Poznaj historię Basima, sprytnego złodziejaszka doznającego koszmarnych wizji i poszukującego odpowiedzi oraz sprawiedliwości na gwarnych ulicach Bagdadu z dziewiątego wieku. Tajemnicza pradawna organizacja znana jako Ukryci pomoże mu stać się zabójcą doskonałym i odmienić swój los w sposób, jakiego nie byłby sobie nawet w stanie wyobrazić.
Czekałam i się doczekałam. Jako fanka kompaktowych części Assassin’s Cred i przerażona czasem, który trzeba było poświęcić na Valhallę, Odyseję i Origins, z ogromną radością przyjęłam informację o tym, że Ubisoft chce nagrodzić starych graczy, kochających liniowe asasyny, zupełnie nową historią w Assassin’s Creed Mirage. Moje pierwsze godziny z tytułem to istny zachwyt i podziwianie widoków. Spędziłam spokojnie 7 godzin przed tv w nocy, mimo tego, że rano wiadomo trzeba było wstać do pracy.
Jednak z czasem początkowy zachwyt ma swój kres. Fabuła trwająca około 15 godzin, jest do bólu przewidywalna i w ogóle niewciągająca. Kulminacyjne momenty to te, w których mamy kogoś zabić, a sama ścieżka do tego prowadząca jest do bólu schematyczna. Dziwi mnie bardzo, że w tak krótkiej grze nie pokuszono się chociaż trochę dla finezji. Głównego bohatera uważam, że nie da się lubić, więc z czasem po prostu chce się jak najszybciej zakończyć historię, żeby już na niego nie patrzeć. Jedynym plusem całości jest niewątpliwie poboczna postać Shohreh Aghdashloo, która ma bardziej ciekawe przesłanki, do bycia postacią ciekawą. No i ten głos…
Miasto jest bardzo przyjemnie zaprojektowane, dodatkowo znajduje się trochę terenów zalesionych i pustynnych. W tej części tereny wodne ograniczone do minimum i w sumie oprócz jednego ukrytego wejścia, nie ma po co wchodzić do wody. Wracając do Bagdadu – pod względem parkouru jest tutaj wszystko płynne, a liczba miejsc, które zapierają dech w piersi dorównuje Unity. Gra światła i cienia jest tutaj obłędna. Całość jest podzielona oczywiście na kilka dzielnic, w których czeka na nas trochę dodatkowych aktywności – typu znajdźki, czy minimisje dodatkowe.
Walka oczywiście jest mocno urposzczona i zrezygnowano z RPG-owego rozwoju postaci. Tym razem możemy ulepszyć swój strój i arsenał trzy razy i w sumie koniec. Grałam na normalnym poziomie trudności i ani razu walka nie sprawiła mi trudności – system parowania i uników jest przejrzysty, czego nie można powiedzieć o inteligencji przeciwników, którzy w odległości 5 metrów od sieibe udają, że np. nie widzą Waszego zabójstwa w trawie. No i notorycznie ciosy przechodzą przez ściany. Być może zostanie to później poprawione. Natomiast jeżeli o samych wrogach mowa – mamy ich 4 rodzaje – podstawowi pachołkowie, strażnicy, szakirijja oraz oczywiście bossowie. Rzucanie bomb dymnych czy używanie noży do zabójstw po cichu mocno ułatwia pokonanie nawet najtrudniejszych przeciwników. Gra kładzie mocny nacisk na zabijanie po cichu, co mnie bardzo cieszy, bo akurat ten aspekt mocno podnosi poziom przyjemności z gry.
To, co jedyne buduje klimat gry, to obłędny soundtrack, którego aż chce się słuchać. I niestety tutaj zaczyna się mój problem z tą grą. Jest ona klimatycznie co najwyżej poprawna – nie ma tutaj bohatera, którego zapamiętamy czy chociaż jednej misji, która stanowi wyzwanie i zapada w pamięć. Jestem w stanie na placach jednej ręki policzyć misje, które wychodzą poza schemat – odnajdź, śledź, zabij. Zero kryjówek, śmiesznych czy chociaż interesujących dialogów, zero zagadek – podsumowując – jest po prostu z czasem nudno i męcząco. Kto by pomyślał, że może tak być w grze na 15 godzin…
Natomiast jeżeli o platynę chodzi – calak należy do tych przyjemnych, który nie stworzy Wam problemów. Trochę zadań o zabójstwa, czeka Was wymaksowanie wszystkich dzielnic i ogólnie nie mam tutaj nic, co sprawi Wam trudność. Całość fabuły z platyną będzie oscylwować w granichach 20-25 godzin.
Mam mocno ambiwalentne odczucia po ograniu AC: Mirage. Z jednej strony naprawdę przyjemnie było wrócić do krótkiej, zwięzłej historii asasyna, ale z drugiej – wydaje się, że tytuł ten jest zrobiony po prostu na odwal, bez serca, które niegdyś wypełniało fabułę w dwójce czy Unity.
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- dobrze jest wrócić do starego, dobrego, ZWIĘZŁEGO klimatu,
- przyjemne miasto do parkoura,
- soundtrack,
- gra światła i cienia,
- nacisk na zabijanie po cichu,
- chciałoby się po skończeniu mimo wszystko więcej,
- prosta platyna.
Wady
- monotonia w tak krótkiej grze?
- główny bohater jednym z najgorszych w serii,
- fabuła nie dowozi,
- SI przeciwników i przechodzenie przez ściany,
- ogromna liczba niewidzialnych ścian,
- totalne spłycenie misji do najgorszego sortu,
- modele postaci czasami aż bolą oczy.