Po blisko trzech latach, „Rozdzielenie” powraca na Apple TV+ z nowym sezonem, kilkoma odpowiedziami i masą kolejnych pytań. Czy serial nadal trzyma poziom i dlaczego na nowe odcinki musieliśmy czekać tak długo?
Prawie 3 lata. Tyle kazał na siebie czekać serial “Rozdzielenie”. To jedna z najdłuższych przerw między sezonami we współczesnej TV i jednocześnie dość ryzykowny ruch dla widzów, którzy w kwietniu 2022 roku pozostawieni zostali z wielkim cliffhangerem. Na szczęście premiera drugiej serii broni się jakością i udowadnia, że to wciąż jeden z bardziej oryginalnych seriali w stylu mystery box na rynku.
„Rozdzielenie” to nadal unikat na rynku seriali
Wypada przywyknąć do sytuacji, w których na nowe sezony seriali przychodzi nam czekać często dłużej, niż rok. Wpływ na to ma szereg zdarzeń, z którymi twórcy nie są w stanie nic zrobić. W przypadku “Rozdzielenia” nie pomogły strajki scenarzystów w USA, a także dość drobiazgowa praca, jaką twórca – Dan Erickson wraz z producentem wykonawczym Benem Stillerem wprost uwielbia. Ten drugi z resztą idealnie odnajduje się w tym projekcie nie tylko jako producent, ale i reżyser. Dość napisać, że początkowa sekwencja drugiego sezonu, w której Mark biega po korytarzach korporacji Lumen kręcona była kilka miesięcy. Erickson podkreślał w wywiadach, że długi czas oczekiwania na nowe odcinki nie jest przypadkowy, bo prace nad pierwszą serią trwały równie długo. Różnica polega jednak na tym, że wtedy nikt na “Rozdzielenie” nie czekał, z kolei druga seria produkcji Apple TV+ była bez wątpienia jedną z najbardziej wyczekiwanych kontynuacji ostatnich lat.
Wszystko przez piorunujący i dość bezczelny z perspektywy widza cliffhanger, który w finałowym odcinku pierwszej serii zaostrzył apetyt na więcej. Osobiście przyznaję, że powrót do świata “Rozdzielenia” nie był dla mnie łatwy. Kilkunastominutowe recapy robiły wszystko, bym w miarę przypomniał sobie wydarzenia z poprzednich odcinków, ale znam takich, którzy cały pierwszy sezon obejrzeli jeszcze raz tuż przed premierą drugiej serii. Trudno im się dziwić, bo “Rozdzielenie” niespecjalnie odkrywa przed widzem swoje tajemnice. Często – wprost przeciwnie – poziom trudności łamigłówek rósł, a niewyjaśnione wątki zaczynały się niebezpiecznie mnożyć.
Status quo nadchodzi zaskakująco szybko
Dla premiery drugiej serii “Rozdzielenia” charakterystyczne jest miejsce akcji. Odcinek toczy się wyłącznie w korporacji Lumen i skupia się w pełni na “pracowniczej” świadomości głównych bohaterów. Ubolewam, że Apple TV+ nie zdecydowało się na dwuodcinkową premierę, bo drugi odcinek (co wynika z opisu) dziać będzie się prawdopodobnie wyłącznie “na powierzchni”, która po wydarzeniach z pierwszego sezonu nabiera dużo większego znaczenia.
Mark powraca więc do pracy w pełni świadom wydarzeń, jakie miały miejsce w finale poprzedniej serii. Jego determinacja i chęć powrotu oryginalnej ekipy pracowników sprawia, że gang, któremu udało się “przebudzić” w prawdziwym życiu powraca do pracy w Lumen. Przebiegła korporacja niedawne wydarzenia była w stanie obrócić na swoją korzyść za pomocą klasycznych dla tego świata, zabiegów PR-owych. Status quo wraca więc w premierze drugiego sezonu nadzwyczaj szybko. Mark i jego współpracownicy, podobnie jak w pierwszym sezonie, będą starali się odkrywać tajemnice Lumen, a główny bohater uświadomiony przez swoją “nie-pracowniczą” wersję w temacie swojej żony, za wszelką cenę spróbuje odnaleźć tajemniczą Ms. Casey.
“Rozdzielenie” w premierze drugiego sezonu znów zachwyca szerokimi, pięknymi kadrami, które daje się uchwycić w dość klaustrofobicznym środowisku. Kilka scen potrafi zapaść w pamięć, jak choćby wprowadzenie nowej szefowej Marka – dziewczynki Ms. Huang, o której zapewne w kolejnych odcinkach dowiemy się dużo więcej. Zachwycająca jest też scena, w której bohaterowie dzielą się tym, co zobaczyli w swoim prawdziwym świecie. Brak szczerości w tym względzie u Helly nie dziwi. Zastanawia mnie jednak, czy celowo kłamie, czy może jej wersja, która przebudziła się w windzie Lumen nie jest czasem “alterem”. W końcu wydarzenia z finału, w których to ujawniła światu cierpienie i tortury “rozdzielonych” nie mogły zostać niezauważone.
Podsumowanie
“Rozdzielenie” ma wszystko, by nadal utrzymywać się na rynku seriali jako jeden z headlinerów Apple TV+. Drugi sezon przynajmniej w premierze nie wydaje się być rewolucją i dość ostrożnie podchodzi do wydarzeń, które z perspektywy widza wydawały się niezwykle istotne. To, czego ten serial dziś potrzebuje, to z pewnością świeżej krwi, która – jak wiemy z newsów castingowych – nadchodzi. Pozostaje też pytanie, jak mocno Erickson i Stiller będa potrafili utrzymać widzów w napięciu i nie zniechęcić ich brakiem odpowiedzi na szereg nurtujących pytań. Bo te, nawet jeśli nadchodzą, to zapewne wygenerują kolejne pytania, jeszcze mocniej komplikujące fabułę.
Zalety
- wyczekiwany powrót w końcu stał się faktem
- robiąca wrażenie sekwencja początkowa
- Ben Stiller zachwyca jako reżyser
- niepowtarzalny, unikatowy klimat korporacji Lumen wciąż nie ma sobie równych
Wady
- tylko 1 odcinek na start?
- wątki „na powierzchni” wejdą do gry dopiero za tydzień