The Crew Motorfest – Recenzja

Zobacz poradnik
by
19 września 2023
2
4/5
Opis gry:

Trzecia odsłona „ekipowych” wyścigów od studia Ivory Tower. Tym razem wylatujemy ze stałego lądu na hawajską wyspę Oahu gdzie odbywa się ogromny motoryzacyjny festiwal.

The Crew Motorfest to trzecia odsłona samochodowej „Ekipy” od Ubisoftu. Przygotowana przez zespół Ivory Tower produkcja zabiera nas na Hawaje, gdzie trwa motoryzacyjny festiwal. Dla niektórych z Was będzie to brzmiało znajomo. Ja jednak od razu zaznaczam, że nie grałem w najnowsze odsłony Forzy Horizon, dlatego porównań do tej serii będzie tu raczej niewiele, a skupię się bardziej na tym, czym ta gra jest i jakie daje nam możliwości względem części poprzedniej.

The Crew Motorfest

 

Świętowanie – czas start!

Cały zalążek fabularny Motorfest w zasadzie przedstawiłem w pierwszym akapicie tekstu. Na Hawajach jest festiwal, w którym bierzemy udział i mamy się na nim świetnie bawić. Tyle! Zaraz po wprowadzeniu gra daje nam pełną dowolność co do tego, co chcemy robić, faworyzując na start tzw. playlisty, czyli zbiory tematycznych eventów, które przybliżą nam sylwetki gloryfikowanych samochodów czy historie związane z wyspą. Uruchomienie każdej playlisty razem z eventami od razu daje nam kilka aktywności pobocznych, takich jak znane z poprzednich części wyczyny sprowadzające się do zaliczenia fotoradaru z jak największą prędkością, przejechanie trasy, omijając wyświetlone na niej bramki czy przelecenie przez bramki samolotem w odpowiedniej „pozie”. Do tego zadania fotograficzne, które wymagają od nas odpowiedniego samochodu, miejsca i czasu. Wracając do Playlist – podczas ich rozgrywania otrzymujemy na chwilę przypisane do każdego eventu pojazdy. Podczas przejażdżki lub wyścigu (zależy od eventu) zasypywani jesteśmy przez organizatorów festiwalu odpowiadającymi tematyce ciekawostkami. Niestety ich liczba w porównaniu z wymaganym większym lub mniejszym skupieniem nie do końca idzie w parze, w efekcie albo wypadniemy z toru, albo te informację nam najzwyczajniej w świecie umkną – można by to rozwiązać inaczej, może jakaś cutscenka po wyścigu? Po rozegraniu playlisty – tak, to nie koniec. Dostajemy kolejną listę wyzwań z zadaniami typu: przejedź samochodem „X”, wyścig „Y”, wyprzedzając „Z” samochodów bez kolizji; znajdź kilkanaście znajdziek czy przejedź w ekipie kilkadziesiąt kilometrów. Wszystko to nie służy tylko odhaczaniu kolejnych eventów, a daje nam dodatkowe nagrody, jak tematyczne stroje czy ozdoby dla auta oraz punkty doświadczenia, które zasilą pasek poziomu legendy, dające nam kolejne, lepsze nagrody i resetujący się raz w miesiącu wraz ze zmianą tematyczną festiwalu. Brzmi skomplikowanie i na początku, rzeczywiście takie jest, ale ostatecznie szybko można się w tym połapać.

Playlisty to zadania głównie dla jednego gracza – jeśli można tak powiedzieć, bo gra wymaga ciągłego połączenia z internetem – ewentualnie do pojeżdżenia ze znajomym. Przechodząc do typowo multiplayerowych aktywności The Crew Motorfest daje nam znany z poprzednich części cotygodniowy event, zwany tutaj Summit Contest, gdzie na przestrzeni tygodnia pobijamy swoje czasy zdobywając punkty, które klasyfikują nas w jednym z czterech progów do odbieranych na koniec tygodnia nagród. Nowością są za to tryby Grand Race oraz Demolition Royale, no i tu się robi ciekawie. Pierwszy z nich Grand Race to samochodowa wariacja Fall Guys. Wyścig jest dłuższy i składa się z etapów dla trzech rodzajów pojazdów, które zmieniają się automatycznie po osiągnięciu checkpointu. W wyścigu tym w szranki staje równocześnie 28 graczy – wyobraźcie sobie co się dzieje w pierwszych zakrętach! Co by jednak nie mówić, wjeżdżanie w siebie i powszechne na całym dystansie fakapy nasze czy też przeciwników sprawiają, że chce się walczyć do samego końca, bo wszak wszystko się może zdarzyć a dojechanie do mety na którejkolwiek pozycji zdaje się dawać ogrom frajdy. Drugi tryb: Demolition Royale to samochodowe Battle Royale: zaczyna się w samolocie, gdzie masz chwilę, aby wylądować w którejś części mapy. Kolejny etap to szukanie przeciwników na mapie w celu ich zniszczenia. Podnosisz power-upy i robisz wszystko, aby to Twoja drużyna pozostała ostatnia na kołach – kolejne miejsce gdzie gra dostarcza sporo zabawy. Po za tym Custom Show, gdzie zgłosić można swój pojazd oraz oddać głos na inne biorące udział w konkursie.

 

Wirtualne Hawaje

Oahu to naprawdę mała mapa w porównaniu do tego, co oferowała nam pierwsza i druga część The Crew. Za zmniejszeniem skali przedsięwzięcia poszła do przodu zdecydowanie jakość. Mniejszy teren pozwolił na gęstsze zagospodarowanie zieleni, a budynki w Honolulu i mniejszych miastach na wyspie są bardziej różnorodne i wyglądają jakby pominęły Ubisoftowy generator. Wirtualne Hawaje można podzielić na 3 obszary: miasto Honolulu, część wschodnią gdzie rozpościerają się pasma górskie zarośnięte różnego rodzaju roślinami tworzącemu dżunglę oraz część zachodnią ze zdecydowanie bardziej suchym, wulkanicznym lądem – wulkan też jest. Dodatkowo wokół wyspy mnóstwo piaszczystych plaż z luksusowymi resortami wypoczynkowymi. Odbywający się na wyspie festiwal Motorfest zaznacza swoją obecność w postaci NPCów ścigających się na ulicach Oahu. NPC te w bliższej odległości stają się duchami, co za pewne miało na myśli zmniejszenie liczby wypadków – bo jeżdżą one na pełnej prędkości – ale ostatecznie sam nie wiem, czy to dobrze wyszło. Z pierwszych części Forzy Horizon pamiętam Drivatary, które jeździły wolniej po mapie, ale były zdecydowanie fizyczne, co przekładało się na moim zdaniem większą immersję. Całość jednak składa się na tak piękne widoki, że zacząłem po prostu ignorować przejeżdżające duchy, a brak przechodniów na ulicach zauważyłem dopiero po kilkunastu godzinach. Naprawdę czuje się, jakbym zamieszkał na tej wyspie. Gdy tam jestem zachwycam się widokami, a gdy siedzę w pracy w naszej polskiej rzeczywistości myślę, gdzie pojadę gdy po południu już wrócę na hawaje! Ja jestem oczarowany. Zastanawiam się tylko, czy tak skompresowany rozmiar mapy wystarczy twórcom na zapełnianie go dodatkową zawartością, bo Ubisoft na pewno ma niemałe plany na dostarczanie kolejnych treści.

 

Park maszyn

604 pojazdy. Tyle w momencie premiery wehikułów udostępnili nam twórcy The Crew Motorfest. Wśród nich znajdują się przede wszystkim samochody, motocykle i quad (jeden) oraz mało wspominane przed premierą samoloty i łodzie. O ile te ostatnie dwa są potraktowane w grze dosyć marginalnie i oprócz łodzi Lamborghini, raczej uszczuplono ich liczbę, o tyle samochody to już zupełnie inna pieśń. Oczywiście na czele stoi okładkowe – niemal premierowe – Lamborghini Revuelto. Z tych, które moim zdaniem warto przytoczyć to np. Bugatti Bolide, Bentley Mulliner Bacalar, dwie generacje Toyoty Supry czy bardziej popularne na ulicach wcielenia Hondy Civic Type-R. Oczywiście wśród tak imponującej liczby znalazły się modele, które wystepują w grze kilkukrotnie, ale zawsze w innej specyfikacji np. driftowej czy rajdowej. Ważnym aspektem jest to, że każdy pojazdy się tu głównie kupuje. Owszem od czasu do czasu dostaniemy jakiś samochód jako nagrodę, ale dla większości z nich trzeba zbierać pieniądze. PS. Jeśli graliście wcześniej w The Crew to twórcy dają Wam możliwość przeniesienia niemal całej swojej kolekcji do Motorfesta.

Tuning wizualny jest bardzo bogaty głównie dla modeli ulicznych, driftowych i hypercarów. Na szczęście nie ma tu konstrukcji posklejanych w domowych garażach, które o aerodynamice nie mają pojęcia jak w ostatnich Need for Speed’ach. Tuning mechaniczny to już sprawa sporna. Jest to oczywiście idealna kopia systemu znanego z „jedynki” i „dwójki”, która raczej nie porwała tłumów i chyba można przez to grę nazwać „looter-racerem”. W skrócie – po każdym wyścigu gracz otrzymuje kilka kart symbolizujących konkretne części z liczbą odpowiadającą jej poziomowi osiągów. Ekwipuje się je, jeśli liczba jest wyższa niż na obecnie używanych częściach i tak powoli ulepsza się samochód aż do maksymalnego poziomu w danej klasie. Części te w zależności od rzadkości mogą mieć dodatkowe perki zwane tutaj „afixami”, które mogą np. przynieść graczowi więcej doświadczenia lub sprawić że pasek nitro szybciej się regeneruje gdy się driftuje samochodem. Poza tym złote części posiadają cechę synergii i kiedy zbierzemy komplet siedmiu części z tą samą cechą, to możemy np. mieć w samochodzie dwa razy więcej nitro. Ja się w tym systemie odnalazłem już w dwójce i lubiłem tworzyć zestawy buildów do każdej z klas.

Model jazdy samochodami w stosunku do „dwójki” został gruntownie zmieniony. W pojazdach teraz zdecydowanie lepiej czuć ich masę i nie sprawiają już wrażenia rzuconych na tor pudełek zapałek. Wchodząc za szybko w zakręt poczujemy podsterowność, a zbyt dużo gazu na zakręcie w tylnonapędowym samochodzie spowoduje poślizg tylnich kół. Niestety z pozytywną zmianą sterowania samochodami, otrzymaliśmy kompletnie zepsute sterowanie samolotami. Owszem ten segment gry został zmarginalizowany, ale nie wiem co było złego w modelu latania z dwójki, że ktoś spróbował go skomplikować. Eventy wymagające samolotu i precyzji to czysty horror, z niecenzuralnym słownictwem i poszarpanymi nerwami. Łodzie natomiast mam wrażenie pozostały nietknięte – i bardzo dobrze.

 

Chcę tu zostać!

Mnie The Crew Motorfest zdecydowanie kupiło i na pewno przez najbliższy czas będę się starał wymaksować dostępne Playlisty, a później chętnie będę wracał do dodawanego contentu. Dla graczy Sony obecnie to najlepsza ścigałka z otwartym światem. Kreatywne eventy w ramach playlist. Samochodowe, multiplayerowe wariacje popularnych gier sieciowych oraz mnóstwo zadań pobocznych, które nie męczą. Do tego możliwość pośmigania topowymi, czasem niedostępnymi u konkurencji modelami po przepięknej hawajskiej wyspie. Brzmi jak cudowne wakacje, gdy pogoda za oknem przestaje być miła dla oka.

 

Grę udostępnił wydawca.

Podsumowanie

Obowiązkowa pozycja dla wszystkich tych, którzy siedząc w niebieskim obozie, maślanymi oczami spoglądali na konkurencję. To godna sprawdzenia arcade'owa ścigałka, która wprowadza trochę świeżości do formuły zwykłych wyścigów. To pozycja dla tych, którzy najeździli się już w Lakeshore City i wirtualnym Meksyku.

Zalety

  • przepiękny otwarty świat osadzony na Hawajskiej wyspie Oahu,
  • ponad sześćset maszyn do przetestowania,
  • znacznie poprawiony względem poprzedniczki model jazdy samochodów,
  • system playlist, odświeżający formułę typowych gier wyścigowych,
  • tryby sieciowe czerpiące garściami z uznanych gier sieciowych innych gatunków,
  • mnóstwo nienachalnych aktywności podczas eksploracji otwartego świata,
  • solidna konkurencja dla Forzy Motorsport.

Wady

  • natłok informacji podczas rozgrywania playlist,
  • duchowi uczestnicy festiwalu,
  • mapa - znając zapędy twórców z poprzedniej części może okazać się zbyt mała,
  • skopane sterowanie samolotami,
  • bez internetu, nie pograsz.