RAGE 2 – Opinia

4/5

Kontynuacja, a raczej zupełnie odświeżenie zapomnianego już przez większość tytułu. Tym razem otrzymujemy zupełne przeciwieństwo pierwowzoru, czyli całkowicie otwarty świat, który możemy zwiedzać zarówno na nogach, jak i przy pomocy kilkunastu pojazdów, a nawet i sporego drona! Rage 2 to miejscami mieszanka bardzo udana, a gdzieniegdzie co najwyżej średnia. Czy gra jest warta grzechu? Może poniższa opinia pomoże Wam przy wyborze.

 

Od premiery pierwszej części minęło sporo czasu, bo prawie 8 lat (premiera w 2011). Niestety gra nie zrobiła wtedy wielkiej furory, ale miała kilka bardzo ciekawych elementów oraz świetny model strzelania zaprojektowany przez geniuszy z idSoftware. Nie muszę chyba nikomu przedstawiać tak zasłużonego studia, które jest odpowiedzialne za takie marki jak Doom, Quake czy Wolfenstein – kwintesencje old-schoolowego strzelania. Bethesda postanowiła odkurzyć również i RAGE’a, a przy tym zaciągnęła jeszcze do współpracy studio Avalanche, które znamy chociażby z Just Cause czy zaskakująco dobrego Mad Maxa. Podział był prosty, idSoftware robi elementy strzelankowe, a Avalanche elementy otwartego świata, czyli głównie jazdę oraz uliczną rozwałkę. Nasuwa się zatem pytanie, jak udała się kooperacja tych dwóch studiów oraz czy akurat ten tytuł potrzebował wskrzeszenia?

Grę zaczynamy od mocnego wejścia.

Skoro już o kooperacji wspomnieliśmy, to na wstępie trzeba powiedzieć, że RAGE 2 to tytuł tylko i wyłącznie dla samotnych graczy. Nie ma tutaj żadnych elementów sieciowych, możemy się skupić wyłącznie na fabule i odkrywaniu kolejnych znaczników na mapie. Fabuła zabiera w to samo miejsce, czyli jakże oryginalne post-apokaliptyczne pustkowia, tyle że 30 lat później. Ludzkość znalazła sposób na ożywienie wymarłych terenów, więc obok typowych ruin i piachu odwiedzimy również gęste dżungle, a nawet bagniska. Wcielamy się w postać Walkera, ostatniego strażnika, któremu przyjdzie przedzierać się przez pustkowia, aby zemścić się na Generale Crossie, dowodzącym siłami „Władzy”, za odebranie mu wszystkiego co bliskie. Mówiąc krótko, fabuła w stylu „zabili go i uciekł”. Nikogo chyba nie zaskoczę jak powiem, że główna opowieść nie jest tutaj najwyższych lotów i pełni jedyne rolę dopełniacza pomiędzy rozwalaniem kolejnych spelun przeciwników. Zdecydowanie nie jest to tytuł, który kupuje się dla fabuły.

 

Widziałeś jedną post-apokalipsę, widziałeś już wszystkie.

Niektóre miejsca mogą przypominać klimatem Mad Maxa.

Najważniejszy element RAGE 2 to eksploracja mapy i czyszczenie kolejnych melin, blokad, konwojów, posterunków, itd. Mapa jest usiana masą różnych znaczków, które odkrywają się tylko wtedy, gdy się do nich zbliżymy, albo przeczytamy o nich w rozsianych po świecie data padach. W każdej miejscówce mamy ukryte skrzynki z kasą, albo feltrytem, który służy do odblokowywania kolejnych poziomów broni czy umiejętności. Znajdziemy również małe Arki, w których dostaniemy przedmioty do ulepszania naszej postaci czy pojazdu oraz potężne Arki, w których znajdziemy nowe bronie oraz skille. Mapa RAGE 2 nie jest zbyt duża, ale to tylko i wyłącznie zaleta. Przedostanie się z jednego końca na drugi, przy pomocy latającego drona, to raptem kilka minut lotu, dlatego też eksploracja nie jest tak męcząca jak w innych grach. Po drodze napotkamy też na kilka dużych miast, które są swego rodzaju strefą handlową oraz miejscówkami pobytu głównych NPC, które pchają fabułę do przodu. W mieście jak to w mieście, można kupić naboje, elementy ulepszające nasz ekwipunek, sprzedać śmieci, a nawet klinikę, w której kupicie wszczepy zwiększające poziom zdrowia czy obrażenia broni. Miasta nie są duże, każde składa się mniej więcej z tych samych elementów, czyli warsztat przed wejściem oraz kilka straganów/sklepików w środku. Na szczęście, każde miasto ma swój indywidualny styl, różniący się od pozostałych. Mamy np. imitację metropolii z wieżowcem, drewniane domki na bagnach, czy też klasyczne blaszaki pozbijane w całość. Swój styl mają również rejony na mapie. Mamy tutaj rozległe pustynie, bagna, dżungle, tereny górskie, a nawet strefę z torem wyścigowym. Niekiedy miejscówki potrafią nas zauroczyć i zmusić do uruchomienia trybu photo mode, ale nie spodziewajcie się grafiki rodem z ostatnich exów Sony. Jeśli chodzi o kolejne „mordownie” na mapie, to tutaj już nie jest tak kolorowo (hue hue). Po około godzinie grania i zaliczenia kilku z nich, możecie śmiało stwierdzić, że widzieliście już wszystkie. Recycling tekstur jest bardzo duży i jest to zapewne podyktowane tym, że gra chodzi w płynnych 60 klatkach/s. Sporej ilości blura i grafiki rodem z PS3 również nie zabrakło. Nie zrozumcie mnie źle, gra nie wygląda słabo, tylko taka płynność ma niestety swoje wymagania, a wiadomo że najpierw dostaje grafika po zadzie. Nie mogę również pominąć tragicznie chodzącego podręcznego menu. Nie wiem dlaczego, ale są takie opóźnienia, które potrafią sięgać nawet kilku sekund nim zmienimy ekran. Jest to bardzo irytujące, gdy chcemy na szybko wbić jakieś ulepszenie. Patch podobno już nadchodzi, no ale opisujemy to co mamy teraz i z czym musimy się męczyć.

Let’s rock!

Dobra, skończmy to nudzenie, pora na najważniejszy element RAGE 2, czyli strzelanie, rozwałka i jakże wspaniały chaos. To jest główny czynnik, dla którego kupicie tę grę i spędzicie w niej sporo godzin z bananem na ryju. IdSoftware po raz kolejny udowadnia, że obok Bungie są najlepszym studiem jeśli chodzi o FPS’y. Arsenał może nie jest duży, ale bardzo zróżnicowany. Zaczynamy od standardowego pistoletu, poprzez karabin, strzeble, czy rakietnice a na hiper-dziale i broni grawitacyjnej kończąc. Owszem, brakuje typowej snajperki czy jakiegoś granatnika, ale wierzcie mi, nie będziecie czuć się zawiedzeni. Oczywiście każdą broń można rozwijać. Obok broni dostajemy 4 umiejętności + supera zwanego „Przesterem”. To właśnie te skille będą Wam służyć do robienia totalnej rozpierduchy, a bronie są tylko miłym dodatkiem. Macie tutaj uderzenie z łapy, które dosłownie rozsadza przeciwnika na kawałki, uderzenie z góry, pole grawitacyjne, a nawet barierę ochronną. Na koniec wchodzi wcześniej wspomniany Przester (Overdrive), który uruchamia coś w rodzaju furii naszego bohatera i przez krótki czas, wszystko czego dotkniemy dosłownie rozpada się na kawałki. Przester można wydłużyć poprzez zabijanie kolejnych przeciwników, aby wydłużyć nieco jego czas działania. Każdą z tych zdolności, włączając w to nawet supera, można dodatkowo ulepszać, gdzie pod koniec gry jesteście po prostu pół-bogiem nie do zdarcia. Mięso armatnie, które będzie nam się pchało pod celownik jest dość rozbudowane. Zaczynając od zwykłych zbirów z wymalowanymi ryjami, poprzez typowych zapijaczonych wieśniaków na bagnach, mutantach chowających się w śmierdzących dziurach, czy też opancerzonych żołnierzy, a na ogromnych miażdżycielach kończąc. Także jest w co strzelać i wierzcie mi, za każdym razem jak wyczyścicie miejscówkę to wciąż będzie Wam mało, zabijanie jest tak miodne, że niekiedy chciałbym, aby przeciwnicy respawnowali się w nieskończoność, a to chyba o czymś świadczy. Ani razu nie miałem efektu zmęczenia podczas siekania kolejnych setek przeciwników. Kwintesencja FPS’ów i zakąska przed daniem głównym, jakie zapewne dostaniemy w postaci Dooma.

No to jazda! Albo nie, jednak nie…

Monster Truck z działkami? Bierę dwa!

Nie może być jednak tak różowo jak na okładce. Jak już wspominałem, studio Avalanche jest odpowiedzialne za pozostałe elementy, czyli jazdę po pustkowiach i rozwałkę przy pomocy pojazdów. Po takim Mad Maxie miałem bardzo wysokie oczekiwania, gdzie momenty walki na trasie potrafiły zwiększyć tętno, a przy tym również cieszyć oko. Tutaj dostajemy swój główny pojazd Phoenix, który możemy rozwijać poprzez dokupienie dodatkowej broni czy lepszego pancerza. Obok katapulty to tak naprawdę wszystko, co możemy ulepszyć. Zapomnijcie o innej budzie, kolcach na kołach czy odjechanej farbie. Model jazdy również nie zachwyca. Czasami miałem wrażenie, że czy to samochód czy motocykl, to są po prostu przyklejone do drogi. Można zainicjować coś w postaci driftu, ale jest on tak sztuczny i krótki, że szkoda marnować na to czas. To może w przypadku samej walki jest lepiej? Przykro mi, ale nie. Po mapie poruszają się konwoje, gdzie na czele jedzie sporych rozmiarów lider, a za nim obstawa. By dostać się do lidera, musimy uporać się z jego ochroną. Możemy to zrobić używając standardowego działka, rakietnicy, mocniejszego działka, albo moździerza. Zdziwię kogoś jak powiem, że podstawowe działko jest najlepsze? W tym wszystkim walka z liderem jednak ma swoje plusy. Nim w ogóle będziemy mogli zadawać mu obrażenia, musimy go zmiękczyć poprzez rozwalanie elementów pancerza, które odkryją czuły punkt. Lider potrafi rozwalać się na kolejne części, aby na końcu mieć postać samego ciągnika uciekającego przed nami w popłochu. Wszystko byłoby do przeżycia, gdyby nie fakt, że w całej grze mamy tylko 2 różnych liderów. Wielka szkoda, bo dobrze zaprojektowana walka z głównym bossem konwoju mogłaby uratować elementy jeżdżone tej gry. Odchodząc od walki wrócimy jeszcze na chwilę do eksploracji. Obok naszego głównego samochodu, możemy zwozić do garażu pojazdy przeciwników, w tym wozy bojowe jak i motocykle. Problem w tym, że nie są one zbyt użyteczne i będziecie ich używać chyba tylko po to, aby zrobić odpowiednie trofeum. Jest również mała perełka w postaci dużego drona, którego możemy dosiadać i zwiedzać nim całą mapę.

Dotrwaliście aż tutaj? Jeśli tak, to chyba zasłużyliście na kilka słów podsumowania. RAGE 2 to bardzo dobry FPS i średniawy sandbox. Obok fantastycznej rozwałki i dopracowanego strzelania dostajemy miałkie jeżdżenie i zwiedzanie po raz dwudziesty tego samego budynku. Wiele osób narzeka również na bardzo uproszczony poziom trudności, gdzie grając na Normalu czy Hardzie, jesteśmy po prostu nie do zabicia. Nie uważam jednak, żeby to był minus tej gry. Po prostu twórcy chcieli, żebyśmy czuli się jak totalne koksy i tak właśnie jest. Celowo nie wspomniałem o muzyce, bo ta po prostu jest. Nie ma tutaj charakterystycznych motywów jak w Doomie, po prostu czasami coś mocniej zagra, gdy zwiększa się tępo rozgrywki, ale w pamięci to raczej nic nie zostanie. Gra nie jest warta pełnej kwoty, szczególnie że takie akcje jak umieszczanie broni BFG (tak, ta z Dooma) tylko i wyłącznie w wersji Deluxe. Jednak gdy trafi na promocję to nie musicie się długo zastanawiać. Kilka mniejszych błędów czy tragicznie działające menu powinno zostać już załatane, a i dodatkowej zawartości na pewno przybędzie, ponieważ autorzy zaraz po premierze udostępnili rozkładówkę, na której możemy zobaczyć, że przyszłość gry może nabrać jeszcze bardziej wyrazistych kolorów, czy to w postaci eventów czy kolejnych DLC, czego bardzo jej życzę! Zostało mi jeszcze trochę grania nim wbiję platynę i nie wiem dlaczego, ale za każdym razem, gdy tylko pojawi się broń na moim ekranie, to na moich ustach pojawia się mały uśmieszek i chęć odwiedzenia kolejnej zdublowanej miejscówki, aby móc pokazać kto tu rządzi! I chyba o to tutaj chodzi, czerpanie funu z rozsadzania kolejnego wymalowanego czerepu 🙂

 

PLUSY:

  • dopracowane strzelanie od mistrzów z idSoftware,
  • umiejętności dopełniające rozwałkę,
  • rozwój postaci, broni czy też pojazdu,
  • stałe 60 klatek/s, bez zająknięcia (PS4 Pro),
  • zróżnicowane tereny i możliwość latania pomiędzy nimi,
  • walka z liderami konwojów.

MINUSY:

  • fabuła praktycznie nie istnieje,
  • zbyt mocno uproszczony model jazdy,
  • recycling tekstur i miejscówek,
  • tragicznie działające menu.
Rage 2 udostępniła Bethesda Polska.