Jesteś samotnym rozbitkiem, musisz zbadać teren, dostosować się do niego oraz nauczyć nawigacji na lądzie i w morzu, aby przetrwać. Masz na imię Kara, jesteś wojowniczką, którą sztorm oddzielił od reszty plemienia. Bezlitosne fale zmyły cię z twojej łodzi, a następnie wyrzuciły na brzeg jednej z Zakazanych Wysp, tajemniczego raju. Nie masz łodzi, jedzenia ani narzędzi, tylko silną wolę i umiejętności przetrwania, które pomogą ci korzystać z zasobów wyspy. Zbuduj narzędzia i broń, aby polować i chronić się przed dzikimi, dziwnymi zwierzętami.
Przeważnie omijam szerokim łukiem gry survivalowe, ponieważ nigdy mnie ten gatunek nie interesował, ale jak zobaczyłem Windbound w barwnej i kolorowej oprawie graficznej, to coś we mnie pękło. Do tego gra została stworzona przez pięcioosobową ekipę – 5 Lives Studios – fakt, który jeszcze bardziej spowodował zainteresowanie się tytułem. I tak oto produkcja stała się moim pierwszym survivalem, w który zagrałem. A w chwili pisania tego wstępu mam już na koncie nawet dwa przejścia. Mówiąc krótko – niestety… myślę, że nie wszystkim graczom może podejść ten tytuł.
Główną bohaterką gry jest Kara, wojowniczka, która podczas sztormu zostaje oddzielona od swojego plemienia i ląduje na bezludnym archipelagu, zwanym jako Zakazane Wyspy. Obszar otoczony jest chmurami burzowymi i nie ma stamtąd żadnej ucieczki. No i tak rozpoczyna się walka o przetrwanie.
Rozgrywkę rozpoczynamy od obudzenia się na małej wysepce jedynie z nożem w ekwipunku. W pierwszej kolejności musimy zadbać o pożywienie, ponieważ nasza wojowniczka ciągle jest głodna i wskaźnik sytości szybko jej maleje. Znajdujemy jakieś jagody, które chwilowo zaspokajają pragnienie. Po zbadaniu całej wysepki odkrywamy dziwny artefakt z niebieskim kamieniem. Po zadziałaniu dziwnych mocy zdobywamy wiosło, tak wiosło! No i od tego momentu zaczyna się rzemiosło, które o dziwo jest naprawdę przyjemnie rozbudowane.
Każda podniesiona rzecz do czegoś służy, a podnoszenie coraz to nowszych przedmiotów spowoduje odblokowanie kolejnych przepisów. Ogólnie „crafting” został podzielony na cztery kategorie: Przetrwanie – tutaj znajdziemy niezbędne przedmioty do przeżycia, takie jak lina, ognisko, młotek, siekiera, różne ubrania oraz sakwy. Drugą kategorią jest broń – możemy stworzyć sobie włócznię, procę i kilka rodzajów łuków zależnych od materiałów. Ostatnimi kategoriami jest Łódź i Akcesoria do łodzi. No i tutaj jest najwięcej zabawy. Możemy pływać katamaranem lub zbudować sobie kanu. Te z kolei możemy rozbudowywać o różne akcesoria, takie jak ogniska lub pojemniki do przechowywania materiałów.
No i tak z początkowych materiałów budujemy kanu z trawy i płyniemy na kolejną wyspę. Tam już pewnie odkryjemy dziwną i wysoką formacje skalną, na którą możemy się wspiąć. Na szczycie odnajdujemy relikt – pięknie zdobioną muszlę, którą aktywujemy i odkrywamy, że takich reliktów musimy odnaleźć jeszcze dwa. Tak więc kontynuujemy podróż od wyspy do wyspy i odkrywamy faunę i florę archipelagu, przy czym cały czas walczymy o nasze przetrwanie. Po odnalezieniu trzeciego reliktu dowiadujemy się, że musimy odnaleźć specjalną wyspę z „bramą”. Tam po umieszczeniu naszego wisiorka w otworze zostajemy przeniesieni do mistycznego miejsca, w którym odkrywamy pierwszy fragment historii. Teraz czeka nas trudna przeprawa przez zburzone wody, po to tylko, aby przejść przez portal i pojawić się ponownie w archipelagu.
Tak, rozpoczynamy naszą przygodę od początku i będziemy robić tak, aż pięć razy, oczywiście ze wcześniej zdobytym ekwipunkiem. Te etapy zostały podzielone na rozdziały i im dalej, tym więcej nam będą oferowały. Czeka na nas większy obszar do zwiedzania. Pojawią się bardziej różnicowane wyspy (bagienne, pustynne), lepszy materiał do tworzenia łodzi. Agresywniejsze potwory, które już nie popatrzą na nas, a tylko rzucą się, aby nas dopaść. Każdy wrogi napastnik będzie oferował coraz to lepsze materiały, z których wykorzystamy na nowe przedmioty i ubrania. Trzeba również zaznaczyć, że każda wyspa jest generowana losowo, tak samo jak ich położenie. Nie powinniśmy znaleźć dwóch identycznych podczas jednej rozgrywki, a jak zginiemy, to położenie wysp również się zmieni. Gra ogólnie oferuje dwa tryby: Przetrwanie oraz Fabułę. W pierwszym tracimy wszystko i rozpoczynamy grę od pierwszego rozdziału. Drugi pozwala się skupić na fabule i po zgonie rozpoczynamy grę w danym rozdziale z ekwipunkiem, który mieliśmy przy sobie.
Nie powinniśmy się nudzić w przetrwaniu, ale każdy etap – rozdział – będzie polegał na odnalezieniu trzech muszli, przejściu przez bramę i zaliczeniu trudnej przeprawy. Ten element może stać się monotonny i szybko znudzi innych graczy, lecz jeśli podpasuje nam eksploracja wysp i główny cel weźmiemy jako drugorzędny, to powinniśmy się świetnie bawić.
Frajdę również sprawia żeglowanie po wodach przy relaksującej muzyce, lecz jeśli kierunek wiatru się zmieni i będziemy musieli płynąć pod wiatr, zamienia to się w katorgę. Czeka na Was krążenie wokół wyspy, aby móc dopłynąć do brzegu. Co do walki z potworami – nie jest jakoś skomplikowana, każdy potwór ma z dwa ataki, których wystarczy się nauczyć i w odpowiednim momencie ich unikać. Możemy walczyć z nimi z bliskiego dystansu za pomocą noża lub o wiele lepszej włóczni z grotem, lub z dystansu za pomocą procy, ewentualnie łuku. Te ostatnie możemy robić z wielu materiałów, do tego możemy znaleźć specjalne kamienie, które dodają różne efekty – np. kopuła zwiększająca obrażenia lub strzały z elektrycznością. Będziemy polować dość często, ponieważ, jak wspomniałem wcześniej, Kara jest często głodna, a jedzenie szybko się psuje, więc zawsze będziemy musieli mieć coś w ekwipunku.
W kwestii trofeów wygląda to szalenie, ponieważ grę trzeba ukończyć, aż siedem razy, spełniając przy tym różne warunki. Można je oczywiście łączyć, lecz niektóre trofea się wykluczają np. jedno przejście wymaga jedzenia mięsa, a inne mięso wyklucza. Tak samo z bronią, w jednym przejściu możemy używać jedynie broni białej, a w innym dystansowej. Tak więc, jeśli ktoś z trophy hunterów nie lubi monotonności, to będzie z tytułem długo się męczył.
Gra wygląda bardzo ładnie, me specyficzną bajkową grafikę, a tryb dnia i nocy dodaje temu jeszcze lepszy efekt, miły dla oka. Odkrywanie wysp trochę wciąga, ponieważ nie wiemy co na każdej znajdziemy. Oprócz fauny i flory możemy odkryć mistyczne kamienie, które zwiększają paski życia oraz głodu. W dzbankach możemy znaleźć mistyczną walutę, którą możemy wydać na specjalny boost podczas przejścia między rozdziałami. Co niektóre dodają naprawę ciekawe efekty i działają do końca gry. Oprócz waluty możemy również znaleźć różne przedmioty oraz broń. Koniec końców jest to tytuł warty sprawdzenia, szczególnie jeżeli kochacie indyki.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- bajkowa grafika,
- rzemiosło,
- rozbudowa łodzi i żeglowanie sprawia frajdę...
- losowe generowanie wysp.
Wady
- krótka fabuła,
- powtarzalność,
- ... lecz wiatr szybko to niweluje,
- wiecznie głodna Kara i szybko psujące się jedzenie.