Dark Pictures Anthology stworzonego przez studio Supermassive Games. Tym razem przyjdzie nam odwiedzić pełną pułapek tajemniczą posiadłość inspirowaną historią H.H. Holmesa.
The Devil in Me to czwarta i przy tym ostatnia część opowieści grozy z pierwszego sezonu cyklu The Dark Pictures Anthology stworzonego przez studio Supermassive Games. Tym razem przyjdzie nam odwiedzić pełną pułapek tajemniczą posiadłość inspirowaną historią H.H. Holmesa. Jako fan tych filmowych gier w tematyce horroru, standardowo bez wahania zasiadłem do kolejnej odsłony. A oto moje wrażania.
Gry z cyklu The Dark Pictures Anthology wypadają różnie, ale pod kątem swojej mrocznej tematyki za każdym razem udaje im się uderzyć w zauważalnie inne tony. Nie inaczej jest tym razem, bo o ile ogólny koncept jest podobny, tak takiego zwykłego namacalnego strachu jeszcze nie było. Nie musimy się jednak martwić, że opowieść jest banalna. Nie brakuje tu tej potrzebnej tajemnicy czy narastających pytań „ale o co tu chodzi”. Różnica jest taka, że tym razem nie czyhają na życie bohaterów żadne zjawy czy poczwary, a nieugięty morderca w domu pełnym pułapek.
Pod kątem fabularnym The Devil in Me w niczym nie odstaje od pozostałych odsłon cyklu. Bohaterami są członkowie grupy realizującej projekty filmowe w stylu true crime. Natrafiają oni na możliwość uzyskania ciekawych informacji na temat „twórczości” słynnego H.H. Holmesa i udają się w tym celu na tajemniczą wyspę ekscentrycznego kolekcjonera. Nie wiedzą jednak, że przyjdzie im poznać różne szczegóły aż za bardzo. Wyprawa zamienia się bowiem w walkę o przetrwanie, gdzie zależnie od naszych decyzji wszystko może potoczyć się w różny sposób.
Sprawdzając ogólne opinie o grze zasłyszałem kilkukrotnie, że bohaterowie w tej części nie są ciekawi. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Każdy z nich ma jakieś swoje mocne i słabe strony. Dobrze zarysowane są też skomplikowane relacje w zespole. Fajnym pomysłem okazała się możliwość używania ich umiejętności związanych z życiem zawodowym bohaterów. Przykładowo fotograf może po drodze robić zdjęcia czy sięgnąć coś z poza zasięgu ręki statywem, a dziewczyna odpowiadająca za warstwę dźwiękową może korzystać z urządzenia do wykrywania źródeł dźwięku. Jest to bardzo prosty system, ale sprawdza się dobrze.
Sam trzon The Devil in Me jest tym czego można się spodziewać i jedynym większym urozmaiceniem są wspomniane wyżej możliwości bohaterów. Cała rozgrywka skupia się przede wszystkim na eksploracji niewielkich pomieszczeń, dialogach oraz sekwencjach QTE. Eksploracja, oprócz możliwości znalezienia informacji o tym co się w około dzieje, pozwala też odnajdować specjalne monety, za które możemy wykupić potem w menu gry specjalne materiały. Sympatyczny pomysł i w sumie spoko dodatek.
Odnośnie znajdziek samych w sobie będę musiał jednak wylać trochę żali. W Little Hope oraz House of Ashes wszelkie znajdźki były super rozwiązane poprzez umożliwienie zebrania ich wszystkich w jednym przejściu. Dzięki czemu potem w menu gry mogliśmy przeglądnąć wszystko i zadumać się nad tym, jak poszlaki prowadziły do różnych wniosków. Zabrakło mi tego w ostatnim The Quarry od tych samych autorów. W przypadku The Devil in Me mamy dostęp do znajdziek z menu gry, ale nie jest możliwe zebranie ich w jednym przejściu. I jeśli byłoby to tylko związane z faktem obranej ścieżki czy śmierci/życia danych bohaterów to spoko. Sęk jednak w tym, że chcąc zebrać wszystko musimy albo umawiać się z kimś online na konkretne fragmenty rozdziałów albo posiadać dodatek Currator’s Cut, który był dodawany tylko do preorderów i ogólnie dostępny ma być dopiero 3 miesiące po premierze. Niepotrzebna upierdliwość i brzydkie chowanie istotnej części gry za ścianą zamówień przedpremierowych.
Pod kątem oprawy gra wypada dobrze. Porównanie z The Quarry leci na niekorzyść, ale to akurat był większy projekt i można zrozumieć różnicę. Z tej konkretnej serii jednak odnoszę wrażenie, że House of Ashes wyglądało jakoś ogólnie ładniej. Nie wiem z czego to dokładnie wynika. Może zabrakło czasu na ostatnie szlify? Sam wygląd lokacji jest ogólnie solidny i biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z w zasadzie jedną posiadłością, to i tak ładnie udało się zróżnicować scenerię. Problem stanowi niekiedy praca kamery w ciasnych pomieszczeniach. Szczególnie przy szybszym poruszaniu się potrafi irytująco nie ogarniać. Jeśli chodzi o bohaterów to szczególnie pod kątem mimiki mamy do czynienia z wysoką półką. Mogliśmy się już w tej serii przyzwyczaić do dobrze animowanych twarzy. Trochę gorzej jest z animacjami ruchu, bo te niestety mają w sobie jakąś zauważalną sztywność.
Było na premierę trochę głosów, że pod kątem technicznym gra posiada zauważalne problemy. Osobiście grałem trochę po premierze, gdzie był już dostępny spory patch i mogę uspokoić, że większość problemów została załatana. Nie doświadczyłem podczas gry żadnych większych glitchy czy problemów. Smutny jest jednak fakt, że podobnie jak poprzednie gry z cyklu, tak i ta nie otrzymała rodzimych napisów. Po The Quarry miał jednak człowiek nadzieję na poprawę w tym temacie. Można mieć jednak nadzieję, że w kolejnym sezonie otrzymamy już naszą wersję.
Jeśli chodzi o pucharki – The Devil in Me ma bardzo podobny zestaw, jak inne gry z serii. Zniknęły jednak pucharki związane z wyborami serca oraz rozumu. Dla łowców będzie to plus, bo zmniejszy liczba koniecznych pełnych przejść gry pod platynowy pucharek. Standardowo jednak czekać będzie nas zarówno uratowanie, jak i doprowadzenie do śmierci wszystkich bohaterów. Upierdliwe będą znajdźki z uwagi na wspominane wyżej schowanie części za trybem z zamówień przedpremierowych. Problem ten się jednak rozwiąże, gdy Currator’s Cut będzie ogólnie dostępny. Oprócz tego są jeszcze tradycyjne okolicznościowe trofea związane z konkretnymi wyborami fabularnym, ale gra ma wygodny system wczytywania konkretnych fragmentów.
Jaki jest więc ostateczny werdykt? W sumie bawiłem się naprawdę dobrze. Opowieść jest klimatyczna i ciekawie prowadzona, a bohaterowie mają interesujące relacje między sobą. Gra nie wnosi nic odkrywczego do serii poza drobnymi detalami, lecz tego chyba nikt nie oczekiwał. Niesmak wywołała u mnie jedynie ta blokada zebrania znajdziek, bo to nie jest miła praktyka. No i szkoda, że nadal brakuje polskich napisów. Ale tak poza tym The Devil in Me to godna odsłona wśród The Dark Pictures Anthology. Osobiście bardziej mi się podobały dwie poprzednie, ale ta nie jest daleko w tyle za nimi.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Solidna odsłona cyklu. Opowieść jest klimatyczna i ciekawie prowadzona, a bohaterowie mają interesujące relacje między sobą. Gra nie wnosi nic odkrywczego do serii poza drobnymi detalami, lecz tego chyba nikt nie oczekiwał. Niesmak wywołała u mnie jedynie ta blokada zebrania znajdziek, bo to nie jest miła praktyka. Ogólnie jednak The Devil in Me to godna odsłona wśród The Dark Pictures Anthology. Osobiście bardziej mi się podobały dwie poprzednie, ale ta nie jest daleko w tyle za nimi.
Zalety
- klimat tajemniczej posiadłości,
- solidny projekt lokacji i postaci,
- dobry pomysł z umiejętnościami postaci związanymi z ich zawodem,
- bohaterowie i relacje między nimi.
Wady
- problemy ze znajdźkami,
- praca kamery w ciasnych pomieszczeniach,
- brak polskiej wersji językowej.