Mafia: The Old Country – Powrót do przeszłości

15 sierpnia 2025
0
4/5
Opis:

Kultowa „Mafia” nareszcie w nowej odsłonie. „Mafia: The Old Country” powraca do korzeni serii i zabiera nas na słoneczną Sycylię ponad 100 lat temu. Sprawdzamy, czy historia Enzo, młodego górnika, który trafia do mafijnej rodziny, jest warta waszego czasu.

Jako absolutny fan pierwszej, wydanej w 2002 roku “Mafii”, z dumą i satysfakcją ogłaszam, że marka wróciła do swoich korzeni. “Mafia: The Old Country” to bardzo dobra gra, która stawia na historię, bohaterów i staje naprzeciw dzisiejszym trendom. Jest to ryzykowne i ma sens tylko wtedy, gdy tytuł obroni się jako całość. I tak właśnie dzieje się w tym przypadku. 

“Mafia: The Old Country” nie zaskoczyła mnie swoją poprawnością, dbałością o detale historyczne i stawianiem na najmocniejszy element pierwszej “Mafii”, czyli narrację. Mało tego – nawet fabuła nie jest w tej grze specjalnie innowacyjna, a kolejne wątki wydają się być naturalnym rozwinięciem poprzednich wydarzeń. Czasem miałem wrażenie, że przez miejsce (Sycylia) i czas akcji (początek XX wieku), twórcy nieco zablokowali sobie możliwość rozwijania tytułu poza jego sztywne ramy. Dla jednych może to być zaletą, ale dla innych wadą. 

“Mafia: The Old Country”, czyli historia od zera do bohatera

W grze wcielamy się w młodego chłopaka o imieniu Enzo, który w pocie czoła pracuje w jednej z sycylijskich kopalni, jako – pisząc wprost – niewolnik. Jego jedynym celem jest spłacenie długu i chęć opuszczenia tego miejsca, co – jak nietrudno się domyślić – staje się wyzwaniem niemożliwym do realizacji. Przebieg kolejnych wydarzeń sprawia, że Enzo trafia do jednej z sycylijskich rodzin mafijnych, gdzie systematycznie pnie się w górę hierarchii, stając się jednym z najbardziej zaufanych ludzi Dona Torrisiego.

W tle oczywiście pojawia się wątek miłosny związany z córką swojego szefa, mniejsze lub większe zdrady, szantaże i konflikty, a także dość widowiskowy finał całej, zamkniętej opowieści z jednym, liniowym zakończeniem.

Nawet jeśli wydaje wam się, że scenariusz jest dość klasyczny,  zapewniam – jest to najlepszy element całej gry. Fabuła mocno inspiruje się “Ojcem chrzestnym”, a twórcom udało się wykreować na tyle wiarygodnych bohaterów, że błyskawicznie zaczął obchodzić mnie ich los i doskonale rozumiałem, dlaczego Enzo tak mocno lawiruje pomiędzy lojalnością wobec Dona, a uczuciami, które łączą go z jego córką. 

Dialogi napisane są absolutnie rewelacyjnie i muszą takie być, ponieważ przez pierwszą połowę gry musicie nastawić się na więcej czytania/słuchania, niż grania. Twórcy postawili na dość powolne wdrażanie gracza w tajniki gameplayu, stawiając w pierwszej kolejności na zbudowanie podwalin świata i kreację bohaterów. Dla niecierpliwych może to być przeszkoda w zgłębianiu pierwszych rozdziałów, ale zapewniam – warto.

Twórcy starają się mądrze zarządzać tempem akcji i stopniowo wraz z większym angażem Enzo w życie mafijnej rodziny, odsłaniają przed graczem kolejne wątki i nowe elementy rozgrywki. W efekcie każdy rozdział (a łącznie jest ich 15 razem z prologiem) jest inny, ale jednocześnie mocno liniowy. W tym przypadku “Mafia” wraca do swoich korzeni, oferując graczowi klasyczną kampanię, bez misji dodatkowych oraz trybu swobodnego poruszania się po mapie. Pamiętacie, gdy seria próbowała kiedyś gonić “Grand Theft Auto”? To już przeszłość, a cała historia zajmie wam około 12-14 godzin w zależności od poziomu trudności. 

Walka na noże

Wspominałem wcześniej, że twórcy dość powoli wprowadzają gracza w kolejne elementy gameplayu. Dość powiedzieć, że po raz pierwszy korzystamy z broni palnej po dobrych 3-4 godzinach samej gry. Wcześniej z kolei poza elementami skradankowymi pojawia się nowa dla serii walka na noże. Twórcy zrezygnowali z walki wręcz i postawili na mafijną, honorową walkę z ostrzem w ręku.

Pojedynki przypominają nieco klasyczną bijatykę, gdzie kamera spogląda na bohaterów z boku. Do wyboru jest kilka ataków, uniki, opcja blokowania, a także mocny atak. Na początku ten stosunkowo rozbudowany system robi niezłe wrażenie, ale później staje się dosyć monotonny. Szczególnie, że łatwo nauczyć się schematów, które są skuteczne w walce z praktycznie każdym przeciwnikiem.

Wspomniane wcześniej skradanie wykonane jest przyzwoicie. Bazujemy w nim na instynkcie, który podświetla na moment przeciwników. Jest też możliwość cichej eliminacji w formie podduszania, a także wykorzystania noża. Realizmu w tej drugiej sytuacji dodaje fakt, że nóż tępi się wraz z kolejnymi zabójstwami, więc Enzo potrzebuje osełek, by swoje narzędzie zbrodni odpowiednio naostrzyć.

Strzelanie z kolei zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Biorąc pod uwagę, że bazujemy na uzbrojeniu sprzed ponad 100 lat, siłę wystrzału i headshoty czuć naprawdę nieźle. Podobały mi się też animacje, w których przeciwnicy padają jak muchy w dość widowiskowy sposób. Nie miałem też problemu z pozyskiwaniem amunicji, której nigdy nie brakowało. W grze jest dodatkowo możliwość przeszukiwania ciał martwych przeciwników, choć tutaj twórcy podeszli do sprawy mocno realistycznie i każda taka akcja trochę trwa (co w trakcie strzelaniny nie jest zbyt pożądane).

“Mafia: The Old Country” nie przesadza pod względem rozwoju bohatera i nie sili się na wrzucanie elementów RPG. Nie znajdziecie tutaj wyboru ścieżek dialogowych (choć czasem, aż się prosiło), a główny bohater rozwija się bez udziału gracza. Co prawda mamy możliwość zbierania na mapie delikatnych ulepszeń w formie amuletów i boskich figurek, a ich posiadanie nieznacznie poprawia np. celność strzelania. System jest bardzo prosty i nie wymaga kombinowania. 

Sycylia jak malowana

Oprawa graficzna w moim odczuciu jest przyzwoita, choć nieco nierówna. Twórcy korzystają z silnika Unreal Engine 5 i miałem wrażenie, że nie potrafią wyciągnąć z niego pełni możliwości. Pod względem widoków, plenerów i rysowania odległej przestrzeni jest po prostu pięknie. W zdecydowanej większości czasu świeci słońce, co dodatkowo pozytywnie wpływa na oświetlenie. Równie imponująco wyglądają miasteczka, ale w nich pojawia się problem związany z płynnością (w miastach gra nie potrafi utrzymać stałych 60 FPS-ów w trybie wydajności na PS5), a także z rysowaniem mieszkańców, którzy na mapie pojawiają się zdecydowanie za późno, a na ulicach jest ich niewielu.

Nie przekonują mnie również twarze bohaterów. Isabella, czy Don Torrisi wyglądają momentami dość karykaturalnie, a gra mocno odbiega w tym aspekcie od standardów, do których przyzwyczajają nas największe tytuły AAA, wydawane np. przez Sony. Nie podoba mi się też mocne ograniczenie animacji, gdzie przykładowo: trzech bohaterów wsiada na swoje konie w tym samym momencie i animacja zarówno wsiadania, jak i schodzenia z konia wygląda absolutnie identycznie. Widać, że twórcy mieli problem z animacjami i w niektórych przypadkach szli na skróty.

Samo podróżowanie na koniu, czy też w samochodzie z kolei jest bardzo przyjemne. Oczywiście mocno zręcznościowe i twórcy nie próbowali tutaj przesadnie bawić się w symulację, co czuć nie tylko w mocno oskryptowanych wyścigach, czy też w przypadku driftowania autem na szutrowej drodze. Z drugiej jednak strony, podróżowanie samochodem posiadającym kilkanaście/kilkadziesiąt koni mechanicznych pod górkę, z automatu staje się wyzwaniem. Gra oferuje możliwość pomijania podróży, ale nie skorzystałem z niej ani razu. Dodatkowo na mapie pojawiają się proste znaczniki, które kierują gracza w odpowiednie miejsce. 

Absolutna liniowość w nowej “Mafii” czasem mi przeszkadzała. Choćby w jednej z misji, gdzie wręcz prosiło się o zakradnięcie się do pewnej posiadłości “od tyłu”, gra na siłę wymuszała wejście niemal głównymi drzwiami i nie pozwalała na swobodę. Podobnie jest w przypadku jazdy samochodem, gdzie zbytnie oddalenie się od celu błyskawicznie uruchamia odliczanie, które zmusza do powrotu na z góry wybraną przez twórców ścieżkę. W tym konkretnym przypadku twórcy postawili na brak odstępstw.

Przez całą grę zachwycałem się też fantastycznie nagranymi dialogami. Twórcy postawili na włoskich aktorów, którzy mówią po angielsku z charakterystycznym, włoskim akcentem, często wrzucając w rozmowę pojedyncze, włoskie słowa. Szczególnie dobrze wypada Don Torrisi, którego słowa, intonacja i zachowanie błyskawicznie zapadają w pamięć.

Podsumowanie

Pisząc tę recenzję zdałem sobie sprawę, że nie jest łatwo wydać jednoznaczny werdykt, oceniając “Mafia: The Old Country”. Z jednej strony to gra zachwycająca pod względem scenariusza, miejsca akcji i faktu, że seria w końcu powróciła do swoich korzeni. Z drugiej strony gameplay w tej grze jest tylko poprawny i czasem brakuje mu subtelności, poszukania innowacyjnych, odważniejszych rozwiązań. W tym przypadku wspomniany powrót do korzeni jest niepotrzebny. Dlatego w przypadku oceny, jaką wystawiłem, musicie zastanowić się co jest dla was ważniejsze. Jeżeli fabuła, podnieście ocenę o pół punktu. Jeżeli gameplay, to powinniście odjąć nawet jeden pełny punkt. Ale i tak w nową “Mafię” zagrajcie, bo historię Enzo naprawdę warto poznać. 

Zalety

  • fabularna uczta dla fanów „Ojca chrzestnego”
  • świetnie wykreowani bohaterowie, których historię chce się poznawać
  • dobre tempo kampanii, która łączy dynamiczną akcję z bardziej spokojnymi, obyczajowymi wątkami
  • robiący wrażenie voice-acting
  • piękna Sycylia, po której chce się podróżować

Wady

  • pod względem oprawy wizualnej gra niestety nie zachwyca
  • gameplay jest tylko poprawny i dość monotonny