Sequel ciepło przyjętego przez graczy Ghostrunnera z 2020 roku, w którym biegając po ścianach z kataną będziemy ścinać przeciwników próbujących uprzykrzyć nam życie. Ginąć też będziemy – dużo.
W 2020 roku gracze otrzymali zdumiewająco dobrą grę osadzoną w cyberpunkowym świecie i o dziwo nie był to wyczekiwany przez wszystkich Cyberpunk 2077, a pochodzący od innego rodzimego studia Ghostrunner. Dziś – 3 lata po premierze ekipa One More Level daje nam Ghostrunnera 2 czyli, okazję powrotu do wieży Dharma, abyśmy mogli kontynuować odbudowywanie potęgi ludzkości i poznać dalsze losy tytułowego bohatera.
Ghostrunner 2 to bezpośrednia kontynuacja przygód tytułowego bohatera. Po tym jak pokonał on głównego przeciwnika w pierwszej części, wraz z zespołem może zająć się przywracaniem porządku w wieży Dharma. Ale czy na pewno? To było by zbyt proste, dlatego chwilę po prologu poznajemy nowy problem, z którym przyjdzie nam się zmierzyć – Asurów. Naszym zadaniem jest dowiedzieć się kim są, czego chcą dokonać oraz stawić im czoła. Powiedziałem wraz z zespołem? Owszem – to pierwsza zmiana względem poprzedniej części, która zdecydowanie rzuci się nam w oko. Tym razem z postaciami niezależnymi oprócz odbywania rozmów na słuchawce, spotykamy się w bazie wypadowej – to kolejna nowość – gdzie możemy rozwinąć naszą postać odbyć szereg pobocznych rozmów (uwielbiam konwersacje strażników przy schodach), wziąć udział w dodatkowym szkoleniu oraz udać się na kolejną misję. Niestety nie pokuszono się tu o jakieś fabularne rozgałęzienia, dlatego zawsze do wyboru misję mamy tylko jedną, co trochę marnuje potencjał związany z posiadaniem bazy. Doskwiera mi również bardzo to, co przeszkadzało mi chłonąć fabułę w poprzedniku, czyli rozmowy toczone w samym środku jatki lub wymagającej sekwencji parkouru – zwyczajnie nie potrafię się w tych momentach skupić na obu rzeczach i podejrzewam, że może to być nie tylko mój problem.
Więcej tego samego!
W warstwie gameplayowej „jedynki” uwielbiałem to, że do samego końca gra pokazywała mi coś nowego. Zastanawiałem się czy Ghostrunner 2 w pewnym momencie nie wyczerpie formuły i pozostanie nam już tylko przedzieranie się dalej ku końcowym napisom, ale od samego początku porzuciłem te gdybania. Zaczyna się od otrzymania możliwości blokowania ciosów czy pocisków – przydaje się zwłaszcza na przeciwników zwanych Shinobi. Chwilę później okazuje się, że zryw pozwalający przemieścić się szybko o kilka metrów jest ściśle powiązany, z wytrzymałością postaci, za rogiem czekają na nas nowi przeciwnicy, a shurikeny na odpowiedniej ścianie posłużą jako punkt zaczepienia do wallruna. Gdy już tego wszystkiego się nauczymy, znajdujemy motocykl, którym gra namiętnie była reklamowana na trailerach. Motocykl ten to nie tylko nowy środek lokomocji zmieniający delikatnie wygląd niektórych poziomów. To pomost do tego, aby od teraz etapy umieścić na większych, półotwartych mapach, gdzie nie tylko będziemy się nim przemieszczać od punktu A do B, ale będziemy musieli z niego schodzić, aby np. odblokować sobie dalszą drogę. Żeby jednak nie było tak kolorowo, to niestety prowadzenie motocykla obarczone jest bardzo wąskim polem widzenia, co przekłada się na to, że zdarza się tu popełnić błąd nie dlatego, że nie zdążyliśmy z improwizacją w danym miejscu, a po prostu nie mieliśmy nawet ułamka chwili, aby móc się nad sytuacją zastanowić i zareagować. A właśnie! Pamiętacie etapy rozgrywane w cyberprzestrzeni, które w jedynce służyły głównie do odblokowywania ulepszeń? Tutaj jest ich dużo więcej i nie dość, że są mocno powiązane z wydarzeniami w fabule, to zawierają w sobie sporo zagadek logicznych. Wspomnę jeszcze tylko o zmianie w zarządzaniu umiejętnościami. Tetris z części pierwszej został zastąpiony płytą główną z 20 slotami, które wypełnimy jednym z 40 perków, kupowanych za kredyty zdobywane za zabijanie wrogów w rozdziałach. Sterowanie to podobnie jak w jedynce miodne przemieszczanie się od ściany do ściany i siekanie wrogów na kawałki jak arbuzy. Kolejny raz twórcy sprawili, że śmierć tylko motywuje nas do ponownego rozegrania sekwencji i naprawienia poprzedniego błędu. Gra wydaje się być nie co trudniejsza od poprzedniczki. Zgony liczone są w dziesiątkach czy setkach ale oprócz tych we wspomnianych sekwencjach motocyklowych żaden z nich nie irytuje, a ukończenie kolejnej areny daje ogromną satysfakcję.
Tech Day
Grafika w Ghostrunner 2 podobnie jak w poprzedniczce stoi na wysokim poziomie. Metalowe miasto błyszczy od neonów i billboardów, a wszystko to w płynnych 60 klatkach. Gra oferuje również specjalny tryb wyświetlania, który kosztem świateł podniesie liczbę klatek do 120, jednak wspomniane wcześniej 60 w zupełności wystarczy do płynnego przemieszczania się. Delikatnego zgrzytu dostarczają tylko modele naszych pomocników. Może to kwestia szumów lub jakiegoś filtra, ale moim zdaniem są po prostu niedzisiejsi. W trakcie przemieszczanie się i walk towarzyszy nam skrojona idealnie na miarę cyberpunkowego klimatu elektroniczna muzyka. Niestety Ghostrunner 2 nie ustrzegł się błędów z jedynki i nadal zdarza nam się przykleić do ściany, której dotknąć wcale nie chcieliśmy, co kończy się kolejnym resetem checkpointu. Podobnie sprawa ma się z ożywieniem miasta – niestety nadal oprócz przeciwników i naszych towarzyszy w bazie nie uświadczymy nigdzie innej duszy. Nie obyło się również niestety bez okazjonalnych spadków klatek i to niestety bolesnych co ze specyfiką gry skutkuje często resetem checkpointa.
Trophyrunner
Zestaw trofeów w Ghostrunner 2 jest niewielki i zdecydowana większość z nich nie powinna sprawić problemów – oczywiście biorąc pod uwagę trudność bazową gry. Podobnie jak w poprzedniczce, są tu trofea za pokonanie bossów, zebranie znajdziek czy pozbywanie się wrogów w określony sposób. To co będzie wymagało zdecydowanie więcej czasu, skupienia i cierpliwości to znane z jedynki ukończenie etapu bez zgonu pomnożone tutaj razy pięć – pięć etapów bez umierania. Trzymam kciuki za każdego gracza, a Wy trzymajcie je za mnie.
Wake the f**k up Ghostrunner
Ghostrunner 2 to na prawdę udany sequel, z którym można spędzić bardzo przyjemne 20 godzin. Podobnie jak jedynka, na niemal każdym etapie daje nam coś nowego, przez co nawet przez chwilę nie czuć znużenia, a mięsisty parkour i walka dają niesamowitą radość, gdy uda się przejść kolejny korytarz. Jeśli przypadł Wam do gustu pierwszy Ghostrunner, to tu poczujesz się jak w domu tylko lepiej wyposażonym. Jeśli nie grałeś w Ghostrunnera – to daj mu szansę!
Grę udostępnił wydawca.
Podsumowanie
Zalety
- ciągle dostarcza nowych przeciwników i mechanik,
- mięsiste cięcie kataną,
- parkour,
- ładna oprawa graficzna z psującą do klimatu muzyką,
- okazjonalne większe, półotwarte mapy.
Wady
- małe pole widzenia na motocyklu,
- okazjonalne, ale mocne spadki klatek,
- nadal brak NPC w świecie,
- dialogi występujące podczas intensywnych etapów, na których nie można się skupić.