DRAGON BALL: Sparking! ZERO – Recenzja – Gratka dla fanów

13 października 2024
0
4.25/5
Opis:

Dragon Ball: Sparking! ZERO przenosi kultową rozgrywkę z serii Budokai Tenkaichi na zupełnie nowy poziom. Wcielisz się w liczne postacie, tocząc epickie bitwy z legendarnego anime w trybie fabularnym lub online przeciwko innym graczom. Dzięki ulepszonej grafice i bardziej dynamicznemu systemowi walki, starcia stają się bardziej spektakularne.

Cover Art:DRAGON BALL: Sparking! ZERO – Recenzja – Gratka dla fanów

„Dragon Ball: Sparking! Zero” to najnowsza część kultowej serii znanej jako Dragon Ball Budokai Tenkaichi, która w Japonii funkcjonowała pod nazwą Sparking. Dopiero teraz wydawca zdecydował się ujednolicić tytuł na całym świecie, co spotkało się mieszanym odbiorem. Przez lata seria oferowała różnorodne gry, które spotykały się z różnymi opiniami – na przykład Dragon Ball: FighterZ było udaną bijatyką w klasycznym stylu, natomiast „Dragon Ball: Kakarot” – chociaż oferował otwarty świat, szybko stawał się nużący. Czym więc wyróżnia się Sparking Zero? Gra ta łączy najlepsze cechy poprzednich odsłon, skupiając się na emocjonujących pojedynkach 3D na dużych, otwartych mapach, oddających skalę i intensywność walk znanych z anime.

 

List miłosny do fanów…

Na początku warto podkreślić, że nie jestem zagorzałym fanem bijatyk – zarówno tych klasycznych, jak i osadzonych na otwartych arenach. Mimo to najnowsza odsłona serii Dragon Ball zrobiła na mnie spore wrażenie swoim rozmachem, skalą i liczbą postaci. Obecnie mamy do dyspozycji aż 182 bohaterów, a lista ta będzie jeszcze rosnąć. Goku posiada kilkanaście wariantów, a możliwość transformacji podczas walk dodatkowo zwiększa różnorodność rozgrywki. Jestem skłonny stwierdzić, że to jedna z największych gier pod względem liczby grywalnych postaci, w które miałem okazję zagrać. „Dragon Ball: Sparking! Zero” imponuje nie tylko liczbą postaci, ale także rozbudowanymi trybami gry oraz odniesieniami do poprzednich gier i anime. Na początku miałem pewne obawy, głównie ze względu na fakt, że za produkcję odpowiadają twórcy Jump Force, które nie spotkało się z ciepłym przyjęciem. Jednak pierwsze wrażenia ze Sparking Zero pokazują, że jest to udana gra, mimo wcześniejszych obaw.

Fabuła w grze została zaprezentowana w specyficzny sposób – mamy tu do czynienia ze swego rodzaju motywem multiwersum, w którym rozgrywamy skrócone historie poszczególnych postaci, z alternatywnymi ścieżkami fabularnymi. Początkowo pojęcie „What if” wydaje się ciekawy, jednak z czasem powtarzalne, scenki zaczynają irytować. Dodatkowo, opowieść poza walkami jest przedstawiana w formie pokazu slajdów, przeskakujących między kolejnymi statycznymi „kadrami” z multiwersum. W grze za 299 zł takie rozwiązanie jest rozczarowujące, choć sam przekaz pozostaje zrozumiały. Ta gra wręcz prosi bardziej epickie cutscenki zwłaszcza w grze tego typu. Zarówno fani anime, jak i miłośnicy bijatyk znajdą tu coś dla siebie, tocząc znane pojedynki, które dzięki alternatywnym wyborom mogą potoczyć się zupełnie inaczej. Mimo wszystko nie są to ogromne i powalające zmiany fabularne, a ten tryb sam w sobie opiera się tylko i wyłącznie na pojedynkach. Jeśli chodzi o błędy, nie napotkałem żadnych problemów podczas rozgrywki.

Za każdą walkę, zarówno fabularną, jak i online, zdobywamy doświadczenie oraz wykonujemy zadania, które wpływają na poziom konta i przyznawane nagrody. Oprócz tego, w każdym trybie możemy realizować dodatkowe zlecenia (np.: wykonaj serię ataków), za które otrzymujemy Smocze Kule. Gdy zbierzemy wszystkie siedem, możemy przyzwać Shenlonga – smoka spełniającego życzenia. Wśród dostępnych życzeń jest m.in. przyspieszenie kampanii fabularnej, odblokowanie nowych elementów kosmetycznych czy zdobycie unikalnych tytułów. Jest to ciekawy dodatek, szczególnie dla graczy lubiących grind, choć nie wnosi nic rewolucyjnego do rozgrywki.

Gra została stworzona w modelu gry-usługi, co oznacza, że będzie stopniowo rozwijana, a nowa zawartość będzie dodawana w miarę upływu czasu. W kontekście obecnej sytuacji w branży gier trudno nie odczuć pewnego rozczarowania, ponieważ mimo że mamy do czynienia z grą-usługą, nowe elementy, takie jak mapy czy inne dodatki, będą wprowadzane zbyt wolno. Taki model działania sprawia, że niektóre aspekty rozgrywki mogą wydawać się niepełne, co z pewnością wpływa na ogólne wrażenia z gry. Szczególnie irytujące jest to, że za podstawową wersję gry płacimy już 299 zł, a w przypadku droższych edycji nawet więcej, a mimo to nie dostajemy pełnej zawartości od razu. Co więcej, zakup edycji Ultimate pozwala graczowi ominąć niektóre ograniczenia standardowej wersji, oferując na start przepustkę sezonową obejmującą ponad 20 dodatkowych postaci. Zanim przejdę dalej, muszę zaznaczyć, że menu gry jest mało intuicyjne i niepotrzebnie przekombinowane. Każde przejście do kolejnej zakładki, np. trybów gry, wiąże się z niepomijalną animacją, która pojawia się za każdym razem. Co więcej, samo menu działa słabo, jeśli chodzi o płynność, co wydaje się dziwne, zważywszy na to, że same pojedynki są dynamiczne i płynne, bez jakichkolwiek spadków klatek.

Według mnie najważniejszym elementem gry jest tryb, w którym możemy tworzyć własne bitwy, nawet te, których nie zobaczyliśmy w serialu anime. Możemy swobodnie dostosować arenę walki, scenę początkową, wybrać postacie oraz ustalić zasady, na jakich starcie się odbędzie. W tym trybie naprawdę możemy poczuć się jak scenarzyści lub reżyserzy odcinków kultowego serialu. Co więcej, stworzone przez nas scenariusze możemy udostępniać innym graczom, dzieląc się swoją wizją walki ze znajomymi lub społecznością. Uważam, że ten tryb jest świetnym rozwiązaniem, które pozwala graczom wyzwolić swoją kreatywność i jednocześnie wprowadza element rywalizacji. Tworzenie własnych scenariuszy, walk zachęca do dążenia do tego, by dzieła były najlepiej oceniane spośród wszystkich dostępnych, co dodaje dodatkowej motywacji.

Dla wielu graczy główną atrakcją będą tryby online, takie jak pojedyncze walki, tryb rankingowy oraz Światowy Turniej Sztuk Walki. Ten ostatni to klasyczny turniej drabinkowy, w którym po jednej przegranej odpada się z rywalizacji, a zwycięstwa przenoszą nas do starć z kolejnymi przeciwnikami. Te tryby dostarczyły mi najwięcej emocji i adrenaliny, zwłaszcza dzięki otwartym mapom z licznymi, zniszczalnymi elementami. Szczególnie na mapach miejskich czy górzystych robi to ogromne wrażenie, gdy w trakcie walk latamy między budynkami, zamieniając je w gruz.

 

Ruchy i finezja…

Na pierwszy rzut oka gra może wydawać się złożona z powodu rozbudowanego systemu walki, który rozgrywa się na dużych, otwartych przestrzeniach. Wymaga to od gracza reagowania na wiele zmiennych. W trybie fabularnym wystarczą podstawowe szybkie ataki w zwarciu, dystansowe ataki energetyczne, bloki, uniki oraz chwytanie przeciwników. Kluczowa jest także umiejętność latania w górę, w dół i bezpośrednio na przeciwnika, co nadaje dynamiki walce i pozwala uniknąć wielu ataków. Jednak z czasem system walki zaczyna wydawać się mało złożony. Po opanowaniu podstawowych mechanik, większość starć sprowadza się do teleportacji i szybkich kombinacji ciosów, co stało się dominującą strategią w grze online. Różnice między postaciami sprowadzają się głównie do ich specjalnych umiejętności, co może powodować pewną monotonię w rozgrywce. Dodatkowo, gra zmaga się z problemami z balansem. Część postaci jest wyraźnie lepsza od innych, co utrudnia równą rywalizację i może sprawiać frustrację, szczególnie w trybach rankingowych, gdzie różnice te są najbardziej odczuwalne.

Czy warto?  Klasycznie – to zależy. Z jednej strony „Dragon Ball: Sparking! ZERO” to tytuł, który z pewnością przypadnie do gustu fanom anime. Oferuje ogromną liczbę postaci oraz liczne odwołania do kultowych momentów z serii, a epickie walki na interaktywnych mapach dostarczają mnóstwo emocji zarówno w trybie fabularnym, jak i online. Z drugiej strony, nowi gracze mogą napotkać trudności z powodu skomplikowanej rozgrywki i nierównomiernego poziomu trudności, co może zniechęcać do dalszej zabawy. Dodatkowo cena 299 zł za grę-usługę, która ma być rozwijana, może wydawać się zbyt wysoka. Mimo to dla zagorzałych fanów Dragon Balla tytuł ten z pewnością stanowi ważną pozycję w tym roku, oferując wiele frajdy i epickich starć.

 

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Dragon Ball: Sparking! ZERO to gratka dla fanów anime, oferująca ogromną liczbę postaci i mnóstwo smaczków, które przywołują kultowe momenty z serii oraz epickie walki na otwartych, interaktywnych mapach, w których możemy brać udział. Nowi gracze mogą jednak napotkać trudności z wejściem w grę z powodu skomplikowanej rozgrywki i nierównomiernego poziomu trudności.

Zalety

  • bogata lista postaci,
  • płynna i dynamiczna rozgrywka,
  • duże otwarte areny,
  • grafika i animacje o wysokiej jakości.

Wady

  • problemy z balansem postaci,
  • powtarzalność niektórych elementów rozgrywki,
  • niepomijalne scenki przed walkami,
  • słaby tutorial.