„Siostry na zabój” powracają z nowymi odcinkami, których akcja rozgrywa się 2 lata po wydarzeniach z pierwszej serii. W życiu głównych bohaterek trwa pozorny spokój i szczęście, lecz poczucie winy szybko zaczyna grać główną rolę, kłamstwa błyskawicznie wychodzą na jaw.
Apple TV+ to platforma doskonale znana z bardzo szerokiego wachlarza seriali, również tych europejskich. Irlandzka czarna komedia “Siostry na zabój” (“Bad Sisters”) wzięła nas w 2022 roku z zaskoczenia, a w drugim sezonie udanie rozwija wątki zapoczątkowane w poprzednich odcinkach.
“Siostry na zabój” to serial oparty na belgijskiej produkcji “Clan”, który w oryginale doczekał się jednego, zamkniętego sezonu, składającego się z 10. odcinków. Dużym zaskoczeniem była dla mnie informacja, że Apple TV+ dało zielone światło na kontynuację produkcji, która w pierwszej serii domknęła w satysfakcjonujący sposób wszelkie możliwe wątki. A przynajmniej tak mi się wydawało, bo twórcy w bardzo plastyczny i klarowny sposób udowadniają, że byłem w błędzie. Okazuje się bowiem, że “Siostry na zabój” mają w sobie dużo więcej głębi i tajemnicy, niż mogłoby się wydawać na początku. Z czarnej komedii przeistaczają się w mocny serial dramatyczny pełen poczucia winy i bólu.
To sugeruje dwugodzinna premiera nowej serii, rozgrywająca się dwa lata po wydarzeniach z finału. Siostry dopięły swego, choć ostateczny cios zadała ta, o którą najbardziej się martwiły i której próbowali pomóc. Grace Williams po zamordowaniu swojego męża i rezygnacji z jego ubezpieczenia (by oddalić od siebie podejrzenia) dość szybko ułożyła sobie życie na nowo. Do tego stopnia, że pierwsze dwa odcinki nowej serii “Sióstr na zabój” skupione są niemal wyłącznie na wydarzeniach z jej życia i prowadzą do szokującego plot twistu, w który – osobiście – ciężko mi na dziś uwierzyć. Nie da się jednak ukryć, że scenarzyści zrobili wszystko, by widownia tłumnie wróciła w przyszłym tygodniu przed telewizory.
Grace, przez lata maltretowana i poniżona przez Johna-Paula, po raz pierwszy w “SIostrach na zabój” żyje pełnią życia i jest szczęśliwa. W końcu ma u boku kogoś, kto ją szanuje i docenia, a także czuje się kochana. Tego samego nie można napisać o współwinnym śmierci JP – Rogerze, którego życie niespecjalnie się zmieniło. Poczucie winy, ból, zagubienie, a także zazdrość zaczynają przemawiać przez niego coraz mocniej, a całość podkręca dodatkowo jego siostra, Angelica (rewelacyjna w swojej ekscentrycznej roli Fiona Shaw). Ze wstydliwą przyjemnością oglądałem, jak irytująca od pierwszej sceny bohaterka wkręca się do świata “Bad Sisters”, doskonale zdając sobie sprawę z tego, co wydarzyło się dwa lata temu.
Tytułowych sióstr w nowych odcinkach jest nieco mniej, choć prędzej czy później dojdą do głosu, co sugeruje choćby futurospekcja z początku pierwszego odcinka. Znamienne jest jednak to, że Grace ostatecznie swoich sióstr ma dosyć i w pewien sposób decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce. Najbardziej wyrazista, podobnie jak w poprzedniej serii jest Bibi, głównie przez swój nowy związek, który skrzętnie wykorzystuje przebiegła Angelica.
“Siostry na zabój” bardzo szybko rozwiewają wątpliwości o zasadności powstania drugiego sezonu, bowiem atmosfera tej serii wydaje się być jeszcze bardziej gęsta, niż przed dwoma laty. Odpowiedzialna za scenariusz Sharon Horgan (grająca przy okazji jedną z głównych ról – najstarszą siostrę Evę) korzysta nie tylko z szerokiego poczucia winy, które dosięga niemal wszystkie bohaterki (oraz Rogera), ale też w dość jawny sposób przypomina, że kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. To związane ze śmiercią JP wychodzi nadzwyczaj szybko.
Przyczynia się do tego mocno eksploatowany wątek policyjny, który osobiście przypadł mi najmniej do gustu. Jest w nim trochę zbyt dużo grubiańskiego, brytyjskiego humoru, w którym detektyw Loftus w dość okrutny i prześmiewczy sposób traktuje swoją nową podopieczną – Unę. Twórcy zapewne celowo wprowadzili w drugim sezonie nowego samca alfa uwielbiającego werbalnie znęcać się nad kobietą, ale brakuje w tym wszystkim wyczucia. Być może pod koniec sezonu skończy, tak jak JP i dosięgnie go karma?
“Siostry na zabój” w drugim sezonie trzymają poziom i wszystko wskazuje na to, że nie odpuszczą aż do końca. A zapewne po finale znów będziemy się zastanawiać, czy jest w tej historii potencjał na coś więcej. Na dziś w to wątpię. Sharon Horgan i pozostali twórcy maksymalnie wykorzystują potencjał fabuły i miejsca, w którym zamknięta została pierwsza seria. Jednocześnie z niezwykłą dbałością przypominają to, co jest w tym serialu najważniejsze. Przy absurdalnych, komediowych sytuacjach nie zapominają o dyskryminacji i przemocy wobec kobiet. Komentarz społeczny wybrzmiewa cały czas mocno, a głównym bohaterkom zwyczajnie łatwo kibicuje się w realizacji kolejnego szalonego planu. Nawet gdy oznacza on potrzebę kolejnego morderstwa.
Podsumowanie
„Siostry na zabój” być może nie są spektakularnym hitem Apple TV+, ale bardzo dobrym uzupełnieniem biblioteki, obok którego trudno przejść obojętnie. W drugim sezonie serial chwyta się tego co ma najlepsze – bazuje mocno pierwszej serii i rozwija otwarte wątki w zaskakującym kierunku.
Zalety
- wciąż czarna komedia, ale też mocny dramat,
- Grace w centrum wydarzeń,
- mądrze poprowadzone otwarte wątki po pierwszej serii,
- Fiona Shaw kradnie show,
- trium feminizmu nad męskością,
- szokująca końcówka 2. odcinka.
Wady
- wątek policyjny czasem przesadza z szowinizmem, ale taki już urok tej produkcji.