EA FC 25 – Recenzja – Krok w stronę symulacji absolutnej

Zobacz poradnik
25 września 2024
0
4/5
Opis:

Zyskaj więcej sposobów na wygrywanie dla klubu. Dołącz do znajomych w ulubionych trybach, zarządzaj swoim klubem i poprowadź go ku zwycięstwu dzięki jeszcze większej kontroli taktycznej niż kiedykolwiek wcześniej.

Cover Art:EA FC 25 – Recenzja – Krok w stronę symulacji absolutnej

Mimo zeszłorocznego rebrandingu, najpopularniejsza seria Electronic Arts zwana dziś „EA FC”, a wcześniej „FIFA”, nie spoczywa na laurach i również w 2025 roku będzie dzierżyć palmę pierwszeństwa w wszelkiego rodzaju grach o piłce nożnej. Najnowsza odsłona „EA FC 25” przynosi kilka interesujących nowości, a jednocześnie pod względem gameplayu jest nadzwyczaj mocno wierna poprzedniej odsłonie. Czy to dobrze, czy źle, będziecie musieli przekonać się sami grając lub czytając poniższy tekst.

 

Rynkowy monopolista ma się dobrze

„EA FC 25” to kolejny przykład gry, która na rynku jest monopolistą. Huczne plany 2K na stworzenie własnej „Fify”, na ten moment zostały dość mocno ostudzone przez samych twórców. „eFootball” autorstwa KONAMI jako gra free to play została przez graczy niemal całkowicie zapomniana, z kolei intrygujący projekt o nazwie „UFL” zaliczył kilkumiesięczne opóźnienie (mimo obiecującej bety). Kanadyjczycy mają więc autostradę do portfeli graczy, którzy kolejny raz tłumnie sięgną po najnowszą odsłonę wirtualnej piłki nożnej, a ich karty kredytowe obciążane będą jeszcze mocniej, niż przed rokiem. Wszystko dzięki kultowemu Ultimate Team, czyli trybowi, który definiuje każdą kolejną odsłonę „EA FC”. W tym roku doczekał się on kilku istotnych zmian. Niektóre wydają się być trafione, na inne patrzę jednak krytycznym okiem, bo jak zawsze drenować będą one portfele graczy, starających się zbudować najbardziej ekskluzywny zespół.

Przed premierą „EA FC 25” najgłośniej mówiło się o Rush – zupełnie nowym trybie zabawy, który w grze zastępuje tryb Volta. Volta Football była intrygująca na start, ale z każdym kolejnym rokiem przyciągała coraz mniejsze grono fanów. Ekipa EA Vancouver nie chciała całkowicie rezygnować z piłki nożnej na mniejszych boiskach, w których walczą ze sobą kilkuosobowe teamy. Stąd pomysł na zupełnie nowy tryb rozgrywany na mniejszych boiskach, ale z normalnej wielkości bramkami, w zespołach 5 na 5. I to w trybie multiplayer (poza bramkarzami, którzy są sterowani przez AI).

Rush to absolutnie szalona zabawa. Czasem frustrująca, ale dużo częściej uroczo satysfakcjonująca. W trybie Ultimate Team gracze wybierają ze swojego składu jednego zawodnika, którym poruszają się po mniejszym o blisko połowę boisku. Twórcy narzucają ograniczenia na maksymalny overall zawodnika, a jednocześnie proponują punktowe bonusy za wybranie piłkarza lub piłkarki z konkretnej ligi lub kraju. Urok tego trybu polega jednak na tym, by trafić na maksymalnie ogarniętą ekipę, bo tylko wtedy 7-minutowy mecz (bez podziału na połowy) mija w przyjemnej atmosferze i kończy się wygraną. O to jednak nie jest łatwo. Gameplay jest niemal identyczny jak w Ultimate Team, a czasem miałem wrażenie, że jest nawet nieco szybszy. Problem w tym, że większość “fachowców” biegnie przed siebie, próbując strzelić gola i jednocześnie przy tym zapomina o obronie. Nie dziwi więc, że często mecze kończą się dwucyfrowymi wynikami. W tym przypadku jedynym ratunkiem jest kontrolowanie obrony (gra celowo ustawia piłkarzy w formacji 3-1) i poświęcanie się dla asyst lub genialnych interwencji w obronie. Alternatywa to z kolei zgrana ekipa (najlepiej 4 osób, ale nawet we dwójkę z kumplem będziecie się dobrze bawić) i komunikacja (np. na Discordzie). Wtedy faktycznie zabawa jest przednia, a punkty i monety uzyskiwane za wygrane mecze przekładają się – jak to w UT bywa – na nagrody. Mam tylko nadzieję, że grając w Rush będziecie lepiej tolerować angielskiego komentatora tego trybu, który po kilku spotkaniach stał się dla mnie mega irytujący i został szybko zmieniony na francuski odpowiednik.

 

Ultimate Team znów pełen mikropłatności

Rush to nowy, duży tryb, którego Ultimate Team potrzebowało. Jest wystarczająco rozrywkowy, by przyciągnąć każdego, a jednocześnie ma ogromny potencjał do rozbudowy w przyszłości. Wyobrażam sobie, że w kolejnych odsłonach „EA FC” będzie można grać 3 vs 3 lub 5 vs 5 i w większej liczbie trybów gry. Pozostałe kluczowe tryby gry doczekały się mniejszych lub większych modyfikacji. Liczba meczów w Squad Battles została zmniejszona do zaledwie 14 tygodniowo, a jednocześnie poprawiono w nim nagrody. To tryb, który wciąż wymaga zmian i zakładam, że doczekamy się ich w kolejnych latach. Division Rivals zachował swój unikalny schemat, ale zmieniono w nim sposób punktowania, a przez to nieco utrudniono dostęp do najlepszych nagród. Mniej, bo tylko 15 meczów trzeba rozegrać w Mistrzostwach UT, a i eliminacja do nich jest krótsza, ale jednocześnie trudniejsza. W efekcie w trybie tym faktycznie grać będą najlepsi z najlepszych.

Charakterystyczną zmianą w „FC 25” jest fakt, że twórcy nowe elementy starali się dostosować do wszystkich trybów gry. I tak w Rush pogramy też w klasycznym szybkim meczu, w Wirtualnych Klubach, a nawet w trybie Kariery. Nie dziwi więc, że dość dużej zmiany doczekały się też sezonowe nagrody, które otrzymujemy, nabijając punkty doświadczenia. Obecnie postępy w sezonie odblokowujemy nie tylko Ultimate Team, ale też innych trybach, co przekłada się na większe zróżnicowanie nagród. Na start niespecjalnie przypadło mi to do gustu głównie ze względu na to, że poza Ultimate Team rzadko wychylam nos. Ważne jest jednak to, że nie potwierdziły się plotki o wprowadzeniu przez Kanadyjczyków płatnego season passa z ekskluzywnymi nagrodami, wzorem NBA 2K25. Nadal uważam jednak, że jest to nieuniknione i w grze niebawem się pojawi. Głównie dlatego, że Ultimate Team jeszcze mocniej, niż w poprzednich latach, zachęca graczy do wydawania pieniędzy na Fifa Points. 

Ledwie po kilku dniach od premiery wczesnego dostępu do gry trafiły wyzwania budowania składu z takimi piłkarzami jak Alaba, czy Haaland, gdzie należy “przepalić” kilkadziesiąt wysoko ocenionych kart (powyżej 85). Ja z kolei wydając 4600 Fifa Points w ramach edycji Ultimate, jaką otrzymaliśmy do recenzji trafiłem jedynie trzech takich grajków. Kanadyjczycy bardzo drogo wyceniają też wszystkie kosmetyczne elementy (jak np. animowane tła kart), a także Ewolucje, które w tym roku, szczególnie na start, są mocno istotne do rozbudowy składów. Na szczęście Electronic Arts nie przekroczyło jeszcze bardzo cienkiej granicy pay-to-win i nadal zabawa bez wydawania Fifa Points ma sens. Szczególnie, gdy do dyspozycji graczy oddano nowe narzędzia taktyczne. 

 

Gra w końcu stawia na taktykę i myślenie

Największym przełomem w „EA FC 25”, który dotyczy nie tylko Ultimate Team, ale też wszystkich trybów, jest FC IQ, połączony z dużo większymi możliwościami tworzenia w grze własnych, unikalnych taktyk, którymi można zaskoczyć przeciwnika. Pamiętacie, jak piłkarze w UT mieli ocenianą pracowitość w ataku i obronie? To już przeszłość. W tej chwili zawodnicy i ich role rozpisane są w dużo bardziej drobiazgowy sposób i to w zależności od ich ról zależy, czy dany mecz uda się wygrać, zremisować, czy przegrać. Dla przykładu: Robert Lewandowski może grać wyłącznie jako napastnik i w obrębie tej pozycji może grać jako “fałszywa 9++” lub “zaawansowany napastnik+”. Plusy przy rolach są kluczowe, bo zawodnik najlepiej będzie grał na takiej pozycji i z taką rolą, która jest tym znaczkiem dodatkowo oznaczona. Na pozostałych pozycjach na boisku radził będzie sobie z kolei przeciętnie. Jest to istotne również z perspektywy zmian. W poprzednich edycjach wprowadzenie z ławki skrzydłowego na atak sprawiało, że grał na tej pozycji tak dobrze, jakby było to jego naturalne środowisko. Dziś jednak będzie przeciętny, bo jego kluczowe role to np. “schodzący napastnik” lub “wahadłowy”, co oznacza, że ma predyspozycje do grania na skrzydle, a nie w ataku. 

Nawet jeśli brzmi to skomplikowanie, to twórcy gry całkowicie przebudowali system tworzenia taktyk, starając się ułatwić graczom zaznajomienie się z nowym systemem. W efekcie całkowitą zmianę przeszło zarządzanie taktykami za pomocą krzyżaka na padzie, gdzie decydujemy dwoma przyciskami, jaką taktyką gra nasza drużyna. Mało tego – system tworzenia taktyk pozwala ustawiać role zawodnikom zarówno, gdy zespół posiada piłkę lub gdy się broni. Świetna rzecz, pozwalająca na naprawdę długie główkowanie i dostosowywanie systemów pod siebie. Dodatkowo Electronic Arts pozwala graczom na implementowanie gotowych taktyk tworzonych przez innych za pomocą wpisania prostego kodu, który wcześniej można udostępnić np. w mediach społecznościowych. Czy to oznacza, że wzorem „Football Managera”, gracze będą mogli korzystać z najbardziej optymalnych i rewolucyjnych taktyk, gwarantujących zwycięstwa? Nie do końca…

Na wirtualnym boisku jak zawsze liczą się bowiem umiejętności. Zarówno najbogatszy i najmocniejszy skład za miliony monet jak i super taktyka nie sprawią, że da się w tej grze wygrywać mecz za meczem. Szczególnie, że w tym roku gameplay jest mocno podobny do tego, z czym mieliśmy do czynienia w „EA FC 24„. Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że pod względem pierwszych odczuć z gry obie edycje różni niewiele. Jeśli długo graliście w poprzednią odsłonę, w tej odnajdziecie się bez problemów, bo jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Feeling z gry jest taki sam, a to co najbardziej różni „EA FC 25” od „EA FC 24” jest wspomniane wcześniej FC IQ, które sprawia, że zawodnicy zachowują się na boisku dużo bardziej nieprzewidywalnie. Jeśli w grze Electronic Arts istniały jakieś schematy, najnowsza odsłona jest ich całkowicie pozbawiona. Rok temu dało się z powodzeniem wykonywać rajdy skrzydłem, wchodzić w pole karne i dogrywać piłkę przed bramkę. Można było też bez problemu sterować bramkarzem lub zaskakiwać bardzo mocnymi i dokładnymi dośrodkowaniami w pole karne spod końcowej linii boiska. W „EA FC 25” wszystkie te rzeczy zostały albo całkowicie usunięte, albo mocno ograniczone. To najbardziej nieprzewidywalna edycja gry EA Sports w swojej historii, co ma odzwierciedlenie nie tylko w grze z żywym przeciwnikiem, ale też z botem.

 

EA FC 25 to najbardziej zbugowana odsłona serii od lat

Musicie wybaczyć, że w tej recenzji tak dużo odnoszę się do Ultimate Team, ale to kluczowy tryb w „EA FC” i jeśli są ludzie, którzy regularnie kupują tę grę co roku, robią to wyłącznie dla UT. Jednak nie samymi kartami ten tytuł żyje, choć uczciwie trzeba przyznać, że w pozostałych trybach zmiany są dużo subtelniejsze. I tak karierę pojedynczego zawodnika możemy zacząć ikonami europejskiego, czy też światowego futbolu sprzed lat – Davidem Beckhamem, Zinedinem Zidanem, czy Thierrym Henrym. Rozbudowano tła fabularne nadające charakteru piłkarzowi, którego karierę będziemy prowadzić na sam szczyt. W klasycznym trybie Kariery pojawił się dobrze znany dziennikarz Fabrizio Romano, który w trakcie okna transferowego dumnie wyskakuje ze swoim “Here we go”. W każdym z tych trybów najważniejsze zmiany to jednak Rush (w karierze wpleciony w trening) i FC IQ, które rewolucjonizuje podejście do taktyki i gameplayu.

Pod względem wizualnym nie zmieniło się praktycznie nic. Od jakiegoś już czasu seria prezentuje fotorealistyczny poziom, a w tym roku idzie nawet krok dalej. Zawodnicy, których twarze nie zostały zeskanowane przez EA w trakcie prac nad grą (np. piłkarzy i trenerów polskiej Ekstraklasy), wyglądają dużo lepiej niż przed rokiem, dzięki generowaniu ich za pomocą sztucznej inteligencji. Nie jest to poziom największych gwiazd europejskich boisk, ale i tak duży krok na przód. Podobają mi się też kolejne smaczki realizacyjne w samej transmisji, gdzie powtórki pokazywane są czasem z kamery zamontowanej na koszulce piłkarza i gola obserwujemy z trybu FPP. Twórcy dodali też kolejne przebitki pokazywane przed meczem np. z szatni lub z okolic stadionu, na który zmierzają kibice. Głośnym echem odbiła się z kolei obecność w oficjalnej ścieżce dźwiękowej gry polskiego rapera Maty. Ja jednak bardziej doceniam, że w tle przygrywa Billie Eilish, czy Coldplay, a same utwory nie są przesadnie inwazyjne i denerwujące. 

Niestety „EA FC 25” to gra, która nie jest wolna od wad. W tym roku jednak można odnieść wrażenie, że tytuł ten nie przeszedł żadnych testów beta (choć przecież takie miały miejsce). Liczba pomniejszych niedoróbek zarówno w menu, jak i w samej grze jest przerażająca. Nie działa przycisk R2 odpowiedzialny za szybkie zmiany, który pojawia się na ekranie, gdy piłka jest poza boiskiem. Co jakiś czas na ekranie pojawia się cyfra 5 z gwiazdką i nawet nie chcę wiedzieć, co oznacza. Co jakiś czas wejście do “sklepu” z paczkami skutkuje całkowitą blokadą menu i kończy się restartem samej gry. Podobnie dzieje się w przypadku wykonywania wyzwań budowania składu. Mało tego – menu wyjątkowo mocno laguje. Często nie reaguje na polecenia wydawane mu na padzie, przez co staje się nieintuicyjne i męczące. Tymczasowo pomaga zmiana trybu grafiki na „rozdzielczość” zamiast „jakości”, ale to i tak rozwiązanie połowiczne. W ciągu pierwszego tygodnia gry (przypominam – podczas wczesnego dostępu) kilkukrotnie padały serwery, a gdy wstawały, gracze musieli czekać w kolejce do wejścia. Nie chcę wiedzieć, co wydarzy się, gdy dojdzie do premiery pełnej wersji gry 27 września. Nawet jeśli większość z tych błędów zostanie wyeliminowane premierową łątką na start, to grze wydawanej co roku nie przystoją tak irytujące bugi we wczesnym dostępie, za który gracze płacą blisko 500 zł. A może „wczesny dostęp” to nowa nazwa dla prawdziwych „testów beta”?

 

Konkurencja potrzebna od zaraz

Mimo wspomnianych wyżej problemów, uczciwie przyznaję, że w „EA FC 25” bawię się bardzo dobrze. Za mną już ponad 20 godzin w Ultimate Team, gdzie szczęście w paczkach nie istnieje, a jednocześnie nie bawię się w handel. Gram więc przeciętnym składem, przeskakując z 6 ligi Division Rivals do nowego Rush, a jednocześnie nie zapominając o kilkunastu meczach z SI w trybie Squad Battles. A czekają jeszcze Momenty czy Draft. Gra jest wolna, nagradza za cierpliwość i pomysłowość, a także mocniej stawia na inteligentne zachowania piłkarzy. Podoba mi się cierpliwe rozgrywanie akcji od tyłu i łatwość w kasowaniu rajdów przeciwnika skrzydłami, którzy myślą, że jednym dobrze wyszkolonym technicznie zawodnikiem są w stanie minąć całą moją obronę.

Poza Ultimate Team sięgam najcześciej do klasycznych Sezonów, bo zwyczajnie lubię pograć prawdziwymi zespołami w meczach z innymi graczami, choć to tryb, który też prosi się o drobne zmiany, a do tego wciąż czeka na mnie solowa kariera Leicester City w Premier League. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że „EA FC” to seria, która potrzebuje mocnego kopa od konkurencji. Realnego przeciwnika, który będzie potrafił zabrać im choćby 10% graczy i pokazać, że istnieje na rynku alternatywa dla ich pomysłów. Obrany w tym roku kierunek przez Kanadyjczyków jest słuszny i jestem ciekaw, jak mocno ten tytuł będzie się rozwijał w kolejnych miesiącach. Bo to, że twórcy będą coś zmieniać kolejnymi łatkami jest nieuniknione. Jednocześnie liczę, że „UFL” zaznaczy swoją obecność na rynku gier o piłce nożnej już od grudnia i zmusi Electronic Arts do jeszcze bardziej wytężonej pracy nad przyszłoroczną odsłoną. 

 

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

„EA FC 25” to wciąż tylko ewolucja serii, która poprawia ważne elementy rozgrywki za pomocą modułu FC IQ, sprowadza rozgrywanie klasycznych meczów do symulacji rodem z „Pro Evolution Soccer”, ale jednocześnie pozwala na nieco więcej zabawy i luzu w trybie „Rush”. Jest dobrze, ale mam nadzieję, że w przyszłości Electronic Arts faktycznie przeprowadzi testy beta i wyeliminuje irytujące bugi, z którymi dziś mierzą się gracze we wczesnym dostępie. Na tym poziomie i w takim tytule jest to zwyczajnie niedopuszczalne.

Zalety

  • Rush to potrzebne odświeżenie trybów gry,
  • FC IQ faktycznie robi różnicę,
  • duży krok w kierunku symulacji, dzięki nowym opcjom taktycznym,
  • gameplay bardziej nieprzewidywalny, niż przed rokiem,
  • nadal liczą się umiejętności gracza, a nie pay-to-win.

Wady

  • jeszcze więcej płatnych opcji w UT,
  • ogromna liczba małych, irytujących błędów (i lagujące menu),
  • komentator w trybie Rush powinien zmienić pracę.