Elden Ring: Nightreign to niezależna przygoda osadzona w uniwersum Elden Ring, która zmienia mechaniki znane z pierwowzoru. Łączy w sobie elementy rogue-like i souls-like, oferując nową rozgrywkę w portfolio FromSoftware, ale niekoniecznie świeżą w ostatecznym rozrachunku. Po pierwszych zapowiedziach byłem podekscytowany. Epicki trailer pokazał nowe ruchy postaci, kooperacyjną rozgrywkę, która sugerowana była przez biegające po mapie grupy bohaterów oraz to, co w grach souls-like uwielbiamy najbardziej, czyli widowiskowe starcia z bossami. Hype rósł, ale równie szybko opadł, gdy zaraz pojawił się opis gry. Terminy takie jak „survival”, „kooperacja” czy „świat, który co cykl wygląda inaczej” ostudziły mój entuzjazm. Klasyczny model rozgrywki ustąpił miejsca… no właśnie… czemu? W tym tekście postaram się wyjaśnić, czym jest Nightreign, oraz podzielić się wrażeniami po kilku sesjach w zamkniętych testach sieciowych.
Wielki potencjał, ale i déjà vu…
Nightreign to samodzielna przygoda, niezwiązana fabularnie z oryginalnym Elden Ring. Twórcy jasno podkreślają, że to równoległy świat, bez powiązań z wydarzeniami czy lore pierwowzoru. Jeśli ktoś zakochał się w bogatej mitologii, religiach i drobiazgowo budowanym świecie Elden Ring, może poczuć rozczarowanie. Tutaj nie ma miejsca na eksplorację lore ani meta-grę polegającą na łączeniu fabularnych kropek. Gra stawia wyłącznie na rozgrywkę i optymalizację kolejnych cykli (Cena 169 zł w wersji podstawowej i 239 zł w deluxe co oznacza, że gra jest tańsza od typowych premier).
Nightreign to souls-like w formule rogue-like, gdzie presja czasu odgrywa kluczową rolę, a tego czasu jest tu naprawdę mało. Miałem okazję przetestować grę w trzyosobowej drużynie. Choć będzie też tryb solo, to łatwo zauważyć nacisk twórców na kooperację. Przykładem jest jedyny boss dostępny w testach czyli trzygłowy wilk, który co jakiś czas rozdziela się na trzy osobne bestie. Design, jak zwykle w stylu From Software robi wrażenie, choć animacje jak na standardy FS są ubogie. Solo może nie będzie „daniem głównym”, ale dla fanów ekstremalnych wyzwań: typu przejście gry bez obrażeń, levelowania czy zmiany broni będzie to ciekawa opcja.
Gra ma potencjał, choć na razie boryka się z problemami: powtarzalnymi assetami („kopiuj-wklej” prosto z Elden Ring) pojawiającymi się na naszych oczach teksturami, roślinnością wyskakującą przed nosem (problem znany z pierwowzoru na PS5), spadkami klatek czy opóźnionymi hitboxami przy natłoku efektów – to bardzo rozmywało wrażenia z gry zwłaszcza w grupie.
Bohaterowie i pętla rozgrywki
Zapomnijcie o tradycyjnym wyborze klas. Zamiast tego dostajemy predefiniowanych bohaterów od wojownika po czarodziejkę czy strażnika, każdy z unikalnymi „super zdolnościami”. Levelowanie jest szybkie i uproszczone: dobiegasz do punktu łaski, kilka kliknięć i ruszasz dalej. To sensowne rozwiązanie, ponieważ „czas to pieniądz”. W 15-minutowych cyklach naszym celem jest się wzmocnić, zebrać ekwipunek pod bossa zamykającego dzień. Trzeciego dnia stawiasz czoła Nocnemu Lordowi, gdzie w testach był to wspomniany wilk, a w pełnej wersji ma być ich ośmiu.
Co rzuca się w oczy, to recykling assetów z podstawowego Elden Ring czyli bronie, czary, przeciwnicy, lokacje, tekstury, animacje wszystko pachnie znajomym. „Gdzieś już to widziałem” ta myśl towarzyszy przez całą grę. Na razie Nightreign wydaje się tytułem na weekend, a nie czymś, co przyciągnie na dłużej. Mimo to FromSoftware udowadnia, że formułę souls-like wciąż można odświeżyć. Elden Ring wprowadził otwarty świat, a teraz mamy eksperyment z rogue-like, presją czasu i kurczącym się kręgiem rodem z battle royale. Każda śmierć resetuje postęp, a świat zmienia się z każdym cyklem.
Co mogłoby pomóc?
Moim zdaniem tryb rankingowy lub rywalizacja z leaderboardami dodałyby grze pazura i motywacji. To zdecydowanie mogłoby przyciągnąć graczy na dłużej. Największe obawy budzi zapowiedziane DLC (planowane na Q4 2025), które w edycji deluxe za 239 zł doda nowych bohaterów i bossów. To kontrowersyjny ruch czyli płacisz za ekstra zawartość, która wydaje się czymś co powinno być w wersji podstawowej. Czy posiadacze wersji standardowej zostaną z okrojoną grą? Czy DLC będzie później dostępne osobno do kupienia? Na razie jest to niewiadoma.
Nightreign ma potencjał, by namieszać w gatunku souls-like i wytyczyć nowe ścieżki. Testy pokazują jednak, że gra wymaga dopracowania, tekstury pojawiają się na naszych oczach, optymalizacja kuleje, a błędy irytują. To projekt wart uwagi, ale na razie budzi we mnie mieszane uczucia. Obserwuje, ale nie nastawiam się na nic szczególnego.