Phoenix Point – Opinia

19 października 2021
1
2.5/5
Opis gry:

Phoenix Point to stworzona przez studio Snapshot Games Inc. taktyczna strategia turowa bardzo silnie wzorowana na kultowej serii XCOM. Gra została wydana w 2019 roku na komputery osobiste, a obecnie pojawia się w wersjach konsolowych w postaci Behemoth Edition.

Phoenix Point to stworzona przez studio Snapshot Games Inc. taktyczna strategia turowa bardzo silnie wzorowana na kultowej serii XCOM. Gra została wydana w 2019 roku na komputery osobiste, a obecnie pojawia się w wersjach konsolowych w postaci Behemoth Edition. Jako fan tego typu produkcji nie mogłem przejść obok Phoenixa obojętnie. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią dotyczącą wersji PS4 ogrywanej na konsoli PS5.

Mamy rok 2046. W placówce badawczej na Antarktyce naukowcy okrywają tajemniczy starożytny wirus obcego pochodzenia. Nieszczęśliwie wymyka się on spod kontroli i zaczyna atakować wszelkie istoty żyjące. Sytuacja szybko przeradza się w globalny kryzys, gdy zarażeni wirusem przemieniają się w potworne, wrogie kreatury. Świat jaki znamy przestaje istnieć. Ocalali kryją się w bazach bronionych przez kilka frakcji rozsianych po całym globie. Tytułowy Phoenix Point to organizacja militarna, która ma środki i możliwości, by jakoś zaradzić niebezpieczeństwu oraz uratować całą rasę. Nie będzie to jednak proste zadanie. Tak pokrótce prezentuje się zarys fabularny i muszę powiedzieć, że pod względem klimatu i poczucia walki z dość przegrywającej pozycji wypada to naprawdę dobrze.

Gra podobnie jak wspomniany we wstępie XCOM, do którego będę się dość często odnosił podzielona jest na dwie kluczowe fazy. Są to widok globalny oraz bezpośrednie misje. I pod względem tego pierwszego zostałem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Poruszanie się po całej planecie jest bardzo przyjemne i instynktowne. Poza tym wizualnie wygląda naprawdę zacnie. Gorzej ma się już niestety przeglądanie konkretnych zakładek w tym trybie. Są one bowiem średnio czytelne i mało wygodne w przełączaniu przy użyciu kontrolera. W ogóle gra ma zauważalne problemy z czytelnością pewnych elementów w tej wersji konsolowej. Nakłada się na to też niejasne sygnalizowanie bieżącej sytuacji. Przykładowo z czasem w grze pojawia się tajemnicza mgła zatruwająca coraz większe obszary Ziemi. Nijak niestety nie powiedziano mi czy można coś zrobić by temu przeciwdziałać. I takich podobnych sytuacji napotykamy dość dużo. To problematyczne, bo dobrze jest widzieć choć gdzieś w oddali jakiś ewentualny sposób na rozwiązanie problemu.

Odnośnie tych globalnych zakładek mamy możliwość między innymi przeglądania i rozbudowywania naszych baz. Personel pozwala nam edycję, ulepszanie i rekrutacje żołnierzy. I tu mam kilka rzeczy do zarzucenia. Niestety, ale opcje personalizowania naszych wojaków są wyjątkowo ubogie. Nie sposób stworzyć tu jakiś ciekawych kreacji, co bywa niewątpliwym atutem tego typu gier. Odnośnie ulepszania naszych oddziałów też nie jest różowo. Parametry Siły, siły woli oraz prędkości są ciekawe i mają zauważalny wpływ w trybie walki. Oprócz tego oczywiście mamy także inne umiejętności no i one niestety w większości okazują się mało przydatne. Tym się bardzo zawiodłem, gdyż we wspomnianym XCOMie było na co czekać w tej kwestii wraz z postępem gry. A tu ogromna większość to zwykłe „meh”. Niby postaci awansują, ale niespecjalnie czuć, by stawali się jakoś zauważalnie potężniejsi.

Jest też zakładka sił powietrznych będąca czymś nowym. Możemy bowiem wytwarzać pojazdy i za ich pomocą atakować wrogie jednostki latające lub transportować żołnierzy. I ta pierwsza opcja jest bardzo ciekawa, gdyż oferuje możliwość brania udziału w walkach powietrznych z wykorzystaniem zamontowanego sprzętu. Nad całą walką możemy mieć kontrolę lub wybrać starcia automatyczne. Co zaś tyczy się transportu żołnierzy jest to na pierwszy rzut oka ciekawe, że możemy jednocześnie mieć kilka drużyn. W efekcie jednak znacznie komplikuje to całą grę, gdy staramy się w tym samym czasie robić kilka rzeczy. Osobiście jestem zwolennikiem posiadania jednej grupy wypadowej i skupianiu się na pojedynczym zadaniu.

No i klasycznie mamy też badania oraz produkcję przedmiotów. Uwielbiałem zawsze te badania nowych technologii, które znacząco wpływały na możliwości mojej załogi. Tu niestety znowu średnio mi przypasowały. Sporo jest badań, których wynikiem jest tylko procentowe zwiększenie jakiegoś parametru jak np. obrażeń przeciwko konkretnemu typowi przeciwnika. Całościowo też podobnie jak w przypadku umiejętności wojaków tak i tu nowe technologie nie robią tak wielkiej roboty jak miało to miejsce w XCOM. W kwestii produkcji przedmiotów mamy podobną sytuację. Pojawiają się nowe bronie, ale zasadniczo ich siła to tak jak parametry samochodów w tej samej klasie. I jedyną różnicą wydaje się tu tylko typ obrażeń. To mocno kwestia gustu, ale mi niestety nie przypadł do gry taki motyw. Wolę zauważalny rozwój i poczucie, że z czasem można stawić czoło naprawdę potężnym oddziałom przeciwnika.

Na deser zostaje nam jeszcze dyplomacja i encyklopedia gry. Tej drugiej opisywać nie trzeba. Po prostu zawiera informacje dotyczące napotkanych jednostek i tym podobnych. Dyplomacja jednak jest już czymś, co robi fantastyczną robotę. W grze mamy bowiem trzy frakcje: Akolici Anu, Nowe Jeryho oraz Synedrion. Każda dysponuje innymi technologiami i podejściem do życia w obecnym świecie. Podczas gry wielokrotnie możemy nawiązywać stosunki z tymi grupami wykonując dla nich misje, czy podejmując konkretne wybory. Są one jednak często negatywnie nastawione do siebie nawzajem i nie jest możliwe przypodobanie się wszystkim na raz. Kluczowe jest jednak uzyskiwanie wsparcia w walce z wrogiem.

A jeśli już chodzi o samą walkę… Mamy system bliźniaczo podobny do tego znanego z XCOM. Są jednak pewne zmiany. I te na plus i te na minus. Przemieszczanie żołnierzy po mapie jest bardzo wygodne i wizualnie czytelne. Dobrze widać dystans jaki można pokonać i czy zostaną nam jeszcze punkty akcji na inne ruchy. Sama wymiana ognia nie polega na memicznej procentowej szansie trafienia. Tu z reguły trafia się prawie zawsze, ale obrażenia zależą od różnych innych czynników takich jak osłona, czy wrażliwość konkretnych partii przeciwnika. Celując z broni można bowiem oprócz klasycznego namierzenia typa wybrać także właśnie dokładne części ciała. I ma to znaczenie nie tylko w samych obrażeniach, ale dodatkowo może blokować umiejętności za jakie odpowiedzialna była dana kończyna. To jest bardzo fajna opcja. Przyjemna jest też zniszczalność otoczenia. Podczas bardziej wybuchowych działań wszystko potrafi się ładnie walić.

Jeśli chodzi o minusy to mam dwa zasadnicze, które mnie najbardziej irytowały. Broń żołnierzy nie ma nieskończonej amunicji. I o ile w XCOMie musieliśmy tylko pamiętać o przeładowywaniu, tak tutaj należy też produkować amunicję. I to już mi się nie podoba. Wiem, że wpływa to na pewien realizm, ale wnosi do gry tylko nudną konieczność wytwarzania amunicji. I nic poza tym. Kolejną jest znany z tego typu gier tryb obserwacji. W innych grach po prostu się go ustawia posiadając wolne punkty akcji przed końcem tury i wtedy, gdy w turze wroga wlezie on w linię strzału to oberwie i tyle. Tu trzeba dokładnie ustawić promień w jakim dany żołnierz będzie strzelał. I ponownie ma to sens pod względem jakiegoś realizmu, ale w gruncie rzeczy z czasem ta mechanika staje się coraz bardziej upierdliwa jak trzeba te stożki strzału ustawiać. Klasyczne zdanie się na zmysły żołnierza było lepszym rozwiązaniem.

Ogólnie rzecz biorąc rozgrywka często wydaje się mało uczciwa względem gracza. Wiąże się to z tym małym postępem rozwoju naszych wojaków. U wroga bowiem jest wręcz przeciwnie. Wraz z biegiem gry dostaje on naprawdę konkretne możliwości bojowe. I ten problem będzie szczególnie widoczny u kogoś, kto nie ma do czynienia z takimi grami. Nawet na najniższym poziomie ogólnie im dalej w grę tym przewaga przechyla się w stronę naszych wrogów. Występuje na ziemi coraz więcej zdarzeń negatywnie wpływających na gracza. Ogólnie jest też jeden parametr, który stanowi o możliwej ostatecznej i całkowitej klęsce. W prawym górnym rogu pojawia się procentowy wskaźnik populacji ludności. Gdy spadnie on poniżej 5% to gra się kończy. Jest to podobny mechanizm jak w XCOM, ale tam była jakaś opcja by zepchnąć wizję zagłady na dalszy plan. Tu tego zdecydowanie brakuje.

A pod koniec trzeba wspomnieć o kwestii technicznej i to jest iście bolesna rzecz. Z przykrością muszę stwierdzić, że gra w tym aspekcie dosłownie leży. Spadki animacji to rzecz dość powszechna. Im więcej uczestników konfliktu tym bardziej jest to dokuczliwe. Kolejna sprawa to ekrany ładowania. Na PS5 już trochę człowiek o tym zapomniał nawet w grach z PS4, ale Phoenix Point powrócił do tej starej ery. Wszystko się ładuje naprawdę długo. A tych ekranów nie brakuje w samej grze, bo każdy start i zakończenie misji się z tym wiążą. To wszystko to jednak nic w obliczu bardzo częstych crashy gry. Jeszcze nie spotkałem produkcji która tak by się sypała. Dosłownie co około 20 minut wywalało mnie do menu konsoli. I można rzec: na wszelki wypadek zapisuj często grę. Tylko, że podczas zapisywania też nieraz się wysypywała. Dopóki to nie zostanie naprawione jakość rozgrywki niesamowicie spada w dół.

Co zaś tyczy się trofeów to tak rzutem oka wygląda na nieco łatwiejszy zestaw niż XCOM. Głównie ze względu braku konieczności gry w trybie ironmana. Są pucharki za poziom trudności, jednak zakładam iż spamując zapisami idzie się jakoś z tym względnie uporać. Głowy nie dam, bo to dopiero przede mną, ale takie jest pierwsze spostrzeżenie. Poza tym jest masa pucharków za wszelkie możliwe dokonania w grze i przyjdzie nam pod to wykonać na pewno niejedno przejście gry. Nie będzie to ani szybka, ani łatwa platyna, ale jednocześnie nie powinna być też niesamowicie trudna. No tylko z pucharkami radzę zaczekać, aż któraś aktualizacja naprawi problem z wspomnianym wysypywaniem się gry. Bez tego będzie to dużo boleśniejsza przeprawa.

Ogólnie niestety zawiodłem się na Phoenix Point. Początek dawał nadzieję na coś ciekawego, bo klimat i podstawy są naprawdę zacne. Część mechanizmów czysto osobiście uważam za niezbyt trafione. Między innymi mało zauważalny progres technologiczny oraz rozwój żołnierzy. Problemem jest też przystępność i czytelność rozgrywki. Gra co prawda pokazuje informacje o konkretnych nowościach, ale czasem i tak można się nieźle zagubić. Najgorsze są jednak liczne problemy natury technicznej. I dopóki nie zostaną one załatane naprawdę trudno jest polecać tą produkcję.

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Phoenix Point ma solidne podstawy by stać się dobrym przedstawicielem swojego gatunku. Niestety jednak w wielu aspektach ma poważne problemy. Część rozwiązań mechanicznych średnio pasuje. Gra ma problemy z czytelnością oraz balansem w późniejszej rozgrywce, co może stanowić poważny problem dla początkujących graczy. Najgorsza jest jednak kwestia techniczna, która na chwilę obecną znacząco wpływa na odbiór całości.

Zalety

  • klimat przedstawionego świata,
  • solidne podstawy mechanik,
  • frakcje i relacje z nimi,
  • bardzo ładny ekran globalny,
  • celowanie w konkretne części ciała to świetna mechanika.

Wady

  • spore problemy techniczne,
  • miejscami gra jest nieczytelna,
  • problem z balansem na przestrzeni dłuższej rozgrywki,
  • długie i liczne ekrany wczytywania,
  • niektóre mechaniki są nietrafione,
  • słaby postęp w zakresie technologii i ulepszeń żołnierzy.