Większość gier PSVR rozwijana jest przez mało znane lub mniej doświadczone studia. Tradycyjne tytuły AAA lub sygnowane marką zasłużonego studia to mimo wszystko rzadkość. Szczególnie zaskakujące są przypadki, w których autorzy kojarzeni są z grami zupełnie innego rodzaju niż stworzony przez nich tytuł PSVR. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia w przypadku Déraciné, za którą stoi From Software. Studio to wsławiło się głównie seriami Demon’s Souls i Dark Souls oraz Bloodborne. Tymczasem najnowszy tytuł, który przenosi graczy do wirtualnej rzeczywistości, nie ma nic wspólnego z metodyczną walką z potężnymi i przebiegłymi wrogami w klimatach mrocznego horroru.
W Déraciné wcielamy się w rolę dobrego ducha, który nawiedza, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, szkołę-sierociniec. Poznajemy tam szóstkę dzieci oraz ich opiekuna, starego dyrektora, którzy borykają się z problemami dnia codziennego. Jako duch, nie możemy bezpośrednio wchodzić z nimi w interakcję. Z naszego punktu widzenia czas stoi w miejscu. Możemy natomiast manipulować przedmiotami, które następnie mają wpływ na bieg wydarzeń. W jednym z pierwszych rozdziałów duch musi otworzyć skrzynkę, do której klucz znajduje się w kieszeni jednego z chłopców. Gdy wyjmiemy mu klucz, chłopiec orientuje się, że coś się stało, mimo iż nas nie widzi. Nie jestem do końca przekonany czy to zatrzymywanie i ruszanie czasu jest zgodne z logiką, lecz w grze z duchami postanowiłem nie zawracać sobie tym głowy i przyjąć ten schemat jako podstawową mechanikę gry. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z XIX-wiecznym Hitmanem i musielibyśmy polować na dzieci i przedmioty, które byłyby w ciągłym ruchu. W gruncie rzeczy nie byłby to może zły pomysł… Ale wróćmy do tego, co oferuje nam faktycznie gra.
Jako duch mamy też możliwość przenoszenia sił witalnych z organizmów o podobnych rozmiarach i rodzajach. Na przykład możemy ożywić kwiatek, jeśli wcześniej zabierzemy życie kiści winogron. Gra ubiera to przekazywanie życia w terminologię zabierania i oddawania czasu. W jednym z notatników, które można znaleźć na terenie szkoły, możemy przeczytać, że podobnego zabiegu transferu czasu można dokonać też na małych zwierzętach a być może pójść i krok dalej. Jednak jakie byłyby konsekwencje takiego czynu? Takimi rozważaniami gra wchodzi trochę w mroczne tereny, które oddziałują na gracza jeszcze silniej w goglach wirtualnej rzeczywistości.
Również fabuła postanawia w pewnym momencie zjechać z torów sielskiego, o ile jest to możliwe, życia w sierocińcu i bada ciemniejszą historię szkoły i jej mieszkańców. Déraciné daleko jednak do horroru pokroju Resident Evil 7. Częściowo ma na to wpływ sama mechanika gry. W przeciwieństwie do produkcji Capcomu, w Déraciné nie poruszamy się w sposób płynny, tylko 'teleportujemy’ się między wyznaczonymi punktami w przestrzeni, wykonując mniejsze lub większe kroki-skoki. Nie mamy też dowolności pod względem badania elementów środowiska. Interesujące punkty są oznaczone niebieskim kółkiem, w które również możemy wskoczyć i wtedy przyjrzeć się konkretnym przedmiotom. Gra pozwala na obracanie się wokół własnej osi lub wokół badanego miejsca, jak również kucanie. Odbywa się to wszystko za pomocą przycisków na dwóch kontrolerach Move, które są wymagane do zabawy. Jeśli dodamy do tego wspomniany wcześniej statyczny świat, łatwo zrozumieć, że nie ma w Déraciné miejsca na atakujące potwory czy tanie zabiegi, które mają przerazić gracza, znane z horrorów klasy B.
Wspomniane miejsca, którym możemy w grze się przyjrzeć, obfitują w dodatkowe informacje na temat dzieci, dyrektora i przeszłości miejsca przez nas odwiedzanego. Oprócz tego, duch spotyka na swojej drodze wizje osób z przeszłości, przy których może się zatrzymać i odsłuchać fragment przemyśleń czy rozmowy. Spełniają one rolę dzienników audio, znanych z innych gier. Pomagają one jednak przypisać dane wypowiedzi w konkretne miejsce i czas, co może ułatwić ich odbiór. Nie da się jednak ukryć, że te dodatki służą trochę jako zapychacz długości rozgrywki i spokojnie stanowią ponad połowę mojego czasu spędzonego z Déraciné. Jest to typowy problem gier z tego gatunku. Tak, mamy tutaj do czynienia ze zbieraniem przedmiotów i używaniem ich w odpowiednich miejscach. Zagadki, o ile można tak to nazwać, są jednak bardzo proste, a słuchając wizji, dostajemy jeszcze dodatkowe podpowiedzi, popychające nas w odpowiednim kierunku. Szczególnie jest to odczuwalne w końcowych rozdziałach gry, które czasami dosłownie polegają na przejściu z punktu A do punktu B i odpaleniu kolejnego przerywnika.
Déraciné stopniowo zmienia swoją tożsamość z przygodówki na 'symulator chodzenia’, co mnie osobiście lekko zasmuciło. Wydaje mi się, że PSVR to świetna platforma do budowania zagadek, które wymagają kombinowania nie tylko z przedmiotami ale też z przestrzenią, korzystając z ruchów głowy. Gra od From Software zaczęła w miejscu, który mi odpowiadał, lecz pod koniec zrezygnowała z wyzwań, opierając się głównie na fabule. Nie zrozumcie mnie źle, opowiedziana historia jest ciekawa i warto ją przeżyć. Mam wrażenie jednak, że nie udało się zrealizować pełnego potencjału Déraciné. Poddaje to też trochę w wątpliwość zasadność wypuszczania tego tytułu na gogle wirtualnej rzeczywistości. Być może poza kilkoma scenami gra nie straciłaby dużo, gdyby korzystała z tradycyjnego ekranu. Trzeba jednak przyznać, że takie tytuły są potrzebne i mam nadzieję, że Déraciné zachęci innych twórców do eksploracji przestrzeni przygodówkowej na PSVR.
PLUSY:
- elementy przygodówkowe,
- ciekawa historia,
- dużo dodatkowych informacji fabularnych.
MINUSY:
- za krótka,
- za mało zagadek, za dużo zwiedzania.
Grę do opinii dostarczyło Sony Computer Entertainment Polska.